Pismo Święte zaczęłam czytać będąc 8 letnim dzieckiem, od czasu kiedy na Komunię dostałam w prezencie Nowy Testament. Najpierw były to fragmenty, które siostra czytała nam na religii (kazanie na Górze, przypowieści Pana Jezusa, o końcu świata - te ostatnie zrobiły na mnie największe wrażenie, napawały mnie lękiem ale i zarazem ciekawością). Potem 'materiał' stopniowo rozszerzał się
.
Póżniej trafiłam na przekład gdański całej Biblii, ale ten archaiczny język przerastał moje możliwości, co na jakiś czas skutecznie zniechęciło mnie do jej czytania.
Przełom nastąpił kiedy zetknąłam się z Biblią Nowego Przekładu i Biblią Tysiąclecia. Tak cieszyłam się, że jest to wreszcie zrozumiały, 'ludzki' język. I choć przeczytałam wtedy większość ksiąg, z daleka omijałam księgi historyczne typu: sędziów, kronik, królewskie. Te, zaczęłam czytać właśnie dzięki świadkom Jehowy.
Można więc powiedzieć, że stopniowo 'dojrzewałam' do czytania Pisma. Właśnie od tamtej pory (1982) rozpoczęłam czytanie ksiąg biblijnych po kolei, co trwa po dziś dzień. Na pytanie 'ile razy' przeczytałam całą Bibilę .... - nie potrafię odpowiedzieć. Nigdy tego nie liczyłam ... ale dużo
.