Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ślub według ŚJ


  • Please log in to reply
98 replies to this topic

#81 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2008-10-25, godz. 09:55

Napewno nie cieszyłbym się z siedzenia za zmywarką, ale z tego, że syn o mnie pomyślał. Nic takiego jednak nie nastapiło. "Siedzenie za zmywarką" to celowe przejaskrawienie aby podkreślić jak niewiele syn zrobił dla ojca.

Tak tez to zrozumialam!!! Bedac w Twojej sytuacji to tez tak wiele bym sie po moim synu nie spodziewala w tej kwestii, wiedzac na czym polega jego rozumowanie, Ty sam wiesz najlepiej czy Twoje dziecko tez ucierpialo w tej sytuacji ( bo przeciez kazdy chce aby jego Ojciec byl obecny na jego slubie!!!) dla mnie obydwoje jestescie Ofiarami tej przepieknej organizacji ktora potrafi zniszczyc najpiekniejsze uczucia i postawy!!!



#82 Matrix

Matrix

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 51 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2008-10-25, godz. 17:49

Znam przykłady, kiedy wzorowy-gorliwy brat na swoje wesele zaprasza wykluczonego ojca, lub rodzice SJ bawią się na weselu wykluczonego dziecka, dotyczyło to bliskich , znanych mi osób, zapewniam, nikt za to nie potępił pana młodego, że zaprosił ojca na wesele, nikt krzywo nie patrzał, poza tym zwyczajowo dla biologicznej wykluczonej rodziny stosuje się mniejsze sankcje.

augustusgermanicus: „Paradoks polega na tym ze SJ moze na wesele zaprosic osobe swiecka ktora moze przeciez byc grzesznikiem, zlodziejem lub pedofilem”
-nie widze tu paradoksu. Sytuacja wykluczenia jest oficjalna i jawna dla wszystkich, dlatego sytuacja kiedy ktoś na swoje wesele zaprasza np. znanego z mediów, komunikatów prasowych, w lokalnym środowisku osobe powszechnie uwazaną za złodzieja czy pedofila wydaje mi się mało prawdopodobna czy Wy byście takową osobę zaprosili na swoje wesele, pomijam już fakt bycia SJ. Zapewniam, SJ, ani chyba nikt inny o zdrowych zmysłach nie będzie chciał się bawić na jednej imprezie, tym bardziej zapraszać pedofila czy złodzieja!

Jestem SJ, może nawet będę planował wesele- zaprosze „światusów” ;) zaprosze tez SJ, będzie jedno kryterium: tych których kocham, lubie i szanuje. Zapewniam, że nawet z rodziny najbliższej, tej biologicznej nawet wśród osob będących SJ będą osoby których nie chciałbym widzieć na swoim weselu, mam swoje uzasadnione powody o których pisac tu nie czas i pora. Powody te są całkowicie oderwane, niezależne od bycia czy niebycia Świadkiem ! ! !

Szperaczu: współczuję w szczery sposób sytuacji w której się znalazłeś, domyślam się, że jest Ci przykro. To co napiszę, może będzie brutalne, ale Twój syn miał demokratyczne i zakichane prawo zapraszać/niezapraszać na SWOJE wesele osoby które chce/nie chce widzieć.

Czy sytuacja kiedy na ślub nie zaprasza się rodziców, rodzeństwa, ciotek i babek jest w świecie aż tak dziwna i mało spotykana? Tylko SJ są za to piętnowani, i często niesłusznie w kontekście religijnym...

#83 alan

alan

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 114 Postów

Napisano 2008-10-25, godz. 17:58

Szperaczu: współczuję w szczery sposób sytuacji w której się znalazłeś, domyślam się, że jest Ci przykro. To co napiszę, może będzie brutalne, ale Twój syn miał demokratyczne i zakichane prawo zapraszać/niezapraszać na SWOJE wesele osoby które chce/nie chce widzieć.

Czy sytuacja kiedy na ślub nie zaprasza się rodziców, rodzeństwa, ciotek i babek jest w świecie aż tak dziwna i mało spotykana? Tylko SJ są za to piętnowani, i często niesłusznie w kontekście religijnym...

Matrix nie zgodzę się z tobą do końca, ba jakby Szperacz był nadal SJ to byłby zaproszony jako pierwszy i trochę nieetyczne jest stawianie w pierwszym rzędzie wykluczonych z pijakami, złodziejami, pedofilami i innymi grzesznikami.
Ja byłem w odwrotnej sytuacji, na moim weselu nie było nikogo z mojej strony ponieważ cała rodzina jest SJ. I uwierz mi nie jest to miłe jak twoja rodzina mówi ci że ma cię głęboko w d..., ponieważ nie jesteś świadkiem. I o ile szperacz byłby w sytuacji gdzie większość to SJ a on wykluczony to umnie było by że tylko ja wykluczony a cała większość to światusy, a ze mną jak by nie chcieli to nie musieli by siedzieć przy jednym stole. I gdzie tu logika?

Użytkownik alan edytował ten post 2008-10-25, godz. 17:59

Odkupię stare publikacje z początku poprzedniego wieku (polskie lub angielski)

#84 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-10-25, godz. 18:30

Jestem SJ, może nawet będę planował wesele- zaprosze „światusów” ;) zaprosze tez SJ, będzie jedno kryterium: tych których kocham, lubie i szanuje. Zapewniam, że nawet z rodziny najbliższej, tej biologicznej nawet wśród osob będących SJ będą osoby których nie chciałbym widzieć na swoim weselu, mam swoje uzasadnione powody o których pisac tu nie czas i pora. Powody te są całkowicie oderwane, niezależne od bycia czy niebycia Świadkiem ! ! !


Słuszne podejście.

Czy sytuacja kiedy na ślub nie zaprasza się rodziców, rodzeństwa, ciotek i babek jest w świecie aż tak dziwna i mało spotykana? Tylko SJ są za to piętnowani, i często niesłusznie w kontekście religijnym...


Taka sytuacja wcale nie jest rzadka. Dość często się ją spotyka. Już kiedyś mówiłam: z rodziną wychodzi się dobrze na zdjęciu, a i to nie zawsze ... ;)

"Podstawowa komórka społeczna" potrafi być bardzo zakręcona, tak w organizacji, jak i poza nią ... ;)

#85 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2008-10-25, godz. 18:47

Czy sytuacja kiedy na ślub nie zaprasza się rodziców, rodzeństwa, ciotek i babek jest w świecie aż tak dziwna i mało spotykana? Tylko SJ są za to piętnowani, i często niesłusznie w kontekście religijnym...


Zapewniam Cie ze jest dziwna. W "swiecie" jak to nazywasz wbrew temu co wmawia Ci sie na zabraniach panuja jednak pewne zasady, obyczaje czy chocby zwykla kultura.
Sam bedac SJ pietnuje te chore i fanatyczne podejscie do zapraszania na wesele/slub wykluczonych rodzicow.
Opisana przezemnie sytuacja z zapraszaniem swieckiej osoby nie bedacej SJ a bedacej znanym "grzesznikiem" nie jest jedynie wymyslona sytuacja. Sam to obserwowalem na kilku weselach. Conajmniej na jednym z nich nie zaproszono rodzica ze wzledu na to ze byla to osoba wykluczona.

Zalosne.

A odbiegajac od tematu wesela to znam przyklad siostry odmawiajacej noclegu wlasnemu bratu ktory przyjechal zza granicy, dlaczego? Bo byl wtedy wykluczony.
Umbre Summum

#86 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-10-25, godz. 18:53

Zapewniam Cie ze jest dziwna. W "swiecie" jak to nazywasz wbrew temu co wmawia Ci sie na zabraniach panuja jednak pewne zasady, obyczaje czy chocby zwykla kultura.


No, nie zawsze panują ... ;)

PS. Chyba że gdzieś na ziemi pojawiło się miejsce, gdzie zawsze panują dobre zasady, obyczaje i zwykła kultura, a ja nic o tym nie wiem ... ;)

Taki raj na ziemi, który umknął mojej uwadze ... ;)

Użytkownik ewa edytował ten post 2008-10-25, godz. 19:03


#87 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-10-25, godz. 20:07

Nie ze wszystkim się zgadzam. Opiszę wam mój sposób myślenia. Wydawało mi się do niedawna, że ślub jest wydarzeniem rodzinnym. Z dwóch powodów: ślub oznacza założenie nowej rodziny i połączenie dwóch już istniejących rodzin. Wychodząc z tych założeń kwestia wiary kogokolwiek wydaje się sprawą drugo- lub trzeciorzędną. Para, która chce się połączyć przedstawia swoich partnerów rodzinom, przede wszystkim rodzicom. Wydaje się to logiczne, skoro wszyscy mają tworzyć nową, dużą rodzinę. Spotkanie służy też podziałowi ról podczas ślubu i ewentualnie przyjęcia, które jest okazją do spotkania całej, nieraz dalszej rodziny. Zaprasza się też znajomych. Sama nazwa "wesele" wskazuje, że to powinno być radosne wydarzenie. To chyba piękne zwyczaje, ale często zniekształcane przez różne religie na różne sposoby. Podejrzewam, że tak się dzieje we wszystkich, normalnych rodzinach.
Strażnica 23/1981 nie zabrania rozmowy i kontaktów z wykluczonymi członkami rodzin. Zabrania tylko omawiania spraw duchowych. A zatem postawa pary narzeczonych będzie zależała od tego jak wiele mają w mózgach wklepanego fanatyzmu. Przykro mi przyznać, ale zostałem zlekceważony na każdym etapie tego całego zwyczaju.

#88 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-10-25, godz. 21:18

Nie ze wszystkim się zgadzam. Opiszę wam mój sposób myślenia. Wydawało mi się do niedawna, że ślub jest wydarzeniem rodzinnym. Z dwóch powodów: ślub oznacza założenie nowej rodziny i połączenie dwóch już istniejących rodzin. Wychodząc z tych założeń kwestia wiary kogokolwiek wydaje się sprawą drugo- lub trzeciorzędną. Para, która chce się połączyć przedstawia swoich partnerów rodzinom, przede wszystkim rodzicom. Wydaje się to logiczne, skoro wszyscy mają tworzyć nową, dużą rodzinę. Spotkanie służy też podziałowi ról podczas ślubu i ewentualnie przyjęcia, które jest okazją do spotkania całej, nieraz dalszej rodziny. Zaprasza się też znajomych. Sama nazwa "wesele" wskazuje, że to powinno być radosne wydarzenie. To chyba piękne zwyczaje, ale często zniekształcane przez różne religie na różne sposoby. Podejrzewam, że tak się dzieje we wszystkich, normalnych rodzinach.
Strażnica 23/1981 nie zabrania rozmowy i kontaktów z wykluczonymi członkami rodzin. Zabrania tylko omawiania spraw duchowych. A zatem postawa pary narzeczonych będzie zależała od tego jak wiele mają w mózgach wklepanego fanatyzmu. Przykro mi przyznać, ale zostałem zlekceważony na każdym etapie tego całego zwyczaju.


Zgadzam się, że w normalnej rodzinie powinno być tak, jak piszesz.

W przypadku Świadków często fanatyzm bierze górę. Natomiast w rodzinach poza organizacją może nie dochodzi tak często do konfliktów religijnych, za to potrafią żreć się o milion innych d ... reli. Ot, tak już jest na tym łez padole ... ;)

#89 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2008-10-26, godz. 00:16

Znam przykłady, kiedy wzorowy-gorliwy brat na swoje wesele zaprasza wykluczonego ojca, lub rodzice SJ bawią się na weselu wykluczonego dziecka, dotyczyło to bliskich , znanych mi osób, zapewniam, nikt za to nie potępił pana młodego, że zaprosił ojca na wesele, nikt krzywo nie patrzał, poza tym zwyczajowo dla biologicznej wykluczonej rodziny stosuje się mniejsze sankcje.

To prawda, że stosuje się mniejsze sankcje. Ale to też zależy od okazji i od statusu w zborze. Moi rodzice nas gościli, jedliśmy, piliśmy alkohol itp. Ale to była zwykła wizyta. Na wesele (czy nawet sam ślub w USC) zapowiedzieli z góry, że nie przyjadą. Co innego zwykły, szeregowy głosiciel - za wizytę na ślubie własnego syna nikt go nie wykluczy, a co innego starszy - może mieć z tego powodu nieprzyjemności.

Przykra sprawa anyway. Współczuję wszystkim, którzy musieli przez to przejść.
[db]

#90 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-10-26, godz. 14:29

Znam przykłady, kiedy wzorowy-gorliwy brat na swoje wesele zaprasza wykluczonego ojca, lub rodzice SJ bawią się na weselu wykluczonego dziecka, dotyczyło to bliskich , znanych mi osób, zapewniam, nikt za to nie potępił pana młodego, że zaprosił ojca na wesele, nikt krzywo nie patrzał, poza tym zwyczajowo dla biologicznej wykluczonej rodziny stosuje się mniejsze sankcje.


Nie " mniejsze sankcje" tylko przymykanie oka w zależności od stopnia fanatyzmu starszych w danym zborze! Oficjalne stanowisko WTS jest chyba całkiem. Nie wyobrażam sobie, aby to , co napisałeś powyżej pojawiło się np. w Przebudźcie się!, jako usprawiedliwienie zaproszenia na wesele wykluczonych członków rodziny, choćby najbliższej. W większość przypadków ŚJ nie zapraszają wykluczonych rodziców, dzieci,rodzeństwa na żadne uroczystości rodzinne, ani sami od wykluczonych takich zaproszeń nie przyjmują.

Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2008-10-26, godz. 14:34


#91 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2008-10-26, godz. 15:45

na jakiej podstawie biblijnej starsi nałożyliby kary za obecność głosiciela na weselu osoby wykluczonej będącej członkiem jego rodziny?

będą roztrząsać czy ktoś tylko był czy także pozdrowił pana młodego (apostoł jan zabrania pozdrawiać apostatów) albo czy napił się lub zjadł cokolwiek? bo wtedy sami rozumiecie, jest wersecik ze z takimi nie jadajcie (ciekawe czy jest werset że nie pijcie z takim?) a może okaże się "w świetle zasad biblijnych" można być obecnym na weselu osoby wykluczonej o ile ma się zdrowe nogi (bo werset biblijny mówi żeby nie siadać w gronie szyderców ale nie zabrania stania na własnych nogach w ich obecności)? :P

#92 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-10-26, godz. 16:11

na jakiej podstawie biblijnej starsi nałożyliby kary za obecność głosiciela na weselu osoby wykluczonej będącej członkiem jego rodziny?


Oj, na zwykłego głosiciela nie nakładają. KS-u za zaproszenie osoby wykluczonej/odłączonej nie ma, co najwyżej można polecieć z przywileju. Albo przynajmniej mieć nieprzyjemności ... ;)

Aha, i nie wiem, na jakiej podstawie biblijnej tak się dzieje, że zwykli głosiciele nie ponoszą żadnych konsekwencji, a mający przywileje tak ... :(

Pewnie chodzi o to, że szaraczkowi wolno potknąć się i popełnić "grzech" bawienia się z wykluczonym/odłączonym członkiem rodziny, a jak ktoś ma przywilej ... ooo, to powinien świecić przykładem ;)

Jeśli więc popełnia tak straszliwy "grzech", to w ich mniemaniu nie zasługuje na to, by być na świeczniku. Ot i wszystko ;)

Użytkownik ewa edytował ten post 2008-10-26, godz. 16:46


#93 brat Laszlo

brat Laszlo

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 4 Postów

Napisano 2008-10-26, godz. 21:52

@szperacz:
>Wydawało mi się do niedawna, że ślub jest wydarzeniem rodzinnym

Masz rację, tak być powinno. Możesz mieć uzasadnione pretensje.

I tak na szczęście było w moim przypadku (akurat występowałem w roki Pana Młodego :)), że ślub był wydarzeniem rodzinnym. Zostałem ogłoszony odstępcą, ale rodziców ma cywilizowanych. Brali aktywny udział w przygotowaniach do wesela (żona jest katoliczką, ślub był w USC, wszelkie lokalne zwyczaje, poza Kościołem, były na weselu zachowane), zapoznaniu rodzin czy nawet błogosławieństwu (taki zwyczaj, którego będąc SJ nie znałem, bardzo fajny zresztą-- rodzice błogosławią parę młodą przed zawarciem małżeństwa przy obecności najbliższej rodziny w domy Panny Młodej. SJ mogli by o tym pomyśleć, żeby dodać trochę do pustych wesel).

Samo błogosławieństwo wyszło bardzo fajnie, bo tak jakoś ekumenicznie, ojciec powiedział kilka świetnych słów ala jakiś amerykański pastor i zakończył przeczytaniem słów apostoła Pawła o miłości. Rodzcie żony zrobili to klasycznie (kropidło i całowanie krzyża, ja ze względu na sumienie krzyża nie pocałowałem, ale już pokropic się dałem :)).

Wesele udało się rewelacyjnie, wszyscy byli zadowoleni i wybawili się prawie tak jak w Kanie Galilejskiej.
Jak się chcę to można. Porzekadło chęć szuka sposobów a niechęć powodów miało tutaj zastosowanie, wszystko to kwestia rozmowy i ustaleń (czasami wręcz negocjacji), teściom i żonie trudno było zrozumieć, dlaczego nie chcę brać ślubu kościelnego. Ale udało się zrobić to tak, że węzy rodzinne się umocniły.

Rodziców więc mam normalnych. Po części pewnie ze względów historycznych :), w mojej rodzinie w przeszłości byli wykluczeni i nigdy nie pamiętam, żeby to zmieniło stosunek nasz do nich (czyli nadal byli rodziną). Ale przekonałem się, że jednak nie wszyscy tak myślą -- nikt z dawnych przyjaciół (trzeba by tu chyba ująć w cudzysłowie? choć może kiedyś zrozumieją) i rodziny z SJ nie pojawił się na weselu -- sumienie im nie pozwoliło. Ale na szczęście osób na których mi na prawdę zależało nie było wiele.

Szperacz, trochę głupio mi Tobie radzić, bo pewnie mógłbyś być moim ojcem, ale odradzam odwet. Pozostaje modlitwa i okazywanie miłości, może póki co jednostronne, ale często miłość na tym polega.
Na koniec wersecik ku pokrzepieniu:
Rzym 8:28 (według przekładu: Biblia Poznańska)
"Wiemy, że wszystko współpracuje w pomnażaniu dobra z tymi,
którzy miłują Boga."

#94 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2008-10-27, godz. 17:17

Szperacz, trochę głupio mi Tobie radzić, bo pewnie mógłbyś być moim ojcem, ale odradzam odwet. Pozostaje modlitwa i okazywanie miłości, może póki co jednostronne, ale często miłość na tym polega.


to pokazuje jak różnie śJ reagują. Byłem na ślubie chrześniaka, którego mama została świadkiem on jeszcze przed ukończeniem osiemnastu lat oświadczył że nie będzie w organizacji i nie przyjął symbolu. Ślub był tylko w USC ze względu na mamę pana młodego. Wszystko było OK jednak przy błogosławieństwie mama głośno oświadczyła że nie będzie brała udziału w takich obrzędach gdyż jest świadkiem J. i nie pozwala jej na to sumienie. Wszystko dobrze tylko mogła to ustalić wcześniej bo wyszedł przez momęt taki niesmak ale dała świadectwo.

To są trudne sytuacje i nie wiadomo jak radzić najlepiej okazywać miłość, mój syn też brał ślub jako śJ i byłem na ślubie i na weselu nie pokazywałem, że jestem katolikiem. Błogosławieństwa nie chcieli i rodzice panny młodej też nie udzielili. Zauważyłem że mama młodej inaczej by to widziała i coś jej brakowało lecz sumienie wyszkolone na strażnicy jej nie pozwalało.
pozdrawiam Andrzej

#95 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-10-28, godz. 08:08

Myślę, że wszystko da się odpowiednio zorganizować, gdy ktoś kieruje się miłością. Gdy do gry wchodzi fanatyzm, pojawiają się przeszkody nie do pokonania. Nauki świadków Jehowy to antyrodzinna, a nawet antyludzka ideologia. Na domiar złego można ją uzasadnić Biblią. Nic jednak nie uzasadnia bezmyślnego, bezkrytycznego myślenia.
Wydaje mi się, że zachowałem się godnie. Nie robiłem żadnych scen, nie narzucałem się, stałem z boku. Nawet złożyłem życzenia młodej parze. Tylko ten ból w sercu i ogromny żal, pozostały po 4-miesięcznym przekonywaniu syna, aby traktował mnie jako ojca, a nie odłączonego ŚJ. Ani Biblia, ani Strasznica tego nie zabraniała. Niestety, bezmyślny fanatyzm zwyciężył.

#96 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-10-28, godz. 09:17

Ja także nie mogę się pogodzić z tym, że sam chrzest coś zmienia.
Przecież konstytucja gwarantuje człowiekowi prawo do zmiany zdania, więc dlaczego takie konsekwencje?
jUŻ DAWNO MÓWIŁAM, ŻE WERSETY TE NALEZY STOSOWAC DO OSÓB MIENIĄCYCH SIĘ BRAĆMI, A GRZESZĄCYCH W JAWNY SPOSÓB Z TAKIMI NIE NALEZY JADAĆ.


Wydaje mi się, że zachowałem się godnie. Nie robiłem żadnych scen, nie narzucałem się, stałem z boku. Nawet złożyłem życzenia młodej parze. Tylko ten ból w sercu i ogromny żal, pozostały po 4-miesięcznym przekonywaniu syna, aby traktował mnie jako ojca, a nie odłączonego ŚJ. Ani Biblia, ani Strasznica tego nie zabraniała. Niestety, bezmyślny fanatyzm zwyciężył.

Zwyciężył strach przed ludzmi ! Bo przecież Bóg jest Bogiem miłości.... zrozumiałby......
nie potrafiłam uwierzyć.......

#97 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-10-28, godz. 18:55

W nawiązaniu do wspomnianej wyżej kwestii błogosławienia młodej pary przez rodziców oraz związanych z tym oporów, zamieszczam odpowiedź "Strażnicy" w tej sprawie:


  • Czy jest rzeczą właściwą, aby chrześcijanin prosił rodziców lub dziadków o błogosławieństwo, jak to jest w zwyczaju na pewnych obszarach Ameryki Łacińskiej? — Wenezuela.

Z Biblii wynika, że w czasach starożytnych słudzy Boży wypowiadali błogosławieństwa na intencję innych osób. Na przykład Jakub błogosławił faraona, to znaczy życzył mu pomyślności (Rodz. 47:7, uwaga marg.). Rebeka otrzymała błogosławieństwo od swej rodziny, kiedy wyruszała z Górnej Mezopotamii, aby poślubić Izaaka (Rodz. 24:60). A Izaak oraz Jakub udzielili specjalnego błogosławieństwa swym potomkom (Hebr. 11:20, 21). W myśl słów z Księgi Przysłów 30:11 także rodzice zasługują na to, by dzieci ich błogosławiły.

Nie można więc wysuwać żadnych opartych na Piśmie świętym zastrzeżeń przeciw błogosławieniu dzieci bądź wnuków przez rodziców lub dziadków. Nawet w krajach, gdzie nie ma zwyczaju, żeby oficjalnie prosić o błogosławieństwo, często wypowiada się takie błogosławieństwa. Wśród oddanych sług Jehowy na całej ziemi nierzadko się zdarza, że ktoś głośno wyraża życzenie, by komuś ze współwyznawców towarzyszyło błogosławieństwo Boże przy wykonywaniu jakiegoś specjalnego zadania lub w wiernej służbie dla Stwórca, pełnionej na nowym miejscu. Warte również wspomnieć, że w wielu językach ogólnie przyjęte pozdrowienie lub pożegnanie jest w gruncie rzeczy błogosławieństwem. Nawet po polsku mówi się niekiedy: „Zostań z Bogiem”, albo: „[Niech będzie] Bóg z tobą”.

Oczywiście skoro w danym kraju nie ma zwyczaju, by prosić o błogosławieństwo lub takiego udzielać, jak się to praktykuje w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, wówczas nie ma potrzeby go wprowadzać. Ale nawet tam, gdzie tego rodzaju zwyczaj istnieje i jest właściwie pojmowany, chrześcijanin mógłby przed zastosowaniem się do niego rozważyć pewne istotne szczegóły. Mógłby sobie zadać na przykład takie pytania: Czy wyrobiłem sobie słuszny pogląd na to udzielanie błogosławieństwa? Czy ma ono po prostu postać ogólnie przyjętej formułki wskutek czego powoływanie się w nim na Boga nie jest rzetelne, szczere, i nie płynie z głębi serca? (Porównaj to z Ewangelią według Mateusza 15:4-7). Czy jestem skłonny mniemać, że w razie niezastosowania się do tego zwyczaju, kiedyś sprawy ułożą się dla mnie niepomyślnie? — Należy mieć się na baczności, by nie popadać w zabobony i nie zacząć traktować danego błogosławieństwa jako magicznego zaklęcia. Poza tym jeśli rodzice lub dziadkowie nie są oddanymi sługami Jehowy, wchodzą również w grę ich poglądy religijne. Czy ktoś, kto nie uznaje czystego wielbienia, może we właściwy sposób zjednać błogosławieństwo Boże swemu dziecku, skoro nawet nie zna prawdziwego Boga?

Chociaż więc z biblijnego punktu widzenia zasadniczo nie ma zastrzeżeń co do tego, by chrześcijanin prosił rodziców albo dziadków o błogosławieństwo, to jednak w poszczególnych wypadkach, podejmując taką lub inną decyzję powinien się kierować sumieniem wyszkolonym przez Słowo Boże. Z pewnością zechce unikać postępowania, które by mogło się stać innym przyczyną zgorszenia lub sprzyjało czyjemuś wyrobieniu sobie mylnego pojęcia o prawdziwym Bogu. — Filip. 1:10

--
źródło: "Strażnica" z 1975 roku, nr 9 ("Pytania czytelników")


.jb

#98 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2008-10-28, godz. 19:27

Chociaż więc z biblijnego punktu widzenia zasadniczo nie ma zastrzeżeń co do tego, by chrześcijanin prosił rodziców albo dziadków o błogosławieństwo, to jednak w poszczególnych wypadkach, podejmując taką lub inną decyzję powinien się kierować sumieniem wyszkolonym przez Słowo Boże.


jeżeli można to nie można. Byle tylko postawić na swoim.
pozdrawiam Andrzej

#99 paolka

paolka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 78 Postów
  • Lokalizacja:gdzieś na końcu świata ;)

Napisano 2008-10-29, godz. 14:24

Czytam i jest mi bardzo przykro Szperaczu :( Nie mogę zrozumieć, że takie zachowanie jest na porządku dziennym w organizacji, z której aż "wylewa" się miłość. Ale kiedy ktoś przestaje wierzyć tak jak większość, wtedy traci nawet znaczenie przykazanie by szanować swoich rodziców, nie mówiąc już o tej wszechobecnej miłości...




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych