"Witaj w piekle..."
#2
Napisano 2004-12-13, godz. 09:04
#3
Napisano 2006-02-17, godz. 22:38
Poniżej kilka smutnych refleksji:
studniówka
Jakież emocje w uczniach! Czy należy sie im dziwić? Przygotowania trwały wszak już od paru miesięcy: zbieranie pieniędzy, planowanie sali, menu, orkiestry, układanie scebariusza, nauka poloneza, wymyślanie kreacji, zaklepywanie wizyt u fryzjera i manikiurzystki. Wydawałoby się, że decyzja czy idę czy nie zależy jedynie od zasobności portfela.
Jednak nie zawsze.
Świadek Jehowy, posłuszny syn rodziców, miał pieniądze żeby pójść. Przekonania religijne również nie stały na przeszkodzie, bo nie jest to świętowanie czegoś, żadne czczenie osoby lub dnia. Po prostu impreza szkolna, trochę jak rocznica. Chciał pójść. Od paru tygodni zarabia po lekcjach, więc pieniądze nie stanowiły przeszkody. Poza tym jego klasa jako jedyna szła cała. Tylko nie on.
Dlaczego?
Bo ojciec nie wyraził zgody. To nic, że nawet starsi zboru się nie sprzeciwiali, ich dzieci również bawiły sie na studniówce. Dla ojca jest to jedyna możliwośc pozkazania, że ma jeszcze wpływ, władzę, ż ejego zdnaie sie liczy. Nie widzi, ze może przez to stracić coś o wiel bardziej cennego. Parę miesięcy temu drugi, starszy syn opuscił dom bez pożegnania. Po prostu pewnego pięknego dnia spakował swoje rzeczy i się wyprowadził. Rzadko odzywa się do rodziców.
A Uczeń? Na wadze położył dwie rzeczy. Z jednej strony imprezę szkolną i sprzeciw wobec ojca czyli jednocześnie wyrzuty wobec niego i matki, że tak źle wychowała syna (!) a z drugiej schowanie własnych potrzeb , pragnień do kieszeni ale i spokój w domu..
-Bo wie pani.. problem w tym, że mi po prostu nie wolno CHCIEĆ.. Ojciec każde moje własne zdanie, opinię traktuje jak atak na siebie, jako sprzeciw. A żeby on chociaż był jakomś autorytetem.. ech..
-Buduje autorytet na zakazach i nakazach?
-Tak.. a ja przecież widzę co on robi! Że mówi jedno a robi drugie.. Ja muszę się szybko usamodzielnić, wyprowadzić się, bo już czasem wybucham, już się nie potrafię powstrzymać. Ja wiem, ze trzeba być posłusznym rodzicom, ale ja się z nim nie zgadzam! W niczym. Wie pani, że jak byłem w gimnazjum to codziennie się z kimś biłem? A w domu grzeczny i posłuszny. Zawsze.
-W szkole pozwalałeś sobie na okazywanie złości?
-Tak.
Patzę na niego i widzę odpowiedzialnego, wrażliwego człowieka. O szerokich horyzontach, z wiedzą i inteligencją, z możliwościami. Kogoś, kto zawsze stara się być w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Ile jeszcze wytrzyma w domu, gdzie ojciec stara sie utrzymać pozycje i autorytet siłą, psychicznie znęcając się nad żoną i synem, zmusza do posłuszeństwa, bo tak nakazują wiara, a sam nie żyje z nią w zgodzie?
Uczeń czuje się odpowiedzialny za matkę, wie, że każde jego potknięcie przedstawiane jest matce w formie - widzisz! tak go wychowałaś!
Zżyma sie we mnie wszystko. Bo można doginać młodą brzózkę do ziemi, można giąć i giąć. Chętnie poddaje się z początku, bo ufa, że ręce, które to robią wiedzą, co robią. Ale brzózka rośnie, twardnieje, zaczyna dostrzegać też inne drzewka dookoła i przestaje ufać rękom, które tylko gną. Brzózkę można złamać, albo pozwolić jej by rosła i wyrosła na piękne, dorodne drzewo.
Brat Ucznia wybrał dorastanie wśród innych drzew. Uciekł od rąk, które gięły. Trudno mu się dziwić.
Co zrobi uczeń. Czy będzie mógł jeszcze kiedyś porozumieć sie z ojcem? Czy ojciec na to pozwoli? Czy chcęć uchronienia własnej pozycji nie będzie silniejsza?
Trudno jest sie przyznać do błędów. Nikt tego nie lubi. A już najbardziej rodzicom przed własnymi dziećmi.
Tylko czy wtedy rodzice tracą czy zyskują w oczach dzieci?
źródło: meandrypsyche.blox.pl
#4
Napisano 2006-02-20, godz. 08:38
Powiedziałem kategorycznie ze ide i chyba tylko siłą zatrzymają mnie w domu. Byl troche rabanu o to. Ojciec powiedział ze nie pójde bo nie da mi kasy. Ja mu na to ze mam swoją bo zarobiłem i nie interesuje mnie to co on na to powie, juz wtedy pojawiły sie pierwsze rysy na mojej wierze. Poszedłem bawiłem sie wspaniale z przyjaciółmi z klasy było wspaniale. Okazało sie potem ze zostałem pozbawiony wszystkich przywilejów w zborze. Co najlepsze nikt ze mna nie rozmawiał nikt nie wytłumaczył dlaczego co i jak... poprostu usunięto z tablicy koniec. Długo nie mogłem sie do tego przyzwyczaić. To już przesądziło o tym ze predzej czy później odejde z tej bandy. Gdy w końcu poszedłem na zebranie i zapytałem starszego dlaczego mnie usunięto... to przestałem być przykładny a poza tym (co najśmiejszniejsze) on przejeżdzał w nocy koło tej sali i widział pijanych ludzi którzy niby to wracali ze studniowki. Wiec ja też byłem pijany i musze zostać usunięty z przywilei. I tym sposobem przestałem zajmowac sie nagłośnieniem na sali, prowadzeniem zebrania książki, modlic sie póblicznie na zebraniu, być porządkowym i jeszcze pare innych rzeczy... Nie chciałem dalej robić wojny... pogodziłem sie z tym bo wiedziałem ze i tak wyjade z tego miasta. Potem jeszcze sie odgryzł.... przytrzymał chyba ze 3 miechy moje dokumenty. Dopiero jak mu nawkładałem przez telefon (nazwałem go "pastuchem") to raczył wysłać moje dokumenty do innego zboru... To była jeszcze jedna rzecz która odwiodła mnie od tej religi. Młodzi i ambitni którzy chcą cos osiągnąć poza religią mają niezwykle ciężko i raczej odejdą niż dadzą sobie z tym rade.
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE
#5
Napisano 2006-02-20, godz. 11:33
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#6
Napisano 2006-02-20, godz. 12:17
A propos zabaw w "nowym stylu" młodzieniaszków spod znaku Watchtower... W Gdańsku też mają swój ulubiony klub. Nazwy nie podam, żeby nie robić reklamy. Nadmienię tylko, że w Oliwie. Ponoć ciekawie się bawią młode teokratyczne wilczki . Oj, dowiedziałem się kilku smakowitych rzeczy, ale zachowam to dla siebie, żeby nie było, że znów pluję jadem . A w ogóle tych, co się bawią w ten sposób jest 1%; reszta śpiewa Pieśni Królestwa przy szklance maślanki
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#7
Napisano 2006-02-21, godz. 04:43
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#8
Napisano 2006-02-22, godz. 20:38
Ale wracam do zalaczonych powyzej blogow. Zaobserwowalam, ze wszelkie grupy religijne, a zwlaszcza ich doktryny, sa pozywka dla ludzi slabych, ktorzy pragna za wszelka cene byc silni. I tak jednostki zwyrodniale, jak sadystyczny ojczym opisany w pierwszym blogu, w doktrynie religijnej upatruja usprawiedliwienia dla swoich chorych pragnien. Mezczyzni albo bija zony i dzieci, albo znecaja sie nad nimi, kazac im godzinami studiowac materialy religijne. W swoim mniemaniu maja do tego prawo, gdyz przewodza rodzinie w zdobyciu "duchowego zdrowia" i osiagnieciu zbawienia. I zgodze sie z kazdym, kto powie, ze doktryna swiadkow Jehowy sprzyja przemocy w rodzinie. Nie dlatego, ze do niej namawia, ale dlatego, ze moze byc doskonalym uspawiedliwieniem dla ludzi o sklonnosciach sadystycznych.
Pozdrawiam,
Mad
#9
Napisano 2006-02-23, godz. 16:48
#10
Napisano 2006-02-24, godz. 10:38
Chcialabym, zeby to byla takie proste, jak nam tu zasugerowales!miarą "jakości" religii jest, czy współwyznawcy potępią takiego delikwenta i pomogą jego ofiarom, czy będą go ukrywać.
Ludzie ze skrzywiona osobowoscia (nie mylic z choroba psychiczna!), jak sadysci i pedofile, potrafia doskonale manipulowac otoczeniem. Facet, ktory zneca sie psychicznie, moralnie, badz nawet fizycznie nad wlasna rodzina, potrafi uchodzic w otoczeniu za wzor wszelkich cnot. Bywa uprzejmy, grzeczny, ujmujacy, a nawet czarujacy. Lubimy go, odpowiada nam jego poczucie humoru, cieszy nas jego towarzystwo, podziwiamy jego osiagniecia itd. Czy latwo przyjdzie nam uwierzyc, ze jest sadysta i zwyrodnialcem, zwlaszcza jesli on sam z rozbrajajaca szczeroscia zapewni nas o swoich jak najlepszych intencjach, o swojej milosci do rodziny, o tym, jak bardzo zalezy mu na jej dobru? Jego zona, ktora od dawna po cichu cierpi, jest nerwowa, brak jej uroku osobistego, nie cieszy sie taka sympatia jak on i nie jest ulubienica otoczenia otoczenia. On jak piekny ptak, ona - szara myszka. Komu uwierzymy, majac tylko swiadectwo jednego przeciw drugiemu? Po czyjej stronie bedzie nasza sympatia?
To nie wyznanie, czy doktryna religijna decyduja o tym, czy ludzie potepia tych, ktorzy na potepienie zasluguja. Duzo zalezy od tego, czy ofiara potrafi przekonac otoczenie, ze wina nie lezy po jej stronie. Zreszta ludzie bardzo chetnie dopatruja sie winy w samych ofiarach. Nigdy nie slyszeliscie, jak dwie starsze babcie opowiadaly sobie na targu, jak to "ta Ewa z drugiej klatki" slusznie dostala od Tadzia "po nosie," bo niegospodarne toto, a na dodatek mini spodniczki nosi? Nie slyszeliscie? Czas sie wybrac na targ!
Pozdrawiam,
Mad
#11
Napisano 2006-02-25, godz. 11:16
zgadzam sie,mój mąż zawsze był i jest postrzegany jako niemal święty człowiek.zawsze umiał wysłuchać inne siostry,które miały jakieś problemy,umiał im współczuć,doradzić,ale mnie odsyłał do publikacji,bo tam mogłam znależć sama odpowiedż.A jaki był poziom tych porad ,wiemy wszyscy.mam 4 dzieci,żadne nigdy nie otrzymał wsparcia od ojca.Kiedy męża dotykały jakieś problemy.to interpretował to jako próby wiary,ale moje lub dzieci były określane brakiem błogosławieństw Jehowy.totalna hipokryzja.a dzisiaj to moja sytuacja jest całkiem beznadziejna[wg męża],bo odeszłam od prawdziwego Boga i czeka mnie wszystko co najgorsze,bo odstępcy wg świadków muszą skończyc żle.Wesoł perspektywa z którą żyję już 4 lata.A ja mu na złość jeszcze żyję.Dodam tylko,że starsze córki odcięły się od organizacji,młodszy syn jeszcze czasem bywa,ale tatuś przekupuje go,ostatnio kupił mu kompa,więc lojalnie mały mu towarzyszy.jak mnie nic nie trafi,to wam jeszcze wiele ciekawych rzeczy opowiem.pozdrawiam. Sally11Chcialabym, zeby to byla takie proste, jak nam tu zasugerowales!miarą "jakości" religii jest, czy współwyznawcy potępią takiego delikwenta i pomogą jego ofiarom, czy będą go ukrywać.
Ludzie ze skrzywiona osobowoscia (nie mylic z choroba psychiczna!), jak sadysci i pedofile, potrafia doskonale manipulowac otoczeniem. Facet, ktory zneca sie psychicznie, moralnie, badz nawet fizycznie nad wlasna rodzina, potrafi uchodzic w otoczeniu za wzor wszelkich cnot. Bywa uprzejmy, grzeczny, ujmujacy, a nawet czarujacy. Lubimy go, odpowiada nam jego poczucie humoru, cieszy nas jego towarzystwo, podziwiamy jego osiagniecia itd. Czy latwo przyjdzie nam uwierzyc, ze jest sadysta i zwyrodnialcem, zwlaszcza jesli on sam z rozbrajajaca szczeroscia zapewni nas o swoich jak najlepszych intencjach, o swojej milosci do rodziny, o tym, jak bardzo zalezy mu na jej dobru? Jego zona, ktora od dawna po cichu cierpi, jest nerwowa, brak jej uroku osobistego, nie cieszy sie taka sympatia jak on i nie jest ulubienica otoczenia otoczenia. On jak piekny ptak, ona - szara myszka. Komu uwierzymy, majac tylko swiadectwo jednego przeciw drugiemu? Po czyjej stronie bedzie nasza sympatia?
To nie wyznanie, czy doktryna religijna decyduja o tym, czy ludzie potepia tych, ktorzy na potepienie zasluguja. Duzo zalezy od tego, czy ofiara potrafi przekonac otoczenie, ze wina nie lezy po jej stronie. Zreszta ludzie bardzo chetnie dopatruja sie winy w samych ofiarach. Nigdy nie slyszeliscie, jak dwie starsze babcie opowiadaly sobie na targu, jak to "ta Ewa z drugiej klatki" slusznie dostala od Tadzia "po nosie," bo niegospodarne toto, a na dodatek mini spodniczki nosi? Nie slyszeliscie? Czas sie wybrac na targ!
Pozdrawiam,
Mad
#12
Napisano 2006-02-25, godz. 11:33
wspieracie się duchowo i emocjonalnie?
bolączką wielu odstępców jest to, że każdy odchodzi samodzielnie i nie umieją utworzyć żadnej grupy wzajemnego wsparcia. Może więc przydałaby się chociaż wspólnota odstępczo-rodzinna?
#13
Napisano 2006-02-25, godz. 11:54
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#14
Napisano 2006-02-25, godz. 11:55
#15
Napisano 2006-02-25, godz. 12:15
No i jestem w ich oczach grzesznikiem, bo (co zostało wycięte) kobieta mówiła, że do Kościoła Kat. wracają tacy, którzy chcą bezkarnie grzeszyć, szczególnie seksualnie, a do tego chcą oddawać sie obżarstwu (nie wiem, czy to było do mnie, bo ja przytyłem --depresja -- będąc jeszcze w organizacji, a teraz chudnę, bo mi Beatka kazała. Tego oni oczywiście nie mogli wiedzieć).
Widownia protestowała, ale kobieta wiedziała swoje. Kościół "nie represjonuje" grzeszników (prawda), więc jest zły i niemoralny (nieprawda).
#16
Napisano 2006-02-25, godz. 12:39
Łatwo ci mówić ,młody człowieku,jak moge tak żyć? A co mogę zrobić,zostawić małego na pastwę sekty?mąż jest nieskazitelny w oczach innych,nie maltretuje fizycznie,nie pije,pracuje.Muszę narazie pocierpieć ,przecież BÓG to widzi i wierzę,że to co on sieje,to zbierze.Sieje nienawiść odbiera to samo .Ja modlę się tylko abym nie popadła w obłęd i co ważne,mogła innym pomagać .Szkoda młodych ludzi,bo ich wykrzywiona psychika pózniejbardzo to smutne co piszesz Sally. Nic innego tylko chylę przed Tobą czoło i szczerze współczuje takiego życia! Gdzie są „obrońcy” jehowiccy?! Niektórzy czasami się oburzają, kiedy nazywam tę sektę mianem grupy terrorystycznej ! Twój przykład jeszcze raz potwierdza moją tezę! Napisałaś, że Twój mąż radzi, ale innym! Podłość jednak nie zna granic! Jehowici umieją tylko dużo gadać! On jawnie zaniedbuje swoje obowiązki wobec Ciebie! Jak możesz jeszcze być z takim dnem !
zaowocuje problemami emocjonalnymi,depresją czy targnięciem się na swoje życie. )
B) B) java script:emoticon('B)')
smilie
#17
Napisano 2006-02-25, godz. 12:42
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#18
Napisano 2006-02-25, godz. 13:02
ja tego programu nie widziałam,ale sobie wyobrażam w jakim tonie były słowa tej kobiety.a czy ty wiesz,że ona uważa się za członka ostatka?zanim ją wykłuczono spozywała symbole i zbór ją za to prześladował.Adam przed śmiercią chciał wrócić do organizacji,ale za to ,że poszedł do kk traktowano go wyjątkowo okrutnie.nie miał z nikąd wsparcia i tak skończył,zostawił2 dzieci tragedia, nie do opisania.a czy to tylko jedna?SJ jest wyjątkowo perfidną sektą,ale przecież ich nie zdelegalizują,bo to są przecież tacy porządni ludzie.Polecam ciekawą książkę pt."Swiadkowie Jehowy'ofiary mówią" nie pamietam autora,bo pożyczyłam ją pewnej pani psycholog,jest to tłumaczenie z j.francuskiego,zdobyłam ją z wydawnictwa www.rafael.pl.zawiera 42 Swiadectwa byłych świadków i ich rodzin,niesamowite ludzkie dramaty.Polecam.Niestety, nie miałem okazji z nimi porozmawiać. Oni traktowali mnie jak wroga. Patrzyli na mnie tak, jakbym to ja przywiódł ich syna do samobójstwa.
No i jestem w ich oczach grzesznikiem, bo (co zostało wycięte) kobieta mówiła, że do Kościoła Kat. wracają tacy, którzy chcą bezkarnie grzeszyć, szczególnie seksualnie, a do tego chcą oddawać sie obżarstwu (nie wiem, czy to było do mnie, bo ja przytyłem --depresja -- będąc jeszcze w organizacji, a teraz chudnę, bo mi Beatka kazała. Tego oni oczywiście nie mogli wiedzieć).
Widownia protestowała, ale kobieta wiedziała swoje. Kościół "nie represjonuje" grzeszników (prawda), więc jest zły i niemoralny (nieprawda).
#19
Napisano 2006-02-25, godz. 13:08
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#20
Napisano 2006-02-25, godz. 13:18
poprostu znalazłam PANA JEZUSA,ON jest moim BOGIEM,JEMU zaufałam i wierzę,że będzie mnie wspierał.Ale przyznam sie,że przez pierwszy rok poza organizacją był bardo trudny i nieraz głupie myśli przychodziły do głowy.Mam komfort dostępu do ich literatury i wyłapuję niezłe kwiatki,które mogę komentować.Ludzie myślący prędzej czy póżniej wyjdą z tamtąd,ale jeśli pózniej będą pozostawieni samym sobie dochodzi do niejednego załamania.Dlatego my ODSTĘPCY zjednoczmy się niezaleZnie od religii,niech będziew duchu ekumenizmu na przykład,aby coś robić w tym temacie.OK?... no własnie dlatego podziwiam Ciebie i się zastanawiam skąd masz tyle siły, że nie wpadłaś w jakis obłed?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych