Ale podziwiam (...) poświęcenie wybranków, którzy mając taki wybór wśród Kananejek, przemeblowują swoje całe życie dla świadkówn.
wbrew pozorom ze sj jest bardzo fajna zona..... podporzadkowana mezowi, niewykształcona, nastawiona na kariere w kuchni, i na terenie osobistym co najwyzej
chodząca w spódniczkach ( co za wygoda przy szybkim numerku ) .........
A ja tam dziwię się facetom, którzy uważają że tzw. "ciemna baba" to jest dobry materiał na żonę.
Rozumiem, że taka ciemna baba byłaby atrakcyjna dla kogoś kto planuje kilkumiesięczny związek nastawiony na zabawę. Ideał to tzw. "blondynka z kawałów". Dopóki się bawi, nie myśli o tym, żeby z taką osobą rozmawiać, a tym bardziej aby takie rozmowy sprawiały jakąś satysfakcję intelektualną. Tutaj jednak świadkówny nie bardzo się nadają, bo przestrzegają zasad biblijnych przed ślubem.
Natomiast nie wyobrażam sobie związku małżeńskiego z "ciemną babą". O czym z nią rozmawiać? O dzieciach, pieluchach i niczym więcej?! Owszem, wiem, że nawet niektórzy profesorowie uniwersyteccy biorą sobie za żonę sprzątaczkę czy kucharkę i później redukują żonę do roli gosposi, a intelektualne potrzeby zaspokajają w miejscu pracy. Ale nie umiałbym postawić się na ich miejscu.
Nie oczekuję także "podporządkowania żony mężowi". Przecież kobieta to nie pies do wytresowania tylko człowiek, równy mężczyźnie godnością itd..