Tak jest urodzilem sie w jedynej slusznej religii i nawet sie ochrzcilem(nie z powodu milosci do Jehowy lecz raczej z uczucia do osoby jego kochajacego) Nic z tego uczucia mi niestety nie wyszlo przez to,ze nie bylem wtedy bratem, a teraz nic nie moge zrobic ,bo nie jestem jeszcze wyprobowanym bratem. (za kazdym razem ,gdy o tym mysle szlag mnie trafia,bo uslyszalem od tej osoby,ze po raz pierwszy (w jej zyciu ) ona tez cos czuje,ale niestety nie moglismy dac sobie szansy ,bo zaraz wkroczyla nadgorliwa stara panna (pionierka,lat 33,bez powodzen w zyciu osobistym),z ktora ona pracuje
(sorry za te smetne opowiesci)
Mysle,ze Sebastian mylil sie uwazajac ze ,wybor studiow ma znaczenie.
Wydaje mi sie ,ze nie ma zadnego. Kazde studia rozwijaja intelektualnie i zawsze bedziesz zadawal pytania
DLACZEGO? W JAKI SPOSOB?.Jest to kompletne zerwanie od dotychczasowego,straznicowego modelu zdobywania wiedzy.
Jednak na tym polega piekno nauki.
(jest u mnie w zborze jedna zainteresowana ,ktora niedlugo bierze chrzest i idzie na studia| jestem ciekaw czy wytrzyma i jak dlugo)
ps
do Sebastiana
Pamietam z jakim oburzeniem ogladalem Rozmowy w toku z Twoim udzialem, teraz piszemy na tym samym forum
Użytkownik zamknietywsobie edytował ten post 2008-07-07, godz. 12:05
"Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie." (R.Dawkins,"Rozplatanie tęczy")