Skocz do zawartości


Zdjęcie

"nadzieja zmartwychwstania" - materialistyczny redukcjonizm


  • Please log in to reply
34 replies to this topic

#21 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-12, godz. 20:35

wiec jak na bazie algebry liczb naturalnych wyrazisz np element odwrotny dla liczb zespolonych?

Oj, byłoby pisania na kilka stron. Najpierw zredukowałbym liczby całkowite do naturalnych, potem wymierne do całkowitych, potem rzeczywiste do wymiernych a na końcu zespolone do rzeczywistych. Widziałem to w jednej książce i każdy z tych kroków to był jeden rozdział.

Mogę Ci pokazać redukcję liczb całkowitych do naturalnych, ale dopiero za jakiś czas.

#22 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-10-12, godz. 20:59

tytuł i autora mi starczy

#23 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-10-14, godz. 14:57

Jeżeli chodzi o dowody na związek świadomości i mózgu - faktycznie nie były dyskutowane w tym wątku ale w innym, podobnym. Skrótowo: sen, narkoza, uszkodzenie mózgu i idąca za tym zmiana osobowości oraz utrata pamięci, lobotomia itd itp...

Związek mózgu z osobowością, percepcją i ekspresją jest nierozerwalny i niepodważalny. Pokazują to fakty obserwowalne.
Dla mnie mózg jest odpowiednikiem komputera - jego hardware i software determinuje jego możliwości. OK.
Czyli potencjał komputera determinuje programista i projektant i odpowiednio potencjał ciała określił w DNA, Stwórca.
Jednak DZIAŁANIE komputera determinuje UŻYTKOWNIK - on decyduje o czemu komputer służy.
Tak samo to kim jest człowiek jako całość determinuje OSOBA.

Trzeba ciągle uświadamiać sobie, że nawet samosterująca baza badawcza to nie osoba, bo jądro jej działań stanowi komputer, a
  • Komputer nie myśli - on tylko przelicza dane i poddaje się najsilniejszemu bodźcowi
  • Komputer nie tworzy - on reaguje, odtwarza zadane cele,
  • Komputer nie wybiera do czego będzie służył
  • Komputer nie utożsamia się - nie współczuje, nie tworzy sam siebie
U człowieka występują znacznie wyższe zdolności.
  • Człowiek NADAJE ZNACZENIE wszystkiemu, co doświadcza.
  • Człowiek nie musi reagować zgodnie z prawidłowo rozpoznanym przez niego bodźcem - może wybrać śmierć świadomie.
  • Człowiek może kierować się WIARĄ a nie zmysłami
  • Człowiek potrafi WSPÓŁCZUĆ, utożsamić się z kimś innym
To wszystko oznacza że człowiek żyje w wewnętrznym świecie stworzonym przez siebie.
Człowiek tworzy swój nadrzędny system oceniający i sterujący - OSOBISTY SYSTEM WIERZEŃ.
Nasze myślenie to nie prosta reakcja na bodźce fizyczne, bo nie polega na adekwatnym odwzorowywaniu i zapamiętywaniu doświadczeń zmysłowych.
W naszym myśleniu nie chodzi o zbadanie i zapamiętanie co jest przyjemne a co sprawia ból ciału.
Nie chodzi nam o to by wiedzieć do czego dążyć a od czego uciekać, z powodu doznań ciała jakie to powoduje.
My chcemy panować nad bólem i nieprzyjemnymi doznaniami. Jesteśmy gotowi hartować odporność na ból w imię wyższych celów.
Przyjemności cielesne nie stanowią dla nas najwyższych przyjemności, wręcz nudzą nas i osłabiają. Kierujemy się potrzebami wyższego rzędu - potrzebami duchowymi.
Zakres tej zdolności KREOWANIA WYBORÓW przerasta zdolności wszelkich zwierząt żyjących na ziemi.

Przykładem tego jest posługiwanie się SŁOWEM - systemem umownych, abstrakcyjnych znaczeń:

  • wykształcił 6000 języków gramatycznych
  • wykształcił setki systemów PISMA
  • posługuje się NARZĘDZIAMI - nadaje funkcje obiektom świata
  • tworzy KULTURĘ i SZTUKĘ
  • posługuje się PIENIĄDZEM PAPIEROWYM - to jedna z najwyższych umownych abstrakcji
Człowiek posiada więc PONADCIELESNĄ zdolność MODELOWANIA świata i podejmowania DECYZJI.
Czy po uszkodzeniu mózgu nadal posiada tą unikalną zdolność? NIe wiem, bo nie mam uszkodzonego mózgu (jak mi sie wydaje ;)).
Natomiast nie wystarcza mi do opisania moich obserwacji procesu myślenia, teoria sprowadzająca myślenie do WYNIKU reakcji komórek.
Owszem bodźce są PRZETWARZANE przez mózg, które podaje jakieś wyniki w postaci myśli.
Zgadzam się, że nasze zachowanie jest w ODRUCHOWE, MECHANICZNE, czyli ZAPROGRAMOWANE.
Ale prawdą jest również, że jest w nas coś więcej niż INSTYNKTOWNE REAKCJE:
  • osoba zmieniać swoje myśli a przez to odczucia a przez to zachowania.
  • osoba może opanowywać odruchy i tworzyć nowe NAWYKI
  • osoba może KREOWAĆ ZNACZENIA - nowe systemy wierzeń nieznane nikomu innemu
  • osoba może ODRZUCAĆ wszelkie uczucia i doznania jakich doświadcza nawet kosztem życia

Trzeba więc być otwartym na zupełnie inną teorię.
Istnieje świat materialny, który jest badany przez nasze ciało. Istnieje świat wewnętrzny - kreowany przez naszego ducha.
Między nimi następuje stały przepływ informacji i ich INTERPRETACJA w obie strony, czyli KOMUNIKACJA.
Ciało jest zarówno narzędziem ODBIERANIA odbierania bodźców jak i narzędziem NADAWANIA przekazywania w formie bodźców.
Dzieje sie to w zakresach DETEKTORÓW jakie posiadamy - zmysłów cielesnych.
Bez odpowiednich funkcji mózgu nie możemy odbierać w pełni rzeczywistości a przez to odwzorowywać jej w myślach np.

  • bez wzroku nie widzimy, a zatem nie posługujemy w myśleniu i wyrażaniu się wyobrażeniami wizualnymi,
  • bez słuchu nie słyszymy i nie posługujemy się w swoim myśleniu pamięcią dźwięków i obrazowaniem słuchowym
  • bez powonienia nie czujemy zapachów a posługiwanie się słowami określającymi zapach nie ma dla nas sensu
  • bez dotyku nie czujemy ani ciepła ani zimna ani lepkości, czy faktury, więc te cechy rzeczywistości są dla nas obce, nieznane i niezrozumiałe
Brak któregokolwiek zmysłu ogranicza naszą zdolność do komunikacji z otoczeniem.
Jednak brak któregokolwiek ze zmysłów nie czyni z osoby rzeczy.

Pytanie zasadnicze jest takie: jaką informację komunikujemy światu poprzez ciało?
Pozornie chodzi o nasze pragnienia, potrzeby, ale one nami nie rządzą.
komunikujemy tylko te PRAGNIENIA które ZDECYDOWALIŚMY SIĘ wyrazić, a zatem WYRAŻAMY WOLĘ.
Komunikujemy to, kim w danej chwili postanowiliśmy być wobec świata, komunikujemy swą aktualną ROLĘ.

Osoba nie jest nawet sumą tych pragnień ani zdolności. Człowiek w życiu odgrywa wiele ról ale żadną z nich nie jest.

Nie potrafimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy człowiek w 100% albo w śpiączce sparaliżowany myśli.
Możemy więc operować w ramach założeń teorii, że MYŚLENIE i DECYDOWANIE jest przymiotem DUCHA a nie ciała.

Przy czym niekoniecznie ta teoria wyczerpuje zagadnienie.
Ja mogę powiedzieć o sobie, że czasami moje myśli biją się ze sobą.
czasami nie umiem zdecydować się czego chcę i dokąd mam zmierzać.
Pismo dzieli człowieka na człowieka cielesnego i duchowego, mówi że mamy grzech i że mamy nad nim panować.
Człowiek jest więc istotą z natury podzieloną, rozdwojoną w duszy, istotą o dwóch sercach.
Pismo mówi również, że choć człowiek wybiera swą drogę to jednak nie kieruje swoim krokiem.
Może więc należ potraktować to dosłownie i wyciągnąć wniosek, że tak jak duch człowieczy ma swój rozum i myśli,
tak również ciało ludzkie ma swój rozum i myśli równolegle do ducha?


Użytkownik bury edytował ten post 2009-10-14, godz. 15:17


#24 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-10-26, godz. 08:51

Przejeżdżałem wczoraj koło warsztatu samochodowego. Stał przed nim wrak samochodu. Nie miał prawie zupełnie jakiegokolwiek wyposażenia. Robił upiorne wrażenie trupa. Pomyślałem sobie, że jest tak straszny jak kości w grobowcu, ale za parę tygodni mechanicy go wyklepią, pospawają, pomalują wyposażą, wsadzą akumulator i odpalą. I będzie jak nowy! I przyszło mi do głowy pytanie - czyż nie tak samo przedstawiają zmartwychwstanie badacze i świadkowie? ... Zupełnie tak samo. Dla nich człowieczeństwo jest cechą ciała człowieka tak, jak "samochodowość" jest cechą konstrukcji samochodu. Wystarczy akumulator z energią, która wprawi wszystko w ruch, charakterystyczny i ściśle określony dla gatunku ruch. Ale przecież auta auta nie żyją, choć funkcjonują! One nie zmierzaja nigdzie, one służą do poruszania się ludziom! Czy tego samego nie mozna powiedzieć o naszych ciałach?

#25 Dreamer

Dreamer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 42 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-29, godz. 12:26

O! moje konto jeszcze działa :) nie spodziewałem się :)

no, ciekawy wątek, przyznaję

chociaż w sumie już ze 2 lata temu gadaliśmy z "Burym" (który to już nick? :) ) o kwestii nieśmiertelności - o tym "ziarenku" zapewniającym ciągłość, o "przyoblekaniu" go w nowe ciało itd.

Fly też niestety może mieć rację - a jeśli tak => jedzmy, pijmy i bzykajmy, bo jutro pomrzemy

osobiście liczę na coś więcej niż piach i robaki po śmierci, ale po przeczytaniu książki pewnego Jezuity zgadzam się z poglądem, że człowiek powinien przede wszystkim zajmować się życiem teraźniejszym
bo po pierwsze - na temat tego przyszłego nic pewnego powiedzieć nie można, po drugie - na temat tego przyszłego nic pewnego powiedzieć nie można, po trzecie ...

(książka "Przebudzenie", Anthony De Mello - polecam)

a po czwarte, skoro tu się urodziliśmy i w takim ciele, to widocznie po to, żeby to życie tak a nie inaczej przeżyć
nabrałem sporego dystansu do tej kwestii i dzięki temu czuję się spokojniejszy
bardziej stresuje mnie teraz walka o byt i o ułożenie sobie szczęśliwego życia tu i teraz

ale fajnie zobaczyć, że żyjecie, że ciągle dyskutujecie

wrażenie mam takie, że wszyscy powoli, powoli doroślejemy i coraz szerzej patrzymy i przełamujemy kolejne i kolejne kręgi umysłowej ciasnoty
przynajmniej ja tak się czuję

pozdrawiam

M.

#26 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-10-30, godz. 18:31

chociaż w sumie już ze 2 lata temu gadaliśmy z "Burym" (który to już nick? :) ) o kwestii nieśmiertelności - o tym "ziarenku" zapewniającym ciągłość, o "przyoblekaniu" go w nowe ciało itd.

(książka "Przebudzenie", Anthony De Mello - polecam)

wrażenie mam takie, że wszyscy powoli, powoli doroślejemy i coraz szerzej patrzymy i przełamujemy kolejne i kolejne kręgi umysłowej ciasnoty
przynajmniej ja tak się czuję

Przeczucia miałem już od dawna, ale zmiana przekonania, wiary, to wielka sprawa i wymaga długotrwałego współdziałania serca i rozumu. Czułem, że dla istnienia osobowości konieczne jest coś więcej niż ciało, ale wyrażenie tego w sposób racjonalny było trudniejsze niż myślałem. Trudne jest samo podważenie wystarczalności ciała i teorii osobowości jako sumy funkcji ciała. Często odczuwałem zakłopotanie nowymi faktami, co owocowało regresją do starych materialistycznych przekonań. Podobnie działały rozbieżności w poglądzie na temat snu po śmierci - ciężko było mi uświadomić sobie, że pojęcie to niekoniecznie oznacza sen duszy. Dziś już to akceptuję choć nie wiem, co to jest. Jak dotąd udaje mi się przede wszystkim falsyfikować dawne przekonania. Budowanie nowych wymaga zaleczenia ran, lęku, że znowu coś przeoczę i kolejny raz wyjdę na głupca. Rozkoszuję się rozpoznawaniem Tajemnic życia i na razie na tym poprzestaję.

Tak, masz rację przełamujemy kolejne kręgi umysłowej ciasnoty. I chwała za to "bogu Nieznanemu"!

Przebudzenie to faktycznie wspaniała książka! Ja również ją gorąco polecam szczególnie świadkom (zanim trafi na Indeks Ksiąg Zakazanych :D )

#27 Dreamer

Dreamer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 42 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-30, godz. 19:42

Wiesz, z tą książką to zupełnie przypadkiem - kolega ze studiów kupił mi tę książkę w prezencie.
Nie było to żadnym duchowym poszukiwaniem. Po prostu dużo gadamy i gość stara się mi pomóc, bo poznał mnie już i wie, że jestem raczej niewesołym koleżką, że się wieloma rzeczami niepotrzebnie przejmuję, że mam myślenie ograniczające (w sensie ograniczające moje działania, możliwości) i takie tam.

Myślę, że "szukanie ducha" jest jak gonienie za wiatrem i zwyczajnie nie ma sensu ponieważ - patrz niżej.

Brakuje nam zmysłu, którym moglibyśmy "widzieć" ducha.
Wiesz, można mówić, że tym zmysłem jest wiara, że jest nim miłość itp. Ale to można obalać materialistycznie - to, o czym pisał Fly - uszkodzenie mózgu i człowiek przestaje odczuwać emocje, przestaje kochać, albo robi się bardzo miły, albo bardzo złośliwy.

Wiara znów nie jest prawdopodobnie niczym więcej jak tylko zestawem zaakceptowanych myśli, wytworzonych samodzielnie lub przekazanych nam przez innych ludzi, zbiorem twierdzeń uznanych przez nas za prawdziwe. Myśl nie jest zmysłem. Jest produktem naszego analizowania docierających do nas informacji. Odkładamy w pamięci myśli, które uznajemy za cenne, za sensowne lub które po prostu lubimy.

Wyobraźnia też nie jest tym "szóstym zmysłem", za pomocą którego możemy zobaczyć Boga. Za jej pomocą możemy również zobaczyć Latającego Potwora Spaghetti. I nie jest to żadnym dowodem na to, że jeden i drugi istnieją.

Nasze ciało po prostu nie posiada zmysłu, którym można zobaczyć Boga, Ducha, czwarty wymiar itd. itp.

A "śpiąca dusza" - żaden problem. Człowiek pozbawiony ciała nie widzi, nie słyszy, nie czuje, nie myśli, więc - jakby twardo spał. O ile wtedy jeszcze "człowiek" istnieje. O tym możemy się przekonać tylko w jeden sposób - umierając. Wszystkie "dowody" które dostarcza się nam za życia można poddać w wątpliwość, a wersji wytłumaczeń na kontakty żywych z umarłymi jest jak wiemy naprawdę dużo.

Nie powróciłem do poszukiwań duchowych. Można powiedzieć nawet, że staram się od nich trzymać z daleka.

Maglowanie tego we wszystkie strony nigdy nie doprowadzi do ułożenia świata w zgadzające się równanie.

A kosztuje mnóstwo czasu i energii, których zwyczajnie szkoda mi tracić na do niczego nie prowadzące wysiłki.

Jest tyle przyjemności życia, które w tym czasie mogą uciec koło nosa.

Myślę, że niewidzialny i nieodzywający się do nas Bóg swoim nieodzywaniem się i swoją niewidzialnością mówi:

"zostaw mnie w spokoju, cielesny człowieku, bo i tak niczego się o mnie teraz nie dowiesz; żyjesz tu i teraz, więc żyj, a nie udawaj, że żyjesz; nie przemieniaj prawdziwego życia które otrzymałeś w życie urojone, w błądzenie w labiryncie przypuszczeń i tak zwanej wiary; PO PROSTU ŻYJ !"

Użytkownik Dreamer edytował ten post 2009-10-30, godz. 19:42


#28 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-10-31, godz. 21:39

Wiara znów nie jest prawdopodobnie niczym więcej jak tylko zestawem zaakceptowanych myśli, wytworzonych samodzielnie lub przekazanych nam przez innych ludzi, zbiorem twierdzeń uznanych przez nas za prawdziwe. Myśl nie jest zmysłem. Jest produktem naszego analizowania docierających do nas informacji. Odkładamy w pamięci myśli, które uznajemy za cenne, za sensowne lub które po prostu lubimy.

Myślę, że można się z tym zgodzić. Nie sposób nie myśleć, nie oczekiwać, nie zakładać niczego.
Choć w moim odczuciu nasze myślenie na ogół opiera się o wiarę, taką dziecinną, prostą, i co ważne - uprzednią w stosunku do obserwacji!
Wiara nie koniecznie jest czymś produktem indukcji z przepływu doświadczeń.
Na odwrót - to wiara indukuje nasze doświadczenia.
Wiara bywa wyrazem marzeń, pragnień jakie żywimy zanim zaczniemy zbierać doświadczenia.
Wiara jakakolwiek by nie było jest z gruntu irracjonalna.
Ona nie ma 100% dowodów. Jest raczej powodem poszukiwania tego, czego nam brakuje.
Wiara to zdolność postrzegania świata w szerszej perspektywie niż w tej jaką daje nam nasze doświadczenie i wiedza.
Ale czy fakt, że jest ona fantazją czyni ją bezwartościową? Ani trochę.
Owszem z góry wiadomo, że jest ona w jakimś stopniu chybiona, nieracjonalna, ale bez wiary nie wynaleźlibyśmy niczego.
Twoja informatyka jest chyba najdoskonalszym przykładem do czego prowadzi marzycielstwo oparte na wierze.
Jakiej wierze? W co trzeba było uwierzyć aby zacząć wymyślać informatykę?
  • Choćby w to, że istnieje coś tak niematerialnego jak INFORMACJA!
  • Choćby w to, że świat jest z gruntu uporządkowany i ma sens
  • Choćby w to, że materia podlega działaniu niewidzialnych sił.
Może w znajdowaniu AKSJOMATÓW okażesz się lepszy ode mnie. Spróbuj!

Ale cokolwiek by powiedzieć, to trzeba trzymać się swoich pragnień!
One też sa irracjonalne, ale co tam!
Chodzenie za marzeniami jest lepsze niż fiksowanie się w krytykanctwie.
I z tego się najbardziej cieszę.
Pozdrawiam

PS

Dziś jak słuchałem Przebudzenia po 16 latach
nie podobało mi się już tak, jak kiedyś.
Był czas, ze pomogło mi przyjąć odpowiedzialność za siebie i swoje wierzenia, gdy byłem religioholikiem.
Dziś wyraźnie czuję jak słabego ducha jest ten duchowy mistrz DeMello.
Cóż, ciastko można zjeść a pestki wypluć.
Życzę udanej lektury.

(który to już nick? :) )

jedno forum - jeden nick. to sie nigdy nie zmienia

Użytkownik bury edytował ten post 2009-10-31, godz. 21:35


#29 Dreamer

Dreamer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 42 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-31, godz. 23:18

wciąż mam tę tendencję do wciągania się w jakieś dyskusje, więc nie będę tego ciągnął
to będzie mój ostatni post w tej dyspucie, a tym bardziej powinien być ostatni, bo jest nie na temat

nie wiem o co w tym wszystkim chodzi (z całym tym dobrem i złem, szczęściem i cierpieniem itepe) i mam to w d u p i e
(użytkownik Dreamer edytował ten post, bo mu jakiś automat d u p ę wykropkował, ale nie z użytkownikiem Dreamerem te numery, wystarczyło dać parę spacji, i automat usuwający brzydkie wyrazy nie dał rady;
a użytkownik Dreamer lubi czytać to, co sam pisze i nadal ma tę chorobę poprawiania 5 razy po sobie, żeby było jak najlepiej)

co będzie, to będzie

mam dość przejmowania się całym światem i tym, że ktoś może być z mojego powodu nieszczęśliwy
skoro Bóg sam nie naprawia świata, dlaczego ja mam to robić?
będę naśladował Jego Doskonałą Obojętność, na tyle, na ile potrafię
jeśli będę kochał, to tylko dlatego, że to uczucie sprawia mi samemu przyjemność

każdy powinien budować swoje szczęście w oparciu o samego siebie, a nie uzależniać go od rzeczy na które nie ma wpływu
uznałem, że rozsądniej jest przestawić swój odbiornik, niż próbować zmieniać wokół siebie świat - co zresztą nie jest możliwe

zatem - jedyną powinnością człowieka jest żyć i wyciskać z życia jak najwięcej
i nie dać z siebie zrobić komukolwiek niewolnika, nie pozwolić nikomu na dyktowanie jak myśleć, co mówić, w co wierzyć, jak żyć

ten De Mello nie jest żadnym mistrzem
niektóre rzeczy trafiły mi do przekonania, inne niekoniecznie
facet często dorabiał sobie filozofię do swojego sposobu życia
do tego na przykład, że dał się zniewolić jakimiś ślubami czystości

ok, kończę, bawcie się dobrze...
...jeśli sprawia wam przyjemność takie dyskutowanie

gorzej, jeśli to jest sposób na zabijanie lęków
a trudną sztuką jest do tych lęków się przyznać

a, walić to pisanie
idę sobie zrobić dobrą herbatę

Użytkownik Dreamer edytował ten post 2009-10-31, godz. 23:24


#30 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-12-07, godz. 09:05

Bury - przemyślenia ciekawe i w dużej mierze zgodne z moimi. Tylko z jednym się nie zgadzam. Napisałeś w ostatnim akapicie, że 'musi istnieć jakieś kontinuum...".
Nie, nie musi. Całkiem możliwe, że Strażnica ma rację co do natury ludzkiej duszy do jej śmierci. A po śmierci - myli się. Po prostu niczego już nie ma.

Wydaje mi się, że w tym co napisałeś jest sprzeczność. Jeśli Strażnica ma rację co do natury egzystencji naszej jaźni, że jest projekcją ciała a nie bytem odrębnym, to musi mieć rację, że ze śmiercią następuje unicestwienie absolutne i pozostają tylko wspomnienia. To przecież ona mówi, że "po prostu niczego nie ma już".

PS

Pamiętam jak te poglady podobały się materialistom jakich spotykałem na mojej drodze (wydawaliśmy się sobie wtedy tacy racjonalni :) :) :) ) Przytaczaliśmy przykład światła, które raz odbite nie zanika ale leci przez cały Wszechświat i gdzieś tam ktoś może teraz ogląda mnie jak się rodziłem, czy byłem mały! Ale to przecież nie ja a tylko odbicie światła, takie wspomnienie. Ten odblask nie żyje, nie może sie zmienić, nie ma samośwaidomości. To tylko pamięć o nas. Strażnica nie może mieć racji jeśli jest dla nas nadzieja na życie pomimo śmierci.

#31 JacekP

JacekP

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 387 Postów
  • Lokalizacja:Anglia

Napisano 2009-12-21, godz. 22:42

Dla niektórych z nas nie ma nadziei. Niektórzy nie są wstanie zmienić siebie. Teoretycznie, każdy jest w stanie- praktycznie- nie. To tak jak zmienić upodobania a nawet jeszcze trudniej. Na przykład lubisz kobiety, ale nie jesteś w stanie pokochać (w ten sposóB) mężczyzny. Proste: wybierasz kobietę, Proste: wybierasz śmierć. Nie rozumiesz dlaczego tak jest, ale tak po prostu jest. Człowiekowi dano wybór, ale jest on ograniczony. Czy Bóg spytał się żołnierza Filistyna, czy na pewno chce walczyć z ludem Izraela? Taki żołnierz poszedł na pewną śmierć... Czy spytał się Judasza, czy chce zostać zdrajcą? Nie, ale ktoś musiał to zrobić, żeby się wypełniło pismo. Może nazwiesz to niesprawiedliwością, ale studiując Biblią zauważysz, że sprawiedliwość jest rozważana w innej i bardzo szerokiej kwestii. Jeśli wierzysz w swoją duszę nieśmiertelną, to czemu nie zakończysz w sposób prosty egzystencji na tym świecie? Bo nie wierzysz na tyle, by to zrobić... Wierzysz w swoje ciało i je codziennie myjesz, perfumujesz, karmisz i zaspakajasz. O ileż lepiej by było, jakbyś uwierzył w Boga i Jezusa i postępował według mierników. Robiłbyś byś to co zwykle, czegoś byś nie robił bo to złe, a robiłbyś coś innego bo to dobre, ale wówczas byś się nie rozczulał w dywagacjach na temat duszy, tylko byłbyś prostolinijny.
Nie reprezentuję żadnej organizacji. Moje wypowiedzi nie mają nic wspólnego z żadną organizacją, czy też grupą ludzi, którzy działają w określonym celu. Jakakolwiek zbieżność poglądów nie powinna być utożsamiana z poglądami, tudzież poglądem osób, organizacji, społeczności. Zastrzegam sobie prawo do interpretacji, formatowania, edycji moich wypowiedzi oraz udzielania wyjaśnień i sprostowań.

Pozdrawiam!

#32 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-12-22, godz. 06:38

Jeśli wierzysz w swoją duszę nieśmiertelną, to czemu nie zakończysz w sposób prosty egzystencji na tym świecie?


bo Pan powiedział np. 'nie zabijaj'?

#33 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-22, godz. 16:37

Jeśli wierzysz w swoją duszę nieśmiertelną, to czemu nie zakończysz w sposób prosty egzystencji na tym świecie? Bo nie wierzysz na tyle, by to zrobić...

Albo dlatego, że ktoś boi się pójść do piekła za taki czyn, bo w większości doktryn jest za to przewidywana taka kara. Ale ja myślę, że chodzi po prostu o chęć do życia, która jest widoczna nawet w zwierzętach, które również nie chcą umierać mimo, iż raczej nie interesują się takimi rozważaniami...

Zresztą kiedyś spotkałem się z takim stwierdzeniem, że nawet samobójcy nie chcą umierać, tylko po prostu nie mają już siły żyć na Ziemi.

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#34 JacekP

JacekP

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 387 Postów
  • Lokalizacja:Anglia

Napisano 2009-12-22, godz. 20:45

Czyli samobójcy nie mają duszy i wolą iść do piekła jeśli jednak ją mają? (dusza jako pojęcie nieśmiertelnej duszy)

Są zwierzęta, które popełniają samobójstwa, z pewnością liczą na coś lepszego po śmierci :)
Nie reprezentuję żadnej organizacji. Moje wypowiedzi nie mają nic wspólnego z żadną organizacją, czy też grupą ludzi, którzy działają w określonym celu. Jakakolwiek zbieżność poglądów nie powinna być utożsamiana z poglądami, tudzież poglądem osób, organizacji, społeczności. Zastrzegam sobie prawo do interpretacji, formatowania, edycji moich wypowiedzi oraz udzielania wyjaśnień i sprostowań.

Pozdrawiam!

#35 bury

bury

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 593 Postów
  • Lokalizacja:Rybnik

Napisano 2009-12-29, godz. 22:15

Czyli samobójcy nie mają duszy i wolą iść do piekła jeśli jednak ją mają? (dusza jako pojęcie nieśmiertelnej duszy)

Są zwierzęta, które popełniają samobójstwa, z pewnością liczą na coś lepszego po śmierci :)


Są ludzie, którzy uważają, że stracili duszę a z nią chęć do życia. Kto wie, może się nie mylą w swoich odczuciach?




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych