Moim skromnym zdaniem - a nie ukrywam, że wynika ono z typowego agnostycznego stanowiska - nie mozna mieszać dwóch paradygmatów. To znaczy można próbować rozumem - bo czym innym? - opracowywać kwestie religijne, ale jest to z góry skazane na porażkę, choc pasjonujące.
Bóg - z definicji - jest istotą przekraczająca wszystko i w sposób nieskończony. Mówie o pojęciu Boga transcendentnego, który posiada wszystkie cechy doskonałości. Takiego pojęcia nie da się ogarnąć, ująć, zdefiniowac i opracować narzędziami niedoskonałymi. Za niedoskonały uważam umysł - gdyż płata nam wiele figli
Jak zauwazył Sebastian zdecydowanie parafrazujesz pięć dróg Tomasza z Akwinu:
- jeśli istnieje ruch, to istnieje pierwszy poruszyciel – Bóg
- jeśli każda rzecz ma swą przyczynę, istnieje pierwsza przyczyna sprawcza – Bóg
- jeśli byty nie istnieją w sposób konieczny (pojawiają się na świecie i przemijają), musi istnieć byt konieczny – Bóg
- jeśli rzeczy wykazują różną doskonałość, to istnieje byt najdoskonalszy – Bóg
- jeśli celowe działanie jest oznaką rozumności, to ład i porządek w działaniu bytów nieożywionych, lub pozbawionych poznania, świadczą o istnieniu Boga, kierującego światem nieożywionym. (źródło: Wikipedia
)
Na gruncie filozofii jednak zostało już poddanie pod wątpliwość czy każdy skutek musi mieć przyczynę.
Także teoria o powtarzalności i wynikających z tego przyzwyczajeniach poruszana była przez Hume'a.
Piszesz także, o tym, że może istnieć jakaś "inna logika", która nie opiera się na paradygmacie naszym - naukowym, czy też wczesniejszym - mitycznym. Teoretycznie może istnieje - tak samo jak kosmici, czy duchy, czy Bóg - nie da się tego dowiesc w oparciu o uzywane przez nas metody. W ten sposób może istnieć WSZYSTKO.
Dlatego jednocześnie fascynuja mnie i nieco śmieszą wszelkie dowody na istnienie Boga - czy to absurdalny dowód Anzelma, czy też inne Tomasza, Kartezjusza itd.
Ci, co wola operowac paradygmatem mityczo-religijnym - niech sie nim posługują.
Ci, co wolą naukowym - super sprawa.
Ale pogodzić jednego z drugim jeszcze nie potrafię...
"Logika jest częścią intelektu. A intelekt częścią umysłu. Umysł zaś częścią osobowości. A osobowość częścią żywej rozumnej istoty. Więc żywa istota jest Stwórcą wszystkiego."
Jestem baaaardzo kiepski z logiki, ale:
1. jaka jest relacja miedzy umysłem a intelektem; co to znaczy, że intelekt jest częścią umysłu? Co to jest umysł?
2. o co chodzi z ta osobowością - chodzi o psychologiczne definicje? Jak się mają te dwie kategorie do siebie? (można mieć imponujące zdolności intelektualne i być socjopatą - vide: Lecter
).
3. Logika jest bardziej wytworem umysłu.
4. Skąd wynika wynikanie z tym stwórca wszystkiego?
Moim zdaniem nic sie tu nie klei.
Ot, taki stek moim przemyśleń
Fakirek