Nadzieja. To najgorsze co może być. Niespełniona. (...)
A teraz tylko ból....
Poznałem inną dziewczynę, i nie potrafię jej oddac całego siebie.
Życie jest bezndziejne
wiesz Danielu....zabrzmi to patetycnzie ale inaczej opisać tego nie potrafię... kochałam w zyciu dwa razy, ale chiałam napisać ci o tej pierwszej miłości, jak to nazwałeś -także niespełnionej; byłam w trzyletnim związku, z wiadomych tylko mnie i mojemu byłemu partnerowi powodów, rozstaliśmy się po 3 latach, ktoś pomyślałby że to nie długi czas ale jak na pierwszą miłość u nastoletniej dziewczyny, z dojżałym, wiele starszym mężczyzną , były plany, mieszkaliśmy już razem, prowadziliśmy normalne życie, niestety stało się tak a nie inaczej, po rozstaniu jakos tam się widywaliśmy próbując uratować jeszcze ten związek, nie udało się, okazało się że mój były nie chciał już więcej utrzymywac ze mną kontaktu, nie na złośc, jak sam mówił "nie zniósł bym widoku ciebie wiedząc że nie mogę się do Ciebie zbliżyć tak jakbym tego chciał".... przepłacilismy rozstanie długim bo w moim wypadku 2letnim cierpieniem (w jego sytuacji było podobnie), pech sprawił, ze akurat wtedy zostałam całkiem sama na świecie, 2 pogrzeby etc. ... wiesz, wtedy nie wyobrażałąm sobie życia z kimkolwiek innym, jakiekolwiek nowe znajomości traktowałąm z ogromnym dystansem mając poczucie że byłaby to zdrada, nawet po wielu miesiącach od rozstania... brzmi to patetycznie ale jak na te moje późne naście lat, to były spore przezycia....
wiesz, byłąm wściekłą, ze nie mam z nim kontaktu, do dzisiaj chciałabym, żeby wpadł na kawę i żebyśmy serdecznie porozmawiali o tym co u nas, jak żyjemy, co sie zmieniło...szanowałam jego decyzje ale wyłam jak szlaona nie rozumiejąc jej jednocześnie...
po 3 latach założyłam drugi związek.... jest inny, wobec obecnego partnera jestem uczciwa, on wie jak cenię tamten związek i tamtego człowieka, wie, że kocham go tak samo mocno jak i jego kochałam ale wie także, ze jest to już zupełnie inna miłość, nie gorsza, ale inna....
dlatego nie żyj przekonaniem takim jakim ja żyłam przez tak długi czas, za krókie jest życie żeby zakłądac, że będzie źle.... nie wiem czy ten twój obecny związek jest tym kolejnym, faktycznie wyczekiwanym, ale napewno będzie dobrze; teraz już to wiem

a co do bólu ... zabrzmi to okrutnie ale ... to zawsze boli i nic tego nie zmieni... (mnie boli czasami do tej pory, to już chyba nie ból co żal że nie odzyskalismy kontaktu...)
nic nie przyśpieszy tego czasu... nawet pełne zrozumienie... poprostu nie zakłądaj, że nie będzie tak jakbyś sobie tego życzył....
pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam za taki elaborat, krócej opisac tego nie potrafie...