Skocz do zawartości


Zdjęcie

Polemika: to miłość czy wrogość?


  • Please log in to reply
42 replies to this topic

#21 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2010-08-05, godz. 11:06

Uwazam, ze ludziom o duzym stopniu religijnosci trudno jest zachowac dystans.
Np. ja jako sceptyk, watpiący i poddajacy przewrotnemu mysleniu idee religijną jestem wrogiem Jehowy czy nie? Wedlug zapisow biblijnych, tak. Jestem zwyklym chwastem do wyrwania, gnojem na ziemi, godnym pogardy ze strony sil duchowych odszczepiencem, ktory wlasnym rozumem chce pojac swiat, jakby nie wiedzial, ze ten rozum, to glupota w oczach Boga. Oczywiscie nie pozwalam sobie na takie samoponizenie, ale wierzacy, chcacy nasladowac Boga i przykladajac go za wzor do wszelakich realcji miedzyludzkich musialby przylozyc ten szablon do mnie i nienawidzic zlych filozofow tego swiata.

Powstaje oczywiscie ogromny dyskomfort uczuciowy, poniewaz jako zwierzeta stadne odczuwamy podswiadomą potrzebę troski i empatii, powstaje w nas cos na ksztalt malego buntu, przeciw tak radykalnemu spojrzeniu na oponeta dyskusji. Nasz wewnetrzny humanitaryzm szuka zatem drogi wyjscia i w ewolucji poznawczej swiata ludzkiego, w jego zrozumieniu potrzebujemy oswiecenia, ktore mozemy znalez w slowach Wielkich Prorokow.

Dlatego czlowiek duchowy cytuje sprzeczne do wczesniejszych zalozen slowa, typu :milujcie nieprzyjaciol swoich, nastawcie drugi policzek, takie prawo daje ulge, daje mozliwosc bycia czlowiekiem.

Dla mnie ta sprzecznosc jest abstarkcyjnym tworem, niezrownowazonym stanem emocjonalnym ludzkosci, zatem nie moze byc autorytetem w kwestii prawidlowych realcji czlowieczych. Nie moze poniewaz oparta jest na zbyt duzej dawce emocjii sprzecznych, dajacych mozliwosc wyboru w razie sytuacji tej opcji, ktora akurat bedzie odpowiadala potrzebie osoby religijnej, historia ludzkosci pokazuje, ze taki typ myslenia wykluczal racjonalną, rzeczową dyskusje, oparta na argumentach rozumu, co czesto konczylo sie krwawymi jatkami.

Polemika jest natomiast odzwierciedelniem wnetrza czlowieka i jego charakteu, a nie samym przedstawianiem racji. Istotą polemiki musi byc potrzeba poznawania drugiego czlowieka, trzymanie sie tej zasady wykluczy agresywne zachowanie wojujacego ateisty czy religianta.

Moze malo o tym pisze, ale skoro jest okazja: ja naprawde odbieram wiele ciepla i sily z wiary niektorych osob, sa dla mnie przykladem dobroci i sily, nawet tu na forum, cenie ich za spokoj ducha i wewnetrzna sile, bez wzgledu jak ja osiagneli i wymagam tego samego.

To, ze czasami zaczepnie pytam lub podwazam wiare nie jest podszyste zadna wrogoscią, raczej troską o to by byc moze pokazac inna alternatywną drogę myslenia i uwolnienie umyslu od strachu, poczucia winy czy innych nabytych w trakcie indoktrynacji religijnej trucizn.

Gdyby ktos mogl wejsc w moja glowe zobaczylby spokoj i cisze, ale skoro nie moze tego zrobic to czasami w polemice dostrzega oponeta kroczacego szeroka szatanską drogą :(

pomimo, ze do satanisty mi tak daleko jak do zakonnika, niestety w ujeciu religijnym jestem stracencem, w ujeciu bozym, wrogiem, fajnie jak czasami w ujeciu ludzkim jestem poprostu zwyklym czlowiekiem i z takim polemizujacym, ktory tak uwaza chetnie sie spotkam - czlowiekiem bez etykietki.

Z jednej strony masz rację. Bo każdy człowiek, który żyje w grzechu jest wrogiem Boga i ciąży nad nim Boży gniew. Jest tylko jedne szkopuł, bo tak naprawdę nie ma żadnego człowieka, który by nigdy nie zgrzeszył, a to pokazuje, że każdy człowiek zaczyna swoje życie z pozycji wroga w stosunku do Boga.
I gdyby na tym Bóg poprzestał, to nikt nie miałby szansy żyć wiecznie z Bogiem, a wszyscy by byli skazani na wieczne zatracenie. Lecz Bóg okazał swoim przeciwnikom miłość, bo pozwolił, aby Jego Jednorodzony Syn poniósł karę za grzechy wszystkich ludzi, aby teraz każdy, kto z wiarą przyjdzie do Boga i wyzna, że ufa Chrystusowi i wierzy w to, co on uczynił, otrzymał od Boga w darze łaski przebaczenie grzechów, nowe narodzenie z wody i ducha i nowe życie w Chrystusie.
A jeśli Bóg okazał taką miłość wobec wrogów, to dlaczego nie miałby oczekiwać od tych, którzy są naśladowcami Chrystusa, że i oni będą miłować nieprzyjaciół i nie tylko czynić dobro, ale także i innym głosić tą wieść, że jest zbawienie w Chrystusie dostępne dla wszystkich ludzi, którzy zaufają Bogu.
Czesiek

#22 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-05, godz. 11:50

Pisząc,że każdy człowiek zaczyna swoje życie z pozycji wroga w stosunku do Boga co masz na myśli?

#23 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2010-08-05, godz. 12:02

Pisząc,że każdy człowiek zaczyna swoje życie z pozycji wroga w stosunku do Boga co masz na myśli?

To, że każdy jest grzesznikiem i jako taki (bez łaski Boga) jest Jego przeciwnikiem. I tylko Bóg w swojej łaskawości to może zmienić.


Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie Jego.
11. A nie tylko to, lecz chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz dostąpiliśmy pojednania.
(Rzym. 5:8-11 BW)


Użytkownik Czesiek edytował ten post 2010-08-05, godz. 12:05

Czesiek

#24 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-05, godz. 12:10

To taki "boski plan" -to,że każdy jest do niczego?

#25 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-05, godz. 12:11

Z jednej strony masz rację. Bo każdy człowiek, który żyje w grzechu jest wrogiem Boga i ciąży nad nim Boży gniew. Jest tylko jedne szkopuł, bo tak naprawdę nie ma żadnego człowieka, który by nigdy nie zgrzeszył, a to pokazuje, że każdy człowiek zaczyna swoje życie z pozycji wroga w stosunku do Boga.
I gdyby na tym Bóg poprzestał, to nikt nie miałby szansy żyć wiecznie z Bogiem, a wszyscy by byli skazani na wieczne zatracenie. Lecz Bóg okazał swoim przeciwnikom miłość, bo pozwolił, aby Jego Jednorodzony Syn poniósł karę za grzechy wszystkich ludzi, aby teraz każdy, kto z wiarą przyjdzie do Boga i wyzna, że ufa Chrystusowi i wierzy w to, co on uczynił, otrzymał od Boga w darze łaski przebaczenie grzechów, nowe narodzenie z wody i ducha i nowe życie w Chrystusie.
A jeśli Bóg okazał taką miłość wobec wrogów, to dlaczego nie miałby oczekiwać od tych, którzy są naśladowcami Chrystusa, że i oni będą miłować nieprzyjaciół i nie tylko czynić dobro, ale także i innym głosić tą wieść, że jest zbawienie w Chrystusie dostępne dla wszystkich ludzi, którzy zaufają Bogu.


Nie rozumiem tego, choć wiem co masz na myśli. Taki sposób postrzegania "miłości" i "łaski" bożej przekazywany w różnych formach w większości religii nie ma dla mnie sensu.
To, że masz możliwość zbawienia i dostąpienia łaski bożej, jest w takim razie uzależnione w największej mierze od miejsca urodzenia.
W Europie najłatwiej dostąpić łaski bożej.
W zabitej dechami wiosce gdzieś w środku Chin jest to praktycznie niemożliwe, a każdy przychodzący tam na świat człowiek jest skazany na potępienie i nigdy nie dostąpi daru łaski bożej.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#26 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2010-08-05, godz. 15:01

Nie rozumiem tego, choć wiem co masz na myśli. Taki sposób postrzegania "miłości" i "łaski" bożej przekazywany w różnych formach w większości religii nie ma dla mnie sensu.
To, że masz możliwość zbawienia i dostąpienia łaski bożej, jest w takim razie uzależnione w największej mierze od miejsca urodzenia.
W Europie najłatwiej dostąpić łaski bożej.
W zabitej dechami wiosce gdzieś w środku Chin jest to praktycznie niemożliwe, a każdy przychodzący tam na świat człowiek jest skazany na potępienie i nigdy nie dostąpi daru łaski bożej.

Tyle tylko, że mitem jest to, iż Europa jest chrześcijańska a w Chinach nikt nie słyszał o Chrystusie. O ile pamięć mnie nie myli to do Indii (I lub IIw.) i do Chin (VIIw.) poselstwo Ewngelii dotarło szybciej niż do Polski.

To taki "boski plan" -to,że każdy jest do niczego?

nie to taki wybór rasy ludzkiej.
Czesiek

#27 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-05, godz. 19:15

To taki "boski plan" -to,że każdy jest do niczego?



mocna iskra, nunek, naprawdę mocny przebłysk, który rozświetla to czego nie chcemy zobaczyć - tej rodzicielskiej toksycznosci.

Z jednej strony masz rację. Bo każdy człowiek, który żyje w grzechu jest wrogiem Boga i ciąży nad nim Boży gniew. Jest tylko jedne szkopuł, bo tak naprawdę nie ma żadnego człowieka, który by nigdy nie zgrzeszył, a to pokazuje, że każdy człowiek zaczyna swoje życie z pozycji wroga w stosunku do Boga.
I gdyby na tym Bóg poprzestał, to nikt nie miałby szansy żyć wiecznie z Bogiem, a wszyscy by byli skazani na wieczne zatracenie. Lecz Bóg okazał swoim przeciwnikom miłość, bo pozwolił, aby Jego Jednorodzony Syn poniósł karę za grzechy wszystkich ludzi, aby teraz każdy, kto z wiarą przyjdzie do Boga i wyzna, że ufa Chrystusowi i wierzy w to, co on uczynił, otrzymał od Boga w darze łaski przebaczenie grzechów, nowe narodzenie z wody i ducha i nowe życie w Chrystusie.
A jeśli Bóg okazał taką miłość wobec wrogów, to dlaczego nie miałby oczekiwać od tych, którzy są naśladowcami Chrystusa, że i oni będą miłować nieprzyjaciół i nie tylko czynić dobro, ale także i innym głosić tą wieść, że jest zbawienie w Chrystusie dostępne dla wszystkich ludzi, którzy zaufają Bogu.



Czesku, czy nie uwazasz, ze taki sposob myslenia wymaga niesamowitej egzaltacji duchowej? wyrazania postawy istoty uzaleznionej, z potrzeba akceptacji za wszelka cene?

wnetrze czlowieka, ktory w ten sposob mysli jest zranione, ukazuje istotę z sercem o sklonnosciach masochistycznych ( nie w sensie seksualnym oczywiscie)chodzi o niezwykly obraz czlowieka poddanego w sposob patryjarchalny sile wyzszej, ktory pozbawia sie swojego jestestwa. taka zaleznosc od ojca jest kruchą podstawą do zdrowej milosci, jest ona wrecz niemozliwa.

co o tym myslisz?

nie to taki wybór rasy ludzkiej.



czy bedziemy mieć kiedys sile, aby powiedziec swoim bogom (wrogom), ze nie chcemy w nich juz wierzyc, bo ciagle wybieraja w naszej ludzkiej rodzinie lepszych ktorych bardziej kochaja, pozwalajac im zabijac w imie boga-wroga nieprzyjaciol. mysle, ze jesli ktorys z tych bogow, ktory jest prawdziwy, zobaczylby, ze puszczamy jego dlon i odchodzimy od niego jak od rodzica, ucieszylby sie, ze dojrzelismy do decydowania sami o tym , ze koncepcja wybranstwa, to tylko gwozdz do trumny ledwo zywej ludzkosi, ze kierunkiem zgody jest watpliwosc i brak indoktrynacji kolejnych pokolen.

tak, jestem utopijnym marzycielem, ale kazdą utopie mozna wykorzystac chociaz czesciowo i wiem, ze nie jestem sam :)

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-08-05, godz. 19:16

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#28 kremówka

kremówka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 244 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-05, godz. 20:34

czy bedziemy mieć kiedys sile, aby powiedziec swoim bogom (wrogom), ze nie chcemy w nich juz wierzyc, bo ciagle wybieraja w naszej ludzkiej rodzinie lepszych ktorych bardziej kochaja, pozwalajac im zabijac w imie boga-wroga nieprzyjaciol.

Człowiek przynajmniej wymyślił Powszechną Deklaracje Praw Człowieka...wszyscy ludzie rodzą się równi...mają prawo do życia...mają prawo do ochrony przed jakakolwiek dyskryminacją...itd

Myślę że kiedyś będziemy mieć siłę ponieść ciężar myślenia,wtedy powiemy bogom NIE.

tak, jestem utopijnym marzycielem, ale kazdą utopie mozna wykorzystac chociaz czesciowo i wiem, ze nie jestem sam :)

No jasne że nie jesteś sam:)

#29 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2010-08-06, godz. 06:57

Człowiek przynajmniej wymyślił Powszechną Deklaracje Praw Człowieka...wszyscy ludzie rodzą się równi...mają prawo do życia...mają prawo do ochrony przed jakakolwiek dyskryminacją...itd

Myślę że kiedyś będziemy mieć siłę ponieść ciężar myślenia,wtedy powiemy bogom NIE.


To nie jest humanistyczne dziedzictwo, to dziedzictwo anabaptyzmu i baptyzmu. Tylko dzięki chrześcijaństwu dzisiaj liczy się nie tylko społeczeństwo, ale liczy się też jednostka.
Czesiek

#30 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2010-08-06, godz. 07:16

(...)

Czesku, czy nie uwazasz, ze taki sposob myslenia wymaga niesamowitej egzaltacji duchowej? wyrazania postawy istoty uzaleznionej, z potrzeba akceptacji za wszelka cene?

wnetrze czlowieka, ktory w ten sposob mysli jest zranione, ukazuje istotę z sercem o sklonnosciach masochistycznych ( nie w sensie seksualnym oczywiscie)chodzi o niezwykly obraz czlowieka poddanego w sposob patryjarchalny sile wyzszej, ktory pozbawia sie swojego jestestwa. taka zaleznosc od ojca jest kruchą podstawą do zdrowej milosci, jest ona wrecz niemozliwa.

co o tym myslisz?

Tu nie potrzeba egzaltacji, ale trzeźwego myślenia. Trzeba niestety trzeźwo spojrzeć na siebie, na swoje postępowanie i przyznać się do tego, kim się jest. Zanim zostałem chrześcijaninem byłem wyznawcą tumiwisizmu (taki termin wymyśliliśmy z kolegami z klasy i o dziwo zaczyna wchodzić on powoli wchodzić do słowników), czyli wisiało mi to, co kto o mnie myśli i czego ode mnie wymaga. nic się nie liczyło. Liczyło się tylko to, co ja chciałem.




czy bedziemy mieć kiedys sile, aby powiedziec swoim bogom (wrogom), ze nie chcemy w nich juz wierzyc, bo ciagle wybieraja w naszej ludzkiej rodzinie lepszych ktorych bardziej kochaja, pozwalajac im zabijac w imie boga-wroga nieprzyjaciol. mysle, ze jesli ktorys z tych bogow, ktory jest prawdziwy, zobaczylby, ze puszczamy jego dlon i odchodzimy od niego jak od rodzica, ucieszylby sie, ze dojrzelismy do decydowania sami o tym , ze koncepcja wybranstwa, to tylko gwozdz do trumny ledwo zywej ludzkosi, ze kierunkiem zgody jest watpliwosc i brak indoktrynacji kolejnych pokolen.

tak, jestem utopijnym marzycielem, ale kazdą utopie mozna wykorzystac chociaz czesciowo i wiem, ze nie jestem sam :)

kiedy człowiek odrzuca swojego stwórcę, wtedy zaczyna tworzyć sobie bogów. Ostatnim takim stworzonym przez człowieka bogiem jest Nauka, która odpowiada na wszystkie egzystencjalne pytania człowieka i która nadaje sens istnieniu człowieka. I której bezgranicznie się wierzy, bo to przecież NAUKOWE.
Jesteś jednak utopijnym marzycielem, który dąży gdzieś sam nie wiedząc do końca gdzie
Czesiek

#31 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-06, godz. 08:28

Tyle tylko, że mitem jest to, iż Europa jest chrześcijańska a w Chinach nikt nie słyszał o Chrystusie. O ile pamięć mnie nie myli to do Indii (I lub IIw.) i do Chin (VIIw.) poselstwo Ewngelii dotarło szybciej niż do Polski.


Ależ Czesławie, nie zrozumieliśmy się. Chodzi mi o zależności kulturowe, warunkujące wychowanie w subiektywnie postrzeganej "prawdzie". To, że osoba wychowana w kulturze chrześcijańskiej odchodzi z katolicyzmu do śJ-wy, czy innego odłamu protestanckiego w zasadzie niewiele zmienia. To cały czas nurt chrześcijański. Mogą wiedzieć, że istnieje Buddyzm, Islam czy jakaś inna religia ale ona ich w ogóle nie przekonuje. Fundamenty swojej wiary zbudowali na czym innym. Podobnie rzecz ma się z wyznawcami Buddyzmu i jego odłamów, Hinduizmu czy Islamu. To, że nauka chrześcijańska kiedyś zawitała do nich niewiele zmienia w ich przekonaniach religijnych. Ba, w wielu przypadkach ich fundamenty religijne są starsze od chrześcijańskich, mają bogatszą tradycję, etc.

Chyba, że uważasz jak śJ-wy. Orędzie zostało wydane, osoba go nie przyjęła (nie zainteresowała się, nie uwierzyła w boski dar łaski, nie uznała Jezusa za zbawcę i Pana, etc) więc do piachu z nią.

kiedy człowiek odrzuca swojego stwórcę, wtedy zaczyna tworzyć sobie bogów. Ostatnim takim stworzonym przez człowieka bogiem jest Nauka, która odpowiada na wszystkie egzystencjalne pytania człowieka i która nadaje sens istnieniu człowieka. I której bezgranicznie się wierzy, bo to przecież NAUKOWE.
Jesteś jednak utopijnym marzycielem, który dąży gdzieś sam nie wiedząc do końca gdzie


Bardzo dziwne rzeczy piszesz Cześku.
Obawiam się, że zakrawają o hipokryzję w Twoim wydaniu. Zakładam przecież, że sam uznajesz "nauki" tego boga za prawdziwe i się do nich stosujesz: np. medycyny. Ufasz lekarzowi, który przepisuje Ci antybiotyk? Przecież, nie leczy Cię przez nakładanie rąk i modlitwę.
Może odpowiedź "boga Nauki" w jaki sposób rośliny czerpią energię za pomocą chlorofilu uznasz za prawdziwą, ale już który fragment mózgu odpowiada za przeżycia mistyczne uznasz za wymysł. Tak mam to rozumieć?
Wydaje mi się, że akurat w tej wypowiedzi trochę się zagalopowałeś.

Wiara nie podlega dyskusji i nie jestem w stanie polemizować na tym poziomie. Mogę dyskutować w kwestiach które wydają mi się nielogiczne.
Natomiast w kwestii krytyki nauki jako takiej, musisz sprecyzować co tak konkretnie uznajesz za zwodnicze. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ufa ślepo nikomu i niczemu. Ty sam, zanim zaufałeś Biblii musiałeś się przekonać, że w Twoim przekonaniu na to zasługuje.
Ja osobiście nie ufam każdemu, kto posługuje się tytułem naukowym bo było by to bardzo nierozsądne i utopijne jak wcześniej zauważyłeś.

Użytkownik Padre Antonio edytował ten post 2010-08-06, godz. 08:30

"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#32 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-06, godz. 09:41

Tu nie potrzeba egzaltacji, ale trzeźwego myślenia.



ok, wracając do trzezwego myslenia ;)

mysle, ze dialog jaki prowadzimy jest przykladem mozliwosci skonstruowania polemiki opartej o zasady, o to mi wlasnie chodzilo, ale czy jest w niej milosc czy wrogosc? jest pewnie niezgoda na proponowane sposoby myslenia, a tamte uczucia sa chyba zbyt szerokie, zeby je wkladac tutaj.
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#33 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2010-08-06, godz. 12:39

Padre, wybacz, że nie odpowiem w pełni na to co piszesz, ale spieszę sie. Może za jakieś 10 dni będę miał więcej czasu.

Odnośnie nauki, to niekiedy jest traktowana właśnie jak bóg, który zna odpowiedzi na wszystko i potrafi wszystkiemu zaradzić. O to mi chodziło
Czesiek

#34 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-06, godz. 12:52

Można znależć wiele przykładów tego,że nauka potrafi zaradzić wielu problemom.Nie znam przykładów uwielbienia nauki(takiego powiedzmy hołdu).Nie znam przykładów zaradności boga,czy bogów.

#35 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-06, godz. 13:15

Można znależć wiele przykładów tego,że nauka potrafi zaradzić wielu problemom.Nie znam przykładów uwielbienia nauki(takiego powiedzmy hołdu).Nie znam przykładów zaradności boga,czy bogów.


W sumie zgadzam się z Twoją wypowiedzią.
Nauka jest tak rozległym określeniem, że nie rozmawiając o konkretach nie mam się do czego odnieść.

Cześku,
Tak jak bym powiedział, że religia jest dla kogoś bogiem, daje łatwe odpowiedzi na każdy problem i w efekcie jest zwodnicza i utopijna. Da się odpowiedzieć jednoznacznie TAK lub NIE?
Z niecierpliwością będę czekał na twoją odpowiedź.

Użytkownik Padre Antonio edytował ten post 2010-08-06, godz. 13:15

"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#36 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-07, godz. 07:28

Jasne,że nauka to wielki temat.Ja mam na myśli te dziedziny,które dzięki odkryciom pomagają,czy też starają się pomóc ludziom.Jakieś ogólne pojęcie każdy chyba o tym ma.Oczywiście osiągnięcia naukowe można też wykorzystać w złym celu.Co do zaradności,to stawiam na Majkę Jeżowską: kto się przezywa-sam się tak nazywa! Znacie? Dla mnie mądre i wychowawcze.O niedżwiedziu,który wszamał bandę okropnych dzieciaków już dawno nie czytałem-beznadziejne.A o Grzesiu kłamczuchu znacie? A o Ananiaszu i Safirze? Kiedy moje dzieci były małe uwielbiały,kiedy czytałem im wiersze Brzechwy.Pamiętają je bardziej niż okropności z pewnej księgi,które też im czytałem.Chyba jednak znam przykład zaradności boga,którego próbowałem zrozumieć-połączonej z nauką: taki jeden facio chciał podtrzymać taką skrzynię(a nie było mu wolno),to taki inny,co ten zakaz wprowadził,zabił go piorunem.To chyba miał pojęcie o nauce(precyzuję-znał się na prawach fizyki?)

#37 oskar

oskar

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 738 Postów

Napisano 2010-08-08, godz. 18:29

Nie rozumiem tego, choć wiem co masz na myśli. Taki sposób postrzegania "miłości" i "łaski" bożej przekazywany w różnych formach w większości religii nie ma dla mnie sensu.
To, że masz możliwość zbawienia i dostąpienia łaski bożej, jest w takim razie uzależnione w największej mierze od miejsca urodzenia.
W Europie najłatwiej dostąpić łaski bożej.
W zabitej dechami wiosce gdzieś w środku Chin jest to praktycznie niemożliwe, a każdy przychodzący tam na świat człowiek jest skazany na potępienie i nigdy nie dostąpi daru łaski bożej.



Dlatego Ewangelia ma być głoszona po całej zamieszkanej ziemi..i wtedy
nadejdzie koniec - Koniec tak niecierpliwie wyczekiwany przez różne
mesjanistyczne ugrupowania że zapętlają się mylnymi proroctwami -
przykład tego wieśniaka chińskiego sugeruje że jeszcze dużo pracy czeka
ewngelizatorów chrześcijańskich :) Podobno ten który nie poznał Prawdy
jest w lepszej sytuacji niż ten który ją odrzucił ?

#38 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-09, godz. 07:19

Tu nie potrzeba egzaltacji, ale trzeźwego myślenia. Trzeba niestety trzeźwo spojrzeć na siebie, na swoje postępowanie i przyznać się do tego, kim się jest. Zanim zostałem chrześcijaninem byłem...



Jesteś jednak utopijnym marzycielem, który dąży gdzieś sam nie wiedząc do końca gdzie



z pewnego stanu rzeczy mam dostep do srodowiska islamskiego. wiesz, tam panuje dosyc dziwna zasada. mlodzi chlopcy muzlumanscy to zazwyczaj niezle zboje i przekrety. ukryty alkohol, duzo kobiet, imprezy, wyjazdy do mniej ortodoksyjnych panstw arabskich, w ktorych moga "poszalec".

i nagle... jak juz sie żenią i maja dzieci, doznaja niesamowitej przemiany duchowej, wchodza w skrajny fanatyzm , pograzaja umysl w ksiegach i badaniach, przechodza metamorfoze przyznania sie kim sie w rzeczywistosci jest, sa łzy, nawrocenie, zalowanie za wszystkie grzechy, im wiekszy rozrabiaka tym bardziej gorliwy muzlumanin.

oczywiscie przemiane ta latwo wyjasnic specyficznym zachowaniem psychologicznym, ktore okreslamy jako projekcje siebie na zewnatrz( w tym wypadku poprzez religie, sa inne sposoby) wynikajacą z pewnego procesu spolecznego, szukania celu, satysfakcji i swojego wlasnego zbawienia. proces ten oparty jest na poczuciu winy, istnienia podzialu swiata na dobro i zlo w ujeciu danej religii, oparty jest o przymus akceptacji i w koncu PRZYZNANIA SIE. widzimy w tym zatem ogrom egzaltacji duchowej, nacisku splecznego oraz potrzeby akceptacji, " teraz sie nawroce i beda mnie kochac, przytulą mnie i zapomna o krzywdach jakie zrobilem".

jest w tym jednak zasadniczy błąd, otóż przyznanie siei wyrzucenie winy na zewnatrz, np w strone boga, to nie to samo co zrozumienie siebie. w tym jest wiecej głębi, prawda?

---------------------

czy to jakos widać, ze dążę nie wiadomo gdzie? utopijnosc moich marzen i mysli jest ta przyjemna sferą umyslu, w ktora wszyscy lubimy sie zaglebiac, a ze moja utopia rozni sie od twojej Czesku, nie oznacza to, ze błądzę, bo przeciez wiesz, ze poszedlbym mile dalej z Tobą niż nie jeden chrzscijanin :)


Dlatego Ewangelia ma być głoszona po całej zamieszkanej ziemi..i wtedy
nadejdzie koniec - Koniec tak niecierpliwie wyczekiwany przez różne
mesjanistyczne ugrupowania że zapętlają się mylnymi proroctwami -
przykład tego wieśniaka chińskiego sugeruje że jeszcze dużo pracy czeka
ewngelizatorów chrześcijańskich :) Podobno ten który nie poznał Prawdy
jest w lepszej sytuacji niż ten który ją odrzucił ?



jest pewien problem oskar, ewangelia mormona, adwentysty, Twoja, czy innego chrzescijanina moze zniechecic chinczyka, aby porzucil swoją o tysiące lat starszą od tej ewangelii, kulture tradycję i przyznal, ze jego dorobek cywilizacyjny jest nie wiele wart, za to chrzescijanstwo to jest to!

oczywiscie moze tak sie stac, jesli bedzie to nieoczytany wiesniak, to nawet nie odrozni, czy przyszedl do niego ze swoimi rewelacjmai mormon, SJ, czy inny pastor, ksiadz.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-08-09, godz. 11:12

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#39 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-09, godz. 07:21

To tak samo jak spowiedź.
Niby ważna jest skrucha w sercu i przed bogiem, ale to nie to samo co spowiedź księdzu, czy starszemu zboru. Ze starszymi jeszcze lepiej działa, jak odbędzie się ze łzami w oczach.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#40 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-09, godz. 07:51

Co do zaradności,to stawiam na Majkę Jeżowską: kto się przezywa-sam się tak nazywa! Znacie? Dla mnie mądre i wychowawcze.O niedżwiedziu,który wszamał bandę okropnych dzieciaków już dawno nie czytałem-beznadziejne.A o Grzesiu kłamczuchu znacie? A o Ananiaszu i Safirze? Kiedy moje dzieci były małe uwielbiały,kiedy czytałem im wiersze Brzechwy.Pamiętają je bardziej niż okropności z pewnej księgi,które też im czytałem.



mnie zawsze bolała skroń, jak mi czytano w ksiazce dla dzieci, ze kobieta moze wbic młotkiem kołek w głowę śpiacemu. trudno mi bylo sobie to wyobrazić, dopiero duzo pozniej zobaczylem to w "Piatek trzynastego"

To tak samo jak spowiedź.
Niby ważna jest skrucha w sercu i przed bogiem, ale to nie to samo co spowiedź księdzu, czy starszemu zboru. Ze starszymi jeszcze lepiej działa, jak odbędzie się ze łzami w oczach.



Padre, proces sie zapetla, nawrocony grzesznik jak po prysznicu zmywa z siebie nieczystosci, zachwyca go jego biel i czystosc. to przynosi naprawde duzą ulgę i satysfakcję, poniewaz miesci sie w naturze ludzkiej. jednak projekcja na zewnatrz ma tez swoje konsekwencje (nic za darmo, dualizm jest powszechny) grzesznik ulega powolnej degeneracji, starajac sie utrzymac stan po oczyszczeniu napotyka ogrom frustracji, ktory z czasem prowadzi do agresji lub autoagresji, wypije, zgwalci, zbluzga żonę lub wroci do jakiejkolwiek swojej ukrytej slabosci, a bez wyjatku wszyscy ja mamy, wiec mechanizm zasadniczo dotyczy kazdego, chyba ze nie podlegamy mechanizmowi :)

po upadku, grzesznik ze zdwojoną silą wraca do gorliwosci i zarliwosci, nastepuje oczyszczenie, ulga, no i potem podwojona frustracja, upadek...

ten plytki, emocjonalny, pelen egzaltacji duchowej proces nie leczy, zapobiega po przez samo karę, ale nie leczy duszy, ktora nie wie co sie z nią dzieje.

a wiedza, to spokój :)

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-08-09, godz. 07:54

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych