No ale ŚJ odrzucają całą tę pogańską filozofię, więc podobieństwa do idei Platona będą dla nich zapewne niedogodne, bo w końcu tak bardzo chcą się odróżniać. Niestety, nie da się, bo żadna idea nie jest zupełnie nowa i zawsze znajdzie się kogoś, kto już kiedyś podobnie pomyślał. Katolicy przyjmują to do wiadomości, lecz Świadkowie nie.
W końcu w Biblii, podobnie jak u Platona, kobieta i mężczyzna byli niegdyś jednym ciałem a Ewa to dla Adama "kość z moich kości i ciało z mego ciała". Dlatego też jedno lgnie do drugiego i bez drugiej połówki czuje się niekompletne. I dlatego Bóg ustanowił małżeństwo, żeby małżonkowie mogli na powrót stać się "jednym ciałem" i funkcjonować jak jeden organizm, chociaż w dwóch odrębnych osobach - żeby móc okazywać sobie pieszczoty, szeptać czułe słówka i pomagać sobie wzajemnie w wychowywaniu dzieci i wszystkich codziennych czynnościach (co 2 pary rąk to nie jedna). Dlatego w katolicyzmie małżeństwo to nierozerwalny Sakrament, a nie jakiś tam kontrakt.
A jak z tym jest u ŚJ? Bo z tego co słyszałem, małżeństwo to u nich tylko jakaś umowa.
Zaś, wracając do tematu, to muszę przyznać, że te wszystkie badacko-świadkowskie dywagacje na temat "Jak było/będzie w Raju" przypominają powieści science fiction. Nic dziwnego, że np. dla niejakiego Colargola stają się polem dla nadzwyczaj płodnej twórczości tego rodzaju. W końcu w religii ŚJ nie ma nic duchowego, nie ma tam żadnego mistycznego polotu tak charakterystycznego chociażby dla katolicyzmu czy prawosławia. Wszystko da się sprowadzić do prostych zasad mechaniki i banalnych praw przyrody; ta jakaś dziwna fizyczność Boga i natury życia wiecznego jest w świadkojehowizmie porażająca.
Pozdrawiam!
Użytkownik miedziana_cyna edytował ten post 2008-06-15, godz. 16:30