Ślub według ŚJ
#41
Napisano 2008-06-12, godz. 10:02
#42
Napisano 2008-06-12, godz. 15:10
Ja mysle, że slub jest prywatna sprawa każdego człowieka i on/ona decyduje, jak chce spędzić ten dzień. Jesli osoba ma tak skomplikowaną sytuację, jak opisuje to szperacz, to może niech się "ślubuje" bez gości? Wtedy nikt nie powinien czuć się urazony, pominięty itp. Gdybym miała brać ślub, to tylko cichy i zakonspirowany
Myślę podobnie jak ty, cara ale to tylko teoria. W praktyce jest tak jak napisał edd.
#43
Napisano 2008-07-09, godz. 06:41
Również jestem osoba wykluczoną z "jedynej przenajświętszej" i bardzo mi z tym dobrze, bo wreszcie czuję się wolna. Nie otaczają mnie już ludzie, których twarz wykrzywia się w sztucznym uśmiechu i nie ograniczają mnie bzdurne nakazy i zakazy WTS-u. Ale nie o tym chcę pisać. Wiadomym jest stosunek ŚJ do wykluczonych. Nie wolno mówić dzień dobry, rozmawiać... bla, bla, bla... I na początku tak było z moją mamą. Rozmawiała ze mną tylko wtedy kiedy musiała, na przykład gdy wyprowadzałam się z domu i zabierałam swoje rzeczy. W końcu byłam parszywym odstępcą, a dla organizacji więzi rodzinne nie mają przecież znaczenia, najważniejsze to nie narazić się Bogu, a raczej braciom starszym i innym wyżej postawionym.
W każdym razie gdy wynikła kwestia mojego ślubu, który biorę za parę tygodni, mama na początku oświadczyła zimnym tonem że nie wie czy przyjdzie. Nie powiedziała oczywiście że to ze względów religijnych, bo chyba dobrze wiedziała jaka mogłaby być moja reakcja. Minęło jednak trochę czasu i mama sama poruszyła kwestię ślubu i przyjęcia. Powiedziała, że chciałaby przyjść, tylko nie wie czy my ją po tym wszystkim zaprosimy. Powiedziała także że chciałaby abyśmy zaproszenie przynieśli jej razem z moim narzeczonym, z którym była skłócona zanim jeszcze w ogóle zaczęliśmy myśleć o ślubie (bo nie był ŚJ). Trochę mnie to zaskoczyło, aczkolwiek bardzo pozytywnie. Mam nadzieję, ze moja mama zrozumiała że bycie matką jest ważniejsze niż nienormalne wskazówki niewolnika, by zerwać kontakty z wykluczonym, nawet gdyby było to własne dziecko. Obecnie częściej zaglądam do mamy, potrafimy usiąść, razem napić się herbaty i po prostu pogadać. I wcale nie sieję żadnych odstępczych poglądów i nie mącę jej spokoju. Jeśli ona tak wierzy to jej sprawa. Kwestii religii w ogóle nie poruszamy. I mam nadzieję że tak już zostanie i żaden fanatyczny starszy się w to nie wmiesza.
#44
Napisano 2008-07-09, godz. 07:16
#45
Napisano 2008-07-09, godz. 08:39
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#46
Napisano 2008-07-10, godz. 05:59
#47
Napisano 2008-07-10, godz. 06:43
Liczę jednak że zdrowy rozsądek zwycięży
To przykre, że tak rzadko sie to dzieje.
#48
Napisano 2008-07-10, godz. 08:59
To przykre, że tak rzadko sie to dzieje.
To fakt
#49
Napisano 2008-07-10, godz. 13:39
PS. PAOLKA ja Ci z doświadczenia ku pokrzepieniu podpowiem, że na moim ślubie - w kościele byli moi rodzice (aktywni ŚJ) i brat z rodziną (Starszy Zboru, pionierka stała) i nikomu z nich nawet nikt nie pisnął słowa że zrobili coś nagannego... oczywiście ja wiem że każdy z nich ocenił to w kwestii własnego sumienia i bardzo się cieszę że wybrali rodzinę na poprawinach też byli ale żeby wesoło nie było, to fakt jest też taki że zaprosiłem kilka osób z Organizacji i nie zjawili się - ale tłumacząc nie względami religijnymi tylko brakiem możliwości przyjechania do innego miasta na ślub i wesele.
Użytkownik Dementor edytował ten post 2008-07-10, godz. 13:42
#50
Napisano 2008-07-10, godz. 14:30
#51
Napisano 2008-07-10, godz. 21:32
A i jeszcze jedno - do innego tematu - pomyśl jak to jest że KS miałem z rodzonym bratem...
#52
Napisano 2008-07-10, godz. 22:56
#53
Napisano 2008-07-11, godz. 07:12
KS z własnym bratem? Super...
#54
Napisano 2008-07-11, godz. 07:25
Takie rzeczy to tylko w Erze (Strażnicy)KS z własnym bratem? Super...
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#55
Napisano 2008-07-11, godz. 10:37
Czegoś nie rozumiem: pisałeś Dementorze że jesteś nie ochrzczony po świadkowemu, a skoro nieochrzczony to chyba nie mogłeś podlegać procedurze komitetu sądowniczego? Bo sądzić i wykluczać, o ile wiem, można tylko tych co zostali wcześniej przyjęci do społeczności przez chrzest...
Potwierdzam, że to co piszesz to prawda. Może źle to napisałem, bo pewnie formalnie to nie jest odnotowane jako KS, ale spotkanie na zasadzie KS z nieochrzczonymi głosicielami, którzy przeskrobią się odbywają regularnie i obowiązuje ta sama procedura. Na Sali w ogłoszeniach zamiast informacji o tym że ktoś został wykluczony podawana wtedy jest informacja że ktoś przestał być głosicielem.
#56
Napisano 2008-07-11, godz. 15:45
Jak mus to mus, trzeba osądzić rodzonego brata, to brat Dementora nie uchyla się od obowiązku i pozbawia Dementora "przywileju" bycia nieochrzczonym głosicielem. I tutaj żadne "znajomości" ani więzi rodzinne nie mają znaczenia.
Jak jest "kwestia sumienia", np. czy pójść na ślub rodzonego brata to ten sam człowiek (brat Dementora) nie widzi przeszkód i nawet go nie zraża że jest to "babiloński" ślub kościelny.
#57
Napisano 2008-07-11, godz. 18:39
Sskoro demetantor przestał przestrzegać prawd biblijnych, np. zaczął dopuszczać się niemoralności ( pisze coś o ślubie, wiec trochę dedukuję), nie mógł byc już głosicielem.
w tej sytuacji starszy zboru, ma prawo porozmawiać z nim o dalszych jego planach to, że jest jego rodzonym bratem nie ma nic do rzeczy....dla brata jest trudniejsza ewentualnie ta sytuacja ( w zorach, w których byłam, gdy dziąło się coś złego z bliskim krewnym rozmów nie przeprowadzali starsi, ktOrzy byli zarazem krewnymi "winowajcy", ze wzgledu na wystąpienie RYZYKA błędnego ocenienia sytuacji z racji pokrewieństwa)
to że ten sam brat i inni przyjechali na ślub.....nic tylko im pogratulować! to rozsądni, widać, ludzie! dla nich to ich krewny, który nie chciał "iść z nimi"....ale jest ich "krwią" .....potrafią podejść z rezerwą do "wytycznych "niewolnika"....
ps.
mimo ,że ten niewolnik często oddaje coś sumieniu, to jakże często pozostawienie czegoś "sumieniu " jest tak czy siak nakazem.....
znam osobiście pewny przykład:
udanie się na slub, czy wesele osoby w wierze z osobą niewierzącą jest sprawą sumienia rodziny i znajomych.....i wszystko byłoby ok......
ale ! brat , który był na "przywileju sługi pomocniczego" po udaniu się na taki ślub, przestał być sługą pomocniczym
rozmumiecie coś z tego?
bo ja nie!
jeżeli coś oddaje się przecież naszemu sumieniu - nie podlega sądowi.....
a w oczach Boga wszyscy są równi.....sługa pomocniczy, starszy, głosiciel
</div>
Użytkownik novanna edytował ten post 2008-07-11, godz. 18:43
#58
Napisano 2008-07-11, godz. 19:54
znam osobiście pewny przykład:
udanie się na slub, czy wesele osoby w wierze z osobą niewierzącą jest sprawą sumienia rodziny i znajomych.....i wszystko byłoby ok......
ale ! brat , który był na "przywileju sługi pomocniczego" po udaniu się na taki ślub, przestał być sługą pomocniczym
rozmumiecie coś z tego?
bo ja nie!
jeżeli coś oddaje się przecież naszemu sumieniu - nie podlega sądowi.....
a w oczach Boga wszyscy są równi.....sługa pomocniczy, starszy, głosiciel
</div>
To tez zawsze było dla mnie chore. Osoba nie będąca na przywileju ( swoja droga tylko w organizacji spotkałem się z określeniem "na przywileju", po Polsku powinno sie chyba mówić "posiadająca przywilej". Ta pierwsza kojarzy mi sie podświadomie "na piedestale") może iść na ślub ochrzczonej z nieochrzczonym bo kieruje sie własnym sumieniem, ale pionier, sługą pom, starszy itp podpisywała dokument "zawieszenia wyższości własnego sumienia nad sumieniem Straszakowym" więc nie może pójść tam gdzie inni chodzić mogą
#59
Napisano 2008-07-11, godz. 21:24
Bo Dementor nie był ochrzczony, a więc nie jest wykluczony. Sytuacja kogoś, kto był nieochrzczonym głosicielem i być przestał, ma się nijak do sytuacji osoby wykluczonej. Dementor dla rodziny jest taką samą osobą jak każdy inny "filystyn", nie ciąży na nim piętno wykluczenia. Wg litery brooklyńskiego prawa i świadkowskich "sumień" jest zwykłą osobą, która coś tam się "interesowała" i interesować przestała a nie napiętnowanym zdrajcą, szują i zwykłą k***ą, jaką ja jestem dla moich rodziców i brata. Ot, taka dyskretna różnica. Taka różnica mnie nie zachwyca.Jeśli dobrze zrozumiałem, rodzina Dementora jest "liberalna, ale w granicach prawa strażnicowego".
Jak mus to mus, trzeba osądzić rodzonego brata, to brat Dementora nie uchyla się od obowiązku i pozbawia Dementora "przywileju" bycia nieochrzczonym głosicielem. I tutaj żadne "znajomości" ani więzi rodzinne nie mają znaczenia.
Jak jest "kwestia sumienia", np. czy pójść na ślub rodzonego brata to ten sam człowiek (brat Dementora) nie widzi przeszkód i nawet go nie zraża że jest to "babiloński" ślub kościelny.
#60
Napisano 2008-07-11, godz. 21:33
W oczach WTS-u natomiast nie wszyscy sa rowni. Osoby "na przywilejach" maja byc przykladem dla innych. Przykladem tego, jak swiadek Jehowy powinien uzywac swojego sumienia. Czyli w nastepujacy sposob: jesli cos jest dozwolone, ale literatura WTS-u sugeruje ze moze przyniesc szkody tzn. ze nie nalezy tego robic.udanie się na slub, czy wesele osoby w wierze z osobą niewierzącą jest sprawą sumienia rodziny i znajomych.....i wszystko byłoby ok......
ale ! brat , który był na "przywileju sługi pomocniczego" po udaniu się na taki ślub, przestał być sługą pomocniczym
rozmumiecie coś z tego?
bo ja nie!
jeżeli coś oddaje się przecież naszemu sumieniu - nie podlega sądowi.....
a w oczach Boga wszyscy są równi.....sługa pomocniczy, starszy, głosiciel
Swiadek ktory bierze wzor z braci "na przywilejach" coraz bardziej polega na na radach "niewolnika" i coraz mniej na wlasnym sumieniu.
I to sie u nich nazywa "robieniem postepow duchowych".
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych