Oczywiscie, ze sami. Majac, czy nie uprawnienia do tego, ale beda to robic sami z prostego powodu - kasa.czy bracia będą sami organizowac "teokratyczny kurs odśnieżania dachów" czy zlecą przeszkolenie jakiejś firmie zewnętrznej?
Gospodarz Sali Królestwa/Zgromadzeń
#21
Napisano 2010-02-18, godz. 07:01
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#22
Napisano 2010-02-23, godz. 17:59
Często było tak,że zapraszano go powiedzmy na grilla czy na wyjazd nad jezioro ale nie miał na to czasu.
Pewnego razu przychodzi starszy z komitetu utrzymania sali i mówi,,bracie trawa żółknie,za mało podlewasz jakie to świadectwo dla organizacji.
Mija kilka dni przychodzi pan spisać liczniki na wodę i mówi do męża,,o widzę macie największy rachunek za wodę w całym mieście.
Bracie za dużo podlewasz.
#23
Napisano 2010-02-24, godz. 07:12
Aj ta Twoja fantazja :-)Przejdźmy może od tematu odśnieżania do podlewania trawy przy Sali Królestwa.Mój mąż jak mieszkał na sali to w roku 2004 było upalne lato i mąż bardzo dużo podlewał praktycznie nie miał czasu dla siebie.
Często było tak,że zapraszano go powiedzmy na grilla czy na wyjazd nad jezioro ale nie miał na to czasu.
[...]
Jakbys miala ogrodek to wiedzialabys o tym ze sie nie podlewa w upal roslin w ciagu dnia tylko wieczorem po zachodzie slona :-)
Te Twoje bajki sa juz nudne, serio.
Użytkownik edd edytował ten post 2010-02-24, godz. 07:12
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#24
Napisano 2010-02-24, godz. 08:50
Mieszkalem przez 2 lata w niewielkiej miejscowości jako pionier stały w starym domu będącym zarówno sala królestwa jak i moim miejscem zamieszkania.
Dom był drewniany, nie ocieplany w jakis szczególny sposób a w niewielkiej dobudówce wielkości 1,5 mkw była prowizoryczna łazienka. Bywało ciężko- szczególnie w zimę kiedy woda w rurach zamarzala. Palenie w piecu zarówno na własne potrzeby jak i sali było dosyć uciązliwe chociaż z czasem mozna sie było przyzwyczaić. Warunki , co zapewne potwierdzi Edd będący tam nie raz były dosyc spartańskie ale towarzystwo braci przychodzących przed i zostajacych po zebraniu było raczej plusem. Nigdy nie narzekałem (choć mieszkałem tam z 2 innymi braćmi) na warunki.
Było to troche jak taki teokratyczny surwiwal. Stało sie to taka normą że kiedy przyjeżdzaly do nas ośrodki pionierskie- zaczynały doceniac bardziej swoje mieszkania i sale królestwa. Poniekąd z perspektywy czasu wspominam mieszkanie tak jak życie w muzeum- nie ze względu na wartość nieruchomości czy tego co w środku ale na to jak to wszystko było wiekowe.
Podsumowując- uważam tamten czas za bardzo ciekawy. Sporo sie tam nauczyłem. Myslę że najwięcej pokory
#25
Napisano 2010-02-24, godz. 09:35
Przejdźmy może od tematu odśnieżania do podlewania trawy przy Sali Królestwa.Mój mąż jak mieszkał na sali to w roku 2004 było upalne lato i mąż bardzo dużo podlewał praktycznie nie miał czasu dla siebie.
Cały dzień podlewał i nawet na grilla nie mógł pójść z tego powodu Wyrzucona nie wątpię w prawdziwość przytaczanych przez Ciebie zdarzeń, ale...chyba trochę je koloryzujesz,aby były bardziej dramatyczne.Niepotrzebnie.
#26
Napisano 2010-02-24, godz. 14:39
Jak się pracuje na całym etacie, jest się pionierem stałym, są zebrania, prowadzi się grupę książki (4-5 km od Sali Królestwa)i jeszcze obowiązki na sali itd., to raczej niewiele czasu pozostaje do dyspozycji na przyjemności. Z czegoś trzeba rezygnować. A co do koloryzowania to jeśli ktoś koloryzuje to mój mąż (a to nie w jego stylu), ja tego nie przeżyłam. To są przeżycia mojego męża, który wtedy był kawaleremCały dzień podlewał i nawet na grilla nie mógł pójść z tego powodu Wyrzucona nie wątpię w prawdziwość przytaczanych przez Ciebie zdarzeń, ale...chyba trochę je koloryzujesz,aby były bardziej dramatyczne.Niepotrzebnie.
#27
Napisano 2010-02-24, godz. 14:40
Potwierdza[...]
Warunki , co zapewne potwierdzi Edd będący tam nie raz były dosyc spartańskie ale towarzystwo braci przychodzących przed i zostajacych po zebraniu było raczej plusem. Nigdy nie narzekałem (choć mieszkałem tam z 2 innymi braćmi) na warunki.
[...]
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#28
Napisano 2010-02-24, godz. 20:06
Jak się pracuje na całym etacie, jest się pionierem stałym, są zebrania, prowadzi się grupę książki (4-5 km od Sali Królestwa)i jeszcze obowiązki na sali itd., to raczej niewiele czasu pozostaje do dyspozycji na przyjemności. Z czegoś trzeba rezygnować. A co do koloryzowania to jeśli ktoś koloryzuje to mój mąż (a to nie w jego stylu), ja tego nie przeżyłam. To są przeżycia mojego męża, który wtedy był kawalerem
Twój post o podlewaniu został tak napisany,że wynikało z niego jakby Twój mąż cały dzień podlewał trawnik i dlatego nie miał na nic czasu.W każdym razie ja tak zrozumiałam. Jeśli oprócz podlewania miał do wypełnienia wszystkie te obowiązki, które wymieniłaś no to jasne,że na grilla czasu nie miał
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych