Skocz do zawartości


Zdjęcie

chcę wrócic....


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
115 replies to this topic

#1 wizart

wizart

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 36 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 10:22

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...

#2 Jan Lewandowski

Jan Lewandowski

    Domownik forum (501-1000)

  • Moderatorzy
  • PipPipPip
  • 815 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 11:18

Typowy dylemat ŚJ. Życie w Organizacji do tego stopnia uzależnia każdy aspekt życia, że wypadnięcie z tego mikrokosmosu wpędza w poczucie ogromnej samotności, pustki, czucia się niepotrzebnym itd.

Czy tylko wśród ŚJ istnieją tak silne więzi? Nie możesz poszukać nowych znajomych, przyjaciół? Nie możesz popróbować w innych wspólnotach? Pewnie tam nie tworzy się tak silnych uzależnień interpersonalnych jak u ŚJ (dla innych to zniewolenie). Najwidoczniej twoja natura bardzo potrzebuje jakiejś wspólnoty. Może załóż rodzinę? A może już ją masz, więc może pogłębiaj te więzi? Te rady mogą być nieco chaotyczne i mogą wydać się nietaktowne, nie traktuj ich dosłownie, po prostu to jakieś luźne propozycje, które raczej mają posłużyć jako wytyczne niż konkretne wskazówki.

Generalnie to co odczuwasz to reality. Takie właśnie jest prawdziwe życie. Trochę brutalne, choć nie takie okropne, trochę alienujące i codziennie dokopujące każdemu poczuciem samotności, przemijania i marnowania się czasu. Ogromne tempo życia jakiego doświadczamy sprawia, że trudno tworzyć jakieś trwałe wspólnoty w prawdziwym świecie. Z kobietami często trudno zawiązuje się przyjaźnie (pomijam własne żony czy partnerki) ponieważ ich świat to przede wszystkim macierzyństwo/rodzina i na tym koncentrują one głównie swą uwagę i realizują swą potrzebę rozwijania więzi międzyludzkich. Z mężczyznami również ciężko się zaprzyjaźnić w tym zaganianym świecie ponieważ poza rodziną ich świat to głównie zdobywanie pieniędzy (muszą utrzymywać rodzinę), co jest cholernie absorbujące i czasochłonne. Oczywiście można znaleźć wyjątki od tych reguł i ludzi jacy tak nie żyją (choć generalnie wszyscy musimy pracować i już choćby przez to mamy malutko czasu dla innych), ale są oni w mniejszości (może właśnie z takimi najlepiej zawiązywać więzi i przyjaźnie). Stajemy się społeczeństwem konsumpcyjnym w którym coraz bardziej widać wyścig na ilość zaciąganych kredytów i stan posiadania (kto więcej zdoła kupić), co wymaga oczywiście ogromnego nakładu pracy i czasu. To nie sprzyja tworzeniu silnych więzi społecznych a więc coraz trudniej tworzyć wspólnoty i przyjaźnie w tym życiu. Na zachodzie era konsumpcjonizmu jest już tak zaawansowana, że tam głębsze więzi międzyludzkie w ogóle prawie zanikły a tradycyjne przyjaźnie rozumiane choćby w polskim znaczeniu są już w sumie czystą egzotyką.

Natomiast to co przeżyłeś u ŚJ jest swego rodzaju 'cartoon world'. Zresztą to cecha charakterystyczna wszystkich małych wspólnot religijnych, które rozwijanie więzi interpersonalnych uzależniają przede wszystkim od przynależności do danej wspólnoty religijnej. To niestety pokazuje, że te przyjaźnie nie są motywowane szczerymi pobudkami (albo lepiej: nie mają trwałych i autentycznych podstaw - i dlatego bardzo szybko i bez trudu upadają po opuszczeniu przez kogoś danej wspólnoty religijnej).

Jeśli nadal jesteś chrześcijaninem to masz dodatkowy problem w tej postaci, że świat jest generalnie antychrześcijański. Społeczeństwa są już tylko formalnie chrześcijanskie. Tym bardziej trudno znaleźć sobie więc przyjaciół w takim wrogim dla swych poglądów świecie. Chyba, że jesteś na tyle tolerancyjny, że możesz przyjaźnić się z kimś kogo niechrześcijański sposób na życie nie będzie czymś co będziesz chciał zmieniać lub ingerować w to.

Nie nauczono cię żyć poza ŚJ więc nie bardzo umiesz się odnaleźć. Świat jest jednak na tyle różnorodny, że zawsze można znaleźć coś dla siebie. Od wszystkiego co napisałem wyżej o współczesnych ludziach można znaleźć jakieś wyjątki, na szczęście żyjemy w świecie obfitej różnoroodności, trzeba tylko wysiłku aby z tej różnorodności w pełni skorzystać. Wcześniej czy później dostajesz od życia to co zamawiasz a jak nie zamawiasz nic to nie dostajesz nic. Jesteśmy mali wobec ogromu Wszechświata i dlatego potrzebujemy tylko niewiele. Trzeba się jednak wysilić i w tym tkwi cały ambaras. Mamy jednak tak cudowny wynalazek jak Internet i tu naprawdę można znaleźć coś dla siebie, zawiązać przyjaźnie (które można urzeczywistnić w realu), jakąś wspólnotę dla siebie. W sumie właśnie robisz kroki w tym kierunku bo się tu zalogowałeś i napisałeś post.

Ale generalnie myślę, że problem jest gdzie indziej: nadal uważasz, że w Organizacji jest prawda i Bóg i wskazówki jakie zapodałem w żaden sposób nie rozwiążą twych dylematów. W takim razie po co w ogóle było odchodzić z Organizacji? Myślę, że problemy o jakich wspomniałem tyczą się głównie tych, którzy nie wierzą już w Organizację a mimo to nie mogą się poza nią odnaleźć w interpersonalnym sensie.

#3 wwwiola

wwwiola

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 138 Postów
  • Płeć:Not Telling
  • Lokalizacja:Sosnowiec

Napisano 2009-08-22, godz. 11:38

(...)nie miałem już sojusznika w Najwyższym


Jak rozumiesz te słowa?
nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych

#4 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2009-08-22, godz. 11:50

Jak chcesz to wracaj, jest to możliwe. Niemniej swoją rozpacz opierasz na tym czego Ci brak, a brak Ci kontaktu z ludźmi. Na jakiej podstawie Bóg miałby Cię opuścić??? Kto Ci to wmówił i na jakiej podstawie?
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#5 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 12:00

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...


Jeśli masz jakieś pasje i zainteresowania, to poszukaj jakiejś grupy ludzi, która interesuje się tym samym, co Ty.
Korzyść jest z tego podwójna, bo zajmujesz się tym, co Ci sprawia satysfakcję i jesteś wśród ludzi podzielających Twoje pasje.

Ja m. in. dlatego zapisałam się na angielski, a rozważam jeszcze kurs francuskiego. Angielski bawi mnie średnio, ale uwielbiam podróżować, uwielbiam poznawać nowych ludzi i dlatego się go uczę. A francuski jest mi do niczego niepotrzebny, ale kojarzy mi się z dobrymi czasami szkoły średniej, więc - o ile mi czas pozwoli - będę się go uczyć dla samej przyjemności.

A poza tym plus tego jest taki, że ma się zapełniony czas.

Zainteresowania są w ogóle odskocznią od rzeczywistości. Mam koleżankę, która uwielbia robić sobie wycieczki na motorze i zwiedzać okoliczne zamki, oprócz tego jeździ na rowerze, żegluje i uprawia wspinaczkę. Jej teść z kolei kolekcjonuje wszystko, co się da, m. in. znaczki, monety i broń - zwłaszcza stare okazy.

Generalnie to co odczuwasz to reality. Takie właśnie jest prawdziwe życie. Trochę brutalne, choć nie takie okropne, trochę alienujące i codziennie dokopujące każdemu poczuciem samotności, przemijania i marnowania się czasu.


No, dokładnie tak jest :) Jak to mówią: raz na wozie, raz pod wozem :)

Niemniej swoją rozpacz opierasz na tym czego Ci brak, a brak Ci kontaktu z ludźmi.


Właśnie, po latach stwierdzam, że najbardziej brakowało mi kontaktu z ludźmi, dlatego odkąd jestem na tym forum, to jednak zawsze najbardziej ceniłam sobie nasze spotkania in real.

Mam koleżankę, która uwielbia robić sobie wycieczki na motorze i zwiedzać okoliczne zamki, oprócz tego jeździ na rowerze, żegluje i uprawia wspinaczkę.


Zresztą odrobina wysiłku fizycznego każdemu dobrze zrobi. Ja gdybym mogła, to każdą wolną chwilę spędzałabym na siłowni, ale ze względu na krótkowzroczność większość ćwiczeń jest dla mnie forbidden. Może więc w takim razie zapiszę się na pływalnię.

Jeśli ktoś lubi, to w zimie można z kolei spróbować nart.

No i dobrym wypełniaczem czasu jest też moim zdaniem dobra książka i dobry film. I znowu korzyść jest podwójna, bo raz, że ma się wypełniony czas czytaniem albo oglądaniem filmu, a dwa, że trzeba iść do biblioteki albo do wypożyczalni, a więc też ruszyć się z domu między ludzi :)

Użytkownik ewa edytował ten post 2009-08-22, godz. 12:19


#6 wizart

wizart

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 36 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 13:12

moje odczucia są prawdziwe. A to co się w przeszłości wydarzyło jest dziś historią.
Analizowałem to na miliony sposobów. Wswych przemyśleniach staram sie byc obiektywny i walczę by nie oszukiwac się podpowiadając sobie to co mi "wygodne". To ja popełniłem błąd i wszelkie konsekwencje są jego skutkiem. Nie oskarżam nikogo, tylko siebie. W życiu radzę sobie, jednak brakuje mi tego co różni nas od zwierząt. Mamy potrzeby duchowe (choc niektórzy zagłuszają je w sobie).
Nie szukam gotowych rozwiązań na tym (czy innym) forum, ani w necie.
Nie istnieją gotowe rozwiązania, a kazdy problem choc moze byc podobny, jednak jest inny.
Jakie wnioski mi sie nasuwają...? Zaskoczyła mnie koleżanka sugerując (jako sposób na życie) znieczulanie się rozrywką. "Dodatek" nie moze stanowic celu sam w sobie.
Dżordż Lewandowski napisał długi esej (a moze rozprawkę) na temat psychologicznej strony medalu, uwięzionych i zniewolonych członków Strażnicy zaczynając jak rzeczoznawca słowami: "Typowy dylemat ŚJ..." Przeczytałem uważnie. Sprytnie starasz się wyjaśnic czytelnikowi, że obraz który widzi to iluzja. Że smak goryczy to złudzenie i podajesz prostą receptę na "załatwienie sprawy". Sęk w braku towarzystwa, więc świetnie zrobiłem, ze tu się znalazłem. Jednak i to nie wiele wnosi w zagadnienie. Nikomu z was nie przyszło do głowy, ze szukam Stwórcy, ale się źle czuję i jestem słaby... Zakładam, ze ludzie się różnią i każdy ten sam widok opisze inaczej. Nie dziwi mnie więc, ze kazdy ma inną wizję problemu. Nie chcę się z nikim przekomarzac czy udowadniac czym jest Prawda i czy jest Prawdziwa. Niech każdy sam sobie to oceni jak mu WYGODNIE. Ale odnosze nieodparte wrazenie, ze choc (jak sądzę) prowadzimy obiektywną rozmowę i wymieniamy sie swoimi spostrzeżeniami, wyjaśniamy czytelnikom KTO ma monopol na RACJĘ, i jak powinno się ją INTERPRETOWAC w jedyny słuszny sposób. Takie moje małe przemyslenia...

#7 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 13:23

Zaskoczyła mnie koleżanka sugerując (jako sposób na życie) znieczulanie się rozrywką. "Dodatek" nie moze stanowic celu sam w sobie.


Hej, napisałeś posta, więc staraliśmy się Ci pomóc, jak umieliśmy. Nigdzie nie jest powiedziane, że musisz z którejkolwiek z tych rad skorzystać :)

Aha, a cele każdy sobie sam wyznacza. Jeśli nie podoba Ci się to, co napisałam wyżej, to może zajmij się działalnością charytatywną? Na przykład odwiedzaj domy dziecka? Kiedy jest się zajętym innymi, to mało czasu pozostaje na rozczulanie się nad sobą.

To oczywiście propozycja, z której nie musisz skorzystać :)

Użytkownik ewa edytował ten post 2009-08-22, godz. 13:34


#8 Jan Lewandowski

Jan Lewandowski

    Domownik forum (501-1000)

  • Moderatorzy
  • PipPipPip
  • 815 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 13:42

Dżordż Lewandowski napisał długi esej (a moze rozprawkę) na temat psychologicznej strony medalu, uwięzionych i zniewolonych członków Strażnicy zaczynając jak rzeczoznawca słowami: "Typowy dylemat ŚJ..." Przeczytałem uważnie. Sprytnie starasz się wyjaśnic czytelnikowi, że obraz który widzi to iluzja. Że smak goryczy to złudzenie i podajesz prostą receptę na "załatwienie sprawy". Sęk w braku towarzystwa, więc świetnie zrobiłem, ze tu się znalazłem.


Nie musisz robić ze mnie Jurka :)

Napisałem, że to typowy dylemat ŚJ bo często sami ex-ŚJ twierdzą, że jest to główny problem "exów". Organizacja i w ogóle małe wspólnoty religijne do tego stopnia uzależniają od siebie i hermetyzują ludzi, że po odejściu człowiek jest w zasadzie martwy w społecznym i duchowym sensie. Praca, przyjaciele (Organizacja zachęca, a przynajmniej kiedyś tak było, do zrywania kontaktów z ludźmi ze świata), cały czas wolny (przeznaczony na studiowanie nauk Organizacji) jest w zasadzie zdominowany przez takie wspólnoty więc po wyjściu z takiego mikrokosmosu trzeba zacząć praktycznie wszystko od nowa. Nie bez przypadku ŚJ wciągają do siebie często ludzi samotnych i opuszczonych społecznie, którzy generalnie mają jakoś tak problem z uspołecznianiem się i po odejściu od ŚJ ten dylemat często powraca ze zdwojoną siłą.

W żadnym wypadku nie twierdzę, że obraz jaki widzisz to iluzja. Przeciwnie, twe autentyczne potrzeby duchowe, psychologiczne i społeczne były jak najbardziej zaspokajane w Organizacji a teraz zostało to brutalnie stłumione. Nie podaję też żadnych prostych recept. Sam wyraźnie napisałem, że to tylko zarys wytycznych. Resztę kuracji musisz odnaleźć dla siebie sam. Pytasz nas o zdanie więc odpowiadamy ci raz lepiej raz gorzej, ale zawsze najlepiej jak umiemy, po co tu piszesz jeśli tego właśnie nie chcesz?

Jedyne co twierdziłem na pewno i w sposób zdecydowany (bo tu akurat moje własne przeżycia są oparte na osobistym doświadczeniu) to, że to co przeżywasz teraz to reality. Takie problemy mają wszyscy ludzie zagubieni w coraz bardziej zagubionym społeczeństwie. I muszą a nawet próbują sobie z tym radzić. Jakoś to ogarniają bo inaczej by zwariowali. Po prostu takie problemy ma każdy człowiek a w każdym razie tak bywa, że ma i każdy musi samodzielnie je rozwiązać, przynajmniej na początku swej drogi życiowej. Tak jak nikt za ciebie nie wybierze osobistego jadłospisu, czy partnera z jakim spłodzisz potomstwo, tak i nikt nie zbuduje twego osobistego życia towarzyskiego. Albo robisz to sam i sam się z tym zmagasz, albo inaczej nie ma to żadnego sensu. Na podstawie zgodnej opinii ex-ŚJ i tego co sam piszesz (sam piszesz, że zostawiłeś w Organizacji całe życie towarzyskie i rodzinne) podejrzewam, że Tobie Organizacja (jak chyba każdemu) zawsze organizowała życie i niejako rozwiązywała ten problem za ciebie więc po odcięciu pępowiny odczułeś szok. Normalnie jednak ludzie mają takie dylematy na co dzień więc szoku nie ma, jakoś sobie z tym radzą samodzielnie. To jest zwyczajne reality dla każdego normalnego człowieka poza Organizacją. Organizacja to po prostu proteza, która jest odwykiem w zakresie samodzielności radzenia sobie z takimi problemami. Tak więc jeśli chcesz wrócić do Organizacji przede wszystkim po to aby odzyskać dawną strukturę społeczną to w moim odczuciu po prostu znów chcesz powierzyć Organizacji coś za co odpowiadasz sam i normalnie powinieneś zbudować to, jak każdy, samodzielnie (mam nadzieję, że się tu mylę). Chyba, że naprawdę zależy ci na tamtych przyjaźniach. Ale jeśli były one naprawdę szczere i nie budowane jedynie pod ideologię Organizacji to w takim razie czemu nie przetrwały?

To trochę tak jak z tymi, którym ktoś załatwił pracę - kiedy ją stracą są w szoku bo kompletnie nie mają pojęcia jak szukać następnej, podczas gdy ci co regularnie zmieniają pracę traktują to jak chleb powszedni.

#9 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-08-22, godz. 14:00

Chcesz wracać - wracaj. Piszesz o poważnych błędach przeszłości... Nie wiem, nie wnikam, ale znałem nadzorców, którzy byli wykluczani i przyłączani, a później pięli się znów w górę. Zatem, choć nie znam kalibru Twoich wykroczeń, nie wydaje mi się, żeby organizacja zostawiła Cię na pastwę losu. Jeśli naprawdę jest Ci to potrzebne, aby odnaleźć esencję życia i wznowić kontakt ze Stworzycielem, to chyba nie masz innego wyjścia. Pozdrawiam
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#10 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-08-22, godz. 16:33

Nikomu z was nie przyszło do głowy, ze szukam Stwórcy, ale się źle czuję i jestem słaby... Zakładam, ze ludzie się różnią i każdy ten sam widok opisze inaczej. Nie dziwi mnie więc, ze kazdy ma inną wizję problemu. Nie chcę się z nikim przekomarzac czy udowadniac czym jest Prawda i czy jest Prawdziwa. Niech każdy sam sobie to oceni jak mu WYGODNIE. Ale odnosze nieodparte wrazenie, ze choc (jak sądzę) prowadzimy obiektywną rozmowę i wymieniamy sie swoimi spostrzeżeniami, wyjaśniamy czytelnikom KTO ma monopol na RACJĘ, i jak powinno się ją INTERPRETOWAC w jedyny słuszny sposób. Takie moje małe przemyslenia...

Stary, nic innego tylko zasówaj do braci i proś o pomoc! Na pewno wyciągną rękę do grzesznika odstępcy! Brakuje im trochę w słupkach ostatnio więc nie powinni kręcić noskiem! Troszkę czeka Cię niestety upokorzeń! Skoro nazwałes siebie odstępcą widac coś było na rzeczy :) Więc proces przyłączenia będzie długi, żmudny, i mało wzniosło duchowy...... Ale skoro ci tego własnie brak to nie trać czasu :) Powodzenia!
nie potrafiłam uwierzyć.......

#11 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-08-22, godz. 18:42

kiedyś ktoś (chyba Padre Antonio) pisał że do organizacji wracają głównie ci którzy popełnili jakieś błędy życiowe (albo powiedzmy wprost: ciężkie grzechy) i przemyśleli tylko kwestię własnych grzechów (a nie win organizacji). Chyba taki przypadek stanowi wątkotwórca: on grzesznik wraca do przeczystej wspaniałej dziewiczo bezgrzesznej nieomylnej organizacji

#12 wizart

wizart

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 36 Postów

Napisano 2009-08-22, godz. 19:58

kiedyś ktoś (chyba Padre Antonio) pisał że do organizacji wracają głównie ci którzy popełnili jakieś błędy życiowe (albo powiedzmy wprost: ciężkie grzechy) i przemyśleli tylko kwestię własnych grzechów (a nie win organizacji). Chyba taki przypadek stanowi wątkotwórca: on grzesznik wraca do przeczystej wspaniałej dziewiczo bezgrzesznej nieomylnej organizacji


1. Padre Antonio - nieomylny specjalista i wszechrzeczoznawca tematyki ŚJ.

2.

...grzesznik wraca do przeczystej wspaniałej dziewiczo bezgrzesznej nieomylnej organizacji

U dołu swojego awatora masz wpis, że "okazuję Benedyktowi XVI lojalność..." - Pytanie: jak ma się historia religii, której przewodzi wspomniany Benedykt do określenia jakiego użyłeś: "wspaniałej dziewiczo bezgrzesznej nieomylnej organizacji"

#13 Młody Wilk

Młody Wilk

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-08-22, godz. 20:46

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...

Szanowny kolego,

podejmując się szybkiej analizy Twojego przypadku przypuszczam, że:

1. Dalej wierzysz organizacji i mocno łączysz ją z Bogiem
2. Popełniłeś czyn, który w organizacji uchodzi za ciężki grzech
3. Straciłeś większość kontaktów z ludźmi, bo zapewne obracałeś się głównie wśród ŚJ.

Wobec powyższego czujesz się samotny i winny. Możesz wrócić do organizacji odnawiając kontakty towarzystkie i swoistą przyjaźń z Bogiem albo poszukać tego gdzie indziej (opcja ateistyczna raczej Cię nie dotyczy). Nie wiem, jaka jest Twoja sytuacja, ale w niektórych przypadkach czyjeś życie jest tak skorelowane z machiną WTS-u, że trudno zacząć wszystko od nowa (w sensie kontaktów międzyludzich). Nie wiem, czy Ci to pomoże, bo wyglądasz mi na typa, który "swoje wie", ale chciałeś się komuś wypłakać i być może trochę Ci ulżyło. Przynajmniej taka korzyść z naszych wypowiedzi.

#14 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-08-23, godz. 06:44

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...



moje odczucia są prawdziwe. A to co się w przeszłości wydarzyło jest dziś historią.
Analizowałem to na miliony sposobów. Wswych przemyśleniach staram sie byc obiektywny i walczę by nie oszukiwac się podpowiadając sobie to co mi "wygodne". To ja popełniłem błąd i wszelkie konsekwencje są jego skutkiem. Nie oskarżam nikogo, tylko siebie. W życiu radzę sobie, jednak brakuje mi tego co różni nas od zwierząt. Mamy potrzeby duchowe (choc niektórzy zagłuszają je w sobie).
Nie szukam gotowych rozwiązań na tym (czy innym) forum, ani w necie.
Nie istnieją gotowe rozwiązania, a kazdy problem choc moze byc podobny, jednak jest inny.
Jakie wnioski mi sie nasuwają...? Zaskoczyła mnie koleżanka sugerując (jako sposób na życie) znieczulanie się rozrywką. "Dodatek" nie moze stanowic celu sam w sobie.
Dżordż Lewandowski napisał długi esej (a moze rozprawkę) na temat psychologicznej strony medalu, uwięzionych i zniewolonych członków Strażnicy zaczynając jak rzeczoznawca słowami: "Typowy dylemat ŚJ..." Przeczytałem uważnie. Sprytnie starasz się wyjaśnic czytelnikowi, że obraz który widzi to iluzja. Że smak goryczy to złudzenie i podajesz prostą receptę na "załatwienie sprawy". Sęk w braku towarzystwa, więc świetnie zrobiłem, ze tu się znalazłem. Jednak i to nie wiele wnosi w zagadnienie. Nikomu z was nie przyszło do głowy, ze szukam Stwórcy, ale się źle czuję i jestem słaby... Zakładam, ze ludzie się różnią i każdy ten sam widok opisze inaczej. Nie dziwi mnie więc, ze kazdy ma inną wizję problemu. Nie chcę się z nikim przekomarzac czy udowadniac czym jest Prawda i czy jest Prawdziwa. Niech każdy sam sobie to oceni jak mu WYGODNIE. Ale odnosze nieodparte wrazenie, ze choc (jak sądzę) prowadzimy obiektywną rozmowę i wymieniamy sie swoimi spostrzeżeniami, wyjaśniamy czytelnikom KTO ma monopol na RACJĘ, i jak powinno się ją INTERPRETOWAC w jedyny słuszny sposób. Takie moje małe przemyslenia...

Chcesz wrócić do "organizacji"? Bardzo łatwo, udaj się do starszych, wyznaj swój grzech, okaż skruchę i poproś, aby cię przyłączyli bo nie możesz żyć bez organizacji.
Szukasz Boga? Tu może być kłopot, skoro swoje odejście od ludzkiej "organizacji" utożsamiasz z odwróceniem się od Boga i staniem się Jego przeciwnikiem. Najprostszą radą na znalezienie Boga jest ta, aby w modlitwie przyjść do Niego i powiedzieć, że masz pragnienie znalezienia Go i poznania takim, jakim naprawdę jest. Lecz dla osób, które zaufanie Bogu utożsamiają z wiarą w "organizację" i we wszystko, co opublikuje WTS, ta rada jest nieskuteczna. Bo wpierw taka osoba musiałaby pozbyć się "końskich okularów" nałożonych przez WTS. I w tym momencie sam musisz wybrać, czy chcesz powrócić do "organizacji" i cieszyć się namiastką Boga jaką serwuje WTS, czy chcesz naprawdę odnaleźć więź ze Stwórcą.
Czesiek

#15 paradise1874

paradise1874

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 236 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-08-24, godz. 20:01

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...

Nie jesteś odosobnionym przypadkiem. Z pewnością może być Ci trudno odnaleźć się w poświadkowskiej rzeczywistości. Myślę że niepotrzebnie się obarczasz takim ogromnym poczuciem winy. Co skłania Cię do nazywania siebie odstępcą? Na jakiej podstawie uważasz że straciłeś sojusznika w Najwyższym? Czy są to wnioski oparte na Słowie Bożym Biblii czy raczej na kodeksie wyznaniowym organizacji śJ? Na jakiej podstawie nazywasz religię WTS - prawdą? Czego Ci najbardziej brakuje po wyjściu z organizacji, do czego tak tęsknisz? Zachęcam Cię do zbadania organizacji od kuchni a także gruntownego zbadania ich nauk (nie tylko na podstawie wydawnictw WTS)!
Trudno doradzać, każdy przypadek jest inny, każdy z nas popełnia błędy, każdy płaci jakąś cenę, ważne żeby 'odrobić zadanie domowe'. Niemniej na koniec rada, która warto przemyśleć: "nigdy dwa razy do tej samej wody się nie wchodzi"

#16 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-08-24, godz. 21:24

1. Padre Antonio - nieomylny specjalista i wszechrzeczoznawca tematyki ŚJ.

omylny i nie wszech ale jednak mający jakieś tam pojęcie o systemie do którego należał wiele lat mentalnie, a formalnie należy do dziś

Pytanie: jak ma się historia religii, której przewodzi wspomniany Benedykt do określenia jakiego użyłeś: "wspaniałej dziewiczo bezgrzesznej nieomylnej organizacji"

Ma się nijak. Wg moich kryteriów prawdziwości, religia prawdziwa nie musi być bezgrzeszna a tym bardziej dziewiczo-bezgrzeszna, aczkolwiek musi być nieomylna w sensie niezmienna, wykluczająca nowe światło.

#17 fatima178

fatima178

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 32 Postów
  • Gadu-Gadu:8968595
  • Płeć:Male

Napisano 2009-08-25, godz. 13:20

Wizart - nikt nie jest naprawde ekspertem od żadnej sytuacji i postaw, wiekszośc pisze o tym co przeszła i jak głęboko obecnie ma organizację. Może faktycznie zastanów się czego naprawdę chcesz i dąż do tego. Uczymy się na błędach, dlatego nikt ich nie chce powtarzać. Mi brat starzy przypomniał coś mądrego <świnia zawsze wróci do swego gnoju > zależy jak te słowa odbierzesz. Ja do tego gnoju nie wrócę. Osobiście po wykluczeniu sama zainteresowałam sie religią z historycznego punktu widzenia. Wiedza świecka także moze pomóc ukształtować twój własny stosunek do organizacji, dlatego warto zainteresować się nia od wewnątrz. pozdrawiam

#18 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-08-25, godz. 17:29

(...) Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...

Dokąd żyjesz, czujesz, rozumiesz, myślisz, dotąd wszystko jest możliwe. Jeśli wewnętrznie odczuwasz potrzebę powrotu do Organizacji, bo sądzisz, że to Cię właśnie uszczęśliwi i pomoże wrócić do równowagi emocjonalnej i duchowej, to ja nie wiedzę przeszkód. Chyba, że Ty je widzisz, bo przecież sam siebie najlepiej znasz. Jeśli dzięki temu przestaniesz "umierać" i odzyskasz radość życia i spokój, to wracaj do WTS-u.
Dla większości osób, będzących na tym forum, powrót do zboru śJ byłby największą życiową głupotą i duchową porażką. Ale każdy z nas jest inny. Inaczej odbieramy sprawy duchowe, często mamy inne zrozumienie prawd biblijnych, na różne sprawy zwracamy uwagę i nie te same rzeczy nas zachwycają - mamy swój odrębny, duchowy świat. Im bardziej nasz światopogląd przystaje do myślenia ogółu, tym bardziej jesteśmy akceptowalni przez otaczającą nas grupę ludzi i tym łatwiej nas zrozumieć. Nie dziw się, że większość nie zachwyciła się Twoim pomysłem powrotu do zboru, "wchodzeniem drugi raz do tej samej wody". Ja uważam, że czasami trzeba "wejść i trzy razy do tej samej wody" , wtedy ma się pewność nad pewnościami, że nasz wybór jest słuszny. Tyle tylko, że fiksacja(uparte powtarzanie nieskutecznych sposobów zachowania) nie jest sposobem konstruktywnym wyjścia z sytuacji trudnej i marnotrawi się mnóstwo czasu. Ale może dla Ciebie powrót na łono Organizacji jest w tym momencie najlepszym rozwiązaniem...tylko, ze ja wyczuwam u Ciebie zawahanie.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#19 angel

angel

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 23 Postów
  • Gadu-Gadu:Podaj Dłoń 689 65 33
  • Płeć:Male

Napisano 2009-08-27, godz. 21:53

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...


Witam niezwykle serdecznie "Wizart".
Dzięki za otwartość i opisanie przeżyć- po rocznym odejściu z Organizacji ŚJ.Nikt-oprócz Zbawiciela Świata,Pana naszego Jezusa Chrystusa-nie zna dogłębnie przeżyć człowieka.Ewangelista Jan napisał:"Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich,I od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku,sam bowiem wiedział,co było w człowieku"(r.2,24-25).On zna bardzo dobrze twoje rozterki serca. Ja osobiście nigdy nie byłem w Organizacji,lecz nie raz i nie dwa odczułem jak to jest ,kiedy Oni odrzucają wyciągniętą rękę do dialogu .Gdybym był wśród nich,myślę,że miałbym podobne rozterki. Myślisz o powrocie!? Jeśli można coś doradzić,to polecam czytanie Pisma Świętego z jeszcze większą gorliwością jak czytałeś Publikacje Towarzystwa Strażnicy. Doświadcz studiowania Biblii tylko dla siebie,chyba że już to zrobiłeś. Istnieje niestety depresja nie tylko z przeżyć doczesnego życia, ale również z rozterek,które obecnie przeżywasz.
Jest to depresja na tle kryzysu religijnego,spowodowanego brakiem akceptacji przez najbliższych ,którego tłem jest środowisko,z którego na razie wyszedłeś. Ze swojej strony ,życzę Ci zwycięstwa w swobodnym-z modlitwą-czytaniu i rozważaniu Pisma Świętego,ale nie tego ze wspólnoty Organizacji-ja mam je tylko do sprawdzania różnych,interesujących mnie cytatów oraz sprawdzenia ich z innymi przekładami Biblii.Ulubioną Biblią dla mnie jest "Biblia Gdańska",a roboczą Nowy Przekład-inaczej "Warszawska" Z poważaniem -mediator.

#20 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2009-08-28, godz. 20:59

Niemal rok czasu jestem poza społecznością ŚJ. Zrobiłem coś, co spowodowało i w pewnym sensie wymusiło moją decyzję o odejściu. Napisałem list, ze nie chcę żadnych rozmów i wyjaśnień. Odszedłem. Zostałem sam. Odstępca. Po krótkim czasie, gdy emocje i mgła opadła pozostało złe samopoczucie. Nie byłem już po tej stronie, nie miałem już sojusznika w Najwyższym, przyjaciele i rodzina pozostali tam.. we mgle.Smutek, żal, ból, rozpacz, brak perspektyw... Tragiczne samopoczucie. Pustka. Próźnia. mijały miesiące, a ja nadal nie mogłem otrząsną się z takiego kaca. Popełniłem tragiczny błąd. POznałem Prawdę miejąc 19 lat. Po niemal 20-tu latach coś zmiażdżyło moje życie, a decyzje, jakie podjąłem były równie kiepskie jak moje samopoczucie dziś. Nie da się cofną cofnąc czasu ani naprawic tego co zepsute. Życie toczy się nadal i czas leci do przodu. Ja wciąż tęsknię do mojego poprzedniego życia. Każdego dnia umieram, każdego wieczoru rozmyślam i znów konam. Chcę wrócic, ale nie wiem czy jest to możliwe...


Zycie w Organizacji ma swoje zalety. Wypełniony czas, poczucie spełniania misji, towarzystwo osób myślących podobnie. To może nadać sens życiu i pomoże treściwie je spożytkować. Gotowe odpowiedzi na wiele pytań, poczucie bezpieczeństwa, nadzieja ma życie wieczne - większości ludzi to wystarczy. Jednak bycie trybem w większej społeczności niesie tez ograniczenia. Można, bowiem kogoś zgorszyć, zniesmaczyć, podejmuje się zobowiązania i znajdują się tacy, którzy chętnie z nich rozliczają. Można zatracić indywidualność i iść z prądem. Można się rozwijać i uczyć innych. Można uczyć się samemu, możliwe są różne opcje. Zależnie od usposobienia i indywidualnych cech charakteru. Najważniejsze, aby się dobrze czuć tam gdzie się jest. Jeżeli życie nie daje satysfakcji należy wprowadzać w nim zmiany. Niestety czy na lepsze okazuje się często po latach. Po prostu spotyka nas, ludzi wiele niespodzianek. I jest ciekawie.
Ja tam np. strasznie żałuje, że doba ma tylko 24h, z czego muszę przespać parę godzin. Jest tyle ciekawych spraw, jak można się nudzić?


Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych