Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Witaj w piekle..."


  • Please log in to reply
87 replies to this topic

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2004-12-12, godz. 23:39

http://faqu.blox.pl/html
.jb

#2 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2004-12-13, godz. 09:04

Niestety tak tez bywa. Znam historie może nie tak drastyczne ale tez okropne. Ale o tym napisze troche później
Ma

#3 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2006-02-17, godz. 22:38

Inna historia i inny blog, ale również i tutaj mamy obraz trudnego dorastania w rodzinie świadków Jehowy.
Poniżej kilka smutnych refleksji:

studniówka


Jakież emocje w uczniach! Czy należy sie im dziwić? Przygotowania trwały wszak już od paru miesięcy: zbieranie pieniędzy, planowanie sali, menu, orkiestry, układanie scebariusza, nauka poloneza, wymyślanie kreacji, zaklepywanie wizyt u fryzjera i manikiurzystki. Wydawałoby się, że decyzja czy idę czy nie zależy jedynie od zasobności portfela.

Jednak nie zawsze.

Świadek Jehowy, posłuszny syn rodziców, miał pieniądze żeby pójść. Przekonania religijne również nie stały na przeszkodzie, bo nie jest to świętowanie czegoś, żadne czczenie osoby lub dnia. Po prostu impreza szkolna, trochę jak rocznica. Chciał pójść. Od paru tygodni zarabia po lekcjach, więc pieniądze nie stanowiły przeszkody. Poza tym jego klasa jako jedyna szła cała. Tylko nie on.

Dlaczego?

Bo ojciec nie wyraził zgody. To nic, że nawet starsi zboru się nie sprzeciwiali, ich dzieci również bawiły sie na studniówce. Dla ojca jest to jedyna możliwośc pozkazania, że ma jeszcze wpływ, władzę, ż ejego zdnaie sie liczy.  Nie widzi, ze może przez to stracić coś o wiel bardziej cennego.  Parę  miesięcy temu drugi, starszy syn opuscił dom bez pożegnania. Po prostu pewnego pięknego dnia spakował swoje rzeczy i się wyprowadził. Rzadko odzywa się do rodziców.

A Uczeń? Na wadze położył dwie rzeczy. Z jednej strony imprezę szkolną i sprzeciw wobec ojca czyli jednocześnie wyrzuty wobec niego i matki, że tak źle wychowała syna (!) a z drugiej schowanie własnych potrzeb , pragnień do kieszeni ale i spokój w domu..

-Bo wie pani.. problem w tym, że mi po prostu nie wolno CHCIEĆ.. Ojciec każde moje własne zdanie, opinię traktuje jak atak na siebie, jako sprzeciw. A żeby on chociaż był jakomś autorytetem.. ech..

-Buduje autorytet na zakazach i nakazach?

-Tak.. a ja przecież widzę co on robi! Że mówi jedno a robi drugie.. Ja muszę się szybko usamodzielnić, wyprowadzić się, bo już czasem wybucham, już się nie potrafię powstrzymać. Ja wiem, ze trzeba być posłusznym rodzicom, ale ja się z nim nie zgadzam! W niczym. Wie pani, że jak byłem w gimnazjum to codziennie się z kimś biłem? A w domu grzeczny i posłuszny. Zawsze.

-W szkole pozwalałeś sobie na okazywanie złości?

-Tak.

Patzę na niego i widzę odpowiedzialnego, wrażliwego człowieka. O szerokich horyzontach, z wiedzą i inteligencją, z możliwościami. Kogoś, kto zawsze stara się być w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Ile jeszcze wytrzyma w domu, gdzie ojciec stara sie utrzymać pozycje i autorytet siłą, psychicznie znęcając się nad żoną i synem, zmusza do posłuszeństwa, bo tak nakazują wiara, a sam nie żyje z nią w zgodzie?

Uczeń czuje się odpowiedzialny za matkę, wie, że każde jego potknięcie przedstawiane jest matce w formie - widzisz! tak go wychowałaś!

Zżyma sie we mnie wszystko. Bo można doginać młodą brzózkę do ziemi, można giąć i giąć. Chętnie poddaje się z początku, bo ufa, że ręce, które to robią wiedzą, co robią. Ale brzózka rośnie, twardnieje, zaczyna dostrzegać też inne drzewka dookoła i przestaje ufać rękom, które tylko gną. Brzózkę można złamać, albo pozwolić jej by rosła i wyrosła na piękne, dorodne drzewo.

Brat Ucznia wybrał dorastanie wśród innych drzew. Uciekł od rąk, które gięły. Trudno mu się dziwić.

Co zrobi uczeń. Czy będzie mógł jeszcze kiedyś porozumieć sie z ojcem? Czy ojciec na to pozwoli? Czy chcęć uchronienia własnej pozycji nie będzie silniejsza?

Trudno jest sie przyznać do błędów. Nikt tego nie lubi. A już najbardziej rodzicom przed własnymi dziećmi.

Tylko czy wtedy rodzice tracą czy zyskują w oczach dzieci?



źródło: meandrypsyche.blox.pl


.jb

#4 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-02-20, godz. 08:38

Ja pamietam swoja studniowke.
Powiedziałem kategorycznie ze ide i chyba tylko siłą zatrzymają mnie w domu. Byl troche rabanu o to. Ojciec powiedział ze nie pójde bo nie da mi kasy. Ja mu na to ze mam swoją bo zarobiłem i nie interesuje mnie to co on na to powie, juz wtedy pojawiły sie pierwsze rysy na mojej wierze. Poszedłem bawiłem sie wspaniale z przyjaciółmi z klasy było wspaniale. Okazało sie potem ze zostałem pozbawiony wszystkich przywilejów w zborze. Co najlepsze nikt ze mna nie rozmawiał nikt nie wytłumaczył dlaczego co i jak... poprostu usunięto z tablicy koniec. Długo nie mogłem sie do tego przyzwyczaić. To już przesądziło o tym ze predzej czy później odejde z tej bandy. Gdy w końcu poszedłem na zebranie i zapytałem starszego dlaczego mnie usunięto... to przestałem być przykładny a poza tym (co najśmiejszniejsze) on przejeżdzał w nocy koło tej sali i widział pijanych ludzi którzy niby to wracali ze studniowki. Wiec ja też byłem pijany i musze zostać usunięty z przywilei. I tym sposobem przestałem zajmowac sie nagłośnieniem na sali, prowadzeniem zebrania książki, modlic sie póblicznie na zebraniu, być porządkowym i jeszcze pare innych rzeczy... Nie chciałem dalej robić wojny... pogodziłem sie z tym bo wiedziałem ze i tak wyjade z tego miasta. Potem jeszcze sie odgryzł.... przytrzymał chyba ze 3 miechy moje dokumenty. Dopiero jak mu nawkładałem przez telefon (nazwałem go "pastuchem") to raczył wysłać moje dokumenty do innego zboru... To była jeszcze jedna rzecz która odwiodła mnie od tej religi. Młodzi i ambitni którzy chcą cos osiągnąć poza religią mają niezwykle ciężko i raczej odejdą niż dadzą sobie z tym rade.
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE

#5 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-02-20, godz. 11:33

zapraszam "Twoich" braci do mojego miasta, to pokaże gdzie i jak bawi się "elita" zborów ;-) sodomia i gomora to mało powiedzane ;-) mnie zawsze raziło dwojakie postępowanie wobec braci. Ci co mieli kase i wpływy mogli nawet się pieprz... na Sali Królestwa w czasie niedzielnego zebrania, a ci co nie mieli kasy i wpływów to za byle co byli karceni !!!
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#6 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-02-20, godz. 12:17

Heh, studniówka, kiedy to było... Poszedłem oczywiście. Ale już wtedy podobało mi się może 10% tego, co mają do zaoferowania SJ B) . Rodzice nawet nie brali pod uwagę jakichkolwiek protestów, bo skończyłoby sie to piekłem. Zabawa była przednia i wspomnienia piękne. Trzeba być ograniczonym typkiem, żeby odbierać własnemu dziecku prawo do takich wspomnień.

A propos zabaw w "nowym stylu" młodzieniaszków spod znaku Watchtower... W Gdańsku też mają swój ulubiony klub. Nazwy nie podam, żeby nie robić reklamy. Nadmienię tylko, że w Oliwie. Ponoć ciekawie się bawią młode teokratyczne wilczki ;) . Oj, dowiedziałem się kilku smakowitych rzeczy, ale zachowam to dla siebie, żeby nie było, że znów pluję jadem :P . A w ogóle tych, co się bawią w ten sposób jest 1%; reszta śpiewa Pieśni Królestwa przy szklance maślanki ;) ;)
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#7 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-02-21, godz. 04:43

ja osobiście nie poszedłem na swoją studniówke z przyczyn doktrynalnych, ale wtedy byłem zajefiście nawiedzony! ale za to później sobie odbiłem ! jak przychodził sezon to nie było tygodnia na której bym nie był ! hehe etatowy studniówkowicz ;-)
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#8 MadHamish

MadHamish

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 139 Postów
  • Lokalizacja:z dziada pradziada

Napisano 2006-02-22, godz. 20:38

Ja tez bylam na swojej studniowce i dosonale sie bawilam. Moja wspaniala Mama pomagala mi we wszelkich przygotowaniach. Tata doradzal w kwestii ubioru, bo ma facet doskonaly gust. Nigdy mi nie mowili, ze z powodu bycia swiadkiem nie powinnam isc. Wspomnieli wprawdzie, ze starsi zboru beda na mnie krzywo patrzec, ale nigdy nie odradzali mi pojscia na te ostatnia, wielka zabawe w liceum. Ja mam wspanialych rodzicow, ludzi o szerokich horyzontach i liberalnym podejsciu do zycia, wiec nie mam takich doswiadczen jak inni. Mam zwyczajnie szczescie.

Ale wracam do zalaczonych powyzej blogow. Zaobserwowalam, ze wszelkie grupy religijne, a zwlaszcza ich doktryny, sa pozywka dla ludzi slabych, ktorzy pragna za wszelka cene byc silni. I tak jednostki zwyrodniale, jak sadystyczny ojczym opisany w pierwszym blogu, w doktrynie religijnej upatruja usprawiedliwienia dla swoich chorych pragnien. Mezczyzni albo bija zony i dzieci, albo znecaja sie nad nimi, kazac im godzinami studiowac materialy religijne. W swoim mniemaniu maja do tego prawo, gdyz przewodza rodzinie w zdobyciu "duchowego zdrowia" i osiagnieciu zbawienia. I zgodze sie z kazdym, kto powie, ze doktryna swiadkow Jehowy sprzyja przemocy w rodzinie. Nie dlatego, ze do niej namawia, ale dlatego, ze moze byc doskonalym uspawiedliwieniem dla ludzi o sklonnosciach sadystycznych.

Pozdrawiam,
Mad :D
Przepraszam bardzo, czy to ja napisałam? Nie wiem, czy się z tym zgadzam...:-)

#9 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-02-23, godz. 16:48

No właśnie. Sadyści bardzo często przykrywają się płaszczykiem religii, może dlatego, że ludziom, nad którymi się znęcają, trudniej jest wtedy zaprotestować. Homoseksualiści też bardzo lubią zajmować "pasterskie" stanowiska religijne. Chyba wszystkie religie tak mają (znany jest przypadek, że ojciec zmuszał swoją rodzinę do słuchania Radia Maryja), ale właśnie miarą "jakości" religii jest, czy współwyznawcy potępią takiego delikwenta i pomogą jego ofiarom, czy będą go ukrywać.

#10 MadHamish

MadHamish

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 139 Postów
  • Lokalizacja:z dziada pradziada

Napisano 2006-02-24, godz. 10:38

miarą "jakości" religii jest, czy współwyznawcy potępią takiego delikwenta i pomogą jego ofiarom, czy będą go ukrywać.

Chcialabym, zeby to byla takie proste, jak nam tu zasugerowales!

Ludzie ze skrzywiona osobowoscia (nie mylic z choroba psychiczna!), jak sadysci i pedofile, potrafia doskonale manipulowac otoczeniem. Facet, ktory zneca sie psychicznie, moralnie, badz nawet fizycznie nad wlasna rodzina, potrafi uchodzic w otoczeniu za wzor wszelkich cnot. Bywa uprzejmy, grzeczny, ujmujacy, a nawet czarujacy. Lubimy go, odpowiada nam jego poczucie humoru, cieszy nas jego towarzystwo, podziwiamy jego osiagniecia itd. Czy latwo przyjdzie nam uwierzyc, ze jest sadysta i zwyrodnialcem, zwlaszcza jesli on sam z rozbrajajaca szczeroscia zapewni nas o swoich jak najlepszych intencjach, o swojej milosci do rodziny, o tym, jak bardzo zalezy mu na jej dobru? Jego zona, ktora od dawna po cichu cierpi, jest nerwowa, brak jej uroku osobistego, nie cieszy sie taka sympatia jak on i nie jest ulubienica otoczenia otoczenia. On jak piekny ptak, ona - szara myszka. Komu uwierzymy, majac tylko swiadectwo jednego przeciw drugiemu? Po czyjej stronie bedzie nasza sympatia?

To nie wyznanie, czy doktryna religijna decyduja o tym, czy ludzie potepia tych, ktorzy na potepienie zasluguja. Duzo zalezy od tego, czy ofiara potrafi przekonac otoczenie, ze wina nie lezy po jej stronie. Zreszta ludzie bardzo chetnie dopatruja sie winy w samych ofiarach. Nigdy nie slyszeliscie, jak dwie starsze babcie opowiadaly sobie na targu, jak to "ta Ewa z drugiej klatki" slusznie dostala od Tadzia "po nosie," bo niegospodarne toto, a na dodatek mini spodniczki nosi? Nie slyszeliscie? Czas sie wybrac na targ!

Pozdrawiam,
Mad :D
Przepraszam bardzo, czy to ja napisałam? Nie wiem, czy się z tym zgadzam...:-)

#11 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 11:16

miarą "jakości" religii jest, czy współwyznawcy potępią takiego delikwenta i pomogą jego ofiarom, czy będą go ukrywać.

Chcialabym, zeby to byla takie proste, jak nam tu zasugerowales!

Ludzie ze skrzywiona osobowoscia (nie mylic z choroba psychiczna!), jak sadysci i pedofile, potrafia doskonale manipulowac otoczeniem. Facet, ktory zneca sie psychicznie, moralnie, badz nawet fizycznie nad wlasna rodzina, potrafi uchodzic w otoczeniu za wzor wszelkich cnot. Bywa uprzejmy, grzeczny, ujmujacy, a nawet czarujacy. Lubimy go, odpowiada nam jego poczucie humoru, cieszy nas jego towarzystwo, podziwiamy jego osiagniecia itd. Czy latwo przyjdzie nam uwierzyc, ze jest sadysta i zwyrodnialcem, zwlaszcza jesli on sam z rozbrajajaca szczeroscia zapewni nas o swoich jak najlepszych intencjach, o swojej milosci do rodziny, o tym, jak bardzo zalezy mu na jej dobru? Jego zona, ktora od dawna po cichu cierpi, jest nerwowa, brak jej uroku osobistego, nie cieszy sie taka sympatia jak on i nie jest ulubienica otoczenia otoczenia. On jak piekny ptak, ona - szara myszka. Komu uwierzymy, majac tylko swiadectwo jednego przeciw drugiemu? Po czyjej stronie bedzie nasza sympatia?

To nie wyznanie, czy doktryna religijna decyduja o tym, czy ludzie potepia tych, ktorzy na potepienie zasluguja. Duzo zalezy od tego, czy ofiara potrafi przekonac otoczenie, ze wina nie lezy po jej stronie. Zreszta ludzie bardzo chetnie dopatruja sie winy w samych ofiarach. Nigdy nie slyszeliscie, jak dwie starsze babcie opowiadaly sobie na targu, jak to "ta Ewa z drugiej klatki" slusznie dostala od Tadzia "po nosie," bo niegospodarne toto, a na dodatek mini spodniczki nosi? Nie slyszeliscie? Czas sie wybrac na targ!

Pozdrawiam,
Mad :D

:( zgadzam sie,mój mąż zawsze był i jest postrzegany jako niemal święty człowiek.zawsze umiał wysłuchać inne siostry,które miały jakieś problemy,umiał im współczuć,doradzić,ale mnie odsyłał do publikacji,bo tam mogłam znależć sama odpowiedż.A jaki był poziom tych porad ,wiemy wszyscy.mam 4 dzieci,żadne nigdy nie otrzymał wsparcia od ojca.Kiedy męża dotykały jakieś problemy.to interpretował to jako próby wiary,ale moje lub dzieci były określane brakiem błogosławieństw Jehowy.totalna hipokryzja.a dzisiaj to moja sytuacja jest całkiem beznadziejna[wg męża],bo odeszłam od prawdziwego Boga i czeka mnie wszystko co najgorsze,bo odstępcy wg świadków muszą skończyc żle.Wesoł perspektywa z którą żyję już 4 lata.A ja mu na złość jeszcze żyję.Dodam tylko,że starsze córki odcięły się od organizacji,młodszy syn jeszcze czasem bywa,ale tatuś przekupuje go,ostatnio kupił mu kompa,więc lojalnie mały mu towarzyszy.jak mnie nic nie trafi,to wam jeszcze wiele ciekawych rzeczy opowiem.pozdrawiam. B) B) Sally11

#12 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-25, godz. 11:33

A co z tymi dziećmi, które opuściły organizację? Utrzymujecie kontakt?
wspieracie się duchowo i emocjonalnie?

bolączką wielu odstępców jest to, że każdy odchodzi samodzielnie i nie umieją utworzyć żadnej grupy wzajemnego wsparcia. Może więc przydałaby się chociaż wspólnota odstępczo-rodzinna?

#13 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-02-25, godz. 11:54

bardzo to smutne co piszesz Sally. Nic innego tylko chylę przed Tobą czoło i szczerze współczuje takiego życia! Gdzie są „obrońcy” jehowiccy?! Niektórzy czasami się oburzają, kiedy nazywam tę sektę mianem grupy terrorystycznej ! Twój przykład jeszcze raz potwierdza moją tezę! Napisałaś, że Twój mąż radzi, ale innym! Podłość jednak nie zna granic! Jehowici umieją tylko dużo gadać! On jawnie zaniedbuje swoje obowiązki wobec Ciebie! Jak możesz jeszcze być z takim dnem !
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#14 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 11:55

jedna córka najbardziej ucierpiała w sekcie,nie może wybaczyć nam straconego dzieciństwa,wyjechała i trudno i mi z nią sie porozumieć,średnia jest ok.i młodsza też.Ale boleje nad tym,że wszystkie wręcz nie cierpią ojca.sytuacja w domu jest nie do zniesienia.bardzo kocham moje dzieci i tylko dzięki nimżyje i dla nich.myślę o głębszym zaangażowaniu w pracy na rzecz ludzi ,którzy sami odeszli od organizacji,aby potrafili odciąć się całkowicie od tej chorej mentalności,bo wielu z nich popełnia samobójstwo,jak Adam[znałam go osobiscie,jego rodziców też]pozdrawiam Sebastiana szczególnie sally11 :rolleyes:ps.Sebastian,czy miałeś możliwość porozmawiać z jego rodzicami po programie?

#15 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-02-25, godz. 12:15

Niestety, nie miałem okazji z nimi porozmawiać. Oni traktowali mnie jak wroga. Patrzyli na mnie tak, jakbym to ja przywiódł ich syna do samobójstwa.

No i jestem w ich oczach grzesznikiem, bo (co zostało wycięte) kobieta mówiła, że do Kościoła Kat. wracają tacy, którzy chcą bezkarnie grzeszyć, szczególnie seksualnie, a do tego chcą oddawać sie obżarstwu (nie wiem, czy to było do mnie, bo ja przytyłem --depresja -- będąc jeszcze w organizacji, a teraz chudnę, bo mi Beatka kazała. Tego oni oczywiście nie mogli wiedzieć).

Widownia protestowała, ale kobieta wiedziała swoje. Kościół "nie represjonuje" grzeszników (prawda), więc jest zły i niemoralny (nieprawda).

#16 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 12:39

bardzo to smutne co piszesz Sally. Nic innego tylko chylę przed Tobą czoło i szczerze współczuje takiego życia! Gdzie są „obrońcy” jehowiccy?! Niektórzy czasami się oburzają, kiedy nazywam tę sektę mianem grupy terrorystycznej ! Twój przykład jeszcze raz potwierdza moją tezę! Napisałaś, że Twój mąż radzi, ale innym! Podłość jednak nie zna granic! Jehowici umieją tylko dużo gadać! On jawnie zaniedbuje swoje obowiązki wobec Ciebie! Jak możesz jeszcze być z takim dnem !

Łatwo ci mówić ,młody człowieku,jak moge tak żyć? A co mogę zrobić,zostawić małego na pastwę sekty?mąż jest nieskazitelny w oczach innych,nie maltretuje fizycznie,nie pije,pracuje.Muszę narazie pocierpieć ,przecież BÓG to widzi i wierzę,że to co on sieje,to zbierze.Sieje nienawiść odbiera to samo .Ja modlę się tylko abym nie popadła w obłęd i co ważne,mogła innym pomagać .Szkoda młodych ludzi,bo ich wykrzywiona psychika pózniej
zaowocuje problemami emocjonalnymi,depresją czy targnięciem się na swoje życie. )
B) B) java script:emoticon('B)')
smilie

#17 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-02-25, godz. 12:42

... no własnie dlatego podziwiam Ciebie i się zastanawiam skąd masz tyle siły, że nie wpadłaś w jakis obłed?
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#18 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 13:02

Niestety, nie miałem okazji z nimi porozmawiać. Oni traktowali mnie jak wroga. Patrzyli na mnie tak, jakbym to ja przywiódł ich syna do samobójstwa.

No i jestem w ich oczach grzesznikiem, bo (co zostało wycięte) kobieta mówiła, że do Kościoła Kat. wracają tacy, którzy chcą bezkarnie grzeszyć, szczególnie seksualnie, a do tego chcą oddawać sie obżarstwu (nie wiem, czy to było do mnie, bo ja przytyłem --depresja -- będąc jeszcze w organizacji, a teraz chudnę, bo mi Beatka kazała. Tego oni oczywiście nie mogli wiedzieć).

Widownia protestowała, ale kobieta wiedziała swoje. Kościół "nie represjonuje" grzeszników (prawda), więc jest zły i niemoralny (nieprawda).

ja tego programu nie widziałam,ale sobie wyobrażam w jakim tonie były słowa tej kobiety.a czy ty wiesz,że ona uważa się za członka ostatka?zanim ją wykłuczono spozywała symbole i zbór ją za to prześladował.Adam przed śmiercią chciał wrócić do organizacji,ale za to ,że poszedł do kk traktowano go wyjątkowo okrutnie.nie miał z nikąd wsparcia i tak skończył,zostawił2 dzieci tragedia, nie do opisania.a czy to tylko jedna?SJ jest wyjątkowo perfidną sektą,ale przecież ich nie zdelegalizują,bo to są przecież tacy porządni ludzie.Polecam ciekawą książkę pt."Swiadkowie Jehowy'ofiary mówią" nie pamietam autora,bo pożyczyłam ją pewnej pani psycholog,jest to tłumaczenie z j.francuskiego,zdobyłam ją z wydawnictwa www.rafael.pl.zawiera 42 Swiadectwa byłych świadków i ich rodzin,niesamowite ludzkie dramaty.Polecam.

#19 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-02-25, godz. 13:08

Zgadza się. Ich perfidia polega na jawności działania. Dopiero po zanurzeniu się w to bagienko widać, w co się wdepnęło. Do momentu chrztu wszystko jest cacy, a później... Jeśli mamy do czynienia z tajną, zakamuflowaną sektą, od razu powinno się nam zapalić w głowie czerwone światełko (o ile nie szukamy takiego towarzystwa). Ale SJ zwodzą inny właśnie swoją "normalnością". Pewnie zaraz rozkrzyczą się obrońcy SJ, że przecież to normalnie ludzie, że uczciwi i wspaniali, że nie wszyscy świadkowie są źli, że w KK "też biją Murzynów"... Wszystko ok, ale jeśli to jedyna i "prawdziwa prawda", to skąd tyle nieszczęść, żalu, goryczy, wątpliwości, a czasem i nienawiści...?
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#20 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-02-25, godz. 13:18

... no własnie dlatego podziwiam Ciebie i się zastanawiam skąd masz tyle siły, że nie wpadłaś w jakis obłed?

poprostu znalazłam PANA JEZUSA,ON jest moim BOGIEM,JEMU zaufałam i wierzę,że będzie mnie wspierał.Ale przyznam sie,że przez pierwszy rok poza organizacją był bardo trudny i nieraz głupie myśli przychodziły do głowy.Mam komfort dostępu do ich literatury i wyłapuję niezłe kwiatki,które mogę komentować.Ludzie myślący prędzej czy póżniej wyjdą z tamtąd,ale jeśli pózniej będą pozostawieni samym sobie dochodzi do niejednego załamania.Dlatego my ODSTĘPCY zjednoczmy się niezaleZnie od religii,niech będziew duchu ekumenizmu na przykład,aby coś robić w tym temacie.OK?




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych