Czy Świadkowie Jehowy to nadludzie?
#41
Napisano 2009-02-23, godz. 11:55
#42
Napisano 2009-02-24, godz. 23:45
Wiem, badania różnie mówią. Ogólnie jednak przyjęło się uważać Polskę za kraj katolicki. Kiedy spotykam jakąś nową osobę, automatycznie zakładam, że prawdopodobnie pochodzi z katolickiej rodziny. Stuprocentowo praktykujących katolików spotykam rzadko, większość znanych mi ludzi uważa się za katolików, ale nigdy w rozmowie nie dali mi odczuć, że kwestia mojej wiary jest dla nich istotna. Po prostu żyją po swojemu i dają pożyć innym. U ŚJ tak nie ma, oni zawsze starają się odróżniać, kłuć w oczy innych swoją wiarą i wyraźnie dawać do zrozumienia, że są ulepieni z innej gliny. To jedna z tych ich cech, które niebezpiecznie zbliżają ich do definicji sekty.
Zgadzam sie o Polsce można śmiało powiedziec, że to kraj katolicki.
Rzeczpospolita była pod względem stosunków międzywyznaniowych fenomenem na skalę europejską. Wystarczy wspomnieć Akt konfederacji warszawskiej. Polacy zawsze byli bardzo tolerancyjni jeśli chodzi o wiarę innych. O to co u nas było oczywistą oczywistością , na zachodzie europy toczono idiotyczne i krwawe wojny religijne.
A i ja często obserwowałem, że śj są w swoim mniemaniu (z wyjątkami oczywiście) lepszymi ludźmi - w ogóle i w szczególe...
Użytkownik Dudu edytował ten post 2009-02-24, godz. 23:46
#43
Napisano 2009-02-25, godz. 07:54
Ciekawe co na to by powiedzieli wypędzeni z Polski protestanci w czasach kontreformacji. Albo żydzi którzy przeżyli pogromy ze strony polaków.Emka
Zgadzam sie o Polsce można śmiało powiedziec, że to kraj katolicki.
Rzeczpospolita była pod względem stosunków międzywyznaniowych fenomenem na skalę europejską. Wystarczy wspomnieć Akt konfederacji warszawskiej. Polacy zawsze byli bardzo tolerancyjni jeśli chodzi o wiarę innych. (...)
#44
Napisano 2009-02-25, godz. 07:58
Powiedzieliby: Fajnie było, ale się skończyło.Ciekawe co na to by powiedzieli wypędzeni z Polski protestanci w czasach kontreformacji.
#45
Napisano 2009-02-25, godz. 08:00
Witam moi drodzy Jestem nowa i jestem wychowana w rodzinie katolickiej. Moj narzeczony jest nieochrzczonym SJ, ktory odstapil od organizacji pare lat temu. Spotykam sie z jego rodzina, w ktorej wszyscy sa praktykujacymi, ochrzonymi SJ. Musze powiedziec, ze wiem co sie dzieje u SJ, wiem ze jest wiele brudow (o ktorych dowiedzialam sie od narzeczonego), ale prawda jest to, ze nie dali mi do zrozumienia, ze cos jest ze mna nie tak. Raz czy dwa pokretnymi sposobami probowali mnie wciagnac do organizacji, nic jednak na sile. Poszlam na pogrzeb SJ, podobaly mi sie piesni i to wszystko. Jego rodzina to bardzo mili, kulturalni ludzie. Nie odczulam nigdy dyskryminacji z powodu mojej narodowosci czy ogromnej niecheci z powodu religii mojej czy moich rodzicow. Powiem wiecej, moja przyszla tesciowa zastapila mi moja mame przy zakupie sukni slubnej, sluzac rada i poswiecajac swoj czas na bieganie po sklepach. Jedyny problem byl w tym, ze chce wziac slub koscielny, na ktory nie przyjda. Tlumacza sie tym, ze dluga droga do Polski i stanem zdrowia, nieznajomoscia jezyka polskiego itd. Wiem jednak, ze problem tkwi w tym, ze to KOSCIELNY (w domysle bleee). Jedyny ogromny problem to to, ze pale Podsumowujac, nie uwazam, ze sa nadludzmi ale tak naprawde tylko od nich uzyskalam tyle ciepla i zrozumienia bedac w obcym kraju. Moze to jednak sprawa tego jakimi sa ludzmi, a nie tego, ze sa SJ.
tez tak mysle... kto chce sie uwazac za lepszego bedzie sie za takiego uwazal chocby byl kloszardem... to sprawa charakteru , wychowania moze... religia odgrywa tu marginalna role
ja sie z takim podejscie bardzo zadko spotykalem ... choc i takich po zal sie boze swiadkow poznalem.... uwazali sie za lepszych... bo w innych dziedzinach wypadali znacznie gorzej....
#46
Napisano 2009-02-25, godz. 09:15
Na pewno wielu z was zauważyło takie lub podobne zjawiska wśród społeczności ŚJ. Osobiście uważam, że ŚJ wyróżniają się tylko tym, że "starają się" postępować zgodnie z zasadami Organizacji i/lub Biblii. Tylko że to staranie to tak naprawdę w wielu przypadkach albo opiera się na ukrywaniu pewnych rzeczy "pod maską" albo na tym że jedynie pewne osoby się do tego w pełni stosują. Czasami dla wielu przestrzeganie wszystkich zasad Organizacji jest niemal uciemiężeniem. Np. pewien brat dowiadując się na zebraniu że nie będzie miał punktu w Szkole Teokratycznej odetchnął z ulgą i bardzo się ucieszył. Wielu z trudnością wyrusza do służby a po tych po których tego nie widać udają że służba sprawia im radość. Innym po zakończonej służbie "kamień spada z serca" dlatego że "w końcu koniec i można iść do domu, ofiara spełniona". Jeszcze inni służbę traktują "po łepkach" aby szybciej obejść ulice lub mieszkania i zakończyć służbę. Wielu braci dolicza sobie nie wiadomo skąd wzięty czas. Pewnie z chodzenia w służbie po sklepach lub odwiedzania braci. Czy tak ma wyglądać pełnowartościowy owoc warg do składania którego raz po raz nawołuje Organizacja?
Tym którzy chodzą ze sobą lub są zaręczeni często bardzo trudno jest panować nad sobą i niemal zmuszają się do wstrzemięźliwości ale w duchu nadal myślą swoje że "chciałoby się skosztować tego ciała". Spotkałem się również ze zjawiskiem że wielu ŚJ (chociaż głośno o tym nie mówią) nie może "wytrzymać" i zawierają związki małżeńskie głównie po to aby móc legalnie uprawiać seks odkładając dokładne poznanie wybranki/wybranka na "potem". Jednak potem takie małżeństwa nierzadko przeżywają rozmaite trudności lub nawet się rozpadają (z wiadomych powodów). Czy tak mają wyglądać związki i małżeństwa czyste w oczach Bożych?
Przykłady takie można mnożyć i mnożyć.
Wiele razy zgorszyłem się złym postępowaniem braci. Jednak sam nigdy nie uważałem się za prawdziwego ŚJ. Wcale nie byłem "święty". Np. pozwalałem sobie z przyszłą żoną na różne niemoralne rzeczy przed ślubem (rzecz jasna wyłączając współżycie). Oczywiście jestem niewinny bo bracia starsi powiedzieli, że "prawo Boże nie działa wstecz i to już jest nieważne". Taka sama zasada została zastosowana do innych przypadków "przedawnionych grzechów". Liczyły się tylko grzechy w miarę "świeże". Dziwne zasady.
Bardzo denerwowało mnie drętwe kategoryzowanie stopnia grzechu. Np. ktoś kto rozwiódł się z żoną bez podstawy "biblijnej" i zaczął się spotykać z inną kobietą jest uznawany za grzesznika zasługującego na wykluczenie i zniszczenie podczas Armagedonu. Natomiast ktoś kto groził bratu w wierze pobiciem nadal jest pionierem i ma się dobrze, nie ma grzechu oraz nie zasługuje na zniszczenie w Armagedonie tym bardziej że starsi zboru się o tym dowiedzieli i nic z tym nie zrobili. Dostrzegacie ten paradoks? Ludzie wyżej postawieni w Organizacji mają chyba silne przekonanie że to nie do Boga i Biblii należy rozpatrywanie wielkości grzechów ale do nich. Ale to już chyba temat na osobną dyskusję.
W Organizacji po prostu toleruje się pewne karygodne zachowania, uznając je za grzechy "małego kalibru". Kiedyś takie zjawisko chyba było nie do pomyślenia. Nic więc dziwnego, że coraz więcej ŚJ jest ŚJ tylko z nazwy.
Użytkownik ble edytował ten post 2009-02-25, godz. 09:51
#47
Napisano 2009-02-25, godz. 14:13
bardziej poprawne byłoby kryterium miłości Boga i bliźniego. Tzn. duża krzywda ciężki grzech mała krzywda lekki grzech nie ma krzywdy nie ma grzechu. Ale takie kryterium pozbawiałoby władzy niedopieszczone jednostki, które lubią się dowartościowywać oceniając cudze grzeszki.
#48
Napisano 2009-02-25, godz. 15:41
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#49
Napisano 2009-02-25, godz. 15:58
co do pogromów żydowskich to były to raczej małe i lokalne próby rozwiązania lokalnych "kryzysów bankowych": pierw brało się od żyda kasę i wtedy był dobrym żydem. a potem jak nie było z czego oddać to pod różnymi pozorami zabijało sie go, np. paląc heretyka (razem z wierzytelnościami); tak to zazwyczaj działało.
najczęściej opisane wyżej przestępstwa nie miały w ogóle tła rasistowskiego ani religijnego ale rabunkowe. Natomiast arian wypędzono na fali strachu przed szwedami: arianom (słusznie lub niesłusznie -- historycy dyskutują) zarzucano zdradę stanu i współpracę z wrogiem zza morza.
#50
Napisano 2009-02-26, godz. 08:10
Pozwolę sobie jednak Hubercie powiedzieć, że nie zgodzę się. Otóż uważam, że w niektórych grupach czy religiach nie jest to sprawa marginalna. Jeśli chodzi o ŚJ uważam, że jednak świadkowie się tym nakręcają co miałem niejednokrotnie okazję obserwować. Jest to tu niejako - wydaje mi się - normą. Co nie znaczy, że nie można poznać skromnego świadka! Takie rzeczy również występuję, w niektórych grupach w KK, choć nie na taką skalę to jednak (nie będę wymieniał ponieważ w tej samej wspólnocie jednego miasta gdzie to występuje wcale nie musi się to powielać w innym mieście).tez tak mysle... kto chce sie uwazac za lepszego bedzie sie za takiego uwazal chocby byl kloszardem... to sprawa charakteru , wychowania moze... religia odgrywa tu marginalna role
Jeden z ex-śJ z tego forum opowiedział mi jak to było u Niego. Na tej podstawie mogę wysunąć hipotezę, że wiele (choć może nie wszyscy) osób nauczyło się tego dopisywania godzin z sufitu od innych świadkówWielu braci dolicza sobie nie wiadomo skąd wzięty czas.
Najprawdopodobniej kilka razy sam byłem świadkiem takich wstępów do sklepów podczas "głoszenia". =]Pewnie z chodzenia w służbie po sklepach lub odwiedzania braci.
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#51
Napisano 2009-02-26, godz. 13:16
#52
Napisano 2009-03-01, godz. 22:09
w kwestii błędnej gradacji grzechu winne jest prawnicze podejście do tematu. Aby czyn był dla ŚJ grzechem musi być na nie jakiś paragraf, jakiś werset biblijny, jakiś akapit w strażnicy.
Trudno oczekiwać, że w Biblii będą wyraźne wytyczne typu "ktoś kto grozi pobiciem popełnia poważny grzech". Ale moim zdaniem (biorąc pod uwagę również zasady chrześcijańskie) Organizacja powinna napominać za takie grzechy które dla mnie są poważne. Dlaczego? Ponieważ według mnie jest niedopuszczalne aby w religii mieniącej się prawdziwą jeden brat groził drugiemu uszkodzeniem ciała. Niestety Organizacja nic zarówno z tym jak i innymi sprawami nie robi, pozostawiając je jedynie "procedurze zborowej" która może trwać w nieskończoność. I prawdopodobnie nigdy z tym nic nie zrobi.
Użytkownik ble edytował ten post 2009-03-01, godz. 22:11
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych