Mnie irytuje inna rzecz. Świadkowie Jehowy często odmawiają przyjęcia krwi ze względu na wyznanie a nie na to, że trasfuzja może nieść ze sobą jakieś złe skutki. Taką opinię zresztą też słyszałam od osoby, która jest ŚJ. Na pytanie o transfuzję odpowiadajązazwyczaj, że oni są przecież ŚJ, na co lekarz odpowiada: ale ja nie prosiłem o podanie wyznania tylko o to czy zgadza się Pan/i czy nie. To afiszowanie się z ideologią/religią na pierwszym miejscu a nie względami zdrowotnymi może bardzo razić osoby postronne ponieważ to jest przedkładanie pewnego grupowego widzenia świata nad życie ludzkie. W dzisiejszych czasach już rzadko kto umiera za jakąś sprawę (niezależnie czy jest zmanipulowany czy nie).
Ja bym postawiła pytanie jeszcze inaczej - co ŚJ robią żeby zmienić te metody leczenia?
Z jednej strony jak zapewniał mnie pewien ŚJ to nie jest tak, że oni chcą umierać, że przecież są metody bezkrwawego leczenia i że oni bardzo chętnie z nich skorzystają - nikt nie chce tracić kogoś bliskiego, że szukają szpitali, które to oferują. Skoro są takie metody i skoro ich organizacja jest taka potężna (bo pewnie jest baaaaardzo wpływowa), to dlaczego nigdy nie słyszałam o tym żeby prowadzili jakies badania w tym zakresie, właśnie przez nich finansowane, zapoczątkowane? Być może mają jakieś prywatne kliniki, które dotyczą uprzywilejowanych/nomenklatury/najwierniejszych czy jak to zwał (przyszło mi luźne skojarzenie z PRL-u, gdzie były sklepy dla dygnitarzy z zachodnimi rzeczami a dla zwykłych ludzi puste regały i życie ideologią socjalistyczną).
To, co moim zdaniem ta organizacja robi, to jest budowanie wspólnej tożsamości w oparciu o wspólnego wroga - tych wszystkich ludzi z zewnątrz, którzy chcą tą krew koniecznie wtłoczyć i pewnie są jeszcze pod wpływem szatana (zwłaszcza lekarze, którzy ratują życie - paradoks - być może ktoś kto wymyślał transfuzje był satanistą, tak jak wszyscy późniejsi lekarze, którzy nad tym pracowali). Wystarczy spojrzeć na prosty mechanizm. Jeżeli od małego byłeś wychowywany w przekonaniu, że wszyscy zepsuci ludzie z zewnątrz będą próbowali Ci wtłoczyć do organizmu krew (co jest sprzeczne z Twoimi zasadami), która nie ratuje życia, to w momencie gdy nadejdzie taka sytuacja po pierwsze sprawdzi się przepowiednia starszych mówiąca o tych złych ze świata, którzy chcą Cię
złamać (czyli złamać Twoją wiarę, ale przecież wiadomo, że się nie dasz), po drugie, będzie to cementowało wspólnotę, bo to oni będą męczennikami za sprawę. Moim zdaniem ŚJ gdyby tylko chcieli mogli by mieć duży wpływ na to jak wygląda współczesna medycyna, ale oni zamiast działać wolą być męczennikami/mieć oddanych sprawie męczenników. Dziwi także niechęć do ludzi z wyższym wykształceniem, bo mając w swoich szeregach lekarzy zdecydowanie łatwiej byłoby im coś w sprawie zrobić (ale przecież dla nich państwo tak jak wyższe wykształcenie zwłaszcza humanistyczne to jest samo zło - chociaż zapewne zasiłki dla bezrobotnych biorą (tu mogę się mylić bo nie wiem) i wymagają od służby zdrowia - oczywiście państwowej - żeby spełniała ich wymagania).
Być może to jest to co oburza zwykłych ludzi gdy słyszą o zakazie transfuzji - to nie jest kwestia świadomego wyboru, ale świadoma bądź nie obrona ich ideologii.
Długie to, mam nadzieję, że się nie zaplątałam
.
Użytkownik ech... edytował ten post 2009-04-15, godz. 21:26