Słyszałem kiedyś o nękaniu telefonami typu "Jehowa Cię zgładzi w Armegedonie", a po audycji w radiu Maryja, sam dostawałem takie telefony. Dostałem też świrnięte listy, "tłumaczące" dlaczego jestem chory (cyt.) "fizycznie i umysłowo".
Jak się nietrudno domyślić, winne jest temu 7 demonów, które mnie opętało i namówiło do nawrócenia na katolicyzm.

Mam pytanie:
Czy ŚJ mogą posunąć się do przemocy fizycznej albo do groźby jej użycia?
Czy istnieje na ziemii jakiś ex-ŚJ, który np. usłyszał: "przestań udzielać wywiadów, bo zostaniesz pobity przez nieznanych sprawców" albo coś podobnego?
Przypuszczam, że poza przypadkami przemocy w rodzinie (gdzie "pan i władca" może przyłożyć żonie czy córce za odstępstwo), raczej nie należy obawiać się aktów przemocy ze strony dawnych współwyznawców. Chcę jednak usłyszeć Waszą opinię.