Zanim porozmawiamy dalej. W takich okolicznościach mam pytanie do ciebie JL jako że jesteś katolikiem a zarazem młodszy wiekiem ode mnie i od Huberta. A mimo to nie przebierasz w słowach. I to samo pytanie mam do Moderatorów. Czy możemy zwymyślać Jana Lewandowskiego tak jak on to czyni bez upomnienia. Odpiszcie nam wyraźnie. Wtedy porozmawiamy dalej. Zresztą pisał już o tym Hubert.
Widzę, że niektórzy zrobili już całe story z tego jaki to ja jestem straszny. W ten sposób z tematu "kto manipuluje w temacie 1975" zrobił się temat poboczny "a ten to jest taki a taki".
Olo jak zwykle zwraca uwagę na formę dyskusji, zamiast na treść. I kto tu się koncentruje na wątkach personalnych? Nawet ty nie jesteś w stanie od tego uciec. Mamy więc obustronne bicie piany.
Olo, jak chcesz to oczywiście możesz mnie "zwyzywać", jak sam to określiłeś. Jest mi to kompletnie obojętne. Jestem człowiekiem świadomym swych wartości i jakakolwiek inna opinia mi bimba. Chyba, że jest to konstruktywna uzasadniona krytyka. Wtedy przyjmuję to jako cenne doświadczenie rozwijające moją osobowość, bez względu na to kto kieruje tę krytykę w moim kierunku, czy mój przyjaciel, czy śmiertelny wróg (krytyka tych ostatnich jest często nawet dużo bardziej wartościowa) i bez względu na to, czy ta krytyka zawiera inwektywy. Jestem na to zupełnie uodporniony, gdyż jestem świadom swych wartości, a ty jak widać nie jesteś na to uodporniony, co pokazuje tylko, że jesteś niepewny swych zalet i obruszasz się na byle uwagę. Nic nie poradzę jednak na to, że konstruktywna uzasadniona krytyka to prawdziwa rzadkość, gdyż większość ludzi po prostu nie jest w stanie stworzyć czegoś takiego. Większość ludzi nie jest też w stanie czerpać pożytku z krytyki kierowanej pod swoim kierunkiem stąd takie a nie inne reakcje tutaj.
Oczywiście ja nie chciałem nikogo "zwyzywać". Ja po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że dyskusje w temacie Strażnicy to coś, gdzie same argumenty to o wiele za mało. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy wyszli z indoktrynacji lub nadal w jakiś sposób są indoktrynowani. Żeby argumenty nie trafiały wiecznie w próżnię wpierw trzeba dotrzeć do człowieka, zburzyć blokady psychologiczne i zasypać fosy, z których nie zdaje on sobie nawet sprawy. To momentami boli jak widać, może po prostu musi, choć to też zależy od człowieka. Ale nie ma innego sposobu na zburzenie tych blokad, atawizmów samozachowawczych, które jak wirus od dawna nie służą już nikomu innemu, poza samym wirusem, którym jest Strażnica. No i nie jest to żadne "wyzywanie". To wszystko dla dobra człowieka. To jest psychologia. Logika argumentacji odgrywa tu niestety poboczną rolę, choć i ja chciałbym, żeby tak nie było. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to znaczy, że nawet sam nie chce sobie pomóc. Niestety, dobrze wiem, że niektórzy nadal nie będą w stanie i zarazem nie będą chcieli tego zrozumieć i nadal będą bleblać swoje o "okropnych wycieczkach personalnych". Większość ludzi nigdy się nie uczy na swych błędach, dlatego te błędy towarzyszą im przez całe życie i wciąż na nowo muszą rozwiązywać te same problemy. Jak ten Syzyf, który ciągle pcha w górę ten sam kamień.
Pomyśl sobie Olo, kto ma interes w tym, że próbujesz podkopywać wiarygodność Brooklynu sp. z o.o.? Spójrz w lustro i spytaj samego siebie, kto ma z tego zysk? Ty? Jaki? Żaden (chyba, że się mylę i ktoś ci płaci, ale zupełnie w to nie wierzę). Z tego korzysta tylko Strażnica i ci, którzy nadal wpędzają innych z jej pomocą w wielkie tragedie, jakie tu zresztą ludzie opisywali i czyta się to jak horror. Jak pomogleś tym wszystkim zniszczonym ludziom Olo? Tak naprawdę tym co robisz pomagasz Strażnicy nadal wpędzać w to bagno tych, którzy dzięki Brooklynowi się może jeszcze wahają. Ty "pomożesz" im przestać się wahać. Pewnie nawet nie do końca świadomie, bo nie sądzę, że patrzyłeś na to w ten sposób. Chyba, że patrzyłeś ale wtedy nie masz sumienia czyniąc zło z premedytacją. Ale nie mam zwyczaju podejrzewać ludzi o taką perfidię i złą wolę, choć może jestem przez to naiwny. Wiem, że ludzie raczej postępują w sposób nie do końca świadomy dużo częściej niż myślą, bo nie każdy jest introwertykiem rozmiłowanym w introspekcji swych zachowań. Dlatego wciąż wierzę, że służysz po prostu nie do końca świadomie dawnym atawizmom, odruchom, które wciąż trwają, choć motywacja do ich istnienia już dawno zanikła, skoro wymiksowałeś się ze Strażnicy. Pomyśl teraz jak żałosne, bezzasadne i dziwaczne jest twoje zachowanie dla tych, którzy stoją z boku i widzą to wszystko w taki właśnie sposób. Wygląda to jak farsa, groteska, tragedia. I nie pisałbym w ten sposób, gdybyś założył tylko ten jeden wątek. Wiem, że twoja żałosna wojenka z Brooklynem i tymi co bezinteresownie zwalczają WTS, poświęcając swój bezcenny czas i często pięniądze (które mogliby w tym czasie zarabiać), to szersza działalność niż tylko ten jeden niniejszy wątek i to jedno forum.
Forum takie jak to, to miejsce, gdzie zawsze będą się toczyć emocjonalne polemiki. Ludzie są tylko przy okazji racjonalni. Ludzie są przede wszystkim emocjonalni. Tego nie da się oddzielić, odciąć od szyszynki. Takie miejsca jak to będzie więc zawsze w jakiś sposób brutalne dla słabych psychicznie ludzi. Świat polemiki światopoglądowej jest jednak brutalnym światem. Jak ktoś się z tym nie liczy i wchodzi w ten świat na bosaka, to musi pokaleczyć swe nogi. Tu gdzie ludzie są zainfekowani wirusem Strażnicy, często nawet ci którzy ją zwalczają, bo w jakiś sposób na wszystkich nas to chore myślenie wpływa, gdzie mamy do czynienia z pozostałościami tak silnej indoktrynacji, emocje i psychiczna brutalność zawsze będą nieodłącznym elementem. I jest to niezależne od moich kaprysów. Jak ktoś tego nie rozumie, to niech ma pretensje do samego siebie, że loguje się na takich forach.
No i jestem szczery. Jak uważam, że ktoś jest pod wpływem indoktrynacji, i jak uważam, że pomoże to dotrzeć do niektórych w dyskusji, odblokować ich, to o tym piszę. Mam takie same prawo do swych poglądów w tym temacie jak każdy do swoich poglądów i personalnej oceny mnie na tym forum, co zresztą wielu w tym wątku czyni. Jeśli się komuś to nie podoba, to czemu mnie w ogóle czyta? Ja nikogo do tego nie przymuszam. Każdy sam się do tego przymusza. Niech każdy więc bierze odpowiedzialność za swe czyny na siebie w tej kwestii, a nie spycha ją na mnie. Myślę, że się wystarczająco usprawiedliwiłem.
Tym samym dziękuję za uwagę i za możliwość wzięcia udziału w biciu piany na temat formy prowadzenia dyskusji.