Chodzi mi o stosunek do alkoholu.To oczywiście tylko przykład. W zasadzie dopiero teraz po 3 latach widzę jak taki drobiazg odbija sie na moim postrzeganiu świata. Choć jak powszechnie wiadomo alkohol sam w sobie nie jest zakazany wśród ŚJ to jest taka niepisana zasada że Ci którzy choć trochę popijają okazyjnie są niedojrzali duchowo, mogą kogoś zgorszyć itp.
Dzisiaj widzę że w jakiś dziwny sposób mam czasami wyrzuty sumienia kiedy mam sie napić, bardzo jestem wyczulony kiedy najbliższa mi osoba pije. Oczywiście nie mówimy o regularnym upijaniu sie ale o wypiciu 2, 3 piw. Przykłady mógłbym mnożyć -zasada jest taka sama- co prawda nie ma zakazu ale nie jest coś dobrze widziane przez innych. Na mnie odbiło sie to dość mocno i dochodzę do normalności ale to wymaga czasu. Ta fanatyczna postawa unikania gorszenia innych jest dla mnie zupełnie chora i przynosi więcej szkody niż pożytku. Przypomina mi sie werset który parafrazując słowa ap.Pawła mówi "wszystko mi wolno ale nie wszystko jest korzystne.Wszystko mi wolno ale ja niczemu nie poddam sie w niewolę". Teoretycznie pasuje do tego żeby nie gorszyć innych ale mi pasuje do ŚJ bo pokazuje jak poddali sie w niewole niepisanych praw
Użytkownik nickolas81 edytował ten post 2008-06-29, godz. 19:32