Opis jak Swiadkowie traktują swoich byłych braci
#21
Napisano 2006-02-22, godz. 14:54
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#22
Napisano 2006-02-23, godz. 01:14
I co wtedy się okaże? Będę "rogaczem"?!
Okazuje się, że niektórzy ŚJ spać po nocach nie mogą, gdy sobie wyobrażą, że Sebastian jest lub ew. może kiedyś być szczęśliwy.
Jak na razie, dowiedziałem się od ŚJ rewelację, że moja Beatka nie istnieje.
Beatka, jak to usłyszała, była mocno zdziwiona...
Ale ona nie była nigdy ŚJ więc nie wie, jakie tam klimaty panują.
#23
Napisano 2006-02-23, godz. 12:04
Ale pamietam, jak pewnego pieknego dnia na zebraniu sluzby (zebranie piatkowe) nadzorca zboru zaczal publicznie ostrzegac przed kontaktowaniem sie z wykluczonymi, bo moze sie to skonczyc wylaczeniem ze zboru. Patrzyl przy tym na mnie, co mnie okropnie podjudzilo, bo mam jad w naturze. Zaczepilam go zaraz po zebraniu i powiedzialam mu, co sadze o zakazie kontaktowania sie z wykluczonymi, a takze, co sadze o wtracaniu sie starszych w moje prywatne sprawy. Podkreslilam przy tym, ze mam przyjaciol wsrod wykluczonych i ze nie zamierzam zrywac z nimi kontaktow. Na takie dictum, brat nadzorca powiedzial tylko, ze porozmawiamy pozniej. Coz, czekam na te rozmowe juz ladnych kilka lat. Zaznaczam, ze wciaz figuruje w kartotekach zborowych, a nawet jakies pol roku temu bylam na zebraniu.
Co o tym sadzicie?
Pozdrawiam,
Mad
#24
Napisano 2006-02-23, godz. 12:10
#25
Napisano 2006-02-23, godz. 12:23
Trafiles jak kula w plot. Opisany nadzorca jest emerytem.sądzę, że bracia starsi z Twojego zboru nie pobierają emerytur z ZUS ani KRUS, ale zarabiają na życie, prowadząc działalność gospodarczą.
#26
Napisano 2006-02-23, godz. 12:43
#27
Napisano 2006-02-23, godz. 12:52
#28
Napisano 2006-02-23, godz. 13:42
- czy jest coś co cię powstrzymuje od głoszenia i chodzenia na zebrania?
- tak, jest takie "coś" co mnie powstrzymuje.
Zgłębiali, czym jest to coś, i dowiedzieli się, że to "coś" jest poufne i Bogu wiadome, a ja wiem, tylko że im nie powiem...
Brali mnie na huki, że mnie wykluczą, to ich postraszyłem Armagedonem, że Jehowa ich zabije za niesłuszne wykluczenie Sebastiana. Przestraszyli się...
Nic dziwnego, że nie spieszyli się do kolejnej wizyty. Ale ich w końcu zaprosiłem tylko po to aby wręczyć im oświadczenie o wykluczeniu. Chciałem mieć to z głowy, więc nie wysyłałem pocztą, aby nie mieli pretekstu do odwiedzenia mnie np. za kilka miesięcy. Chciałem w ciągu paru dni odejść i mieć gwarancję że nie będą mnie agitować do powrotu.
#29
Napisano 2006-02-23, godz. 14:39
#30
Napisano 2006-02-23, godz. 15:02
Słyszałem kiedyś o człowieku, któremu (gdy chciał odejść) starsi zboru odczytali jakiś werset mówiący, że on w ciągu roku umrze, tzn. Jehowa go zabije w ciagu 12 miesiecy po odejściu. Gościu się przejął, bał się panicznie o swoje życie, trafił do psychiatryka. Rok minął i jakoś nic się człowiekowi nie stało. Od odejścia z organizacji minęło 7 lat, a człowiek nadal żyje.
Swoją drogą, to po takich słowach sam Bóg go chyba musiał pilnować, żeby udowodnić tamtym starszym że ich klątwy nie pochodzą od niego.
Logicznie patrząc, taka klątwa jest lepsza od polisy ubezpieczeniowej
Życzę Ci odejścia "w wersji light", a jakby Cię chcieli straszyć, to śmiej im sie prosto w oczy.
#31
Napisano 2006-02-23, godz. 15:30
Przemiła Kaniu.Jak czytam wasze posty to zastanawiam sie ,ze ci starsi to bardzo opieszali byli w waszych zborach .U mnie nic dokładnie nie wiedzą a juz mnie straszyli wykluczeniem i zrobili by to bardzo szybko bo mogłabym skazić zbór który jest czysty wprost to powiedzieli , kampanie jaką podjeli była natychmiastowa mąż mój który nie chciał im pomóc i stanął po mojej stronie zostal natychmiast pozbawiony wygłaszania punktów w szkole mikrofon i takie tam W moim mieście gorliwość braci starszych jest wzorcowa i niewolnik napewno sie cieszy.
Cóż tu dodać, z twoich słów wynika, że Ty i twój mąż jesteście po prostu dobrymi i szczerymi ludźmi. Nigdy nie byłem w przenajświętszej to raz, nigdy też nie nabrałem się na doktrynę Russel - fordów czy innych Adamsów czy knurrów. Dlatego trudno mi zrozumieć problematykę niełatwej (jak widać) emancypacji z tego specyficznego środowiska.
Powiedzmy tak, płyniesz stakiem, na którym coraz mniej Ci się rzeczy podoba. Kurs rejsu jakby też już nie wiedzie w pożądanym przez Ciebie kierunku. Na statku jakiś zapyziały kapitan (któremu źle z oczu patrzy) trzyma wszystko za mordę i jeszcze chce, żeby go podziwiać.
Wokół płyną piękne statki ze szczęśliwymi pasażerami a on twierdzi że i tak wpadną na rafę.
Pewnikiem to jakiś idiota (zbiegły z niezbyt pilnie strzeżonego specjalnego zakładu), który szuka głupszych od siebie. Czyż nie nadszedł już czas, by opuścić tą zaszczurzoną łajbę i osiąść na lądzie pośród szczęśliwych i mądrych ludzi.
#32
Napisano 2006-02-23, godz. 19:08
#33
Napisano 2006-02-24, godz. 20:55
#34
Napisano 2006-02-24, godz. 21:21
#35
Napisano 2006-02-25, godz. 10:23
#36
Napisano 2006-02-25, godz. 11:47
Cieszę się, że odnalazłaś to forum i że zdecydowałaś się podzielić z nami swoimi odczuciami i wrażeniam.
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#37
Napisano 2006-02-25, godz. 13:14
Początkowo miałem przeciwko sobie całą rodzinę. Jednak z biegiem lat tak szczęśliwie się wszystko ułożyło, że i oni stopniowo poodłączali się od organizacji. Zupełnie jak w filmie z happy endem. Niestety, o pewnych sprawach się nie zapomina i trzeba z nimi trwać dożywotnio. Jednak cierpliwość, upór i samozaparcie procentują.
Życzę Ci wytrwałości na właściwej drodze życia, bez piętna Brooklynu, i pozdrawiam serdecznie.
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#38
Napisano 2006-02-25, godz. 13:36
Dzięki za wsparcie.Nie poddam się.miejmy nadzieję,że nasze szeregi będą się powiększać bo przecież oni już mają coraz mniej do zaoferowania,Ja to się bardzo cieszę,że przez 16 lat nikogo nie "przyprowadziłam "do organizacji,a tak bardzo czasami się starałam.Może uda się kogoś z tamtąd wyrwać,tu będę się jeszcze bardziej starała.Ty rób to samo,wszyscy to róbmy.żaden "normalny" świadek nie zajrzy na nasze strony,więc tu trzeba zmienić strategię i coś wymyśleć,"a nasza nagroda obfita będzie w niebie"POZDRAWIAM SERDECZNIEWitaj Sally. Ja stałem się odstępcą, będąc "urodzonym w prawdzie". Nie było łatwo, ale opłaciło się. Znam ten ból, gdy wszyscy mają cię za trędowatego, nawet ludzie, którzy wydawali się przyjaźni. Ja najbardziej nie mogłem ścierpieć postawy osób, którym, będąc SJ, sam pomagałem w różnych sytuacjach (mentalnie, duchowo, finansowo). To wszystko stało się nieważne, bo nagle odważyłem się myśleć samodzielnie. Ale nic to, po pewnym czasie splunąłem na nich, bo stwierdziłem, że nie są godnie tego, aby się nimi przejmować.
Początkowo miałem przeciwko sobie całą rodzinę. Jednak z biegiem lat tak szczęśliwie się wszystko ułożyło, że i oni stopniowo poodłączali się od organizacji. Zupełnie jak w filmie z happy endem. Niestety, o pewnych sprawach się nie zapomina i trzeba z nimi trwać dożywotnio. Jednak cierpliwość, upór i samozaparcie procentują.
Życzę Ci wytrwałości na właściwej drodze życia, bez piętna Brooklynu, i pozdrawiam serdecznie.
#39
Napisano 2006-02-25, godz. 13:42
Miło mi was poznać,jakiś czas śledzę to fprum no i odważyłam się zabrać głos,a w moim wieku[sic!]to nie lada wyczyn.POZDRAWIAM wszystkich i zapraszam do ciekawych ,jak zawsze wypowiedzi.Serdecznie cię witam Sally11 na naszym forum!
Cieszę się, że odnalazłaś to forum i że zdecydowałaś się podzielić z nami swoimi odczuciami i wrażeniam.
pzdr.
#40
Napisano 2006-02-25, godz. 18:24
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych