Stefan po raz kolejny zarzucając innym "oszustwo" dopuszcza się manipulacji. Komentując moje słowa o zwlekaniu z opuszczeniem zboru pisze:
A nie lepiej bylo zastosowac sie do biblijnej zasady "niech wasze "nie" znaczy nie a "tak" znaczy .... ? Tak czy owak to bylo oszustwo
A w dalszych postach znowu pisze o mnie:
Widac ze podobaja sie wam te "historyjki" o oszustach i oszustkach . (...) Mam nadzieje ze zostana one dobrze odebrane przez ewentualnych zainteresowanych oredziem gloszonym przez nas ktorym chcielibyscie sie ukazac jako KRYTYCY naszej wiary i posiadajacy ta prawdziwsza prawde jak chociazby ten uczestnik forum ktory glosi ze dopiero teraz po opuszczeniu naszych szeregow poznal Prawde . Jaka jest ta jego prawda ? ano wlasnie taka jakiej sie dopuszczal oszukujac swoich bylych braci :-(
Jaka jest "prawda" Stefana? Ano taka, że świadomie manipuluje, licząc na to, że ktoś nie przeczyta mojego życiorysu dokładnie... Otóż tego zwlekania, krętactwa i oszustwa, dopuszczałem się
będąc jeszcze ŚJ, natomiast gdy postanowiłem uporządkować swoje życie, zacząłem od tego że relacje z WTS-em oparłem na prawdzie (nie wierzę, więc występuję), a później nie poszedłem od razu następnego dnia do świątyni katolickiej, ale dopiero po kilku miesiącach, gdy mogłem szczerze zadeklarować "wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego (...)" itd.
A więc poznanie prawdy (katolicyzmu) wyzwoliło mnie z krętactwa i oszustwa, które popełniałem "żyjąc w prawdzie"

Ale tego Stefan nigdy nie zauważy, gdyż tacy jak on "mają oczy a nie widzą, mają uszy a nie słyszą"... ale za to pięknie pouczają innych... Naprawdę niedużo brakuje, żeby nasz cHamski Człowiek (HC) napisał tutaj z dumą: "Dziękuję Ci Jehowo, że Ja, Stefan Kolanus, nie jestem jak inni ludzie kłamcy, zdziercy, pijacy, albo jak ten o to plugawy Sebastian, który chodzi do 'balwochwalczej' świątyni"...
W przeciwieństwie do faryzeuszy z WTS-u ja mam świadomość własnej grzeszności i mogę jedynie prosić Boga, aby był miłosierny, dla mnie grzesznego...