Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy Bóg istnieje?


  • Please log in to reply
13 replies to this topic

#1 qwaz

qwaz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 136 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-06, godz. 07:57

Wiara z perspektywy Boga
"Czy Bóg oczekuje od ludzi kultu? Dlaczego miałby chcieć, żeby ludzie w niego wierzyli? Zakładając, że stworzył świat i na końcu człowieka czy nie byłoby z jego strony to narcystyczne? Jak Bóg, który stworzył człowieka z tymi wszystkimi zmysłami i rozumem, w całej swojej doskonałości może wymagać kultu i składania mu czci. Wyposażając w zmysły, daje on człowiekowi narzędzia do badania świata. Dając je człowiekowi jakby mówił: ,,używaj swoich zmysłów, daję ci je, abyś dzięki nim poznawał świat, który stworzyłem." Wiara to przyjęcie istnienia czegoś bez żadnego dowodu potwierdzającego ten fakt. Czy gdyby Bóg oczekiwał od człowieka kultu nie dałby mu zmysłu, dzięki któremu człowiek nie miałby co do istnienia Boga wątpliwości? Bez niego człowiek nie ma pewności co do istnienia Boga. To jakby Bóg zapomniał dać człowiekowi dowodu na swoje istnienie. Stawia to człowieka w takiej sytuacji, że albo musi wierzyć coś czego nigdy nie widział, nie miał z tym realnej fizycznej styczności, albo musi podejść racjonalnie i nie wierzyć. Bo racjonalnie patrząc nie ma dowodów na istnienie Boga. Osoby, które uważają się za wierzące często mówią, że dowodem na to, że Bóg istnieje jest to, że czują to. To jest dla mnie cynizm i nie mogę tego potraktować poważnie. Z takim rozmówcą rozmowa często nie ma sensu. Tego typu argumentacja to jak mówić, że konik polny rozumie język człowieka i tłumaczyć to: ,,bo tak czuję". Takie osoby często nie mają żadnej wiedzy odnośnie powstawania religii i zwyczajnie boją się myśleć na ten temat po swojemu. Po co Bóg stworzył świat i człowieka? Czy istota doskonała ma potrzeby? Czy człowiek musi podobać się Bogu?

A może Bóg nie wymaga od człowieka kultu. A może Boga nie ma."



źródło:
http://czy-bog-istni...a.html#comments

Użytkownik qwaz edytował ten post 2009-12-06, godz. 09:38


#2 slawo66

slawo66

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 20 Postów

Napisano 2009-12-06, godz. 08:21

gdyby był Bóg nie byłoby głodu ani holokaustu amen.

#3 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-12-06, godz. 09:46

No tak, Boga nie ma a wszystko powstało samo. Przecież to logiczne ;)

Użytkownik ble edytował ten post 2009-12-06, godz. 10:25


#4 qwaz

qwaz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 136 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-06, godz. 10:15

No tak, Boga nie ma a wszystko powstało samo. Przecież to logiczne.


A tu przykład zwierząt: czy to zachowanie to tylko kierowanie się instynktem?

Małpa mądrzejsza niż (niejeden) człowiek

Zespół biologów z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku postanowił wystawić na próbę inteligencję orangutanów. Pięciu samicom (w wieku 7, 11, 16, 17 oraz 32 lat) dano do rozwiązania zagadkę. Małpom pokazano plastikową tubę z pływającymi na powierzchni wypełniającej ją wody smakowitymi orzechami ziemnymi.

Woda sięgała do jednej czwartej naczynia, w pobliżu nie było też żadnych narzędzi, np. gałązek. Pojemnika nie dało się rozbić. Orangutany wpadły na pomysł, że biorąc do ust płyn znajdujący się w ustawionym w pobliżu poidle i wypluwając go do tuby, mogą podnieść poziom wody i łatwo dostać się do pożywienia.

Na początku dojście do prawidłowego rozwiązania zajmowało im średnio 9 minut. Pod koniec składającego się z 10 prób eksperymentu, wystarczyło dać małpom pół minuty.

Prymatolodzy byli zaskoczeni uzyskanymi wynikami. Zanim zaczęliśmy, myśleliśmy, że to naprawdę skomplikowane. Gdyby zapytać kogoś w biurze, jak rozwiązać taki problem, wielu ludzi nie potrafiłoby udzielić szybkiej odpowiedzi, a niektórzy prawdopodobnie w ogóle nie poradziliby sobie z problemem – wyjaśnia Natacha Mendes z Wydziału Psychologii Rozwojowej i Porównawczej.

Według Mendes, orangutany musiały utworzyć umysłowy obraz wody, aby rozwiązać przydzielone im zadanie (Biology Letters). Nadal jednak nie wiadomo, czy małpy miały w głowie gotowe rozwiązanie, zanim wypluły pierwszy łyk wody do tuby, czy wpadły na nie, widząc, jak poziom wody w naczyniu podnosi się. Aby to sprawdzić, Niemcy chcą powtórzyć eksperyment z nieprzezroczystą rurą, która nie pozwoliłaby przyglądać się temu, co dzieje się w jej wnętrzu.

Chcąc dostać się do nagrody, naczelne z lipskiego zoo posłużyły się więc płynnym narzędziem.

źródło: http://kopalniawiedz...malpa-2934.html

Tłumaczenie przez WTS, że to tylko wrodzona inteligencja zwierząt wydaje mi się bardzo naciągana.

#5 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-06, godz. 11:22

Ja zastanawiam się nad taka kwestią: wszyscy chrześcijanie wierzą,że bóg jest pełen miłości i psalmy i wiersze piszą o tym i pieśni śpiewają,że wybacza,wybacza,wybacza setki,tysiące razy...a Adamowi nie wybaczył nawet raz.

#6 qwaz

qwaz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 136 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-06, godz. 11:25

Badania nad mową zwierząt i porozumiewaniu się z człowiekiem trwają od lat.
Artykuł Rozmowa z goryliczką Koko nasuwa wiele pytań:
http://niniwa2.cba.p...liczka_koko.htm
czy to:
http://archiwum.wiz....97/97062400.asp
Jak te zdolności wytłumaczyć ?

#7 qwaz

qwaz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 136 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-06, godz. 12:53

A jeszcze w temacie małpki Bonobo.

http://www.ateista.p...cles.php?id=225
lub:
http://mforum.pl/Sek...obo-t14403.html
Uwaga tekst tylko dla dorosłych!

Jak wynika z artykułu małpka Bonobo czyli szympans karłowaty uprawia seks dla przyjemności, przeszły test samoświadomości i niektóre osobniki bonobo zostały nauczone jezyka zawierającego ponad 3000 słów (to przypuszczalnie większy zasób słów niż niektórych znanych mi ludzi).
W zasadzie całe struktura życia społecznego tej małpki opiera się na seksie.
A niemal w 98 procentach ich materiał genetyczny pokrywa się z ludzkim.

Pozdrawiam

Użytkownik qwaz edytował ten post 2009-12-06, godz. 12:54


#8 Profanka

Profanka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 487 Postów
  • Lokalizacja:z południa

Napisano 2009-12-06, godz. 18:54

No właśnie! Do czego jest Bogu potrzebna cześć oddawana przez ludzi??? :o :o :o
Dlaczego tak Mu zależało, żeby jej nie oddawali komuś innemu???
Kiedyś trochę gnębiły mnie te pytania a raczej brak sensownej odpowiedzi na nie.
Zasadniczym efektem grzechu było uświadomienie sobie przez rajską parę własnej nagości. Jak mogli sobie to uświadomić skoro każde z nich było pięknie odziane we własną skórę, tak jak pozostałe żywe istoty w ogrodzie?
Sensownym wytłumaczeniem wydaje się koncepcja, że po zjedzeniu rzeczonego owocu otworzyły im się oczy i zobaczyli podobnych do siebie ...tylko ubranych(!).
Wtedy dopiero mogli osądzić, żę są nadzy. Kogo mogli zobaczyć? Może kogoś kogo nie mogli zobaczyć wcześniej.
W 28 rozdziale księgi Ezechiela powiedziano o Synu Jutrzenki - "okryciem jego były..." i dalej następuje wykaz drogich kamieni i złotych ozdób stworzonych w tym samym dniu co i on.
Czy zatem istnieje Bóg taki jak go przedstawiają religie? Czy może jest zupełnie inny?
Oddawanie czci jednak mamy niejako we krwi, bo wszystkie kultury oddawały komuś cześć.
?????????
... I poznacie prawdę , a prawda was wyswobodzi ... Cóż to jest prawda?

#9 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-07, godz. 13:04

No tak, Boga nie ma a wszystko powstało samo. Przecież to logiczne ;)


ale moglo istniec od zawsze i nie potrzebuje powstawac ;)
przeciez to logiczne ;) ;)

No właśnie! Do czego jest Bogu potrzebna cześć oddawana przez ludzi??? :o :o :o
Dlaczego tak Mu zależało, żeby jej nie oddawali komuś innemu???



po za tym Bog potrzebowal złota, srebra, ziemi, krwi ludzkiej, krwi zwierzecej i nikt tego nie rozumie...

naprawdę?
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#10 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-07, godz. 13:56

Czy Bóg istnieje? Oczywiście!!!

Ha! Jak jednak odpowiedzieć na pytanie, które nie ma odpowiedzi? A może to pytanie ma drugie dno i wcale nie porusza zagadnienia, którego pozornie dotyczy? A może należy się nawrócić, to znaczy zawrócić i pójść innym tropem, mniej tajemniczym, bardziej ludzkim, nam bardziej znanym, nie nadprzyrodzonym.

Szukajmy zatem tropu.

Jedno trzeba przyznać wiara w Boga jest wyzwaniem. Wiara określa człowieka, kształtuje jego życie, ma wpływ na decyzje i pozostaje niejednokrotnie w sprzeczności z ludzkimi pragnieniami.
Dlaczego o tym piszę? Bo sprzeczność ta jest iskrą, zapalnikiem, który zdetonował w nas ogromne pragnienie odkrycia tego czego nie możemy do końca zobaczyć. Siebie. Sprzeczność ta jest również motorem popychającym nas w kierunku działań abstrakcyjnych, duchowych, niezrozumiałych i nie objętych przez fizyczność.

Tak, tak drodzy SZTUKA!

A sam Bóg… Bóg sam w sobie jest krystalicznie czysty, nie można mu niczego zarzucić, gdyż jest doskonałym absolutem w założeniu. Próby obarczania Boga winą za cierpienia ludzkości są zatem bezzasadne, omijają one bowiem Boga całkowicie. Ktoś powie jak to gruby drabie?!
A tak to, gdyż w rzeczy samej te właśnie zarzuty tak naprawdę skierowane nie są przeciw Bogu, tylko ludziom, którzy w niego wierzą. Jak się okazuje to właśnie ich obowiązkiem jest „bronić Boga”.

Tak - brzmi to jak paradoks. Ciężar obrony spada na ludzi wierzących. Bo Bóg milczy, ale mówi w wierzących.
I jest to ciężar, który jednej osobie dźwiga się lżej, drugiej z wielkim trudem. Jest to ciężar paradoksu mający wymiar kosmiczno egzystencjonalny, niepojęty i niewytłumaczalny. Próba wyjaśnienia kończy się na zdegradowaniu tożsamości do pozycji kruchej istoty, schylającej głowę pod wpływem niewiedzy.

Czy ludzie mają predyspozycje do wiary? Wydaje się, że tak. Z moich wieloletnich doświadczeń, obserwacji i rozmów z całą pewnością stwierdzam, że pewni ludzie mają predyspozycje do zakorzenienia w swoim sercu wiary, a innym przychodzi to z trudem. Na tym polu powstają częste nieporozumienia lub wierzy się w utarte stereotypy. Na przykład ludzie niewierzący często są zdania , że wyznawcy Boga to ludzie słabi, podatni na manipulacje i wpływ bardziej inteligentnych osób. Są niejednokrotnie przekonani, że wierzący potrzebują swoistej protezy psychologicznej, która pomaga im w radzeniu sobie z rzeczywistością i co najgorsze wyśmiewają ich za wiarę w Boga. Jak widać w związku z takim stereotypowym myśleniem budzą się negatywne emocje. Z kolei ludzie wierzący ulegają mitom stwierdzającym, że osoby nie wyznające żadnej wiary, lub którym trudno jest uwierzyć w Boga i go pokochać, to ludzie o twardych sercach, to ludzie niepokorni lub z gruntu źli i na pewno nieszczęśliwi. Niejednokrotnie w różnych religiach takie osoby określa się odpowiednią terminologią, która dla osób niewierzących oczywiście jest obraźliwa. Z obu tych poglądów rodzi się krzywdzące generalizowanie dla przeciwnych stron. Prawidłowe eksponowanie tych dwóch skrajnych postaw musiałoby objawiać się przez wspólne zrozumienie tolerancję i wiedzę. Światła osoba niewierząca będzie zatem szanowała poglądy i potrzeby duchowe wierzących. Wierzący natomiast powołując się na swój „dekalog” będzie prowadził własne życie drogą miłości do wszystkich ludzi bez wyjątku. Sprawy te wydają się oczywiste jednak przychodzą ludziom z wielkim trudem.

Która z dróg zatem jest łatwiejsza? Z powyższego wynika, że dla osób wierzących, łatwa droga, to tak zwana „szeroka droga” to droga niewierzących. Wierzący niejednokrotnie uważają, iż ateiści, agnostycy to ludzie, którzy poszli na łatwiznę, oddali się swym rządzom i są pędzeni jak stado kóz na zatracenie. Twierdzą tak pomimo tego, iż w większości wypadków są to normalni ludzie wychowujący dzieci, zarabiający na swoją rodzinę i realizujący się w otaczającej ich rzeczywistości. Z kolej niewierzący widzą w osobach religijnych tych, którzy chcą aby nimi kierowano, mówiono im dokładnie co jest dobre a co złe, widzą w nich ludzi leniwych intelektualnie, z zamkniętymi umysłami, wpatrzonymi w tak zwane guru. W obu grupach, możemy oczywiście dostrzec tego typu postawy, czyli skrajne lenistwo duchowe i moralne oraz skrajne lenistwo intelektualne i ślepą wiarę.


Nasuwa mi się w związku z tym twierdzenie, ze rozmawianie o Bogu w kontekście jego istnienia lub nie jest rozmawianiem nie na temat. Jest w rzeczywistości marnowaniem cennego czasu. Coraz mocniej zaczynam się skłaniać ku temu, aby nie podejmować takich tematów. Są one zwykłą zabawą intelektualną, która po jakimś czasie się nudzi. Jest rozmową, ani nie z Bogiem, ani nie o Bogu.

Jednak warto dyskutować o sobie. Temat czy Bóg istnieje jest tak naprawdę dyskusją z ludzkim fenomenem wiary, z jej konsekwencjami, zaletami i wadami, ale nie jest dyskusją o Bogu, który zawsze będzie projekcją naszej nieskończonej wyobraźni, jest wiec dyskusją o nas samych, zatopionych w Bogu, który jest w nas i nigdy bez nas. Temat ten jest próbą naszej wyrozumiałości, tolerancji i intelektu, jest testem nas samych.


Czyż to nie wspaniale tak bawić się umysłem.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2009-12-07, godz. 14:06

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#11 paradise1874

paradise1874

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 236 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-12-07, godz. 14:05

źródło:
http://czy-bog-istni...a.html#comments

Patrząc z czysto ludzkiego punktu widzenia, załóżymy że sprawiliśmy komuś naprawdę cenny prezent. Uczyniliśmy to z serca, ze szczerej miłości do tej osoby a także dla własnej satysfakcji. Czy w dowód wdzięczności będziemy oczekiwali niekończących się podziękowań, wspominania tego faktu, otrzymywania od obdarowanego przez nas innych prezentów? A jak czuli byśmy się gdyby osoba, którą obdarowaliśmy wciąż opowiadała innym jacy to my jesteśmy hojni i wspaniali? Z pewnością sytuacja stała by się niezdrowa zarówno dla darczyńcy jak i obdarowanego. Inną sprawą jest uszanowanie prezentu i dbanie o niego. Bo gdybyśmy ofiarowali ów drogocenny prezent a obdarowana osoba poprostu by o to nie dbała, zapewne byłoby nam przykro.
Podobnie rzecz ma się z Bogiem, dał nam życie, piękną planetę do zamieszkania i za to należy Mu podziękować. O zdrowie, życie i nasze 'mieszkanie' należy dbać. Ale czy całe nasze życie ma polegać na nieustających podziękowaniach, służbie itp...? Czy Bóg, który obdarował nas różnymi zdolnościami będzie się radował kiedy je zaprzepaścimy a w zamian poświęcimy się ciągłym modlitwom, czytaniu Biblii, literatury Biblijnej, chodzeniu na zebrania, kongresy itd... Myślę że nie o to chodzi w służbie dla Boga, a raczej o to byśmy wzrastali w świadomości, czyniąc postępy na drodze poznania życia pamiętając w tym wszystkim o Stwórcy.

#12 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-12-07, godz. 22:00

Czy Bóg istnieje? Oczywiście!!!

Ha! Jak jednak odpowiedzieć na pytanie, które nie ma odpowiedzi? A może to pytanie ma drugie dno i wcale nie porusza zagadnienia, którego pozornie dotyczy? A może należy się nawrócić, to znaczy zawrócić i pójść innym tropem, mniej tajemniczym, bardziej ludzkim, nam bardziej znanym, nie nadprzyrodzonym.

Szukajmy zatem tropu.

Jedno trzeba przyznać wiara w Boga jest wyzwaniem. Wiara określa człowieka, kształtuje jego życie, ma wpływ na decyzje i pozostaje niejednokrotnie w sprzeczności z ludzkimi pragnieniami.
Dlaczego o tym piszę? Bo sprzeczność ta jest iskrą, zapalnikiem, który zdetonował w nas ogromne pragnienie odkrycia tego czego nie możemy do końca zobaczyć. Siebie. Sprzeczność ta jest również motorem popychającym nas w kierunku działań abstrakcyjnych, duchowych, niezrozumiałych i nie objętych przez fizyczność.

Tak, tak drodzy SZTUKA!

A sam Bóg… Bóg sam w sobie jest krystalicznie czysty, nie można mu niczego zarzucić, gdyż jest doskonałym absolutem w założeniu. Próby obarczania Boga winą za cierpienia ludzkości są zatem bezzasadne, omijają one bowiem Boga całkowicie. Ktoś powie jak to gruby drabie?!
A tak to, gdyż w rzeczy samej te właśnie zarzuty tak naprawdę skierowane nie są przeciw Bogu, tylko ludziom, którzy w niego wierzą. Jak się okazuje to właśnie ich obowiązkiem jest „bronić Boga”.

Tak - brzmi to jak paradoks. Ciężar obrony spada na ludzi wierzących. Bo Bóg milczy, ale mówi w wierzących.
I jest to ciężar, który jednej osobie dźwiga się lżej, drugiej z wielkim trudem. Jest to ciężar paradoksu mający wymiar kosmiczno egzystencjonalny, niepojęty i niewytłumaczalny. Próba wyjaśnienia kończy się na zdegradowaniu tożsamości do pozycji kruchej istoty, schylającej głowę pod wpływem niewiedzy.

Czy ludzie mają predyspozycje do wiary? Wydaje się, że tak. Z moich wieloletnich doświadczeń, obserwacji i rozmów z całą pewnością stwierdzam, że pewni ludzie mają predyspozycje do zakorzenienia w swoim sercu wiary, a innym przychodzi to z trudem. Na tym polu powstają częste nieporozumienia lub wierzy się w utarte stereotypy. Na przykład ludzie niewierzący często są zdania , że wyznawcy Boga to ludzie słabi, podatni na manipulacje i wpływ bardziej inteligentnych osób. Są niejednokrotnie przekonani, że wierzący potrzebują swoistej protezy psychologicznej, która pomaga im w radzeniu sobie z rzeczywistością i co najgorsze wyśmiewają ich za wiarę w Boga. Jak widać w związku z takim stereotypowym myśleniem budzą się negatywne emocje. Z kolei ludzie wierzący ulegają mitom stwierdzającym, że osoby nie wyznające żadnej wiary, lub którym trudno jest uwierzyć w Boga i go pokochać, to ludzie o twardych sercach, to ludzie niepokorni lub z gruntu źli i na pewno nieszczęśliwi. Niejednokrotnie w różnych religiach takie osoby określa się odpowiednią terminologią, która dla osób niewierzących oczywiście jest obraźliwa. Z obu tych poglądów rodzi się krzywdzące generalizowanie dla przeciwnych stron. Prawidłowe eksponowanie tych dwóch skrajnych postaw musiałoby objawiać się przez wspólne zrozumienie tolerancję i wiedzę. Światła osoba niewierząca będzie zatem szanowała poglądy i potrzeby duchowe wierzących. Wierzący natomiast powołując się na swój „dekalog” będzie prowadził własne życie drogą miłości do wszystkich ludzi bez wyjątku. Sprawy te wydają się oczywiste jednak przychodzą ludziom z wielkim trudem.

Która z dróg zatem jest łatwiejsza? Z powyższego wynika, że dla osób wierzących, łatwa droga, to tak zwana „szeroka droga” to droga niewierzących. Wierzący niejednokrotnie uważają, iż ateiści, agnostycy to ludzie, którzy poszli na łatwiznę, oddali się swym rządzom i są pędzeni jak stado kóz na zatracenie. Twierdzą tak pomimo tego, iż w większości wypadków są to normalni ludzie wychowujący dzieci, zarabiający na swoją rodzinę i realizujący się w otaczającej ich rzeczywistości. Z kolej niewierzący widzą w osobach religijnych tych, którzy chcą aby nimi kierowano, mówiono im dokładnie co jest dobre a co złe, widzą w nich ludzi leniwych intelektualnie, z zamkniętymi umysłami, wpatrzonymi w tak zwane guru. W obu grupach, możemy oczywiście dostrzec tego typu postawy, czyli skrajne lenistwo duchowe i moralne oraz skrajne lenistwo intelektualne i ślepą wiarę.


Nasuwa mi się w związku z tym twierdzenie, ze rozmawianie o Bogu w kontekście jego istnienia lub nie jest rozmawianiem nie na temat. Jest w rzeczywistości marnowaniem cennego czasu. Coraz mocniej zaczynam się skłaniać ku temu, aby nie podejmować takich tematów. Są one zwykłą zabawą intelektualną, która po jakimś czasie się nudzi. Jest rozmową, ani nie z Bogiem, ani nie o Bogu.

Jednak warto dyskutować o sobie. Temat czy Bóg istnieje jest tak naprawdę dyskusją z ludzkim fenomenem wiary, z jej konsekwencjami, zaletami i wadami, ale nie jest dyskusją o Bogu, który zawsze będzie projekcją naszej nieskończonej wyobraźni, jest wiec dyskusją o nas samych, zatopionych w Bogu, który jest w nas i nigdy bez nas. Temat ten jest próbą naszej wyrozumiałości, tolerancji i intelektu, jest testem nas samych.


Czyż to nie wspaniale tak bawić się umysłem.

Mój przyjacielu, jeśli Bóg istnieje, to ja mu dziękuję za cud Twojego istnienia! Oddajesz to, czego ja sam nie umiem ubrać w słowa. Martwię się jednak, gdyż czuję, jak bardzo się przy tym spalasz. Wysyłasz sygnały - mayday, mayday myśląc, że nikt ich nie słyszy. Wątpisz, czy ktokolwiek Cię rozumie. Wiedz jednak,że moja dusza płacze, gdy płacze Twoja.

Również i ja uważam, że Bóg istnieje. Nie postrzegam go jednak jako sędziwego, mądrego staruszka. Nie postrzegam również jako zatroskanego ojca ludzkości. Postrzegam go jako energię. Pozytywną energię. Energię, z której zrodził się cały nasz wszechświat. Dostrzegam tą boską, pozytywną energię w wielu ludziach, którzy mnie otaczają. Dostrzegam ją również w Tobie i za to dziękuję Bogu! Kimkolwiek jest.

#13 qwaz

qwaz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 136 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-08, godz. 10:51

Świadkowie Jehowy i inni wierzący twierdzą, że ludzie mają wewnętrzną potrzebę wiary i oddawania czci Bogu.

Lecz co na to biologia?
Co się dzieje z mózgiem człowieka wierzącego i ateisty?
Trwają badania , które wskazuję , że płaty skroniowe lub inne obszary mózgu są odpowiedzialne za naszą religijność.
W ostatnich latach powstała nowa dziedzina wiedzy - neuroteologia, która stara się zgłębić to zagadnienie.

Cytat z opracowania Maji Kochanowskiej:

Zdaniem Persingera doświadczenia religijne i wiara to nic innego, jak elektryczne anomalie w ludzkim mózgu.

http://neuro-skoki.info/artykuly/religia.htm
http://www.scientifi...od-in-the-brain

Nie zamierzam tu nikomu burzyć wiary, ale te naciągane przez ŚJ dowody na istnienie Boga (np w książcee stwarzanie) skłoniły mnie do poszukiwania odpowiedzi.

Widzę, że moje wątpliwości wywołują pewną nerwowość na tym forum :}
Nie bójcie! Dążmy do prawdy, a zacznijmy od podstaw.
pozdrawiam

#14 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-10, godz. 15:22

A tutaj, jakby kogoś interesowało jest dość ciekawa wypowiedź fizyka, a zarazem protestanckiego teologa.

Użytkownik Terebint edytował ten post 2009-12-10, godz. 15:22

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych