Po drugiej stronie w opozycji do tej nauki jest w moim odczuciu nauka mówiąca o pełnej determinacji naszego losu przez Boga. My, bezwolne robociki zostaliśmy przeznaczeni na rozpałkę do piekła albo do pławienia się w chmurkach niebiańskiego Raju. Nie ma znaczenia co myślimy, czy robimy. Fajne, ale tylko tylko dla „aniołków”. Diabełki mogą spytać, jeżeli grzesznicy są synami marnotrawnymi, to gdzie jest ten Miłosierny Ojciec? Trudno mi Go wskazać. A Wam drodzy Kalwiniści?
Czy nie można znaleźć inne drogi pojmowania Planu Bożego? Czy nie można wskazać na rozumną możliwość pełnej przewidywalności posunięć stworzeń Bożych przy jednoczesnym nie obraczaniu winą ich Stwórcy?
Dziś wierzę, że choć mamy wolną wolę to jednocześnie można przewidzieć nasze zachowania, jakbyśmy byli tylko jakimiś mechanizmami chemicznymi. Wierzę, że Bóg wszystko stworzył jako bardzo dobre jednocześnie "wpisując" w nas grzech. Wiedział od początku stwarzania Wszechświata gdzie i kiedy nastąpi grzech. Wierzę też, że to wszyswtko było i jest jego wolą choć nie tego chce. Wierzę, że świadomość i odpowiedzialność za stworzenie nie czyni Boga winnym zła! Po tym, jak byłem "w dołku" czując się struty przez półtora miesiąca te kwestie, zauważyłem, jakich punktów widzenia nie brałem pod uwagę..... Jeśli chcecie poznać racjonalną i biblijną odpowiedź wprowadzającą harmonię w wypowiedzi Pisma, to zapraszam do współuczestnictwa w tym wątku!
Jak myślicie, czym różni się małe dziecko, któremu czegoś zabroniono wykonania jakiejś czynności od robota, któremu zaprogramowano wykonanie tej czynności?.... Według mnie w pewnym sensie niczym! -!? .... Prawdopodobnie obaj zrobią to samo! Wydaje mi się, że jeśli ludzka wiedza i doświadczenie są żadne, to wobec jakiegokolwiek zakazu odczuwamy naturalną i nieodpartą chęć poznawania swqoich granic i bycia takim jak osoba, która nami kieruje! Chcemy ją naśladować, dorastać, odzwierciedlać, chcemy panoweać nad swoim losem i środowiskiem. Ciągnie nas do samostanowienia i sprawdzania swoich możliwości. Jak to mówią: zakazany owoc lepiej smakuje! Prawo Murphy’ego mówi, że jeśli cos się może zepsuć to z pewnością się zepsuje! No ta, t tylko kwestia czasu! Zatem, co jest nam potrzebne aby trzymać się nakazów i zakazów Niebiańskiego Ojca? Czy wystarczy wrodzona bezgrzeszność? A może wystarczy słyszenie Jego słów?....
Użytkownik bury edytował ten post 2008-05-31, godz. 15:27