Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ps 2:7


  • Please log in to reply
52 replies to this topic

#41 Gonzalo

Gonzalo

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 666 Postów

Napisano 2009-05-10, godz. 11:22

Ryszardzie,
Jeszcze w ramach remanentu…
Ponieważ zarzut rozbijania dyskusji drwiną uznaję za poważny, więc odpowiem na niego szerzej.
1. Notorycznie przypisujesz oponentom poglądy, których nie wyznają. I czynisz tak pomimo wielokrotnych uwag, że się mylisz. Jesteś więc, szczerze pisząc, albo idiotą, albo zgrywusem. Dyskusja merytoryczna z takimi osobnikami jest niemożliwa.
Przykład: ciągle powtarzasz, że zwolennicy dwóch natur przypisują Jezusowi jakieś inne człowieczeństwo niż reszcie ludzkości. To nieprawda. Moje sprostowanie w tej kwestii jakoś nie może się do Ciebie przebić, więc mam nadzieję, że przebije się chociaż do naszych czytelników.
2. Co gorsza, wcale nie wykazujesz ochoty zrozumienia koncepcji swoich adwersarzy. Przekonanie o znajomości rzeczy bez konieczności zaznajamiania się z nią nadaje się jedynie do wyszydzenia.
Mistrzostwem świata w tej kategorii jest twierdzenie, że Jezus ma tylko jedna naturę, w sytuacji, gdy nie rozumie się kluczowego dla tej kwestii pojęcia natury!
3. Popisy Twojej ignorancji czasami same się proszą o wykpienie. Np.:

Jeśli już ktoś wprowadza tu dualizm "natur elementów składowych" to czyni to Gonzalo.

No tak. Skoro elementy składowe człowieka, duch i materia, toczą o niego – jak nas nauczasz - ciągły bój, to zapewne na gruncie homogenicznej zgodności swoich charakterów.

W moim pojęciu (i tak je przedstawiam) każda z "natur", jak chcesz to nazwać, jest monogenna. Dopiero związek dwóch "natur" (powtarzam za Tobą, ja bym tego tak nie powiedział) owocuje powstanie jednolitej natury człowieka. Z tego punktu widzenia człowiek, mimo iż "zewnętrznie" wydaje się być bytem monolitycznym, widziany od "wewnątrz" ukazuje obraz, tu dodam biblijnie, jednostki rozdartej, prowadzącej nieustanną walkę, rozdwojonej, dualistycznej wewnętrznie.

Jednolita natura człowieka jest wewnętrznie dualistyczna? Do tego kogla-mogla zapomniałeś jeszcze dodać nowotestamentalny trójpodział: ‘duch-dusza-ciało’.

G: Taaa A jak ta nomenklatura brzmi w grece biblijnej?
R: Nie wiem, lecz przekonany o prawdziwości tezy którą tu wykładam, z pełnym spokojem czekam na jej całkowite potwierdzenie biblijną greką. Przedstaw ją w następnym poście proszę.

Na moje szydercze poczucie humoru odpowiadasz tegoż poczucia wersją tupeciarską (też fajnie): „Mam dla was świetną teologię! Ale czy ktoś mógłby wykazać, że ma ona cokolwiek wspólnego z Biblią, pliz?”
Niestety, Ryszardzie, ja tego akurat nie potrafię.

argumentuję właśnie, że gdyby o takiej jedności (nierozerwalności) mówił, w wersecie 24 , słowo ciało miałoby postać wskazującą na " jedność społeczną", a nie jak to jest w rzeczywistości na jedność na poziomie biologicznym … Werset 23 nie mówi o rozmnażaniu lecz o jednorazowym akcie stworzenia.

Nauczałeś, że werset 24. należy odczytywać w kontekście wersetu 23. Skoro zatem w tym ostatnim nie ma mowy o rozmnażaniu, to… ten pierwszy traktuje właśnie o tym! Genialne!

Natomiast na poziomie biologicznym o którym tam mowa istnieje tylko jeden znany mi przypadek jedności ciał mężczyzny i kobiety a jest nim ich potomstwo.

Wyrazem jedności dwóch bytów jest zewnętrzny wobec nich byt trzeci? To jakaś nowa, post-Einsteinowska definicja sumy?
Wyrazem jedności dwóch osób jest osoba trzecia? To jakaś kryptoreklama trynitaryzmu?

G: Byłbym zapomniał: Jezus jak najbardziej był człowiekiem, ale nie był ludziem.
R: A o czym twoim zdaniem mówi różnica pomiędzy człowiekiem ziemskim i człowiekiem niebieskim? Czy widzisz już teraz, jak żałosne mogą być skutki ignorancji?

Twoje kompletne nieuctwo w temacie logiki rozumowań to ja widzę od dawna. Coraz bardziej skłonny jestem nawet uznać je za nieuleczalne. Ale ad rem:
Rozróżnienie na człowieka i ludzia jest podziałem ze względu na genezę i nie ma konotacji wartościującej .
Natomiast rozróżnienie człowieka ziemskiego i niebieskiego można rozumieć dwojako:
1 jako dwa kolejne etapy istnienia jednego i tego samego osobnika (nie ma tu więc mowy o jego genezie)
2 jako dwa typy mentalności (jest to więc podział jak najbardziej wartościujący).
Jak widać człowiek/ludź oraz ziemski/niebieski traktują o kompletnie różnych sprawach.

… przecież do wyeliminowania (znowu brzydkie słowo) Jezusa z gatunku ludzkiego wystarczyłoby mieć pewność co do jednej cechy (a nie doskonałej znajomości wszystkich) , której ten gatunek nie posiada.

Z patetycznym zadęciem piszesz rzeczy tak pocieszne, że nawet nie sposób się na Ciebie denerwować.
Otóż bez pełnej listy cech zawierających się w naturze ludzkiej nigdy nie będziesz mógł orzec, czy cecha dostrzeżona jedynie u osobnika X jest gatunkowa czy też nie. No i skąd będziesz wiedział, czy cecha ta jest z tym gatunkiem zgodna, skoro nie posiadasz o nim pełnej wiedzy?

#42 Gonzalo

Gonzalo

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 666 Postów

Napisano 2009-05-12, godz. 15:41

Ryszardzie,

Izaak nie był „jedynakiem”. Abraham miał jeszcze syna z Hagar, Ismaela.

Mimo to Szaweł uznawał Izaaka za jedynaka. Pewnie dlatego, żeby uniknąć problemów doktrynalnych z potomkami Izmaela. Ale takie podejście pasuje mi także do koncepcji małżeństwa, o której już mówiliśmy. Jeżeli dwoje stanowi jedno, to prawdziwym ich potomstwem jest tylko to wspólne. Inne jest ‘nieprawe’ i jako takie nie istnieje.
Ponadto, widzę, że masz nieprzezwyciężalną niechęć do analizy źródłowej.
Zresztą byłaby ona o tyle bezsensowna, że tekst nie służy Ci do ustalania znaczenia pewnego terminu.
‘Jednorodzony’ odnosi się w NT kilka razy do osób innych niż Jezus i wskazuje na znaczenie ‘jedynak’. To jednak nie jest istotne, bo i tak do każdego kontekstu dorobiłbyś dowolną interpretację.

Co zatem kryje się Twoim zdaniem pod tymi tajemniczymi słowami: „ Jezus w swojej egzystencji przed-ludzkiej”?

A czego w tym zdaniu nie rozumiesz?

Zatem uznaję pogląd o dwoistej naturze Jezusa i każdego innego człowieka w ogóle za obalony!

To to ja wiem. Ogłosiłeś ten dogmat bez omówienia argumentów strony przeciwnej. I już nie liczę, że to zrobisz. Dlatego właśnie zabawny wydał mi się Twój postulat, abyśmy dyskutowali o wersetach.

… fakt absolutnej jedyności Boga jest niepodważalny, i nie może być (bo nie może być Pismo skażone) w żaden sposób naruszony. I już choćby z tej prostej przyczyny wszelkie próby doskonałego utożsamienia Ojca z Synem muszą być fałszem.

No to mamy z gruntu przeciwne rozumienie terminów w języku polskim. Dla mnie ‘doskonałe utożsamienie’ stanowi właśnie gwarancję zachowania ‘jedyności’.

A ponieważ to jest fałsz, zatem i „dowód wyjaśniający” wielość w jedyności jest niezgodny z zasadami zdrowego, logicznego rozumowania.

Ten, który nie wie, czym jest ‘natura’, mówi mi o ilości tychże w Jezusie. A ten, który nie bardzo łapie proste sylogizmy naucza o zdrowym logicznym rozumowaniu. Wiesz, wycofuję się z tej dyskusji, bo zdecydowanie nie jestem odpowiednim dla Ciebie audytorium.

G:Potomek ma zawsze naturę rodzica
bóg jest tylko jeden
Ergo: potomek boga musi jakoś stanowić z nim jedność
R: No i znowu mam wrażenie, że starasz się mnie oszukać?
Wyżej piszesz: ? Potomek ma zawsze naturę rodzica?,
Tu nawet się oburzasz, że ja niby zaprzeczam tej oczywistej prawdzie: ?I rzeczywiście, przemycasz swoiste rozumienie ?synostwa?. (Takie mianowicie, że potomek może nie mieć natury rodziców.?
a trochę dalej piszesz: ?sama natura ludzka (lub dowolnie inna) nie mówi nic o możliwości pochodzenia konkretnego osobnika?
Taki rodzaj dyskusji uważam za absolutnie nie fair.
Ty sobie Gonzalo zwyczajnie żonglujesz pojęciami i ich znaczeniem w zależności od potrzeb własnych.

A ja uważam za bezsensowne ocenianie sylogizmu z punktu widzenie przesłanek w nim nie zawartych. Sam je niepotrzebnie wprowadzasz do analizy, a następnie oskarżasz mnie o żonglerkę.
Ale gwoli wyjaśnienia: ta ostatnia z moich opinii to odpowiedź na pytanie: czy w naturze danej istoty zawarta jest informacja o naturze jej przyczyny? Odpowiadam: nie.
Jednak Twoje pytanie brzmiało inaczej: czy w naturze człowieka leży to, aby był on zrodzony przez Boga? Bóg jako bóg człowieka zrodzić nie może. W przypadku Jezusa Bóg był ojcem Tego, który był m. in. człowiekiem. Jednak to nie Bóg był racją człowieczeństwa syna.

Jeśli zgadzamy się, że ten człowiek zrodził się z Boga, to mamy w ręku biblijny (boży) dowód na to, że możliwość bycia zrodzonym przez Boga, leży w ramach natury ludzkiej. I Biblia potwierdza ten fakt nazywając Jezusa człowiekiem (a nie pół bogiem i pół człowiekiem, lub innym tworem którego charakterystyka nie mieści się w kategorii człowieka) niebieskim.
Jaką ocenę dałbyś mi tutaj z logiki?

Wcześniej postawiłbym dwójkę. A teraz za recydywę dodałbym wykrzyknik.
Skąd wiesz, czy wydarzenie jednostkowe należy do natury? Bo jest faktem?
To pozostając przy Twoim przykładzie: czy fakt, że niepłodni Abraham i Sara uszczęśliwili się synem, również oznacza, że rodzenie z niepłodności należy do natury ludzkiej?

G: I w których to wersetach znajdziemy Boży obręb parametrów człowieczeństwa?
R: W tych wszystkich z których wywnioskowaliśmy jego naturę.

Acha. W wersetach stwierdzających człowieczeństwo Jezusa zawarta jest definicja tegoż człowieczeństwa? To objawienie skierowane jest do znacznie bystrzejszych ode mnie.

G:No i co to jest: dualizm materii oraz ducha czy raczej posiadanie pary rodziców?
R:Gal 5:17 Albowiem ciało pożąda przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału; a te rzeczy są sobie przeciwne, abyście nie to, co chcecie, czynili.
Czyż tu nie jest mowa o wewnętrznej rozterce przeciętnego zjadacza chleba, człowieka wykazującego ?na zewnątrz? doskonale jednorodną naturę ludzką?

Znaczy się, dwurodność to dualizm charakteru materii i ducha.

Nie rozumiesz o czym jest mowa.
Ja powiedziałem :Biblia nazywa Adama synem bożym, lecz już syna Adama ( i następne pokolenia ludzi zrodzonych z człowieka) tak nie nazywa.
Bóg nazywa synami bożymi ludzi...

Z całą pewnością nie rozumiem tego, co Ty piszesz: „Biblia nie nazywa ludzi synami bożymi, ale ich tak nazywa”. Norma Twojego pisarstwa.

Nie natknąłem się jeszcze na ?wieloznaczność? 'syna bożego' w Piśmie.

oraz

czyż nie jest to kolejny dowód na to, że synem bożym można się stać będąc uprzednio zwykłym zjadaczem chleba, czyli że będąc synem ludzkim można również być synem bożym?

Nie natknąłeś się na tę wieloznaczność, ale się natknąłeś. Proste.

A jeśli syn boży to według Twego sylogizmu koniecznie sam Bóg, to co począć z tymi Bogami z tego psalmu, o których wiadomo że to zwykli ludzie?

No bingo! Coś jednak dotarło! Oczywiście, że nie można być bogiem nie będąc tym jedynym Bogiem. Więc ludzie są przeznaczeni do jedności z Bogiem. A będzie to jedność tak daleko posunięta, że Bóg będzie wszystkim we wszystkich.
Jak już to pisałem, różnica między Jezusem a ludźmi polega na tym, że On jest tym kim jest z urodzenia, a reszta ludzkości z powołania (przeznaczenia).

G: Na czym polega jednorodzoność Jezusa…
R: … Jezus nie zrodził się z połaczenia ciał dwojga rodziców lecz tylk z jednego (ciała) rodzica.

No popatrz, najpierw jednorodność oznaczała narodzenie jedynie z Boga, nieco wyżej: nie-dualizm charakteru materii i ducha, teraz narodziny jedynie z jednego ciała. To zapewne nie koniec radosnej twórczości.
Ja np. proponuję, aby odróżnić jedno- od dwurodności w ten sposób, że ta druga oznacza konieczność drugich narodzin, z ducha (czyli krótko mówiąc – nawrócenia). Jezus jako nie potrzebujący nawrócenia był oczywiście jednorodzony.

1.rozmnażanie się jest aktem przekazania ducha (bez obecności którego nie może być mowy o żywym człowieku)
2.to nie kobieta lecz mężczyzna jest stroną udzielającą tego elementu…

Dokładnie tak to sobie wyobrażali starożytni filozofowie greccy i judaiści również.
Poglądu tego nie podzielam. Duch pochodzi od Boga, a kobieta i mężczyzna składają się na dziecko fifty-fifty.

#43 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-13, godz. 10:42

[ name='Gonzalo' date='2009-05-10 20:52' post='118445']
Gonzalo,

Jeszcze w ramach remanentu…
Ponieważ zarzut rozbijania dyskusji drwiną uznaję za poważny, więc odpowiem na niego szerzej.
1. Notorycznie przypisujesz oponentom poglądy, których nie wyznają. I czynisz tak pomimo wielokrotnych uwag, że się mylisz. Jesteś więc, szczerze pisząc, albo idiotą, albo zgrywusem. Dyskusja merytoryczna z takimi osobnikami jest niemożliwa.
Przykład: ciągle powtarzasz, że zwolennicy dwóch natur przypisują Jezusowi jakieś inne człowieczeństwo niż reszcie ludzkości. To nieprawda. Moje sprostowanie w tej kwestii jakoś nie może się do Ciebie przebić, więc mam nadzieję, że przebije się chociaż do naszych czytelników.

Każdy człowiek posiada naturę ludzką. Natura ludzka to zbiór (zamknięty) wszystkich cech charakterystycznych dla każdego osobnika z gatunku ludzkiego. Każdy byt wykazujący wszystkie cechy określające naturę ludzką jest człowiekiem. Każdy byt wykazujący niedobór lub nadmiar cech określających naturę ludzką NIE JEST człowiekiem.
Pytanie:
1.Czy natura ludzka cierpiała na jakikolwiek niedobór cech przez kilka tysięcy lat przed narodzeniem Chrystusa?
2.Czy dwoistość natury jest cechą charakterystyczną dla wszystkich ludzi?
3.Czy każdy człowiek jest również (jak podobno Jezus był na ziemi) „w stu procentach Bogiem”?
4.Czy oprócz Jezusa był jeszcze taki inny człowiek który by nie był osobą ludzką a był tylko osobą boską?
Negatywna odpowiedź na powyższe pytania jest wystarczającym dowodem (nie jest konieczna dokładna znajomość wszystkich elementów należących do zbioru „natura”) aby ustalić, że do przypadku Jezusa (tego mistycznego, posiadającego podwójną naturę) odnosi się warunek:
Każdy byt wykazujący niedobór lub nadmiar cech określających naturę ludzką NIE JEST człowiekiem.
Zatem wyznawcy podwójnej natury Jezusa mogą się pieklić jak im się tylko podoba, mogą też wyzywać wszystkich wokół (oj nieładnie) od idiotów czy czegokolwiek innego, mogą się też zapierać że nie uznają Jezusa za jakiegoś innego niż wszyscy inni człowieka, nic to nie pomoże.
Taką postawą dają tylko świadectwo tego, że nie bardzo wiedzą jakie są faktyczne implikacje nie znajdującej potwierdzenia, niebiblijnej tezy którą głoszą.

Jeżeli Gonzalo, twierdząc że Jezus posiadał podwójną naturę, nie należy z jakichś powodów do grupy ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z implikacji jakie takie oświadczenie rodzi, to niech się w taki sposób zdecydowanie określi lub dowiedzie błędu w definicji którą określiłem wyżej.

Co gorsza, wcale nie wykazujesz ochoty zrozumienia koncepcji swoich adwersarzy.

Mylisz się Gonzalo, to że się z Twoimi poglądami nie zgadzam wcale nie oznacza że ich nie rozumiem, a wręcz odwrotnie. Dlatego się z nimi nie zgadzam, bo rozumiem co oznaczają.
Przykład: patrz wyżej.

Przekonanie o znajomości rzeczy bez konieczności zaznajamiania się z nią nadaje się jedynie do wyszydzenia.
Mistrzostwem świata w tej kategorii jest twierdzenie, że Jezus ma tylko jedna naturę, w sytuacji, gdy nie rozumie się kluczowego dla tej kwestii pojęcia natury!


Wystarczy że wiem, iż każdy człowiek ma jedną naturę i że Jezus jest człowiekiem.
Jeśli masz problemy z wysnuciem apodyktycznej konkluzji z tych dwóch twierdzeń to spieszę z pomocą: Jezus miał JEDNĄ naturę.

Popisy Twojej ignorancji czasami same się proszą o wykpienie. Np.:
Cytat
Jeśli już ktoś wprowadza tu dualizm "natur elementów składowych" to czyni to Gonzalo.
No tak. Skoro elementy składowe człowieka, duch i materia, toczą o niego – jak nas nauczasz - ciągły bój, to zapewne na gruncie homogenicznej zgodności swoich charakterów.

To istotnie przejaw niecodziennej ignorancji. Starałem się go przemilczeć, ale skoro nadajesz temu taki rozgłos, zatem przyjrzyjmy się dokładnie co i kto mówi.
Zauważ, że zwrot "natur elementów składowych"jest twojego autorstwa a nie mojego. Dlatego cytując za Tobą wziąłem go w cudzysłów i obarczyłem następującą uwagą: (powtarzam za Tobą, ja bym tego tak nie powiedział).
Dlaczego tak zrobiłem? Ponieważ widzę różnicę pomiędzy dualistyczną wewnętrznie (duchowo cielesną) naturą (liczba pojedyncza) człowieka, naturą która przecież jest (zewnętrznie) jednolita a nie podwójna, a tym o czym piszesz Ty, tj dualizmem „natur (liczba mnoga) elementów składowych”. Precyzyjnie rzecz biorąc termin "[dualizm] natur (nie natury) elementów składowych"mówi o dwoistej naturze każdego z dwóch elementów składowych. To jest pogląd którego ja nie podzielam i nigdzie go nie wyraziłem. Stąd moja uwaga, że jeśli ktokolwiek taka tezę głosi to czyni to Gonzalo a nie ja.
Jeśli więc Gonzalo nie widzi i nie czyni różnicy pomiędzy dualistyczną wewnętrznie naturą (wynikającą z istnienia dwóch, odmiennej natury składników duszy) człowieka, a dualizmem natur poszczególnych elementów wchodzących w skład tejże duszy to......wychodzi na to że jest ignorantem, żeby nie powiedzieć idiotą.

Cytat
W moim pojęciu (i tak je przedstawiam) każda z "natur", jak chcesz to nazwać, jest monogenna. Dopiero związek dwóch "natur" (powtarzam za Tobą, ja bym tego tak nie powiedział) owocuje powstanie jednolitej natury człowieka. Z tego punktu widzenia człowiek, mimo iż "zewnętrznie" wydaje się być bytem monolitycznym, widziany od "wewnątrz" ukazuje obraz, tu dodam biblijnie, jednostki rozdartej, prowadzącej nieustanną walkę, rozdwojonej, dualistycznej wewnętrznie.
Jednolita natura człowieka jest wewnętrznie dualistyczna? Do tego kogla-mogla zapomniałeś jeszcze dodać nowotestamentalny trójpodział: ‘duch-dusza-ciało’.


Jak wyżej.
W jednej z moich odpowiedzi na Twoje pośmiewiska zacytowałem i wypowiedziałem się na temat
Gal 5:17 Albowiem ciało pożąda przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału; a te rzeczy są sobie przeciwne [powiedzmy odmiennej, przeciwnej natury], abyście nie to, co chcecie, czynili.
W tym miejscu również ja wyrażam nadzieję, że inny czytelnicy tego forum będą mogli sami porównać treść tego cytatu i mój do niego powyższy komentarz i wyciągną własne wnioski.

Cytat
G: Taaa A jak ta nomenklatura brzmi w grece biblijnej?
R: Nie wiem, lecz przekonany o prawdziwości tezy którą tu wykładam, z pełnym spokojem czekam na jej całkowite potwierdzenie biblijną greką. Przedstaw ją w następnym poście proszę.
Na moje szydercze poczucie humoru odpowiadasz tegoż poczucia wersją tupeciarską (też fajnie): „Mam dla was świetną teologię! Ale czy ktoś mógłby wykazać, że ma ona cokolwiek wspólnego z Biblią, pliz?”
Niestety, Ryszardzie, ja tego akurat nie potrafię.



Zatem ponawiam mój apel Gonzalo. Skończ z szyderstwem!
Rozmawiajmy jak cywilizowani ludzie, a zapewniam Cię, jeśli nawet nie dla nas samych, będzie to z pożytkiem dla innych, którzy być może czytają nasze wypowiedzi z trochę chłodniejszą niż Twoja głową.

Cytat
argumentuję właśnie, że gdyby o takiej jedności (nierozerwalności) mówił, w wersecie 24 , słowo ciało miałoby postać wskazującą na " jedność społeczną", a nie jak to jest w rzeczywistości na jedność na poziomie biologicznym … Werset 23 nie mówi o rozmnażaniu lecz o jednorazowym akcie stworzenia.
Nauczałeś, że werset 24. należy odczytywać w kontekście wersetu 23. Skoro zatem w tym ostatnim nie ma mowy o rozmnażaniu, to… ten pierwszy traktuje właśnie o tym! Genialne!


Nauczałem i powtarzam, werset 24 i jego kontekst w 23 mówią o związku pomiędzy kobietą i mężczyzną na poziomie jedności (biologicznej) ciał. Jedność ciała mężczyzny i kobiety w wersecie 24 jest tego samego rodzaju co jedność tych dwojga w wersecie 23 tj ...ciało z ciała.
Tym właśnie charakteryzuje się istota i proces rozmnażania się człowieka ...ciało z ciał(a)...jego i jej po złączeniu.
Wer 24 mówi :staną się jednym ciałem", nie jednością społeczną jak ciało pedagogiczne, lecz jednym ciałem jak tylko swoje (jedno) ciało można dać w ofierze.

Cytat
Natomiast na poziomie biologicznym o którym tam mowa istnieje tylko jeden znany mi przypadek jedności ciał mężczyzny i kobiety a jest nim ich potomstwo.
Wyrazem jedności dwóch bytów jest zewnętrzny wobec nich byt trzeci? To jakaś nowa, post-Einsteinowska definicja sumy?
Wyrazem jedności dwóch osób jest osoba trzecia? To jakaś kryptoreklama trynitaryzmu?


Nic tylko szyderstwo.
A czymże jest potomstwo jak nie realizacją fizycznej jedności ciał dwojga oddzielnych osobników?
Czy masz jakiś mniej uszczypliwy komentarz w tej sprawie?

Cytat
G: Byłbym zapomniał: Jezus jak najbardziej był człowiekiem, ale nie był ludziem.
R: A o czym twoim zdaniem mówi różnica pomiędzy człowiekiem ziemskim i człowiekiem niebieskim? Czy widzisz już teraz, jak żałosne mogą być skutki ignorancji?
Twoje kompletne nieuctwo w temacie logiki rozumowań to ja widzę od dawna. Coraz bardziej skłonny jestem nawet uznać je za nieuleczalne. Ale ad rem:
Rozróżnienie na człowieka i ludzia jest podziałem ze względu na genezę i nie ma konotacji wartościującej .

Twojego „ludzia” potraktowałem jako szydercze określenie potomka ludzkiego, takiego zrodzonego z dwojga ludzi, dlatego mój argument o różnicy pomiędzy człowiekiem ziemskim i niebieskim odnosił się oczywiście do kategorii genetycznej a nie wartościującej, choć zgadzam się że i w takim sensie często mówi o nich Biblia.

Natomiast rozróżnienie człowieka ziemskiego i niebieskiego można rozumieć dwojako:
1 jako dwa kolejne etapy istnienia jednego i tego samego osobnika (nie ma tu więc mowy o jego genezie)
2 jako dwa typy mentalności (jest to więc podział jak najbardziej wartościujący).
Jak widać człowiek/ludź oraz ziemski/niebieski traktują o kompletnie różnych sprawach.


Można też rozumieć na jeszcze inny sposób, np że człowiek ziemski to taki który się rozmnaża z ducha ludzkiego, tego pochodzącego z ziemi (tego świata), a człowiek niebieski to taki który rodzi się z ducha który jest z nieba z Ducha Świętego.
Bo gdyby założyć że określają one bądź dwa oddzielne etapy istnienia, bądź dwa typy mentalności to mielibyśmy problem ze zrozumienie słów Jezusa, które wypowiedział podkreślając różnicę genetyczną przecież a nie wartościującą mówiąc: „wy jesteście z niskości, ja jestem z wysokości”
Czy tak się mówi o dwóch etapach istnienia?
Czy tak się mówi o różnicach mentalności?
Tak się mówi o pochodzeniu tj w znaczeniu genetycznym.
Zatem niebieski, z wysokości to ten który się zrodził z Ducha który nie jest duchem z tego świata, a ten z niskości to ziemski, zrodzony z ducha który jest z człowieka z tego świata.

Cytat
… przecież do wyeliminowania (znowu brzydkie słowo) Jezusa z gatunku ludzkiego wystarczyłoby mieć pewność co do jednej cechy (a nie doskonałej znajomości wszystkich) , której ten gatunek nie posiada.
Z patetycznym zadęciem piszesz rzeczy tak pocieszne, że nawet nie sposób się na Ciebie denerwować.
Otóż bez pełnej listy cech zawierających się w naturze ludzkiej nigdy nie będziesz mógł orzec, czy cecha dostrzeżona jedynie u osobnika X jest gatunkowa czy też nie. No i skąd będziesz wiedział, czy cecha ta jest z tym gatunkiem zgodna, skoro nie posiadasz o nim pełnej wiedzy?

Jak wyżej.
pozdrawiam

#44 gambit

gambit

    gambit

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kuczkowo

Napisano 2009-05-13, godz. 22:15

Dobrze, że dostrzegasz trzy rodzaje zrodzenia z Boga. W związku z tym mogę wyrazić swój pogląd, na poniższy Twój pogląd.

Wróćmy więc teraz do pytania które zadałem Tobie:

Czy zgadzasz się że Jezus w ciele narodził się z Boga?
Pozytywna odpowiedź na to pytanie jest dla mnie dowodem tego że Jezus był synem bożym (DOSŁOWNIE) tu na ziemi w ciele.
A czy zgadzasz się że był człowiekiem?

Oczekuję że tym razem udzielisz niedwuznacznej odpowiewdzi.


Ad 1 ZRODZENIE - odnosi się do aktu przekazania życia, zapoczątkowania życia. Odnosić sie zatem może tylko i wyłącznie do Ojca, który będąc źródłem życia mógł je Jezusowi przekazać, czego nie można powiedzieć o Marii.

Z powyższego wynika, że chodzi Ci o urodzenie się Jezusa z Marii. Zapewne wnioskujesz, że Jezus narodził się z Boga a nie z Marii, na podstawie słów anioła: Łk 1:35 Bg „A odpowiadając Anioł, rzekł jej: Duch Święty zstąpi na cię, a moc Najwyższego zacieni cię; przetoż i to, co się z ciebie święte narodzi, nazwane będzie Synem Bożym.”

Jednakże te słowa Gabriela mówią, że narodzi się z Marii (gdzie tu jest, że z Boga). Tak więc twierdzenie, że narodził się z Boga pochodzi od Ryszarda i jest przeciwne duchowi świętemu, którym jest Gabriel. Chyba narodzenie się z Boga nie wyciągasz ze słów ,,moc Najwyższego zacieni cię". Ja bynajmniej w tych słowach nie dostrzegam, by Bóg spłodził Marię i mógł swą cząstką dokonać -jak piszesz- ,,aktu przekazania życia". Co prawda nikt nie jest w stanie w pełni znać jak ten proces zapłodnienia przebiegał i jak do tego doszło.

Natomiast moje wyobrażenie dotyczące informacji ,,moc Najwyższego zacieni cię", świadczy raczej o tym, że wysłany anioł (duch święty) uruchomi nietypowe procesy biologiczne w ciele Marii by doszło do ciąży i to do ciąży oczyszczonej z wad genetycznych uruchomionych przez grzech w Edenie. Moje wyobrażenie domniemam na pojęciu opartym na hermafrodytyzmie (obojnaki). Ponieważ zwykle dawcą plemnika jest druga osoba, ale są wyjątki w przyrodzie. Toteż taki wyjątek mógł być uruchomiony na chwilę, by w ciele Marii doszło dodatkowo, do wyprodukowania potrzebnego plemnika.

Medycyna zna wiele anomalii płciowych u ludzi. Bóg mógł jednak pokierować procesami tak, by okazały się korzystne w swym planie.

Chromosomy X,Y, chromosomy płci. U ludzi płeć żeńska jest płcią homogametyczną, kobieta posiada w swoich komórkach dwa chromosomy X. Jedynie wytworzone w jajniku komórki jajowe mają po jednym chromosomie X (są haploidalne). Płeć męska jest heterogametyczna, mężczyzna w swoich komórkach posiada układ chromosomów płci XY. Plemniki mogą zawierać chromosom X albo chromosom Y.
[...]
Zespół Swyera (...) Dziewczynki z zespołem Swyera mają chromosomy XY (męski kariotyp). Wada ta została po raz pierwszy opisana przez dra G. Swyera w latach 50-tych XX wieku. Występowanie zespołu Swyera jest czysto przypadkowe i nie ma podłoża genetycznego. http://hermafrodytyzm.org/leksykon.htm

A więc teoretycznie wszystko możliwe. Tak więc w moim przekonaniu Jezus był 100% człowiekiem, gdyż zrodzony został tylko i wyłącznie z człowieka, Marii. Dlatego Jezus zawsze mówił o sobie syn człowieczy. Natomiast zwrot Gabriela ,,nazwane będzie Synem Bożym", nie przesądza, że już tu na ziemi. Czas przyszły bez podanej daty mogło zarazem nawiązywać do czasu, gdy będzie w niebie. Ale chociaż Go tak anioł nazwał czy też inni nazywali na ziemi, to wyjaśniałem wcześniej, że Biblia wyjaśnia jako 'zadatek' lub na zasadzie wyprzedzenia wynikającej z 'nadziei'.

Ja jednak nadal obstaje przy zrodzeniu z Boga z Ps 2:7, które dotyczy zmartwychwstania i wówczas zostaje pełnoprawnym Synem Bożym w ciele duchowym a nie jako Bóg-człowiek. Natomiast gdy jak wyżej napisałeś ,,Jezus narodził się z Boga a nie z Marii", sugerujesz tym samym, że nie mógł być synem człowieczym. A jeśli twierdzisz, że narodził się z Boga a uznawał byś też, że z Marii, no to mamy kogel-mogel i podstawę do dwóch natur w jednej osobie, z którym to dogmatem obaj się nie zgadzamy. Ponadto gdyby narodził się z Boga bezpośrednio (określmy ludzkim słownictwem - biologicznie), to byłby duchem a nie człowiekiem. Tak to rozumiem.

Natomiast mogę powiedzieć, że Jezus jak i inni narodzili się z Boga, ale w innym znaczeniu, to znaczy, że przez zapoznanie się z Pismem Świętym, następnie dokonywali weryfikacji dotychczasowych wierzeń, dostosowali się do nich. Dalej Bóg potwierdził nadzwyczajnymi znakami zapoczątkowanymi w dniu Pięćdziesiątnicy, czy w przypadku Jezusa podczas chrztu w Jordanie.
-- gambit
Mój życiorys - 1<---> Wśród ŚJ Zamieszczam tymczasowo.

#45 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-14, godz. 07:40

[name='gambit' date='2009-05-14 07:45' post='118683']

Ja jednak nadal obstaje przy zrodzeniu z Boga z Ps 2:7, które dotyczy zmartwychwstania i wówczas zostaje pełnoprawnym Synem Bożym w ciele duchowym a nie jako Bóg-człowiek. Natomiast gdy jak wyżej napisałeś ,,Jezus narodził się z Boga a nie z Marii", sugerujesz tym samym, że nie mógł być synem człowieczym. A jeśli twierdzisz, że narodził się z Boga a uznawał byś też, że z Marii, no to mamy kogel-mogel i podstawę do dwóch natur w jednej osobie, z którym to dogmatem obaj się nie zgadzamy. Ponadto gdyby narodził się z Boga bezpośrednio (określmy ludzkim słownictwem - biologicznie), to byłby duchem a nie człowiekiem. Tak to rozumiem.


Czy mozesz wskazac gdzie napisalem :,,Jezus narodził się z Boga a nie z Marii".

pozdrawiam

#46 gambit

gambit

    gambit

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kuczkowo

Napisano 2009-05-14, godz. 10:24

Czy mozesz wskazac gdzie napisalem :,,Jezus narodził się z Boga a nie z Marii".

Przecież podałem cytat już w poprzednim poście. Tylko wkleiłem cytat z cytatu i dlatego inna data i godzina Twego postu. Oryginalny cytat i data jak niżej. Więc sprawdź. Możesz to zrobić bezpośrednio klikając na czerwoną strzałeczkę przy dacie i godzinie cytowanego postu. Ale działa pod warunkiem, że masz włączoną opcję (można dokonać w u góry po prawej stronie w polu - opcje),,standard", gdyż na ,,przełącz na drzewo", u mnie nie działa - nie wiem dlaczego?

Ad 1 ZRODZENIE - odnosi się do aktu przekazania życia, zapoczątkowania życia. Odnosić sie zatem może tylko i wyłącznie do Ojca, który będąc źródłem życia mógł je Jezusowi przekazać, czego nie można powiedzieć o Marii.

Więc co rozumiesz przez to, że Maria 'nie mogła być źródłem życia dla Jezusa'?
-- gambit

Użytkownik gambit edytował ten post 2009-05-14, godz. 11:34

Mój życiorys - 1<---> Wśród ŚJ Zamieszczam tymczasowo.

#47 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-14, godz. 12:19

[name='gambit' date='2009-05-14 19:54' post='118699']

Więc co rozumiesz przez to, że Maria 'nie mogła być źródłem życia dla Jezusa'?


Dokładnie to i tylko to co napisałem, lecz na pewno nie to jaki z tego wyciągnąłeś wniosek.
Nie wiem czy ma jakikolwiek sens powtarzanie jednego i tego samego w kółko, ale niech będzie.
Jak już wcześniej wskazałem w przypadku stworzenia widzimy jak z samego źródła życia wypływa "element" ożywiający martwą naturę.
W omawianym przez nas temacie wskazałem (Ps 2: 7), że zrodzenie (spłodzenie) syna tj człowieka Jezusa Chrystusa jest dziełem Ojca: "JAM cię dzisiaj spłodził"
To spłodzenie jest źródłem, nazwijmy to umownie "aktywnej" części która po złączeniu się z jajem tworzy zygotę. To ta "aktywna" część jest źródłem życia w zygocie a nie jajo.
Niecodzienność tej formuły, o czym także już mówiłem, wynika z faktu, że w przypadku człowieka ziemskiego mamy do czynienia z poczęciem "z ciała" dokładnie tak jak o tym mówi Genesis: złączą sie razem i będą jednym ciałem. Zrodzenie Jezusa nie jest wynikiem złączenia się dwojga ciał, które by po złączeniu wydały potomstwo, lecz Duch z nieba, Duch Święty zapłodnił Marię :"Mat 1:18 A narodzenie Jezusa Chrystusa takie było: Albowiem gdy Maryja, matka jego, poślubiona była Józefowi, pierwej niżeli się zeszli, znaleziona jest brzemienną z Ducha Świętego.
Jeśli jest brzemienna z Duch, a nie z ciała jak w przypadku narodzin ziemskiego człowieka, to jasne jest że element życia zawarty (choć nawet nie wiem czy tak powinno się o tym mówić bo Duch Świętu sam jest życiem) w Duchu jest wystarczający do narodzenia się człowieka w taki sposób. Inaczej mówiąc nie może ten element życia pochodzić również z Marii.
Lecz że to Maria wydała Jezusa na świat temu nigdy nie zaprzeczałem i takich herezji nie głoszę.

Myślę Gambit że dobrze byś zrobił gdybyś swoje rozważania Biblijne skierował raczej w kierunku odkrywania prawdziwej treści Pisma, a nie wymyślania przedziwnych, możliwych (Twoim tylko zdaniem) znaczeń.
pozdrawiam

#48 gambit

gambit

    gambit

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kuczkowo

Napisano 2009-05-14, godz. 22:17

To samo myślę o Tobie, co napisałeś pod moim adresem.

Nie wiem czy ma jakikolwiek sens powtarzanie jednego i tego samego w kółko, ale niech będzie.

Ale spróbuję jeszcze w inny sposób, wraz z uzupełnieniem nowymi elementami.

W omawianym przez nas temacie wskazałem (Ps 2: 7), że zrodzenie (spłodzenie) syna tj człowieka Jezusa Chrystusa jest dziełem Ojca: "JAM cię dzisiaj spłodził"
To spłodzenie jest źródłem, nazwijmy to umownie "aktywnej" części która po złączeniu się z jajem tworzy zygotę. To ta "aktywna" część jest źródłem życia w zygocie a nie jajo.

Notoryczna recydywa z tym wciskaniem, że Ps 2:7 dotyczy narodzenia z Marii. Na podstawie słów "dziś cię zrodziłem" (Bg spłodziłem), tenże Psalm nic nie mówi o jakie zrodzenie chodzi. Toteż trzeba szukać w nawet w dalekim kontekście biblijnym, do jakiego zrodzenia ten psalm nawiązuje. W poniższym poście przyznałeś trzy rodzaje zrodzenia.

Biblia dostarcza dowodów na co najmniej trzy a może i cztery sposoby na które narodziny z Boga są możliwe. [...]
Nie bardzo spierałbym się z kimś kto chciałby dowodzić że istnieją jeszcze inne,

No właśnie, ten najważniejszy rodzaj zrodzenia pominąłeś, które ma właśnie związek z Ps 2:7. A chodzi o zrodzenie, które jest nazwane też zmartwychwstaniem. Posłużę się tylko tymi osobami, co są powołani do nieba tak jak Jezus. Więc o nich powiedziano:
Łk 20:36 Br „ani nawet nie będą już mogli umrzeć. Są bowiem podobni do aniołów, są synami Boga, jako zrodzeni w zmartwychwstaniu.”

Właśnie Psalm w słowami ,,dziś cię zrodziłem", dotyczy 'zrodzenia Jezusa poprzez zmartwychwstanie. Jakim tekstem biblijnym to umotywuję? O dziwo tym samym co Ty Ryszardzie, a mianowicie Dz 13:22-37. Zatem dlaczego Twe przekonanie, że ten tekst mówi o narodzeniu z Marii, a moje, że dotyczy zmartwychwstania?

Otóż gdyby chodziło o zrodzenie z Marii, to apostoł Paweł omawiając życiorys Jezusa, powołałby się na Psalm przy wersetach 22-23, gdyż to one nawiązują do człowieczego pochodzenia Jezusa z linii Dawida. Dalej omawianie życiorysu polega na omawianiu działalności Jezusa aż do śmierci i są to wersety od 24-29. Natomiast od 30 jest już mowa o zmartwychwstaniu, by w:

Dz 13:33 BT „że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa. Tak też jest napisane w psalmie drugim: Ty jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził.”

Czy potrzebny jest tu jakiś komentarz? Moim zdaniem nawet sam anioł z nieba nie zredagowałby wyraźniej, iż dotyczy wskrzeszenia nazwanego ,,Jam Ciebie dziś zrodził". Ponadto przypominam, że Ewangelie opisujące narodzenie się z Marii nigdy i nigdzie nie powołują się na wspomniany Psalm by ze sobą je łączyć, co jest kolejnym dowodem, że nie o te zrodzenie chodziło.

I teraz nastał czas na rewanż w postaci Twych słów skierowanych do mnie, zmieniając tylko imię.

Myślę [Ryszardzie] że dobrze byś zrobił gdybyś swoje rozważania Biblijne skierował raczej w kierunku odkrywania prawdziwej treści Pisma, a nie wymyślania przedziwnych, możliwych (Twoim tylko zdaniem) znaczeń.


Tak już na marginesie do twierdzenia, że Jezus zrodzony został z Boga, i to On jest dawcą życia. A u innych ludzi nie jest Bóg dawcą życia? Na przykład jedno z małżonków jest niepłodne, ale bardzo chcą mieć dzieci. Po pewnym czasie w wyniku interwencji medycyny rodzi im się potomek. Komu przypisać źródło życia Bogu, lekarzowi? Drugie pytanie. Łazarz zmarł. Po czterech dniach Jezus go wzbudził. To w tym przypadku komu przypisać źródło życia? Czy po zmartwychwstaniu był narodzonym z Boga tak jak Jezus?

Wszak zrodzenie z cielesnych rodziców było od urodzin do chwili śmierci i w tym momencie ich rola dawców życia Łazarzowi się skończyła. Zatem czy stosowne byłoby przypisywanie ludzkim rodzicom, że są dawcami życia po zmartwychwstaniu, czy raczej narodził się z interwencji ducha Świętego? Jeśli tak, to dlaczego nie przechodził przez zamknięte drzwi (Ja 20:26), czy innych cudów a następnie zmarł? Przecież w 100% ponownie narodził się z Boga, to czy nie powinien się już odznaczać wspanialszymi predyspozycjami?
Rz 6:7 Bw Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu.
-- gambit

Użytkownik gambit edytował ten post 2009-05-14, godz. 22:49

Mój życiorys - 1<---> Wśród ŚJ Zamieszczam tymczasowo.

#49 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-15, godz. 10:49

[ name='gambit' date='2009-05-15 07:47' post='118731']

Notoryczna recydywa z tym wciskaniem, że Ps 2:7 dotyczy narodzenia z Marii. Na podstawie słów "dziś cię zrodziłem" (Bg spłodziłem), tenże Psalm nic nie mówi o jakie zrodzenie chodzi. Toteż trzeba szukać w nawet w dalekim kontekście biblijnym, do jakiego zrodzenia ten psalm nawiązuje. W poniższym poście przyznałeś trzy rodzaje zrodzenia.

Na podstawie słów „Dziś cię zrodziłem” możemy z pewnością powiedzieć że nie ma tu mowy o zmartwychwstania, bo wyobraź sobie Gambit, że istnieje takie szczególne słowo w Biblii, które odnosi się do zmartwychwstania (oznacza zmartwychwstanie) w odróżnieniu od słowa zrodzić lub spłodzić, a to słowo to zmartwychwstanie.
ghen-nah'-o
From a variation of G1085; to procreate (properly of the father, but by extension of the mother); figuratively to regenerate: - bear, beget, be born, bring forth, conceive, be delivered of, gender, make, spring.
W odróżnieniu od słowa zrodzić gennaō, które oznacza zrodzić (ściśle mówiąc z ojca, chociaż poprzez przedłużenie z matki), dać początek, narodzić, zmartwychwstanie mówi o przywrócenie do życie kogoś (czegoś), co już istniało, żyło, miało początek. Nie może zatem być utożsamiane z narodzeniem z samej definicji już tylko, chociaż jak sam wiesz, że jak się ktoś uprze to nawet gdyby mu i sam anioł z nieba tłumaczył to i tak będzie wykręcał na swoją stronę.

No właśnie, ten najważniejszy rodzaj zrodzenia pominąłeś, które ma właśnie związek z Ps 2:7. A chodzi o zrodzenie, które jest nazwane też zmartwychwstaniem. Posłużę się tylko tymi osobami, co są powołani do nieba tak jak Jezus. Więc o nich powiedziano:
Łk 20:36 Br „ani nawet nie będą już mogli umrzeć. Są bowiem podobni do aniołów, są synami Boga, jako zrodzeni w zmartwychwstaniu.”

Luk 20:36 Albowiem umierać więcej nie będą mogli; bo będą równi Aniołom, będąc synami Bożymi, gdyż są synami zmartwychwstania.
Kiedyś uczono mnie że jest wiele wersji Biblii i że jest jedna per-wersja.
Rozumiem że Ty cytujesz z tej ostatniej.
Raz jeszcze, mowa o zmartwychwstaniu i jak to nazywasz „Notoryczna recydywa z tym wciskaniem”
że Biblia nie rozróżnia pomiędzy zrodzeniem i zmartwychwstaniem i coś jej się pokićkało, i dlatego myśli narodziny ale pisze zmartwychwstanie. Ładna teoria.

Otóż gdyby chodziło o zrodzenie z Marii, to apostoł Paweł omawiając życiorys Jezusa, powołałby się na Psalm przy wersetach 22-23, gdyż to one nawiązują do człowieczego pochodzenia Jezusa z linii Dawida. Dalej omawianie życiorysu polega na omawianiu działalności Jezusa aż do śmierci i są to wersety od 24-29. Natomiast od 30 jest już mowa o zmartwychwstaniu, by w:

Dz 13:33 BT „że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa. Tak też jest napisane w psalmie drugim: Ty jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził.”

Czy potrzebny jest tu jakiś komentarz?

Koniecznie!
Pierwsza rzecz Gambit to taka; skąd tu wytrzasnąłeś omawianie życiorysu Jezusa?
Począwszy od pierwszych słów (werset 17) aż do wersetu 31 Paweł opowiada historię Izraela i obietnice jakie Bóg dawał temu narodowi. W odniesieniu do tych obietnic, a nie życiorysu Jezusa, stwierdza w wersecie 32: Act 13:32 I my wam opowiadamy tę obietnicę, która się ojcom stała, iż ją Bóg wypełnił nam, dziatkom ich, wzbudziwszy Jezusa.”
Zwróć uwagę, że słowo wzbudził w tym wersecie nie odnosi się do zmartwychwstanie i do niego odnosić się nie może, a to dlatego że w wersecie 34 mówi: Act 13:34 A iż go wzbudził od umarłych.
Każdy rozsądny człowiek wie, że zwrot tego rodzaju, który można sparafrazować na „a co się tyczy zmartwychwstania”, mówi o czymś o czym wcześniej nie mogło być mowy. Zatem tylko wtedy gdy wersety poprzednie nie mówiły o zmartwychwstaniu można w logiczny sposób powiedzieć „a co się tyczy zmartwychwstania”. Bo jeśli wcześniejsze już się zmartwychwstania tyczyły, zwrot ten jest niedorzeczny.
Stąd wiadomo, że wzbudzenie w wersecie 32 mówi o takim wzbudzeniu jak tu: Luk 20:28 Mówiąc: Nauczycielu! Mojżesz nam napisał: Jeźliby komu brat umarł, mając żonę, a umarłby bez dziatek, aby brat jego pojął jego żonę, a wzbudził nasienie bratu swemu.
Wzbudzić nasienie nie oznacza zmartwychwstałej spermy, a zwyczajnie zrodzić potomstwo.
Zatem Paweł zadeklarowawszy, że spełnieniem obietnic o których mówił wcześniej jest osoba Jezusa rozpoczyna dowód biblijny, dowód Pisma, że tak rzeczywiście się rzeczy mają.
Potwierdza ten fakt dwoma wydarzeniem z życia Jezusa, o których w proroczy sposób dawno już mówiły Pisma. Te dwa wydarzenie to :
1 narodzenie się Jezusa.
Na dowód tego, że to o Jego narodzenie chodzi Paweł cytuje psalm 2:7.
2. zmartwychwstanie Jezusa.
Na dowód tego że to o Jego zmartwychwstanie chodzi Paweł cytuje Psalm 16:10
Że cytując Psalm 16 nie mówi o tym o czym mówił wcześniej (czyli nie o zmartwychwstaniu a o zrodzeniu) dowodzi własnymi słowami mówiąc: „A iż go wzbudził od umarłych”.

Tak już na marginesie do twierdzenia, że Jezus zrodzony został z Boga, i to On jest dawcą życia. A u innych ludzi nie jest Bóg dawcą życia? Na przykład jedno z małżonków jest niepłodne, ale bardzo chcą mieć dzieci. Po pewnym czasie w wyniku interwencji medycyny rodzi im się potomek. Komu przypisać źródło życia Bogu, lekarzowi?

Jeśli jest tak jak mówisz, to co jeszcze należałoby dodawać do Jezusowych narodzin, które przecież były z Boga? Jeśli Bóg jest dawcą życia, to czyżby to życie które dał Jezusowi było na tyle niepełne że jeszcze i Maria musiał tam swoje pięć groszy dorzucić?

Drugie pytanie. Łazarz zmarł. Po czterech dniach Jezus go wzbudził. To w tym przypadku komu przypisać źródło życia? Czy po zmartwychwstaniu był narodzonym z Boga tak jak Jezus?

No i dobrze że mówisz te baje bo one ukazują niedorzeczność jaka się w nich zawiera.
Mam wrażenie że znowu się coś Biblii pokićkało i zapomniała poinformować nas wszystkich (lecz Gambit przejrzał ją na wskroś) i powiedzieć nam że Łazarz został narodzony po śmierci. Zatem znowu wprowadza nas wszystkich w błąd cytując jakoby zmartwychwstał.

Wszak zrodzenie z cielesnych rodziców było od urodzin do chwili śmierci i w tym momencie ich rola dawców życia Łazarzowi się skończyła. Zatem czy stosowne byłoby przypisywanie ludzkim rodzicom, że są dawcami życia po zmartwychwstaniu, czy raczej narodził się z interwencji ducha Świętego? Jeśli tak, to dlaczego nie przechodził przez zamknięte drzwi (Ja 20:26), czy innych cudów a następnie zmarł? Przecież w 100% ponownie narodził się z Boga, to czy nie powinien się już odznaczać wspanialszymi predyspozycjami?


No właśnie jakie to ciekawe, że się narodził z Boga (jak twierdzi Gambit) a przez ściany nie przechodził!
A może to wszystko dlatego że zmartwychwstanie i narodzenie to dwa różne wydarzenia?
To nie rewanż Gambit to troska o czystość nauki.
pozdrawiam

#50 gambit

gambit

    gambit

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kuczkowo

Napisano 2009-05-15, godz. 22:29

Rozumiem, że w świeckim pojmowaniu jak i w większości biblijnych, definiowanie słów; zrodzenie i zmartwychwstanie jest takie jak piszesz niżej. Jednakże w języku biblijnym pewne zwroty nie mają odniesień do dzisiejszych słowników. Przecież Biblia to mnóstwo; synonimów, homonimów, idiomów, metafor, parafraz, itp. Toteż zrozumienie co autor miał na myśli wynika z szerszego kontekstu biblijnego. Bo co się stanie, gdy bierzemy jakieś pojedynczy wyraz i wędrujemy wyłącznie do słownika? Przykład; użytkownik sieci, czy apostoł Piotr zrozumiałby (2000 l. temu), że chodzi o internautę, podczas gdy był rybakiem?

W odróżnieniu od słowa zrodzić gennaō, które oznacza zrodzić (ściśle mówiąc z ojca, chociaż poprzez przedłużenie z matki), dać początek, narodzić, zmartwychwstanie mówi o przywrócenie do życie kogoś (czegoś), co już istniało, żyło, miało początek. Nie może zatem być utożsamiane z narodzeniem z samej definicji już tylko, chociaż jak sam wiesz, że jak się ktoś uprze to nawet gdyby mu i sam anioł z nieba tłumaczył to i tak będzie wykręcał na swoją stronę.

No właśnie, 'chociażby przyszedł anioł z nieba', to nie przekonał by Cię, że Jezus w innej postaci istniał już, zanim z Marii się urodził. Skoro sam Jezus i inni pisarze biblijni mówią o Jego poprzednim istnieniu, a Ty po swojemu np., to co napisałeś w innym wątku.

Zatem Jezus, Syn Boży nie narodził się w niebie, nie wcielił się i w ogóle nie istniał dopóki się nie narodził czyli w chwili przyjścia na świat.

Przyznam się, że sporo lat przeżyłem, ale nie spotkałem żadnej religii by uczyła tego, co podajesz. W związku z tym bardzo Ci "na rękę" z definiowaniem słów; zrodzony i zmartwychwstały. Ponieważ według słownika urodzony, to ten, kto po raz pierwszy zaistniał.
Jednakże kontekst biblijny czyni wyjątek od tej reguły, gdyż Jezus istniał już wcześniej (jako; Słowo, Syn Boży lub inni Logos, Demiurg), a mimo to, anioł Gabriel powiedział do Marii: Łk 1:31 Bg „A oto poczniesz w żywocie i porodzisz syna, i nazwiesz imię jego Jezus.”

Z tego też powodu nie możesz uznać nazwania "zrodzeniem" nowej postaci odchodzącej do nieba, po śmierci postaci syna człowieczego jako Jezusa. Uważam, że dowody przedstawione wcześniej są wystarczająco mocne, które wskazują na związek 'zrodzenia' (Ps 2:7), ze zmartwychwstaniem (Dz 13:33). A jest to analogia 'zrodzenia' do nieba, mimo wcześniejszego ludzkiego bytu, ze zrodzeniem się z Marii, mimo wcześniejszego istnienia gdy stwarzał świat i wszystkiego w nim (Kol 1:15-17) Przede wszystkim trzeba by najpierw przekonać Cię w temacie, czy Jezus istniał już przed narodzeniem się z Marii, by móc kontynuować tutejszy temat. No cóż, nawet Jezus dokonując cudów na oczach wielu ludzi, nie przekonał. Dlatego uważam, że moje umiejętności się wyczerpały, toteż na razie dam spokój. Może ktoś inny spróbuję?
-- gambit

Użytkownik gambit edytował ten post 2009-05-15, godz. 22:52

Mój życiorys - 1<---> Wśród ŚJ Zamieszczam tymczasowo.

#51 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-16, godz. 03:16

[ name='gambit' date='2009-05-16 07:59' post='118789']
Gambit,
Różnica w Twoim i moim zrozumieniu tego tematu nie zawiera się w tym jak ja interprtuję te słowa, lecz w tym, że nie chcesz uznać tego jak wyraża się o nich Apostoł Paweł, bo to on, a nie ja, dowodząc spełnienia się obietnicy o narodzeniu się z rodu Dawida (w ciele) Chrystusa, wskazuje że był nim Jezus. A prawdziwość takiego wyznania potwierdza słowami psalmu, które mówią "jam cię dzisiaj zrodził".
Byłoby absolutnym absurdem, gyby dla potwierdzenia spełnienia się obietnicy o przyjściu na świat (zrodzeniu się, narodzeniu się w ciele) Mesjasza, apostoł Paweł cytował cokolwiek co mówi o zmartwychwstaniu.
Przemyśl to.
pozdrawiam

#52 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-16, godz. 11:09

[name='Gonzalo' date='2009-05-13 01:11' post='118572']
Gonzalo,

Mimo to Szaweł uznawał Izaaka za jedynaka. Pewnie dlatego, żeby uniknąć problemów doktrynalnych z potomkami Izmaela. Ale takie podejście pasuje mi także do koncepcji małżeństwa, o której już mówiliśmy. Jeżeli dwoje stanowi jedno, to prawdziwym ich potomstwem jest tylko to wspólne. Inne jest ‘nieprawe’ i jako takie nie istnieje.

Tak go rzeczywiście nazywa i nawet wiadomo dlaczego, kontekst o którym mówiłem doskonale to tłumaczy. Nic też nie wskazuje na to, by apostoł Paweł w jakikolwiek sposób unikał nazywania Ismaela synem Abrahama. Oto tutaj pisze: Gal 4:22 Albowiem napisane, iż Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej.
Czyżby czyniąc to uznał tak zrodzonego potomka za “nieprawego” I jak sugerujesz “nie istniejącego”?
A może apostoł Paweł inaczej niż Ty rozumiał jedność ciała powstałą w wyniku złaczenia się mężczyzny I kobiety?
Uparcie powtarzasz, że to dwoje stanowi jedno (w domyśle jakąś metaforyczną jedność), gdy tymczasem Biblia mówi, że tych dwoje będzie jednym ciałem (jednym żywym mięsem).
Tę kolosalną różnicę zdajesz się wygodnie ignorować.
A to że Ci pasuje to do do koncepcji małżeństwa to mnie nie dziwi, bo do takiej koncepcji małżeńskiej jedności ciała tylko takie (fałszywe) dowody pasują.

Ponadto, widzę, że masz nieprzezwyciężalną niechęć do analizy źródłowej.
Zresztą byłaby ona o tyle bezsensowna, że tekst nie służy Ci do ustalania znaczenia pewnego terminu.
‘Jednorodzony’ odnosi się w NT kilka razy do osób innych niż Jezus i wskazuje na znaczenie ‘jedynak’. To jednak nie jest istotne, bo i tak do każdego kontekstu dorobiłbyś dowolną interpretację.


No to spróbujmy Gonzalo. Na początek podaj kilka przykładów z NT w których „jednorodzony” odnosi się do osób innych niż Jezus.

A czego w tym zdaniu nie rozumiesz?

Najbardziej niezrozumiałym w takim zdaniu jest dla mnie słowo Jezus.

To to ja wiem. Ogłosiłeś ten dogmat bez omówienia argumentów strony przeciwnej. I już nie liczę, że to zrobisz. Dlatego właśnie zabawny wydał mi się Twój postulat, abyśmy dyskutowali o wersetach.

Wiesz czego uczą mnie w pracy ? Assume nothing!
Zalecałbym Ci identyczne podejście.

No to mamy z gruntu przeciwne rozumienie terminów w języku polskim. Dla mnie ‘doskonałe utożsamienie’ stanowi właśnie gwarancję zachowania ‘jedyności’.

Myślę że się mylisz. Nie o język tu chodzi lecz o logikę. Jedyność mówi o odrębności liczebnej, w tożsamości zawiera się wielość. Żeby coś mogło być takie samo musi być coś (drugiego) żeby można było tożsamość wobec niego stwierdzić.

Ten, który nie wie, czym jest ‘natura’, mówi mi o ilości tychże w Jezusie. A ten, który nie bardzo łapie proste sylogizmy naucza o zdrowym logicznym rozumowaniu. Wiesz, wycofuję się z tej dyskusji, bo zdecydowanie nie jestem odpowiednim dla Ciebie audytorium.

Ja na audytorium ani nie narzekam ani nie postuluję aby jego ocena była przedmiotem dyskusji.
Ale oczywiście Twoich uczuć kontrolować nie mogę. Radziłbym jednak nie za bardzo na nich polegać ale raczej skupić się na merytorycznej stronie dyskusji.
W kwestii zrozumienia prostych sylogizmów troczę niżej.

A ja uważam za bezsensowne ocenianie sylogizmu z punktu widzenie przesłanek w nim nie zawartych. Sam je niepotrzebnie wprowadzasz do analizy, a następnie oskarżasz mnie o żonglerkę.
Ale gwoli wyjaśnienia: ta ostatnia z moich opinii to odpowiedź na pytanie: czy w naturze danej istoty zawarta jest informacja o naturze jej przyczyny? Odpowiadam: nie.

Wiesz Gonzalo, Twoje powyższe oświadczenie uznaję za klasyczny przykład tego w jaki sposób zaprzeczając, udowodnić że się tak naprawdę popiera, a wszystko zależy od tego czego chciałoby się w danej chwili dowieść.
Bo jeśli , jak powiadasz, w naturze danej istoty nie zawiera się informacja o naturze jej przyczyny
(„czy w naturze danej istoty zawarta jest informacja o naturze jej przyczyny? Odpowiadam: nie.”) tzn że natura Jezusa nie mówi nic naturze Jego Ojca! To znaczy że nie da się poznać drzewa po owocach jego jak mówi Pismo. To znaczy że słowa Jezus : Joh 10:37 Jeźliż nie czynię spraw Ojca mego, nie wierzcież mi. Joh 10:38 A jeźliż czynię, chociażbyście mnie nie wierzyli, wierzcież uczynkom, abyście poznali i wierzyli, żeć Ojciec jest we mnie, a ja w nim.
są pozbawione sensu, a są takie bo Gonzalo oświadczył, że w naturze uczynków Jezusa nie ma żadnej informacji o naturze samego Ojca.
Naturalnie powodem tych osiągnięć intelektualnych jest wynikające z błędnego przeświadczenia o podwójnej naturze Jezusa poniższe oświadczenie :

Jednak Twoje pytanie brzmiało inaczej: czy w naturze człowieka leży to, aby był on zrodzony przez Boga? Bóg jako bóg człowieka zrodzić nie może. W przypadku Jezusa Bóg był ojcem Tego, który był m. in. człowiekiem. Jednak to nie Bóg był racją człowieczeństwa syna.

Mylisz się pisząc że Bóg nie może zrodzić człowieka. Jeśli to nie Bóg zrodził Jezusa, to kto Go zrodził, może Maria? Cóż zatem znaczą te tajemnicze słowa Boga : „jam się dziś zrodził”? No i jeżeli ona Go zrodziła to nie zrodził Go ON.
I teraz nam mówisz, że Jezus był „m. in.” człowiekiem?
Wychodzi na to że sam chyba nie rozumiesz co oznacza Twój sylogizm, a oznacza on że Bóg i Jezus są tego samego Ducha. Ducha, który pomimo że jest jeden (to ten jedyny Bóg) może jednocześnie być w wielu różnych osobach. Lecz ponieważ człowiek to nie Duch, ale duch i ciało, dlatego słusznie mówi się że człowiek Bogiem nie jest i być nie może. Lecz możliwe jest utożsamienie się człowieka ze wszystkim co stanowi o charakterze Ducha i to w ten sposób Jezus stał się (w rezultacie podporządkowania własnej woli, woli Ojca) i rzeczywiście był jednym (Joh 10:30) z Ojcem nie będąc jednocześnie Bogiem.
No i na koniec Gonzalo, zdradź nam wszystkim tę tajemnicę: skąd (od kogo) wzięli sobie ludzie rację swego człowieczeństwa? Czyż nie od tego który stworzył człowieka?

Wcześniej postawiłbym dwójkę. A teraz za recydywę dodałbym wykrzyknik.
Skąd wiesz, czy wydarzenie jednostkowe należy do natury? Bo jest faktem?
To pozostając przy Twoim przykładzie: czy fakt, że niepłodni Abraham i Sara uszczęśliwili się synem, również oznacza, że rodzenie z niepłodności należy do natury ludzkiej?

Gdyby rzeczywiście Abraham i Sara sami uszczęśliwili się synem, nie mielibyśmy żadnego wyboru jak tylko uznać że rodzenie z niepłodności należy do natury ludzkiej, ponieważ jednak nie oni sami, a Bóg ich uzdolnił do tego, toteż musimy, uznając cudowny (nie wynikający z natury) charakter tych narodzin z natury ludzkiej wykluczyć.

Acha. W wersetach stwierdzających człowieczeństwo Jezusa zawarta jest definicja tegoż człowieczeństwa? To objawienie skierowane jest do znacznie bystrzejszych ode mnie.

Sam wydajesz o sobie świadectwo. Mogę się tylko przysłuchiwać.

Znaczy się, dwurodność to dualizm charakteru materii i ducha.

Nie jesteś pojętnym uczniem. Dwurodność to taki rodzaj rozmnażania który do przekazania (zrodzenia, prokreacji) życia wymaga udziału dwojga osobników tego samego gatunku. Osobników którzy nie są zdolni do samodzielnego rozmnażania się w jakiejkolwiek formie.

Z całą pewnością nie rozumiem tego, co Ty piszesz: „Biblia nie nazywa ludzi synami bożymi, ale ich tak nazywa”. Norma Twojego pisarstwa.

Z całą pewnością mojemu pisarstwu można wiele zarzucić. Ale gdy się chce zrozumieć swego partnera, na pewno można zrobić o wiele więcej niż to co Ty oferujesz.
Bóg nazywa synami bożymi tylko swoje dzieci, te czy tych którzy się z Niego narodzili, a nie tych którzy się narodzili z człowieka. A że człowiek może narodzić się również z Boga to rzecz jasna i nie raz już o tym pisałem. Lecz jeśli się z Boga jakiś człowiek nie narodzi, pozostaje tylko i wyłącznie człowiekiem i synem bożym nazwany być nie może.

Nie natknąłem się jeszcze na ?wieloznaczność? 'syna bożego' w Piśmie.
Nie natknąłeś się na tę wieloznaczność, ale się natknąłeś. Proste.

Nie nie natknąłem się na wieloznaczność. Zawsze, tak jednoznacznie jak to tylko może być możliwe, syn boży oznacza w Biblii tego który się z Boga narodził.

No bingo! Coś jednak dotarło! Oczywiście, że nie można być bogiem nie będąc tym jedynym Bogiem.

Znowu się mylisz. Przecież to nie kto inny tylko sam Bóg nazywa bogami pewnych ludzi, a mimo to nigdy nie mówi że są mu oni równi. A nie czyni tego z tej prostej przyczyny, że oni Jemu równi nie są (czytaj nie są tym jedynym Bogiem) choć są Jego synami tj są z Tego Jedynego zrodzeni.

Więc ludzie są przeznaczeni do jedności z Bogiem.

Nie zupełnie tak. Faktem jest że taką jest intencja Boga, ale nie jest to przeznaczenie, a raczej świadomy wybór.

A będzie to jedność tak daleko posunięta, że Bóg będzie wszystkim we wszystkich.

1Co 15:28 A gdy mu wszystkie rzeczy poddane będą, tedyć też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystkie rzeczy, aby był Bóg wszystkim we wszystkim.
Zwróć uwagę że ta jedność realizuje się jednak przez posłuszeństwo (poddaństwo) wszystkich bez wyjątku, nawet samego syna.

Jak już to pisałem, różnica między Jezusem a ludźmi polega na tym, że On jest tym kim jest z urodzenia, a reszta ludzkości z powołania (przeznaczenia).

Nie. Nie ma różnicy w synostwie, jest różnica w sposobie narodzenie. Jednorodzony syn jest tylko jeden, inni stają się nimi poprzez nowo narodzenie.
Jeden i drugi rodzi się bezpośrednio z Ducha:
Jezus: Mat 1:20 A gdy on o tem zamyślał, oto mu się Anioł Pański we śnie ukazał, mówiąc: Józefie, synu Dawidów! nie bój się przyjąć Maryi, żony twojej; albowiem, co się w niej poczęło, z Ducha Świętego jest.
Nowo narodzenie: Joh 3:6 Co się narodziło z ciała, ciało jest, a co się narodziło z Ducha, duch jest.
Joh 3:7 Nie dziwuj się, żem ci powiedział: Musicie się znowu narodzić.
Joh 3:8 Wiatr, gdzie chce, wieje i głos jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; takżeć jest każdy, który się narodził z Ducha.

No popatrz, najpierw jednorodność oznaczała narodzenie jedynie z Boga, nieco wyżej: nie-dualizm charakteru materii i ducha, teraz narodziny jedynie z jednego ciała. To zapewne nie koniec radosnej twórczości.

Jedno wymusza drugie. Narodzenie jednorodne, ponieważ nie jest zrodzeniem z ciała dwojga osobników gatunku ludzkiego i jest z jednej osoby gatunku ludzkiego fizycznie niemożliwe, wymusza ingerencję bożą. A ponieważ nie jest możliwe samoistnie zrodzenie się z ciała jednej osoby, stąd wiadomo, że element ożywiający zrodzenia dziewiczego musi znajdować się poza ciałem, czyli że jest i z jednego (bo nie z ciała) i że Tym jednym jest Bóg.

Ja np. proponuję, aby odróżnić jedno- od dwurodności w ten sposób, że ta druga oznacza konieczność drugich narodzin, z ducha (czyli krótko mówiąc – nawrócenia). Jezus jako nie potrzebujący nawrócenia był oczywiście jednorodzony.

Nie przyjmuję. Powód jest jak wyżej.
pozdrawiam

#53 ryszard wieczorek

ryszard wieczorek

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 561 Postów

Napisano 2009-05-24, godz. 03:21

Trochę więcej na temat synów bożych.
Kilka osób wyraziło na tym forum opinię o rzekomej różnicy pomiędzy synami bożymi czy też może wręcz występowaniu w Biblii różnych kategorii synów bożych.
Chciałby się zdecydowanie opowiedzieć przeciw takiemu pojmowaniu sprawy.
Jest zrozumiałe że powodem dla którego osoby te wprowadzają taki sztuczny podział jest dążenie do wyodrębnienia Jezusa, syna bożego, z pośród wszystkich innych ludzi, których Biblia nazywa w identyczny sposób tj synami bożymi.
I ja również zgadzam się w zupełności z tym że, Jezus okazał się być synem bożym w sposób nieporównywalnie pełny (jeśli chodzi o podobieństwo do Ojca) niż wszyscy inni Jego synowie, uważam jednak, że ocena taka w żaden sposób nie upoważnia do wysunięcia tezy o istnieniu różnych rodzajów synów bożych.
Pierwszym powodem dla którego tak myślę jest to, że nie da się jej biblijnie dowieść.
Biblia nie czyni podziału na różnego rodzaju synów bożych. Nie istnieje nomenklatura biblijna, która by taki podział sugerowała. Wręcz przeciwnie, zwrot „syn boży” niezawodnie rodzi w umyśle człowieka świadomość związku wynikającego z naturalnej relacji syn – ojciec tj potomstwa, zrodzenia, pochodzenia i w takim aspekcie wyraża się używa go Biblia.
Powszechnie uważa się jednak, że wszyscy inni, poza Jezusem, są synami adoptowanymi, a więc synami jakiejś gorszej kategorii, synami niepełnowartościowymi.
Zakłada się przy tym, że syn jednorodny jest faktycznie zrodzony z Ojca i że wiążą go z Ojcem wszystkie te związki, które w naturalny sposób kojarzą się z relacją ojciec – syn i że status syna adoptowanego takim związkom wyraźnie przeczy.
Raz jeszcze chcę wyraźnie powiedzieć, że absolutnie nie neguję unikalnego charakteru (jednorodności) zrodzenia Jezusa, a tylko nie nie zgadzam się z poglądem, który różnicę w sposobie narodzin utożsamia z różną kategorią synów.
Bowiem nawet jeśli przyjmiemy, że wszyscy inni synowie boży należą do grupy adoptowanych to i tak nie daje to wystarczających podstaw do określenia ich w różnej od tamtej kategorii.
Skąd taki wniosek.
Należy sobie zdać sprawę z tego, że adopcja w odniesieniu do synów Boga, w żadnym wypadku nie wyklucza narodzin z Ojca.
Inaczej mówiąc nie ma takich synów bożych (włączając tych adoptowanych) którzy by się z Boga nie narodzili. W pewnym sensie nawet sam Pan Jezus jest synem adoptowanym. Owszem zrodził się z Ojca i był jednorodzonym, lecz Jego życie było, podobnie jak każdego innego syna bożego, próbą, doświadczeniem walki Ducha, z którego się narodził (jak i każdy inny syn boży) z ciałem za życia ziemskiego. I On też musiał wykazać się w tej próbie zwycięski, aby za ten bój dostąpić tak zaszczytnego wywyższenia. Ten stan doskonale odzwierciedla list do Hebrajczyków: Heb 5:8 A choć był Synem Bożym, wszakże z tego, co cierpiał, nauczył się posłuszeństwa.
Jeśli Jezus się uczył to znaczy że podobnie jak inni synowie przysposabiał się do doskonałości synowskiej, którą osiąga się dopiero w wyniku zmartwychwstania. Uzyskanie tej doskonałości odnosi się jednak do elementu zmartwychwstającego, a tym nie jest duch, bo duch nie umiera, lecz ciało.
Zatem przysposobienie jest czymś w rodzaju stopnia (o)panowania ciała, panowania nad ciałem, które tu za życia ziemskiego jest przeciwne woli Ducha. Konflikt pomiędzy tymi dwojgiem zanika od momentu zmartwychwstania, które jak wiadomo jest zmartwychwstaniem już nie ciała cielesnego lecz duchowego. In dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej skłaniam się do przekonania że „duchowość” nowego zmartwychwstałego ciała odnosi się do jego całkowitego „naturalnego” przyporządkowania się woli Ducha istoty duchowej. W takiej formie ciało to nie jest Duchowi przeciwne lecz jest mu całkowicie powolne.
Wracając jednak do tematu głównego postaram się wykazać, że synowie „adoptowani” to synowie w istocie rzeczy z samego Boga zrodzeni.
W przypadku synów bożych, o których czytamy w ST jak i tych z NT, daje się zauważyć pewien wspólny element, który sprawia że Biblia w ogóle ich synami bożymi nazywać może.
To co ich łączy (a co również jest elementem wspólnym dla syna jednorodzonego) jest SŁOWO.
Słowo [SŁOWO] używam tutaj w znaczeniu pospolitym, podstawowym, pierwotnym tj, jak to już ktoś na tym forum przede mną powiedział, jako drganie fali akustycznej z tą tylko różnicą że jest to słowo, które wyszło (wypowiedziane zostało) od samego Boga. Ten niewielki zdawałoby się szczegół czyni jednak moim zdaniem kolosalną różnicę, która wyraża się wielkością autorytetu, potężną mocą jaka się za nim kryje. Jak zapewnia nas też o tym i sama Biblia w liście do Hebrajczykówe: Heb 11:3 Wiarą rozumiemy, iż świat jest sprawiony słowem Bożem, tak iż rzeczy, które widzimy, nie stały się z rzeczy widzialnych, ale z niczego.
Mocą tego właśnie słowa prorocy boży czynili wszystko to co wypowiadali swoimi własnymi słowami: 1Ki 8:56 Błogosławiony Pan, który dał odpocznienie ludowi swemu Izraelskiemu, według wszystkiego, co powiedział; nie chybiło żadne słowo ze wszystkich słów jego dobrych, które mówił przez Mojżesza, sługę swego.
To o tym rodzaju słowa mówi Psalm: Psa 33:9 Albowiem on rzekł, i stało się; on rozkazał, a stanęło.
O tym właśnie słowie mówił też i Jezus w: Joh 6:63 Duchci jest, który ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa, które ja wam mówię, duch są i żywot są.
I o tym też słowie mówią dwa kolejne miejsca Pisma:
Joh 1:12 Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego. Joh 1:13 Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są. Joh 1:14 A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Oraz
Joh 10:35 Jeźliżeć one nazwał bogami, do których się stało słowo Boże, a nie może być Pismo skażone;
Zauważamy tutaj, że przyjęcie słowa Bożego czyni nagle, w jakiś cudowny sposób, normalnych zjadaczy chleba synami bożymi.
Więcej jeszcze, o konsekwencji przyjęcia tegoż słowa Biblia wyraża się wprost jak o narodzeniu się z Boga i to narodzeniu nie w jakiś symboliczny sposób, lecz tak rzeczywisty jak rzeczywistym jest przeciwstawne mu narodzenie się naturalne (z ciała).
Jest czymś oczywistym, że jeśli Biblia opisuje akt zrodzenia się z Boga jako akt woli człowieka (przyjęcia słowa), to możemy być pewni że „stanie się” synem bożym jest aktem, który nie ma charakteru powszechnego, bo wiemy że nie wszyscy jesteśmy tej samej myśli.
Gdyby miał być aktem powszechnym nie potrzebowalibyśmy też użycia własnej woli, lecz raczej „działo by się to” mimowolnie.
Gdyby takie było nasze ludzkie przeznaczenie, musiałoby się odnosić do każdego człowieka, a że to nie jest prawdą wiemy choćby stąd, że jest piekło w którym ludzie będą pokarani wiecznymi mękami.
Potwierdzają to też słowa Jezus: Joh 8:44 Wyście z ojca dyjabła i pożądliwości ojca waszego czynić chcecie; onci był mężobójcą od początku i w prawdzie nie został, bo w nim prawdy nie masz: gdy mówi kłamstwo, z swego własnego mówi, iż jest kłamcą i ojcem kłamstwa.
który nie nazywa chyba ani obecnych ani przyszłych synów bożych ... dziećmi diabła?
Zatem synostwo boże nie jest ani zjawiskiem powszechnym, ani ostatecznym przeznaczeniem wszystkich ludzi, ani statusem który się w jakiś sposób nabywa po zmartwychwstaniu, lecz jest statusem ziemskiego człowieka, nabytym w wyniku przyjęcia (w akcie wolnej woli) słowa bożego.
Przyjęcie słowa bożego (bądź posłanie tegoż słowa jak to miało miejsce w przypadku narodzin „jednorodnych”) RODZI syna bożego.
Każdy syn boży jest z Boga narodzony.
Jest tylko jeden rodzaj syna bożego.

Pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych