Nie pochwalam ani nie ganię takiego występowania na zebraniu, ale pytam się: po co? Po co Janna ma wychodzić na mównicę i ogłaszać, że opuszcza Organizację? Wyobrażam sobie, co by było, gdyby ktoś wylazł na ambonę w katolickim kościele i zaczął wykrzykiwać, że niedługo wszyscy zginą w Armagedonie. Czy ta metoda nie jest odrobinę zbyt drastyczna? Zaznaczam, że wstrzymuję się z oceną. Tylko tak pytam, bo mam wątpliwości.
Po co ma ogłaszać, że odchodzi? Chociażby, aby nie być zniesławiana poprzez plotki jakie po lakonicznym komunikacie będą krążyć po zborze. Albo jako świadectwo dla innych, że są oszukiwani przez WTS. I nie w czasie zebrania, ale po nim.
I naprawdę mimo tylu podobieństw organizacyjnych między KK a "organizacją" twoje porównanie do wyjścia na ambonę jest nie na miejscu. Reakcja naprawdę w KK byłaby naprawdę różna od tej w "organizacji".
W stosunku do Świadków miałem dotąd taką opinię: można sobie u nich być, można nie być, droga wolna. Każdy sam decyduje. Natomiast kiedy Towarzystwo próbuje poprzez manipulację uniemożliwiać opuszczenie swoich radosnych szeregów, to trzeba kandydatom na odstępców pomagać.
Natomiast metody, o których dyskutują Czesiek i Sebol pasują raczej do metod walki z totalitarną sektą. Ludzi trzeba stamtąd wyciągać siłą, czy tego chcą czy nie, jak uzależnionych od narkotyków. Czy naprawdę Świadkowie tacy są? Czy naprawdę zasłużyli sobie, jako organizacja, na takie traktowanie?
Pytam, nie zabieram głosu.
Haaelu
Przede wszystkim gdyby nie był tłumiony przepływ informacji kto i dlaczego odchodzi, gdyby nie rodziły się plotki i oskarżenia, gdyby nie traktowanie odchodzących jak "śmiecie" na które nie warto zwracać uwagi, to twoje pytanie o sens takiego powiadomiania o swoim odejściu miałoby sens.