Nasunęła mi się potrzeba analizy kilku spraw. Mianowicie:
1. Biblijna zasadność powoływania Komitetów Sądowniczych.
Nie znalazłem jak dotąd biblijnego uzasadnienia powoływania Komitetów. Jest co prawda mowa o osądzaniu które było do dyspozycji (starszych?) lecz nie znalazłem żadnego wersetu który mówiłby o konieczności zwoływania jakiś sądów religijnych. Nie zauważyłem aby pierwsi chrześcijanie zwoływali kiedyś nad kimś jakieś sądy. Sądy religijne były natomiast domeną Żydów żyjących w czasie gdy pan Jezus był na ziemi. Nie da się ukryć, że sądy te były w czasach pana Jezusa często niesprawiedliwe i krzywdzące. Na podstawie orzeczeń tych sądów również cierpiał sam pan Jezus.
2. Wykluczanie ze zboru - czy biblijne?
Biblia rzeczywiście mówi na temat wykluczeń, np. w liście do Koryntian 5:1-13. Mowa jest również o nie przestawaniu z kimś kto dopuszcza się grzechów takich jak rozpusta, chciwość, bałwochwalstwo, oszczerstwo czy pijaństwo. Tutaj CK niewątpliwie ma asa w rękawie. Osobną sprawą jest to dlaczego wyklucza się ze zboru za rozpustę czy pijaństwo a nie wyklucza się za chciwość czy za oszczerstwo. Ale jest to szczegół nieco odrębny. Ewentualnie można się zastanowić nad tym jaka powinna być rzeczywista (biblijna) skala nie przestawania z osobą wykluczoną tak aby "wilk był syty i owca cała". A jak to jest w rzeczywistości zborowej to doskonale wielu z nas wie.
3. Niedokładne i nierzetelne badanie spraw przez starszych.
Starsi zboru badając sprawę jakiegoś oskarżonego najczęściej kierują się tylko tym co widzą oczy, nierzadko trzymają się sztywno bieżących wydarzeń zamiast bardziej zgłębić temat, szukać dodatkowych szczegółów sprawy czy okoliczności łagodzących. W tym temacie poruszono już temat dziecka które jest wykorzystywane seksualnie. Ponieważ na ogół nie ma dwóch świadków takiego wydarzenia (a często nawet jednego) więc uznaje się, że dziecko nie było wykorzystywane a domniemany sprawca jest niewinny. Podobna sytuacja wynika w innych przypadkach. Np. mąż/żona wyjeżdża z domu, jeździ sobie po kraju i uprawia seks z różnymi osobami. Współmałżonek wie o tych grzechach ponieważ nie raz widział swego męża/żonę flirtującego przez sieć, telefon, umawiającego się na spotkania, dyskutującego z płcią przeciwną o wspólnym seksie. Do tego dochodzą inne dowody, np. przyznanie się po pewnym czasie do zdrady. Wtedy współmałżonek najczęściej nie chce mieć z taką osobą nic wspólnego. Jednak starsi nie uznają jego prawa do rozwodu umożliwiającego ponowny związek/małżeństwo z kimś innym wyjaśniając, że do rozwodu biblijnego potrzeba dwóch naocznych świadków grzechu męża/żony. Kierują się w tym przypadku wersetami z Mateusza 18:15-17. Jednak czy tę procedurę można zastosować w przypadku poważnych spraw i grzechów - pedofilii lub zdrad małżeńskich? Według mnie nie bardzo. Fragment ten dotyczy sposobu postępowania względem grzechów mniejszej wagi. Dlaczego? Ponieważ według tego fragmentu brat upominający winowajcę może spowodować, że ten 'usłucha' i zostanie od razu pozyskany, zmieniając swe postępowanie i nie będzie konieczności udziału starszych w sprawie. Do takich spraw należą np. niespłacone między braćmi długi, kłótnie lub inne tego typu rzeczy. Nie widzę potrzeby aby ten fragment należałoby brać pod uwagę w razie podejrzenia popełnienia poważnego grzechu. Nie widzę aby ten fragment w przypadku podejrzenia takiego grzechu nakazywał przyprowadzić do starszych dwóch naocznych świadków. Sama Organizacja przyznaje, że poważne grzechy (np. seksualne) muszą być od razu zgłaszane starszym (zborowi) (patrz książka "Zważajcie...") bez przeprowadzania procedury z Mateusza 18:15-17. Tak więc w tym przypadku "reguła" dwóch naocznych świadków bierze w łeb. Tym bardziej, że dwóch naocznych świadków popełnienia czynu pedofilskiego czy zdrady małżeńskiej jest w zasadzie nonsensem i fantazją starszych zboru i CK. W jaki sposób czyn pedofilski lub zdrada małżeńska może mieć dwóch naocznych świadków? Nigdzie w tym fragmencie nie jest napisane, że należy mieć dwóch naocznych świadków w razie podejrzenia seksualnego wykorzystywania dziecka lub zdrady małżeńskiej. I słusznie, ponieważ tak poważne grzechy powinny być przez starszych rozpatrywane nieco inaczej. Powinny, lecz nie są. Starsi bezwzględnie żądają przedstawienia dwóch naocznych świadków i nie obchodzą ich inne szczegóły. Jedyne o co wtedy dbają to np. ochrona innych dzieci lub naznaczenie zdrajcy. Jednak winowajca w dalszym ciągu pozostaje de facto bezkarny, nie mówiąc już o tym że władze świeckie o niczym nie wiedzą (w przypadku pedofilii). W takich przypadkach Komitety Sądownicze nie są sprawiedliwymi i rzetelnymi sądami lecz bezdusznymi wyroczniami biorącymi pod uwagę jedynie "literę" jakiś praw. W ten sposób krzywdzi się ludzi którzy tak naprawdę są niewinni. W ten sposób często niewinni stają się winnymi a winni niewinnymi. Jakże często lepsze są sądy świeckie które badają całą sprawę i wszystkie jej szczegóły i nierzadko doprowadzają do ukarania winnych seksualnego wykorzystywania dzieci i zdrajców małżeńskich! Oczywiście jedne i drugie systemy sądowe mają swe zalety i wady. Ale jeśli jakaś organizacja religijna twierdzi, że "jest taka wspaniała" to niech przeanalizują jeszcze raz dokładnie w jaki sposób osądzają.
4. Niewiedza członków zboru.
Gdy członkowie zboru dowiadują się o wykluczeniu danej osoby to najczęściej od razu przestają z nim utrzymywać jakiekolwiek kontakty a nawet witać się na ulicy. Nikt nie wnika w szczegóły. Uważa się, że skoro starsi podjęli decyzję o wykluczeniu tej osoby to należy ją uznać za winną i gorszą od kryminalisty nie będącego nigdy ŚJ i siedzącego w więzieniu. Tymczasem taka osoba może być niewinna. Jednak starsi nie ujawniają szczegółów sprawy. Ci jednak którzy są szczerymi ludźmi i dowiedzieli się więcej, mogą mieć lepsze nastawienie do osoby wykluczonej. Fanatycznie nastawieni będą dalej brnęli pod prąd jak Syzyf.
Dla kontrastu:
A co sądzić o dalszym zarzucie postawionym w traktacie? „Nawet kościoły, w których oficjalnie potępia się rozwiązłość, osłaniają księży oskarżanych o molestowanie seksualne dzieci”. Oskarżenie to dotyczy głównie Kościoła rzymskokatolickiego, w którym rzeczywiście miały w przeszłości miejsce praktyki osłaniania duchownych będących pedofilami.
Rozpatrzymy to na przykładzie Stanów Zjednoczonych. Znana jest afera związana z diecezją bostońską. W grudniu 2002 roku – jak doniósł Tygodnik Powszechny w wydaniu z 13 lipca 2003 roku na stronie 2 – kardynał odpowiedzialny za tą diecezję, „Bernard Law podał się do dymisji, gdy dziennikarze ujawnili, że tuszował przypadki pedofilii wśród podległych mu księży”. Na miejsce skompromitowanego kardynała Jan Paweł II mianował nowego arcybiskupa, Seana Patricka O’Malleya. W powyższym czasopiśmie tak go opisano:
„W dwóch poprzednich kierowanych przez siebie amerykańskich diecezjach kapucyn prowadził zdecydowaną politykę wobec księży-pedofilów: podejrzanych natychmiast odsuwano od pracy duszpasterskiej, a diecezje ściśle współpracowały z policją i opiekowały się poszkodowanymi”.
Na konferencji prasowej nowy hierarcha oświadczył:
„Niszczące skutki wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych zraniły nas wszystkich, począwszy od ofiar i ich rodzin, które cierpią w wyniku szkodliwych następstw tych nadużyć. Cały Kościół odczuwa ból z powodu tego skandalu i pragnie ulżyć rodzinom i wspólnotom wstrząśniętym tymi smutnymi wydarzeniami oraz niewłaściwym traktowaniem tych sytuacji przez władze kościelne”.
Nowy arcybiskup zadbał o wypłatę odszkodowań dla ofiar księży-pedofilów, lecz zarazem podkreślił:
„Dotychczas zawsze powtarzałem diecezjalnym prawnikom, że odszkodowań nie należy traktować jako pieniędzy wypłacanych w celu wyciszenia skandalu czy na skutek wymuszenia przez ofiary – te pieniądze są słusznym zadośćuczynieniem dla tych, którzy poważnie ucierpieli z rąk księży. Nawet gdy przekonywano mnie, że nie ma obowiązku prawnego, zawsze odpowiadałem, że jeśli istnieje zobowiązanie moralne, wtedy musimy stanąć na wysokości zadania. Życie ludzkie jest o wiele ważniejsze niż pieniądze”.
A zatem Kościół katolicki w przypadku diecezji bostońskiej przyznał się do błędu (w tym do grzechu władz kościelnych tuszujących nadużycia) oraz dołożył starań, by naprawić zło i zapobiec mu w przyszłości.
Źródło
Użytkownik ble edytował ten post 2009-10-04, godz. 21:42