Dziwne, bardzo dziwne.
Albo mama się brzydzi przemocą, albo do niej namawia.
Jedno z dwojga.
Jak myślicie ?
Nie wydaje mi się żeby akurat boks był godnym zajęciem dla kobiet.
Czy można mieć talent do bicia ?
To i może do umiejętnego mordowania ?
Mogło być tak, że przyszedł menadżer, sypnął kasą i poglądy teokratyczne poszły na bok.
Nie uważasz, że przyrównywanie boksu do umiejętności? mordowania to lekka przesada. A czy przyszedł menadżer i sypnął kasą to już tylko Twoje niczym nie poparte domysły.
Może matka nie namawiała córki do porzucenia boksu, bo wiedziała, jak wiele ta pasja dla córki znaczy. No i rozumiała, że to nie chwilowy kaprys zagubionej dziewczyny, ale właśnie pasja, do realizacji której Franchon ma konkretne zdolności.
Zdaje się też, że zainteresowanie się Franchon sportem w pewien sposób uczyniło jej życie bardziej uporządkowanym i postawiło przed nią nowe cele, dodało jej sił. Matka mogła odebrać to jako pozytywne i wartościowe.
Co do poglądów teokratycznych tej pani - może brak zdecydowanej, negatywnej reakcji na uprawianie boksu nie wygląda najlepiej, ale przecież ta kobieta odmawiając transfuzji była gotowa za swoje teokratyczne poglądy oddać życie. Trudno więc uznać jej podejście do wiary za powierzchowne. Może po prostu, w przypadku oceny poczynań Franchon, Sarah Crews postanowiła kierować się własnym sumieniem i sercem, które podpowiedziały jej, by raczej wspierać córkę, niż odtrącać.
Jeden sensowny i obiektywny głos w całej prawdę mówiąc błachej sprawie.
interpretacja WTS-u jest taka że:
1) świadek Jehowy może walczyć tylko i wyłącznie z herezją (fałszywą religią, Babilonem, czy jak go tam kto zwał) tylko i wyłącznie Biblią i publikacjami WTS,
2) użycie "cielesnego" oręża czyli jakakolwiek agresywne użycie siły fizycznej wobec innego człowieka, jest zabronione.
A czy ona walczy o sprawy religijne? A czy ona jest wogóle ŚJ? Nigdzie tego nie napisano. Będąc córką matki, która jest ŚJ sama nie musi wyznawać tej religii.