Obiecałem sobie, że nie będę nabijał już więcej postów, trzeba dać szansę innym

No dobrze, to pewnie jeden z ostatnich, po którym być może dostanę bana
Sytuacja z tym forum przypomina mi nieco kwestię zdechłego konia. Jeśli koń padnie, to nie wskrzesi go żaden dekret, odezwa, traktat "O zdechłym koniu" czy "Kółko adoracji padłego konia"

A w moim mniemaniu... ten koń zdechł. Sami dobrze wiecie, jak to było. Fakt, wielu z nas zostawiło tu sporo pracy i serca, ale i skumulowały się tutaj skrajnie negatywne emocje. Jak na mój gust, miarka się przebrała. Każdy może uważać inaczej, ale moim zdaniem to miejsce odegrało już swoją ważną rolę i zeszło ze sceny. Próba jego wskrzeszania jawi mi się jako reanimacja trupa, który leżał przez miesiąc w pełnym słońcu, w międzyczasie nieco podlegając procesom gnilnym. Jeśli ktoś ma ochotę na takie zaklinanie rzeczywistości, to życzę powodzenia i wytrwałości w tym zacnym dziele.
Powyższy post stanowi tylko i wyłącznie mój subiektywny punkt widzenia. Poza tym nie neguję wartości merytorycznej postów, które można tu znaleźć. Uważam, że to miejsce wypaliło się jako platforma kontaktów i styku emocji, choć nie upieram się, że na pewno mam rację - tę ma tylko Niewolnik Bezrozumny
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"