Odświeżę nieco wątek:)
Właśnie rozmawiałam z moją mamą, dla której zebrania książki są tymi jedynymi, na których moze być obecna. Kilka miesięcy przed zakończeniem zwyczaju spotykania się w domach pewien miłościwy brat starszy przekazał mojej mamie, że zebrania nie będą się odbywały u niej bo inne osoby też chcą skorzystać z takiej mozliwości. Mama była kilka lat w grupie i nikt nie robil problemów, wszyscy jakoś rozumieli, że nie wejdzie na 4 piętro bo prawie nie chodzi. Ale na ostatnie 4 miesiące zmieniono grupy i dostała się w łapska starszego, na którego nie mogłam patrzeć nawet będąc gorliwą pionierką. I teraz mama siedzi i płacze, bo zebrania będą nie u kogo innego jak u przyjaciółki owego starszego. Jak ja tego drania nie cierpię. I wybaczcie, że tu się wyżywam, ale gdzie jeśli nie tutaj?
Kolejne postanowienie ciała, którym dają ciała.
Pozostaje tylko pyatnie czy ta przyjaciolka starzszego tez ma problemy z poruszaniem sie?
Jesli nie, to jest to zwykle chamstwo i bezczelnosc.
Jestem ciekaw ile jeszcze lat WTS utrzyma sie.Watpie zeby do Armagedonu