I to też jeszcze w nas siedzi, że CZUJEMY SIĘ W OBOWIĄZKU POINFORMOWAĆ
A po co?
Trzeba było się obściskać No jasne, miny byś niewidziała, ale wyobrażam sobie, że jakby się później gdzies od kogoś dowiedziała, że Ty już nie jesteś, miałaby minę jeszcze gorszą..... i ona czułaby się przegrana......
masakra
Ja nigdy nie informowałem, że jestem wykluczony, chyba że na prośbę osoby rozmawiającej ze mną. Czasami jednak kłamię bo uważam, że nie muszę mówić prawdy w tej kwestii pewnym osobom które nawet nie zasługują na to żeby się tej prawdy dowiedzieć.
To wszystko prawda Qwerty. Jak sami by się dowiedzieli to by pootwierali buzie ze zdziwienia, że wykluczony/wykluczona a taka w porządku.
Najczęściej osoby piętnujące wykluczonych nie mają praktycznie żadnych informacji na temat przebiegu komitetu sądowniczego i szczegółów sprawy. Oceniają człowieka, że jest w nim zakorzenione zło, że nie należy się do niego nawet odzywać choć tak naprawdę na ogół niewiele wiedzą. Bo dla nich jest najważniejsze, że organizacja zabrania rozmawiać z wykluczonymi, reszta jest nieważna. Oni dokonują krzywej oceny, bo taką krzywą ocenę nakazuje wystawić organizacja. Tak naprawdę to organizacja za nich ocenia a oni nie mają własnego zdania gdyż są jak pionki na szachownicy i ślepo idą za pastuchem który zamiast poszukiwać zaginionej owcy podłubał sobie w otworze nosowym i został na miejscu z pozostałymi owcami poganiając je kijem i batem. Tylko niewielu ŚJ tak naprawdę się nad tym zastanawia. Są zmanipulowani i nie potrafią niezależnie decydować.
Na szczęście są wyjątki. Kolejna siostra sama zdecydowała że będzie ze mną utrzymywać kontakt. Nie boi się, że starsi ją gdzieś zobaczą w moim towarzystwie. To bardzo budujące, że są jeszcze osoby które przeciwstawiają się tym "teokratycznym" machinacjom.
Również pewien starszy niedawno się ze mną przywitał. Zdziwiłem się niesamowicie. I naprawdę jestem tym zbudowany. Oby takich ludzi było więcej.
Lokalnie nie chodzę, nie namawiam, nie nakręcam na odejście od organizacji, nie neguję wierzeń i doktryn. Uważam, że nie jestem niebezpieczny dla nikogo. Chcę być traktowany jak człowiek. Jednak głównie zależy mi na tym, żeby ci którzy ślepo idą za nakazem piętnowania sami się nad tym wszystkim zastanowili i zrozumieli że to błąd, że to kompletnie nic nie daje, za to pogarsza sytuację.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-10-29, godz. 16:41