Padre Antonio napisał przedwczoraj: „Tak się zastanawiam i myślę, że chyba jednak strach jest dobrym rozwiązaniem motywacyjnym. Zawsze. Nie ważne czym będą straszyć, ważne że będą”.
Należę do tych użytkowników forum, którzy w dalszej perspektywie spodziewają się liberalizacji doktryn i zakazów WTS-u a także ewoluowania tej korporacji w kierunku miłego, propagującego zdrowy lifestyle i prorodzinnego ruchu dodatkowo umotywowanego religijnie.
Powoli zbliża się setna rocznica wybuchu I Wojny Światowej a za 26 lat minie 120 lat od tej daty. CK będzie musiało ostatecznie zarzucić nauczanie, że był to rok rozpoczęcia „czasów końca” Prawdopodobnie oznaczać to będzie mniejszy lub większy odpływ członków.
Jak sądzicie?:
Czy zanim WTS zacznie reformy doktryn i liberalizację pokusi się o przeprowadzenie jeszcze jednej głośnej i skomasowanej kampanii straszenia ludzkości „końcem świata”?
Czy spróbuje na roku 1914 i resztek z sędziwego pokolenia „ostatka” zrobić ostatni, wielki interes?
Czy możliwy jest jeszcze w obecnej dobie scenariusz z końca lat 60-tych i początku 70-tych?
Nieomal wszyscy na tym forum jesteśmy zgodni, że największy rozkwit tej Organizacji przypadał właśnie na lata szczególnego straszenia Armagedonem. Natomiast Raymond Franz w „Kryzysie sumienia” ujawnił, że jedyną metodą sprawdzania, czy decyzje CK pochodzą od Boga jest analiza statystyk. Tak więc obecna powolna liberalizacja w kontekście statystyk pewnie niepokoi tą część niereformowalną z Ciała Kierowniczego.
Osobiście skłaniam się, że licząc na amnezję szeregowych ŚJ a także całego społeczeństwa, jako ruch apokaliptyczny użyją ponownie sprawdzonej metody wieszczenia rychłego „końca świata”. Z drugiej strony zastanawiam się czy strach przed kompletną kompromitacją w dobie ogólnego dostępu do wiedzy choćby z internetu skutecznie odwiedzie przywódców ruchu od takiego scenariusza.
Chętnie poznałbym Wasze zdanie w powyższej kwestii. Która frakcja w CK przeważy? Czy górę wezmą reformatorzy czy teokratyczny beton?
Pozdrawiam!
Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-04-17, godz. 06:45