Skocz do zawartości


Zdjęcie

To twoja wina...


  • Please log in to reply
28 replies to this topic

#1 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-23, godz. 14:11

Pisałam już w innym temacie o moim komitecie sądowniczym, ci którzy czytali to wiedzą o co chodzi.

Teraz jednak zdarzyło się coś nieprzyjemnego - narosły wzajemne oskarżenia i pretensje, pewna osoba powiedziała że ją okłamywałam, w sumie ma rację, przez pół roku nie wiedziała o moim drugim życiu, ale napisała mi to wszystko w oskarżającym napastliwym tonie, tak jakbym musiała się przed nią kajać, jej zachowanie jest co najmniej dziwne, bo uważała mnie za bliską osobę, nie wiem skąd ta myśl, bo była moją "przyjaciółką" tylko wtedy kiedy źle jej się wiodło.. 

Natomiast druga osoba stała się nagle "kochająca" i wspaniałomyślna, chyba tylko po to aby później zacząć wyciągać "brudy" z mojego życia. Przy czym ja nie pozostałam dłużna, mówiąc jej, że nie była taka w pewnym bardzo trudnym dla mnie okresie życia. Temat o relacjach z innymi w zborze wyniknął stąd z tego, że komitet obwinił mnie, za to że nie utrzymywałam bliskich kontaktów z nikim w zborze, i przez to doprowadziłam się do obecnego stanu, śmiech na sali, to oni nie wiedzą co się dzieje w ich piaskownicy.



Jak to ktoś napisał na forum: "po komitecie odechciało mi się być ŚJ". Mi tak samo. 

Nie ma nic gorszego niż zło wyrządzone z miłości :(



Użytkownik miszmasz edytował ten post 2010-02-23, godz. 14:12


#2 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2010-02-23, godz. 15:58

Miszmasz! Na pewno nie są to przyjemne sytuacje, ale z czasem uświadomisz sobie, że opinia tych ludzi liczy się tak samo jak opinia pierwszego lepszego obcego człowieka spotkanego na ulicy. Oni nie byli ani nie są Twoimi przyjaciółmi- sama Biblia mówi, że przyjaciel kocha w każdym czasie i rodzi się bratem na czas udręki. Czy te słowa pasują do tych ludzi? Ten rodzaj warunkowej "miłości" jaki przejawiają, to jakiś sekciarski instynkt, który ma chronić grupę. Ty jako jednostka nie masz dla nich znaczenia. Odetnij się i zacznij żyć! Powodzenia!!!

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#3 Gandalf

Gandalf

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 107 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Śląskie

Napisano 2010-02-23, godz. 17:16

Podpisuję się pod wpisem andreaZZ oburącz. Trzymaj się Miszmasz, nie daj się! Z czasem znajdziesz prawdziwych przyjaciół, takich, których oddanie nie będzie warunkowe. Powodzenia.
After being asked about his thoughts on Dirac's views, Wolfgang Pauli remarked "If I understand Dirac correctly, his meaning is this: there is no God, and Paul Dirac is his Prophet".

#4 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-02-23, godz. 20:15

Teraz jednak zdarzyło się coś nieprzyjemnego - narosły wzajemne oskarżenia i pretensje, pewna osoba powiedziała że ją okłamywałam, w sumie ma rację, przez pół roku nie wiedziała o moim drugim życiu, ale napisała mi to wszystko w oskarżającym napastliwym tonie, tak jakbym musiała się przed nią kajać, jej zachowanie jest co najmniej dziwne, bo uważała mnie za bliską osobę, nie wiem skąd ta myśl, bo była moją "przyjaciółką" tylko wtedy kiedy źle jej się wiodło.. 

Natomiast druga osoba stała się nagle "kochająca" i wspaniałomyślna, chyba tylko po to aby później zacząć wyciągać "brudy" z mojego życia. Przy czym ja nie pozostałam dłużna, mówiąc jej, że nie była taka w pewnym bardzo trudnym dla mnie okresie życia.


To było do przewidzenia, że po twoim wykluczeniu rozpocznie się lawina plot, pomówień i innych niepotrzebnych bzdur łącznie z oskarżaniem przez pseudoprzyjaciół oraz wątpliwym przypływem dobroci ze strony niektórych osób. Ja po wykluczeniu nie miałem tego gadania wprost do mnie ze strony zboru, może dlatego że praktycznie prawie nigdy nie miałem żadnych konkretnych kolegów/koleżanek/przyjaciół w zborze. Za to była lawina wewnętrznych plot ze strony pewnej osoby, być może miało to wpływ na inne osoby w zborach skutkiem czego plotkowanie na mój temat przybrało na sile. Na szczęście po pewnym czasie sprawiedliwość nabrała jaśniejszych dla mnie barw za sprawą odejścia z organizacji tej osoby, mam nadzieję, że niektórzy wyciągnęli z tego lekcję dla siebie, żeby nikogo pochopnie nie osądzać i nie obrzucać za jego plecami mięsem. Po raz kolejny twierdzenie, że życie z czasem wszystko weryfikuje okazało się prawdą.

Temat o relacjach z innymi w zborze wyniknął stąd z tego, że komitet obwinił mnie, za to że nie utrzymywałam bliskich kontaktów z nikim w zborze, i przez to doprowadziłam się do obecnego stanu, śmiech na sali, to oni nie wiedzą co się dzieje w ich piaskownicy.


Nie przejmuj się, mi to samo gadali. Organizacja jako główną przyczynę "choroby duchowej" osoby wykluczonej praktycznie zawsze wymienia brak uczęszczania na zebrania i brak utrzymywania bliskich kontaktów w zborze. Zapomina jednak o tym, że na tych zebraniach często wcale nie otrzymuje się żadnej konkretnej i praktycznej pomocy, nie mówiąc już o członkach zboru którzy często nie nadają się na dobrych przyjaciół albo nigdy nie mają czasu zajmując się wiecznie własnymi sprawami. U mnie tak było że często nawet do służby ciężko się było umówić a jak już do tego doszło to brat/siostra nie przychodził na umówione miejsce lub "odmawiał się" przed samym terminem służby, często przez inną osobę ze zboru-pośrednika (co by nie najeść się wstydu/nie narazić na niezadowolenie?).

Sama widzisz ile były warte te znajomości w zborze. Koleżeństwo i przyjaźń są niczym jeśli są warunkowe.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-02-23, godz. 20:47


#5 hadassa

hadassa

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 34 Postów
  • Gadu-Gadu:21794430
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Holandia

Napisano 2010-02-23, godz. 20:33

przeczytaj spokojnie Mateusza 13-36;42 i zapamietaj ze rozmawiac bedziesz z "chwastami"wiec sie nie obawiaj. Zycze powodzenia!

#6 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-24, godz. 17:45

Dziękuję Wam za słowa otuchy :) bo już zaczynałam wątpić w siebie, że może rzeczywiście mają rację.. Jest dokładnie tak jak piszecie, co do słowa. A dzisiaj poszłam zanieść tylko list, żeby nie mieć drugiego komitetu, bo uparto się, że jak nie drugi komitet to musi być list, więc zaniosłam, i miałam 40 minutowy wykład jaka to ja jestem niewdzięczna, małowierna, itp. Ech.Pewnie to zbieg okoliczności, bo parę godzin później miałam wizytę dwóch "sióstr", które mówiły coś o sprawach organizacyjnych zboru, ja na to, że mało w takim razie wiedzą, bo ja już nie jestem ŚJ, nie były jakoś szczególnie zdziwione, jedna od razy spytała konkretnie czy wyszłam za mąż za tego faceta :D chciały koniecznie wiedzieć co się stało, czy to coś poważnego, że może jednak da się to wszystko naprawić. Oczywiście niczego się nie dowiedziały. Rozstałyśmy się w pokoju :]

#7 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2010-02-24, godz. 17:53

Dziękuję Wam za słowa otuchy :) bo już zaczynałam wątpić w siebie, że może rzeczywiście mają rację.. Jest dokładnie tak jak piszecie, co do słowa. A dzisiaj poszłam zanieść tylko list, żeby nie mieć drugiego komitetu, bo uparto się, że jak nie drugi komitet to musi być list, więc zaniosłam, i miałam 40 minutowy wykład jaka to ja jestem niewdzięczna, małowierna, itp. Ech.Pewnie to zbieg okoliczności, bo parę godzin później miałam wizytę dwóch "sióstr", które mówiły coś o sprawach organizacyjnych zboru, ja na to, że mało w takim razie wiedzą, bo ja już nie jestem ŚJ, nie były jakoś szczególnie zdziwione, jedna od razy spytała konkretnie czy wyszłam za mąż za tego faceta :D chciały koniecznie wiedzieć co się stało, czy to coś poważnego, że może jednak da się to wszystko naprawić. Oczywiście niczego się nie dowiedziały. Rozstałyśmy się w pokoju :]

prawdopodobnie to nie ostatnia wizyta; cierpliwosci w odmawianiu 'zeznan' zycze

#8 hadassa

hadassa

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 34 Postów
  • Gadu-Gadu:21794430
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Holandia

Napisano 2010-02-24, godz. 17:58

Witaj Miszmasz! Jestesmy razem na poczatku nowej drogi, zycze Ci wytrwalosci,duzo radosci, samych dobrych chwil. Zaczynamy nowe zycie bez straznicowego piekla duchowego i mysle,ze damy sobie rade,jestesmy dzielne niewiasty i podolamy jakos. Pozdrawiam goraco!!

#9 wyrzucona

wyrzucona

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:lubuskie

Napisano 2010-02-24, godz. 18:11

Witaj Miszmasz! Jestesmy razem na poczatku nowej drogi, zycze Ci wytrwalosci,duzo radosci, samych dobrych chwil. Zaczynamy nowe zycie bez straznicowego piekla duchowego i mysle,ze damy sobie rade,jestesmy dzielne niewiasty i podolamy jakos. Pozdrawiam goraco!!

A ja się do tych słów też przyłączam. wyrzucona

#10 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-24, godz. 18:21

Mogę teraz o sobie powiedzieć, że jestem głęboko wierzącym ateistą :( Smutne ale prawdziwe. To musimy założyć wygodne buty, bo długa droga w podróży ku wolności :)

#11 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2010-02-24, godz. 19:57

życzę powodzenie i wytrwałości na nowej drodze, a droga naprawdę jest wąska.
pozdrawiam Andrzej

#12 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-02-24, godz. 20:04

Dziękuję Wam za słowa otuchy :) bo już zaczynałam wątpić w siebie, że może rzeczywiście mają rację.. Jest dokładnie tak jak piszecie, co do słowa. A dzisiaj poszłam zanieść tylko list, żeby nie mieć drugiego komitetu, bo uparto się, że jak nie drugi komitet to musi być list, więc zaniosłam, i miałam 40 minutowy wykład jaka to ja jestem niewdzięczna, małowierna, itp.


Widać chyba strasznie im zależało, żeby za wszelką cenę cię zatrzymać. Być może dostrzegli coś, w czym jeszcze mogłabyś być im "przydatna". A może po prostu chcieli ci udowodnić jacy to oni są mądrzy i jaka to jest twoja wielka wina. Ja na szczęście nie miałem takiego wykładu, pozamykali się bo widzieli że nie jestem taki głupi jak sobie początkowo wyobrażali. Zresztą oni już wcześniej pewnie uznali że jestem do niczego, więc wcale się nie dziwię.

Wszystkiego dobrego.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-02-24, godz. 20:09


#13 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-24, godz. 20:48

ble nie wiem co oni mają w głowach, ale duża większość mojego byłego zboru to fanatycy, szczególnie ten starszy, któremu zaniosłam dzisiaj list. On po prostu nie rozumie dlaczego ktoś kto kiedyś był blisko Boga mógł odejść od niego, dlaczego. Ciągle zadawał mi to pytanie: "dlaczego? ja tego nie rozumiem". A ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie :(

#14 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2010-02-24, godz. 20:54

ble nie wiem co oni mają w głowach, ale duża większość mojego byłego zboru to fanatycy, szczególnie ten starszy, któremu zaniosłam dzisiaj list. On po prostu nie rozumie dlaczego ktoś kto kiedyś był blisko Boga mógł odejść od niego, dlaczego. Ciągle zadawał mi to pytanie: "dlaczego? ja tego nie rozumiem". A ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie :(


uhuh zasadniczy blad: nie odchodzisz od Boga tylko od ludzi ~~

#15 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2010-02-24, godz. 20:57

Ciągle zadawał mi to pytanie: "dlaczego? ja tego nie rozumiem". A ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie :(

Dziewczyno, Ty już nie musisz odpowiadać na to pytanie. Rozkoszuj się szczęściem, jakie daje ta świadomość.

Życzę spokojnej wędrówki przez życie! Wędrówki w zgodzie z sobą, z własnym sumieniem! Powodzenia.

#16 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-24, godz. 21:06

rhundz nie odeszłam od Boga, nadal w niego wierzę, ale nie odgrywa on teraz w moim życiu żadnej roli. To już lepiej być chyba ateistą, zresztą sama nie wiem kim już jestem, i w co wierzę, stąd mam taki, a nie inny nick. Plus jeden taki, a może minus.. że nie mam już ochoty na poznawanie innych religii, na szukanie, kiedyś przechodziłam prawie z jednej do drugiej, a z katolicką byłam razem w trzech. Moje obecna myśl przewodnia: Bóg jak jest to dobrze, jak go nie ma to też dobrze. :|pawdob7 muszę się tego nauczyć, że "nie muszę". Dzięki :)

Użytkownik miszmasz edytował ten post 2010-02-24, godz. 21:10


#17 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2010-02-24, godz. 21:14

(...) zresztą sama nie wiem kim już jestem, i w co wierzę (...)

Swego czasu wielu z nas pisało kim teraz jest -->link

Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2010-02-24, godz. 21:19


#18 miszmasz

miszmasz

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 57 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-24, godz. 21:48

Swego czasu wielu z nas pisało kim teraz jest -->link



Zastanawia mnie jedno: jak religia, która naucza o Bogu, bo przecież w pewien sposób to robi, (a przyznam szczerze, że religia ŚJ pomogła mi uwierzyć w Boga, zaufać mu, nawiązać więź) sprawia, że po jakimś czasie człowiek staje się obojętny na to wszystko, staje się nawet ateistą, albo agnostykiem. Przecież Bóg się nie zmienia..Zostałam pozbawiona nadziei, jak chyba większość tutaj, a jeżeli nie ma nadziei, to nie ma nic, to nie ma po co żyć.

#19 hadassa

hadassa

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 34 Postów
  • Gadu-Gadu:21794430
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Holandia

Napisano 2010-02-24, godz. 22:12

Napisalam Tobie dzisiaj, ze zaczynamy teraz nowe zycie, piekme,wolne,radosne.
Skup sie na tym co cieszy a nie na tym co boli.
Jestesmy dzielne, damy sobie rade-bedziemy sie wspierac.
Czeka nas tyle wspanialych rzeczy,jeszcze mamy duzo do zrobienia----USMIECHNIJ SIE!!!!
Wiara tu nie ma znaczenia, skup sie na tym co masz dobrego, wyzwolilas sie, otworzylas nowa przyszlosc--korzystaj z niej.
Poczatki sa trudne,ale zobaczysz znajdziemy jeszcze spokoj ducha.
Pozdrawiam goraco!

#20 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2010-02-24, godz. 22:23

Zastanawia mnie jedno: jak religia, która naucza o Bogu (...) sprawia, że po jakimś czasie człowiek staje się obojętny na to wszystko, staje się nawet ateistą (...)

Wiesz, dobre pytanie. Nie mam pojęcia. Może kulminacją wiary w Boga jest właśnie ateizm? Może na końcu tej wiary dochodzi się do ściany? Naprawdę nie wiem jak to potoczyło się u mnie. Choć szczerze przyznaje, ze dopiero nauka, ateizm i ewolucjonizm spowodował, że wszystko zaczęło układać się w logiczną całość, że znalazłem przekonywujące odpowiedzi.

Ja światopoglądu nie wybierałem. Został mi on narzucony. Urodziłem się jako śJ. Mój dojrzały wybór, to ten obecny. Nie oczekuje jego akceptacji, szacunku, zrozumienia. Proszę jedynie o to, abyśmy potrafili wzajemnie się w siebie wsłuchiwać. To wystarczy.

Zostałam pozbawiona nadziei, jak chyba większość tutaj, a jeżeli nie ma nadziei, to nie ma nic, to nie ma po co żyć.

Głowa do góry! Zostałaś pozbawiona nadziei na co? na zbawienie? czym jest zbawienie? życiem wiecznym? powtórką życia? doładowaniem konta?

Wszystko ma swój początek i koniec. Nasze życie też. To jedna z niewielu prawd absolutnych. Nie mam wątpliwości, że umrę. Umrą też moi bliscy. Nie przygnębia mnie ten fakt. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że odkąd zaakceptowałem własną śmierć, własne przemijanie zacząłem bardziej cenić zwykłe radości, cenić małe sprawy, smakować życie. Poczułem spokój.

Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2010-02-24, godz. 22:38





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych