
Pogrzeb świadka Jehowy
#1
Napisano 2004-02-08, godz. 10:51
wg mnie był propagandą (jedno zdanie o zmarłym,reszta przez prelegenta(?) nazwana "...to nauczanie"). Proszę mi to wyjaśnić .
Ps Nie rozumiem tej Strony www jej opcji ,skrótow = wydaje się że nie
jest dla przecietnego uczestnika.
#2
Napisano 2004-02-08, godz. 12:16
Ps Nie rozumiem tej Strony www jej opcji ,skrótow = wydaje się że nie
jest dla przecietnego uczestnika.
Warto zatem zapoznać się z tematem, bo rzeczywiście używa się tu pewnego 'slangu' czasami mało zrozumianego dla 'laika':) Pozdrawiam.
#3
Napisano 2004-02-17, godz. 14:43
jedno zdanie o zmarłym (...)
Proszę mi to wyjaśnić .
Odstąpienie od kierowania pełnej uwagi osób zgromadzonych na ceremonii pogrzebowej na postać zmarłego wydaje się w tym przypadku ściśle łączyć z wierzeniami świadków Jehowy oraz zasadami, które z tych wierzeń wypływają.
Zachowania mogące zostać odebrane jako składanie hołdu człowiekowi, a nie Bogu–Jehowie, są w społeczności świadków Jehowy uznawane za bałwochwalcze – a z tego tytułu są one niedopuszczalnym grzechem.
Ponadto świadkowie Jehowy nie praktykują czynności związanych z kultem zmarłych.
Modlitwy i nabożeństwa za zmarłych uznawane są przez nich za niebiblijne oraz związane ze spirytyzmem.
Powyższe reguły sprawiają, że za czynność zakazaną można uważać także wygłoszenie mowy pogrzebowej sprowadzającej się do wyliczania przymiotów zmarłego oraz często zawierającej zwroty mogące sugerować prowadzenie monologu, którego zmarły jest adresatem.
#4
Napisano 2004-02-17, godz. 15:06
Poniżej możemy zapoznać się z jednym z przykładów rozpatrywania tego typu wątpliwości:
Czy z uwagi na fakt, że poganie składali zmarłym ofiary z kwiecia, jest rzeczą słuszną, by chrześcijanie posyłali kwiaty na pogrzeb albo kładli kwiaty na grobie? -G.T.
Prawdą jest, że starożytni poganie składali zmarłym ofiary roślinne. Praca pióra R. Brascha, zatytułowana: "How Did It Begin" (Jak to się zaczęło), podaje: "Posyłanie wieńców na pogrzeby i składanie ich na trumnie lub na grobie jest pozostałością starożytnego zabobonu i bałwochwalstwa".
W jakim celu to czyniono? Autor tej samej książki wyjaśnia: "Wieńce z kwiatów stanowią przeżytek wierzenia, iż zmarłym należy zapewnić wygody i przyjemności. Kwiaty traktowano również dosłownie jako ofiarę dla zmarłego. Miały go one ucieszyć, gdyż w przeciwnym wypadku, gdyby był niezadowolony, mógłby straszyć tych, co pozostali przy życiu". (...)
Ale czy to poganie wymyślili kwiaty? Czy powinniśmy sądzić, że posługiwanie się kwiatami przy takich okazjach jest niestosowne po prostu z tej racji, iż poganie składali z nich ofiary swoim zmarłym? Warto tu zaznaczyć, że wspomniany autor. R. Brasch, stwierdza również: "Na ogół nie pamięta się już o żadnej z tych pradawnych przyczyn. Wieńcowi nie przypisuje się jakiejkolwiek siły magicznej; w świecie zachodnim mocno utrwalił się po prostu zwyczaj wyrażania uczuć przez posyłanie kwiatów".
W krajach kultury zachodniej na ogół nie traktuje się kwiatów jako środka do zjednania sobie zmarłego. Zwykle posyła się je jako gest życzliwości dla jego rodziny. A kwiaty, stworzone przez Jehowę dla uradowania człowieka, spełniają swa wdzięczną rolę.
Jeżeli ktoś uważa, że posyłając kwiaty czci zmarłego, to wtedy postępek jego równa się kontynuowaniu zwyczaju pogańskiego. Z chrześcijańskiego punktu widzenia taki motyw byłby niewłaściwy. Jeżeli natomiast posyła kwiaty, by pocieszyć pozostałych przy życiu, by tę smutną chwilę uczynić im chociaż trochę znośniejszą, to z pewnością nie można nic temu zarzucić.
Należy przy tym zaznaczyć, że choć istnieje zwyczaj posyłania kwiatów jako gest szacunku dla rodziny, to jednak bynajmniej nie ma takiego obowiązku. Dla rodziny zmarłego można też uczynić coś innego, co będzie miało dla niej nawet jeszcze większe znaczenie. Zamiast posyłać kwiaty, można jej pomóc przez przygotowanie posiłku, gdyż pogrążeni w smutku członkowie rodziny zapewne mają głowy zaprzątnięte wieloma innymi sprawami. Ktoś inny może zaproponować pomoc w zaopiekowaniu się małymi dziećmi do czasu przeprowadzenia pogrzebu. Po pogrzebie osoba bliska zmarłemu, na przykład wdowa, może czuć cię bardzo osamotniona. Wyrazem życzliwości byłoby wtedy zaproszenie jej w gościnę lub na wycieczkę. Przekonałaby się wówczas, że jest mile widziana i potrzebna, że ma przyjaciół, którzy się interesują jej życiem. W Liście Jakuba 1:27 czytamy: "Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w niedoli ich, i zachowywać siebie niesplamionym przez świat".
Chociaż więc posyłanie kwiatów z właściwych pobudek, nie zabarwionych pogańskimi wierzeniami, nie jest niczym złym, to jednak należy pamiętać, ze można też zrobić coś innego, co będzie bardziej pomocne. Może to również być wyżej ocenione niż samo przyniesienie kwiatów bez zaofiarowania pomocy osobistej.
Często kwiaty posyłane na pogrzeb są później składane na grobie. Niektórzy natomiast wolą zrobić z nimi coś innego. Nieraz dają je komuś, na przykład ludziom, którzy rzadko otrzymują kwiaty, osobom chorym lub w starszym wieku. Zapewne przy tym wychodzą z założenia, że żywi będą się cieszyć kwiatami, podczas gdy na grobie nie spełnią żadnej roli, gdyż zmarli nic już o nich nie wiedzą. -Kazn. 9:5.
Oczywiście ktoś inny może zechcieć złożyć kwiaty na grobie, po prostu dla upiększenia tego miejsca, a nie po to, by oddać cześć zmarłemu. Mamy i tutaj do czynienia ze sprawą, którą każdy musi rozstrzygnąć osobiście.
A zatem jeśli ktoś kieruje się właściwymi pobudkami i rozumie, co się dzieje z umarłymi, to może postąpić z kwiatami, jak sam zechce. Ale jak wspomnieliśmy, rodzinie zmarłego można okazać życzliwość także w inny sposób, mający dla niej jeszcze większe znaczenie, choć nie musi to wykluczać posłużenia się kwiatami.
(Pytania czytelników, Strażnica -1971, nr 12, str. 24)
#5
Napisano 2004-02-17, godz. 21:17
#6
Napisano 2004-02-18, godz. 00:18
To jeszcze jeden z przykładów - bardzo wyraźny - relatywizmu u świadków Jehowy
Podobnych przykładów jest z pewnością więcej.
W tej chwili przychodzi mi na myśl artykuł omawiający tradycję 'piňata' – zabawy o pogańskim rodowodzie.
Można w nim przeczytać między innymi:
(więcej na ten temat można przeczytać na łamach strony Brooklyn Sp. B.O.)
Istotą sprawy nie jest to, co ten zwyczaj oznaczał setki lat temu, ale jak jest postrzegany w danej okolicy obecnie. (...) Dlatego mądrość nakazuje nie robić z tego kwestii.
(Przebudźcie się!, 22 września 2003, str. 24)
Jak więc widać, także i tutaj WTS zadziwia współwyznawców (a także nas – obserwatorów) pozytywnym spojrzeniem na postępowanie, które w innym przypadku jest przez Organizację piętnowane i spotyka się z oceną jednoznacznie negatywną.
#7
Napisano 2005-06-28, godz. 13:20
Na pogrzebie mojego dziadka, jednego z najbardziej kontrowersyjnych członków pewnego zboru (zawsze kierował się własnym rozumem, co jest niepopularne w każdej kongregacji religijnej), lokalni starsi nie wywiązali się ze zobowiązania przeprowadzenia uroczystości pogrzebowych, jakie podjęli wobec naszej rodziny. Przy wyprowadzeniu zwłok z domu, starszy, który miał wygłosić krótkie przemówienie wstępne i modlitwę, stanął z tyłu za innymi zebranymi (na pogrzeb przyszło ponad tysiąc osób ) i z zadowoleniem oglądał paznokcie. W takim momencie nawet nie wiedzieliśmy, jak interweniować. Czuliśmy się opuszczeni i odrzuceni wobec całego zgromadzenia. Wielu uczestników pogrzebu zauważyło ten zgrzyt i później doszły nas wieści, że wiele osób komentowało całe zdarzenie na niekorzyść "biskupów".
Sprawę uratował inny facet, też Świadek, który wygłosił na cmentarzu bardzo dobre przemówienie, w którym bardzo szczegółowo opisywał życiorys dziadka, jego osobowość i dokonania (że przemówienie było dobre, wiem od osób postronnych, bo sama nic z niego nie pamiętam).
To może być przykładem, że ludzie o szerokich horyzontach nie idą ślepo za wskazówkami Strażnicy. Zresztą, nie powinni!
#8
Napisano 2005-06-29, godz. 21:29

Odnosnie ostatniego zdania:
'szerokosc' horyzontow mysle ze ma tu takie hmm srednie znaczenie. Faktycznie ludzie bez wyksztalcenia etc sa znacznie bardziej podatni na wszelkiego rodzaju manipulacje, ale jednak organizacja SJ jest powiedzmy 'czyms innym'. Tutaj rzadza sie jakby inne prawa. Ludzie nawet z wyzszym wyksztalceniem etc sa tak gleboko zindoktrynizowani, ze wszystkie 'niedociagniecia' od razu sobie jakos tlumacza. Czesto nie maja pojecia jaka jest prawda, ale wplyw organizacji byl juz na tyle duzy i odczuwalny ze w danej osobie zrodzil sie taki mechanizm obronny. Ja mialem niedawno przyklad tego, gdy w rozmowie wspomnialem o owej piniacie (jakkolwiek to sie odmienia) i prawie od razu otrzymalem odpowiedz ze moj rozmowca zna kogos z tamtych kregow (starsza osoba jakas) i wie ze tam nic takiego nie obchodza. Wszystko fajnie tylko ze gdy wspomnialem o tym 'swiecie' osoba ta nie wiedziala co to, dopiero po wyjasnieniach zrozumiala, a tu nagle 'pojawia sie' stwierdzenie ze tam tak nie jest (co zreszta jest nieprawda).
Tak wiec wyuczone zachowania czesto biora gore nad mysleniem, niezaleznie od tego ile ta osoba wiedzy posiada.
#9
Napisano 2005-06-30, godz. 23:25
Link do artykulu Joanny Czapskiej:
http://brooklyn.org.pl/aztekowiejc.htm
#10
Napisano 2005-07-01, godz. 07:36

Ma: odnosnie twoich 'skojarzen' (hehehe) - czy masturbacja nie jest dopuszczana w kregach SJ ? (bo wydawalo mi sie ze jest ale sie nie zaloze o to

#11
Napisano 2005-07-01, godz. 07:51
#12
Napisano 2005-07-01, godz. 09:50
Pewnego zdania nie rozumiem:
Czy zatem fakt ze swieta katolickie sa powiazane z religia katolicka jest zle ? Bo jesli tak to kiedy jest dobrze ??świeta chrześcjańskie (kościoła katolickiego) co prawda w jakimś tam stopniu oderwały sie od pogańskich korzeni ale wciąż są ściśle związane z religią katolicką
Porownanie zas wydaje sie poprawne jesli spojrzec na to od strony, ze pierew wmawia sie ludziom ze jak czegos nie ma w Biblii to jest zle, ze w KK jest duzo zwyczajow poganskich etc, a tu nagle okazuje sie ze 'jedyna prawdziwa organizacja Boga' sama nie stosuje sie do tego, czego naucza.
Ma: thx za wyjasnienia

#13
Napisano 2005-07-01, godz. 09:59
Kiedyś zdarzyło mi się rozmawiać z bratem starszym który był bardzo zainteresowany tym jak sobie radzę ( byłam po rozwodzie ) z problemami jakie mnie spotykają i z samotnością.
ale ty jestes mało kumata

do NIMRIL - albo nie zrozumiałes mojej wypowiedzi albo ja źle sie wypowiedziałem - chodzi mi o to że przyrównywanie do siebie twóch tradycji (no powiedzmy pinady i choinki) o tyle się mija z sensem że pinada utraciła już łączność ze swoimi korzeniami a choinka nie lub jeszcze nie całkowicie.
Podobny do pinady temat to mógłby być np. temat kwiatów na pogrzebie - i pinada i kwiaty utraciły łącznośc z 'korzeniami' więc gdyby była niekonsekwencja w podejściu do jednego tematu i do drugiego to to warto by było wykazać.
Ale takie jest oczywiście moje zdanie i nie kazdemu musi przypaść do gustu.
Pozdrowienia dla Ma i Nimril

#14
Napisano 2005-07-01, godz. 10:02
#15
Napisano 2005-07-01, godz. 10:14

#16
Napisano 2005-07-01, godz. 12:51
Ale ja na niego ochoty nie miałam.
#17
Napisano 2005-07-01, godz. 13:00

#18
Napisano 2005-07-01, godz. 13:52
Nimril, myślę, że mylisz szerokie horyzonty z wykształceniem. Wykształcenie daje Ci tylko zespół informacji (lub jak chcesz, wiedzę), natomiast szerokie horyzonty, w moim rozumieniu, to wiedza plus zdolność samodzielnego myślenia, nie opartego na schematach.Odnosnie ostatniego zdania:
'szerokosc' horyzontow mysle ze ma tu takie hmm srednie znaczenie. Faktycznie ludzie bez wyksztalcenia etc sa znacznie bardziej podatni na wszelkiego rodzaju manipulacje, ale jednak organizacja SJ jest powiedzmy 'czyms innym'. Tutaj rzadza sie jakby inne prawa. Ludzie nawet z wyzszym wyksztalceniem etc sa tak gleboko zindoktrynizowani, ze wszystkie 'niedociagniecia' od razu sobie jakos tlumacza (...)
Tak wiec wyuczone zachowania czesto biora gore nad mysleniem, niezaleznie od tego ile ta osoba wiedzy posiada.
#19
Napisano 2005-07-01, godz. 16:15
Co do skojarzeń to każdy swoje ma...

#20
Napisano 2005-07-01, godz. 19:15


Natomiast 'wiedza' wplywa na otwartosc umyslu (wkoncu jakos ta wiedze zdobyc trzeba) i o to mi chodzilo

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych