Skocz do zawartości


Zdjęcie

Honor a miłość Biblijna


  • Please log in to reply
10 replies to this topic

#1 caius

caius

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 888 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-06, godz. 13:41

Chrześcijanin kieruje się wiarą w Boga,a Biblia jest fundamentem Jego credo ,co do realizacji miłości,a miłośc ( nie koniecznie dla Niego)jest wyidealizowana.

Człowiek honoru - weżmy niewierzący - ,który ma wartości i zasady etyczno-moralne(które po częsci pokrywają się z Biblią) kieruje się miłością asertywną,a zarazem twardą postawą.

- Miłośc biblijna (wyidealizowana) kiedy ktoś na nią pluje powie : "pada deszcz" i dumnie staje się martyrologiem.
- Honor powie : "plujesz,także uważaj"

Patriota ( a uważam się za Niego) deklaruje swój patriotyzm : " jam nie z soli ani z roli,ale z tego co mnie boli" jest adekwatne do mojej agnostyckiej miłości (honorowej) : "jam z kości i krwi uczuc o honor swój zadbam".

Moje pytanie jest takie,za jaką miłością opowiadają się Inni Forumowicze,a może jest miłośc pośrodku tych dwóch miłości ( znamy greckie odpowiedniki miłości : agape,storge,fileo,eros czy jedna z tych miłości może byc honorowa?)

Użytkownik caius edytował ten post 2010-07-06, godz. 16:03

"Przez świat idę w szlachetnych celach,ale gubię kompas życia i nie wiem dokąd zmierzam,będąc w matni ... sensualnej" - caius


VIS ET HONOR ... ET AMOR


//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related

#2 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2010-07-06, godz. 19:49

miłość chrześcijańska czy ogólnie chrześcijańska postawa życiowa
przynajmniej wg mnie
nie musi oznaczać braku honoru czy godzenia się na złe traktowanie

przykładowo zapytam, jak wg was powinna zachować się kobieta
będąca chrześcijanką która np. padnie ofiarą obleśnego molestowania

dajmy na to w tramwaju jakiś podpity żul zacznie ją obmacywać.

wg mnie, kobieta powinna po chrześcijańsku dać mu w gębę
i to mocno tak żeby nie tylko nosił pięć palców na twarzy
przez tydzień ale żeby usiadł z wrażenia.

co więcej, wg mnie, gdyby nic nie mowiła albo tylko prosiła
grzecznie szeptem żeby dał jej spokój, postąpilaby niezgodnie
z zasadami chrześcijańskimi.

#3 caius

caius

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 888 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-06, godz. 20:23

miłość chrześcijańska czy ogólnie chrześcijańska postawa życiowa
przynajmniej wg mnie
nie musi oznaczać braku honoru czy godzenia się na złe traktowanie

przykładowo zapytam, jak wg was powinna zachować się kobieta
będąca chrześcijanką która np. padnie ofiarą obleśnego molestowania

dajmy na to w tramwaju jakiś podpity żul zacznie ją obmacywać.

wg mnie, kobieta powinna po chrześcijańsku dać mu w gębę
i to mocno tak żeby nie tylko nosił pięć palców na twarzy
przez tydzień ale żeby usiadł z wrażenia.

co więcej, wg mnie, gdyby nic nie mowiła albo tylko prosiła
grzecznie szeptem żeby dał jej spokój, postąpilaby niezgodnie
z zasadami chrześcijańskimi.


Bardzo uniwersalne i w/g mnie prawidłowe zachowanie tej przykładowej kobiety i Twojego Sebastian prawidłowego zrozumienia miłości ... honorowej - chrześcijańskiej jak zwał tak zwał,ale miłości. :) .
"Przez świat idę w szlachetnych celach,ale gubię kompas życia i nie wiem dokąd zmierzam,będąc w matni ... sensualnej" - caius


VIS ET HONOR ... ET AMOR


//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related

#4 kremówka

kremówka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 244 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-07, godz. 11:24

miłość chrześcijańska czy ogólnie chrześcijańska postawa życiowa
przynajmniej wg mnie
nie musi oznaczać braku honoru czy godzenia się na złe traktowanie

Powiem więcej,nie ma miłości chrześcijańskiej bez miłości własnej "kochaj blizniego,jak siebie samego".

#5 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-07-07, godz. 15:41

W kwestii honoru to może ten fragment z nauki Jezusa?

"Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. A kto by cię przymuszał..." Mat 6:38-42

A o miłości biblijnej:

" Słyszeliście, ze powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a bedziesz mial w nienawiści nieprzyjaciela swego. A ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Abyscie byli synami Ojca waszego (...)Bo jeslibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią? (...) Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebiański doskonały jest." Mat 6:43-48

Przypomina mi jeszcze jedno zdarzenie z życia Jezusa. Ogród Getsemane, scena pojmania Pana i honorowa postawa Piotra. Apostoł staje w obronie swego mistrza, wyciąga z pochwy miecz i ucina żołnierzowi ucho. Jezus gani porywczego Piotra, ale nie za natychmiastową reakcję na aresztowanie, raczej, wg mnie, za wybór niewłaściwej metody obrony Pana. Uczniowie przecież byli przygotowani na tragiczne zakończenie działalności Jezusa, byli świadomi w jakim celu przyszedł na ziemię Mesjasz i ta pogłębiona wiedza powinna implikować odpowiednie przyjęcie rozgrywających się zdarzeń. Piotr zachował się nieadekwatnie do posiadanej wiedzy, naiwnie jak dziecko.

Chrześcijanin ma prawo zachowywać się honorowo, czyli stawać w obronie własnych racji i wyznawanych wartości. Nie powinnien jednak zapominać, udawadniając w praktyce wyznawane zasady, o równoważeniu swego słusznego oburzenia altriustyczną miłością. Chodzi o przejawianie wnikliwości i rozeznania. Gwałtowna reakcja nie zawsze jest opcją najrozsądniejszą, jak pokazuje to przykład Piotra. Czasami pozorny ubytek na honorze przynosi kilkakrotny wzrost w nawróceniu kogoś ze złej drogi. Zdarza się, że miłość chrześcijańska bywa zawstydzająca dla bądzącego nieświadomie człowieka i przywołuje winowajcę do naprawy sytuacji. Czasami potrzebna jest reakcja natychmiastowa, jak pokazał to w przykładzie Sebastian.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#6 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-08, godz. 06:40

Moje pytanie jest takie,za jaką miłością opowiadają się Inni Forumowicze,a może jest miłośc pośrodku tych dwóch miłości ( znamy greckie odpowiedniki miłości : agape,storge,fileo,eros czy jedna z tych miłości może byc honorowa?)



miłość uwarunkowana jest instynktem :)
martyrologów stwarzamy My, bo ich potrzebujemy do dalszych celów.

opowiadam się za miłością taką jaką mogę dać, wynikającą z aktualnego stanu emocjonalnego, reszta jest nie do przewidzenia.

klasyfikowanie milości to tylko pomoc w zrozumieniu istnienia pewnego rodzaju emocji. same emocje nie podlegają żadnym zasadom w sensie absolutnym, dlatego historia pokazuje, ze odpowiednia fala i wzburzenie emocji, łamie kazde prawo, po to by po destrukcji przejsc w stan kreatywnosci.

to cecha jednostki, więc i zarazem tłumu.
w tych falach emocji religia odgrywa ogromną rolę, kreując rowniez odpowiedni do stanu rzeczy obraz Boga.

obraz autorytatywny (patryjarchat), karzący ojciec prawodawca i rozkazodawca, fundamentalizm, ten wizerunek inspiruje do pozyskiwania np. przestrzeni zyciowej, milosc do swiata zewnetrznego, jest projekcją boskiego gniewu, z milosci ukaramy narody (zabierzemy im lizaka bo.. bo mnie tauś kocha bardziej), aby wszystkim (ludowi wybranemu) było lepiej. poglady egipcjan, persów, babilonczykow, zydow.


obraz boga troskliwego, przebaczającego (matryjarchat), odpuszcza winy, nie chce zabijać, blogoslawi plonom, dzieciom, opiekuje sie ludzmi, zbawia. milosc ma charakter humanistyczny, humanizm staje sie filozofią przewodnią. wizerunek ten inspiruje do np. polepszenia zycia jednostki, milosc jest projekcją matczynej bezgranicznej empatii i zrozumienia wszystkiego co dzieje sie wewnątrz czlowieka. Bog jest jak kokosz, zbierajacy pisklęta.


zatem - wszyscy jestesmy dziecmi i ciagle projektujemy milosc rodziców, tych mieszkajacych na ziemi i tych wewnątrz naszych głów.

a milosc dzieci - to nieprzewidywalnosc i nielogiczność

więc jak dzieci, kierujące się swoją nielogiczną milością chcemy widzieć to co chcemy i porządamy. nowa zabawka na wystawie w postaci raju, zbawienia, porwania i co tam jeszcze przyslania rzeczywistość. dla obrony tej rzeczywistosci stworzymy nawet martyrologow, ktorzy poswiecili sie juz w imie idei, w ktora chcemy wierzyc.

dlatego nie potrzebni nam są wszyscy martyrolodzy, skrzetnie ich posegregujemy, poszukamy tylko tych co uskutecznią ewolucję naszej religii. (instynkt grupy)

nie stworzymy przeciez martyrologów pogan, którym palono księgi, ich dorobek kulturalny i dziedzictwo narodowe. nie postrzegamy ich jako nieszczesliwych ludzi, walczących o swój honor (dobro grupy), ktorzy staneli na krawedzi końca swojego swiata.

przeciez nasz Bóg, którego im dalismy ich kocha i zbawi!

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-07-08, godz. 07:05

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#7 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-25, godz. 16:44

Warto zauważyć, że miłość boga ewoluuje razem z ewolucją społeczną narodów spisujących poszczególne księgi biblijne. Podobnie ich rozumienie boga, sprawiedliwości, lojalności, nagrody za wierność, etc.
Stary testament dopuszcza miłość okazywaną na zasadzie: ciebie lubię, więc pozabijam twoich wrogów. Lub: ciebie lubię, ale jak będziesz mi nieposłuszny to cię zabije. Może nawet też twoją rodzinę i bliskich, zwierzęta domowe, a dom zamienię na ustęp publiczny.

Później dowiadujemy się, że Jezus przedstawia zgoła inny obraz boga, jego miłości, nagrody, etc.

Miłość jest nie tyle wyidealizowana co subiektywnie pojmowana. Tak naprawdę od tego jakimi jesteśmy ludźmi zależy to czy będziemy postępować humanitarnie. Szeroko to pojęcie ujmując.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#8 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-26, godz. 06:34

Warto zauważyć, że miłość boga ewoluuje razem z ewolucją społeczną narodów spisujących poszczególne księgi biblijne. Podobnie ich rozumienie boga, sprawiedliwości, lojalności, nagrody za wierność, etc.
Stary testament dopuszcza miłość okazywaną na zasadzie(..)



Padre, przyznanie jednak tego, ze milosc do boga jest wynikiem ewolucji spolecznej godzi w samego boga i jednoczesnie nie przyznanie tego stwarza konflikt etyczno- moralny.

gleboko wierzacy czlowiek ma problem ze zrozumieniem boga prymitywnego, ktorego opisujesz, jego zachowanie tlumaczy charakterystyką czasów w jakich zyl ówczesny wyznawca, a przeciez wedlug biblii, czlowiek byl blizszy doskonalosci, powinien nosic w sobie wiecej boskich cech niz kiedykoliwek. a tu niespodzianka, jego milosc jest prymitywna i warunkowa, uzalezniona od akceptacji grupy, jesli bedzie kierowal sie sentymentem, bedzie zagrozeniem dla grupy, pozostawiony z tylu, wyrzucony, odrzucony, wie, ze nie ma szans na przezycie w tym brutalnym, prymitywnym swiecie, wiec nie wymysla i nie filozofuje, tylko sklada ofiary kiedy trzeba, sklada ofiary z siebie bardziej kierujac sie instynktem, strachem niz rozumem, blizszy jest mu swiat zwierzecy i odruchowy, liczy sie dla niego przestrzen zyciowa, kobiety i jedzenie oraz prymitywny kult oparty na zasadzie marzen o wlasnym bogactwie, ktore jednak przekaze swiatynnym bogom pragnacym zlota, mirry, hebanu dla magicznej ochrony tegoż.

co raz bardziej skomplikowane prawa przeplataja sie z obcinaniem dloni kobiecie, ktora dotknela przypadkiem narzadow plciowych, po nie gotowanie kozlecia w mleku matki, rozwarstwienie jest tak ogromne, ze dzisiaj nazwalibysmy czlowieka, ktory pisalby takie prawa we wspolczenym swiecie, sadystą i paranoikiem, ale wierzacy maja mocne filtry emocjonalne, kazace im akceptowac tamten stan jako doskonale prawo, a nie prymitywny poziom ewolucji spolecznej. z tej paranoi bowiem wyrastaly powoli humanitarne iskry, szybko gasnące, ale jednak.


kiedy zatem zastosujemy do w/w sytuacji boga ewoulujacego wraz z rozwojem mysli ludzkiej, sprawe mamy rozwiazaną i zrozumiałą, tyle, ze nauka ta pokazuje, ze bóstwo jest projekcją aktualnych potrzeb, dążeń i pragnien ludzi, wtedy bog tez staje sie bardziej ludzki.

a teraz ironia:
za to dzisiaj w tych najgorszych mozliwych czasach, dniach ostatnich ludzkosci, kiedy zrozumielismy korelacje pomiedzy dziecinstwem i miloscią rodziców, zasade psychologicznej logiki, potrafimy naprawiac ludzi od wewnątrz, bo pojelismy czym jest umysl i jego delikatna struktura, w tych czasach kiedy uwrazliwilismy sie na ból, cierpienie czlowieka i zwierzecia, zrozumielismy wlasną zaleznosc od siebie na zasadzie kontaktow interpersonalnych, relacji miedzyludzkich, uznalismy, ze prawo do wyznania wlasnej religii, bez koniecznosci niszczenia cudzych miast, zabijania dzieci i porywania dziewic dwunastolatek, w tych czasach, w ktorych czlowiek uznal za barbarzynstwo najwyszej klasy prawa dane przez dawnych bogów, ktos mi mowi, ze ten bog wroci i znowu da mi w łeb i to z milosci :blink:

mysle, ze ludzkosc tkwi w jakims wielkim bledzie logicznym, dziwnym uwarunkowaniu, ktore jest wynikiem samoswiadomosci, ludzkosc wymyslila sobie z potrzeby ochrony wlasnej tozsamosci (odzielajac sie od swiata zwierzecego) ojca, ktorego nie moze zrozumiec, bo sama tkwi w paradoksie istnienia, ktorego normalnie (istnienia) nie powinno tutaj byc, bo wszechsiwat nie kocha, wrecz przeciwnie, zabija, no ale jestesmy, zreszta to tez musialo sie stac, bo wszechswiat ma czasu jak marasu i to dla mnie jest bardziej fascynujace od wszystkich milosnych czarno bialych przeslań religijnych typu albo z nami, albo przeciwko nam :(

zatem wymyslilismy ojca, ktory bedzie nas karal, bo jestesmy niedobrzy, zaslugujemy na strofowanie, jego łaskę i matke, ktora nam wszystko przebaczy i zapomni, zrozumie nasz stan i otworzy ramiona. projektujemy w niebo wlasne wewnetrzne rozterki wynikle z potrzeby akceptaci i milosci.

mam nadzieje, ze zanim znikniemy za miliony lat ludzkosc choc przez chwile nacieszy sie w normalny zdrowy sposob zyciem i sobą, doceniajac fakt mozliwosci zobaczenia tego, co nie wymaga zobaczenia.
moze wtedy dopiero spotka nas wymarzona nagroda, ktorą bedzie zrozumienie, ze ten błysk zycia jaki pojawil sie w cyklu bilionow lat nalezy docenic przez bezwarunkową miłość... bez dżihadu, armagedonu, porwania, spalenia.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-07-26, godz. 07:16

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#9 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-26, godz. 07:02

Osobiście chodziło mi o miłość boga, niż miłość do boga ale i tak zgadzam się z tym co napisałeś.
Ewolucja nie jest mądra, efektem ma być skuteczna machina przetrwania (tak, tak odnośnik do Dawkinsa ;) )
Wiara w to co nadprzyrodzone, w wybawiciela, we wszechmocnego dawała skuteczny bodziec do przetrwała. Motywowała do działania.
Co z tego, że często destruktywnego dla innych społeczności. Nikt nie mówił, że interpretacja boskości będzie u każdego homo sapiens identyczna.

Najzabawniejsza definicja boga, a zarazem przedstawiająca sedno sprawy zamieszono na Nonsensopedii. Polecam :)
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#10 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-26, godz. 07:11

dla mnie milosc boga i do niego jest zamknieta w jednym okrągłym pudełku z tkanki kostnej ;)

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-07-26, godz. 07:15

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#11 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-07-26, godz. 09:20

nie da się zaprzeczyć :)
jednak o miłości boga do ludzi mogę poczytać, pofilozofować, wyciągnąć wnioski, etc. nie muszę w niego wierzyć.
miłość do boga to już dosyć warunkowa i musi się objawiać wiarą w niego.

mamy też pewien miks powyższych :) mogę poczytać o miłości do boga, bez konieczności wiary w niego ;)
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych