Skocz do zawartości


Zdjęcie

moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ


  • Please log in to reply
1302 replies to this topic

#1041 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-26, godz. 22:56

Teraz zupełnie poboczny temat, chłopaka widac nieciagnie do "sióstr" ciekawqe dlaczego, czy aż tak mały wybór???


Odpowiedź nasuwa się sama. Wiele sióstr to osoby które poza głoszeniem i plotkowaniem nie nadają się do innych rzeczy a już na pewno do związków. W dodatku wiele sióstr szuka "księcia z teokratycznej bajki" na zasadzie pionierka stała - pionier stały, przyszła betelka - betelczyk itp., albo chodzącego ideału wyimaginowanego przez Organizację - takiego co mało mówi o rozrywce i rzeczach przyziemnych, za to jak nakręcony nawija o sprawach duchowych, zebraniach i służbie. Wiele z nich (zwłaszcza te atrakcyjne, no chyba że gruba i brzydka) nie zgadza się również na bliższe poznanie się, bo przecież Organizacja raz po raz ostrzega, że w wielu mężczyznach może być "coś nie tak" i żeby być ostrożną, żeby nie popaść w niezadowolenie Boże, nieczystość, w stosunki przedmałżeńskie. Wiele sióstr jest dziwnych, ma dziwne nastawienie do chłopaków. Długo by na ten temat można było dyskutować. Oczywiście dużą winę za ten stan rzeczy ponosi Organizacja. Wiem coś o tym.

Łatwiej jest związać się z kimś spoza Organizacji. Kiedyś, gdy byłem ŚJ poznałem pewną fajną dziewczynę. Miała 16 lat ale jak na swój wiek była naprawdę inteligentna. Dobrze nam było razem, ale ostatecznie poróżniły nas głównie nasze wierzenia. Rozstaliśmy się. Potem żałowałem ale było już za późno. Gdy kilka lat temu poznałem swoją obecną partnerkę (byłem wtedy jeszcze ŚJ) która również okazała się fajna i inteligentna stwierdziłem, że przestanę być posłuszny Organizacji (bo to posłuszeństwo nic nie daje i nawet Biblia o niczym takim nie mówi) i pójdę za głosem serca. I tak oto zwodnicze serce mnie zwiodło ;) W ten sposób jestem dzisiaj o wiele bardziej szczęśliwszy z "niewierzącą" narzeczoną niż w małżeństwie z "wierzącą" żoną.

Twój chłopak musi dojrzeć przede wszystkim do tego aby spojrzeć prawdzie i faktom w oczy. Prawdzie na temat Organizacji. Musi sam zrozumieć, że wiele z tych wierzeń które praktykuje wcale nie jest nakazanych w Biblii. Np. nakaz, że ŚJ nie może wiązać się z nikim spoza swej religii. Gdzie w Biblii jest napisane, że ŚJ nie może poślubić katoliczki? Czy osoba "niewierząca" to katoliczka? Przecież ty wierzysz w Boga, czy nie tak? To tylko jeden przykład, a jest ich więcej.

Kolejna blokada to rodzice, rodzina. Może się obawiać, że będą z nimi konflikty na tle waszej znajomości.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-26, godz. 23:11


#1042 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 09:16

Właśnie, jaka jest granica 'bliskości' według Organizacji?
Na co się zezwala? Gdzie jest ta granica, za którą znajduje się to, co Bogu się już nie podoba?


On doskonale wie,że mógłby wziąć ślub z katoliczką, sam mi o tym mówi, ale z drugiej strony, to wiąże się z niezadowoleniem rodziców i pewnie starszych, więc czy nie narażałby się na własne życzenie na wielkie wykłady i kazania, że czego to on nie robi przeciwko Bogu?


Ani jego rodzice, ani starsi nie wiedzą,że się ze mną spotyka, a co będzie, jak się dowiedzą?
Zostawi mnie tak po prostu? Tak właśnie nakazuje organizacja? (Wiem,że on chce się ze mną spotykać, że bardzo mu zależy, ale nie wiem, jakiego dokonałby wyboru, stając przed decyzją - ja, czy Organizacja?)
Jeżeli się postawi, to narazi się na wykluczenie?






#1043 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 09:36

Właśnie, jaka jest granica 'bliskości' według Organizacji?
Na co się zezwala? Gdzie jest ta granica, za którą znajduje się to, co Bogu się już nie podoba?


Ani jego rodzice, ani starsi nie wiedzą,że się ze mną spotyka, a co będzie, jak się dowiedzą?
Zostawi mnie tak po prostu? Tak właśnie nakazuje organizacja? (Wiem,że on chce się ze mną spotykać, że bardzo mu zależy, ale nie wiem, jakiego dokonałby wyboru, stając przed decyzją - ja, czy Organizacja?)
Jeżeli się postawi, to narazi się na wykluczenie?



granica jest. trzymanie sie za reke po zareczynach, calowanie? no coz, moze doprowadzic do nie wiadomo czego, wiec lepiej unikac, przebywac w towarzystwie braci, nigdy sam na sam, rozmawiac przy rodzicach, ewentualnie na spacerze miec za plecami straznika w postaci przyjaciela, przyjaciolki.
ogolnie wyglada to jak w XVII w. ale wiadomo nikt prawie do tego sie nie stosuje.

jest duze prawdopodobienstwo, ze moze zrezygnowac ze znajomosci. ja tak kiedys zrobilem :(
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#1044 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 09:45

Łatwiej jest związać się z kimś spoza Organizacji. Kiedyś, gdy byłem ŚJ poznałem pewną fajną dziewczynę. Miała 16 lat ale jak na swój wiek była naprawdę inteligentna. Dobrze nam było razem, ale ostatecznie poróżniły nas głównie nasze wierzenia. Rozstaliśmy się. Potem żałowałem ale było już za późno. Gdy kilka lat temu poznałem swoją obecną partnerkę (byłem wtedy jeszcze ŚJ) która również okazała się fajna i inteligentna stwierdziłem, że przestanę być posłuszny Organizacji (bo to posłuszeństwo nic nie daje i nawet Biblia o niczym takim nie mówi) i pójdę za głosem serca. I tak oto zwodnicze serce mnie zwiodło Dołączona grafika W ten sposób jestem dzisiaj o wiele bardziej szczęśliwszy z "niewierzącą" narzeczoną niż w małżeństwie z "wierzącą" żoną.


Bardzo chętnie przygarnęłabym takie oto zakończenie do mojej historii! Dołączona grafika

Czy Twoja narzeczona jest katoliczką?
Jak Twoi bliscy zareagowali na Twoje odejście z Organizacji?
Czy Twoi rodzice są mocno zapatrzeni w Organizację? Próbowali Cię nawracać na 'właściwą wiarę'?
Czy zanim poznałeś swoją narzeczoną, miałeś jakieś wątpliwości, czy nie zastanawiałeś się nad tym? Byłeś zaangażowanym świadkiem Jehowy?

jest duze prawdopodobienstwo, ze moze zrezygnowac ze znajomosci. ja tak kiedys zrobilem Dołączona grafika


Szczerze mówiąc, wygląda na to,że to ja jestem bardziej skłonna zrezygnować ze znajomości, niż on.


Czy to ja powinnam powiedzieć 'stop', zanim starsi się dowiedzą?
Czy może walczyć o niego,wierząc, że może i on dostrzeże wady Organizacji?

Użytkownik Unpredictable edytował ten post 2010-01-27, godz. 09:41


#1045 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 10:50

Jak Twoi bliscy zareagowali na Twoje odejście z Organizacji?
Czy Twoi rodzice są mocno zapatrzeni w Organizację? Próbowali Cię nawracać na 'właściwą wiarę'?
Czy zanim poznałeś swoją narzeczoną, miałeś jakieś wątpliwości, czy nie zastanawiałeś się nad tym? Byłeś zaangażowanym świadkiem Jehowy?

Szczerze mówiąc, wygląda na to,że to ja jestem bardziej skłonna zrezygnować ze znajomości, niż on.

Czy to ja powinnam powiedzieć 'stop', zanim starsi się dowiedzą?
Czy może walczyć o niego,wierząc, że może i on dostrzeże wady Organizacji?


musialabys rowniez sobie zadac te pytania, bedzie ci latwiej zrozumiec jego sytuacje:

jak twoi bliscy zareaguja gdy odejdziesz od kosciola gdy zobaczysz jego bledy?
czy twoi rodzice sa mocno zapatrzeni w religie katolicką? czy beda probowac ci nawracac i wtracac sie do twoich wyborow i stylu zycia?

a niech sie starsi dowiedza, wtedy otrzymasz odpowiedz, bo zycie zweryfikuje sytuacje.


ps. zawsze warto walczyc o to na czym nam zalezy.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-01-27, godz. 10:51

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#1046 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 10:58

musialabys rowniez sobie zadac te pytania, bedzie ci latwiej zrozumiec jego sytuacje:

jak twoi bliscy zareaguja gdy odejdziesz od kosciola gdy zobaczysz jego bledy?
czy twoi rodzice sa mocno zapatrzeni w religie katolicką? czy beda probowac ci nawracac i wtracac sie do twoich wyborow i stylu zycia?

a niech sie starsi dowiedza, wtedy otrzymasz odpowiedz, bo zycie zweryfikuje sytuacje.


ps. zawsze warto walczyc o to na czym nam zalezy.



Ja nie odejdę od kościoła, chłopak doskonale o tym wie, zaznaczyłam to na samym początku znajomości.
Myślę,że moim rodzicom byłoby bardzo przykro, gdybym zmieniła wiarę, ale przecież nie mogą mi wybierać drogi do szczęścia, to moje życie i świadome decyzje.

#1047 babilon

babilon

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 53 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 11:51

Jeśli chcecie dążyć do szczęśliwego związku musicie nauczyć się żyć z waszymi różnicami religijnymi.
Polecam odejście od religii zarówno dla ciebie jak i dla niego.
Przygotuj swojego chłopaka do zdecydowanej walki którą prędzej czy później będzie musiał podjąć !
Świadomość uczy odróżniania tego, co rzeczywiście jest, od tego co na ten temat myślimy i w konsekwencji do prawdziwej wewnętrznej wolności. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych. Tylko świadomość i obserwacja pozwalają dostrzec ich iluzję ...
Nie ma prawdy absolutnej, religii prawdziwej - wszystkie religie to syf - BABILON WIELKI
"W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz"
"Pokolenie odchodzi i pokolenie przychodzi ale ziemia trwa na wieki"
"To, co było, znowu będzie a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem"

#1048 woks

woks

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 127 Postów
  • Lokalizacja:West Yorkshire

Napisano 2010-01-27, godz. 11:53

A może spróbuj choć na chwilkę spojrzeć na to z jego strony?
Jeśli nie możesz, bo np za mało go znasz to może warto szczerze i otwarcie porozmawiać. Wiem że czasem łatwiej i lepiej nie poruszać drażliwych tematów. Większość ludzi myśli.... jakoś się może ułoży... albo się rozpadnie, ale nie z mojej winy. Ale życie często jest inne. Warto więc rozmawiać. I warto poznawać także samego siebie.
Dam Ci przykład. Napisałaś powyżej - "ja nie odejdę od Kościoła". A zastanawiałaś się dlaczego? A powiedziałaś o tym chłopakowi?
Z Twoich postów wynika że jesteś osobą dość dojrzałą jak na swój wiek. Wiesz czego chcesz. Idz wiec dalej ta droga. :)

woks
"W nadziei radośni, w ucisku cierpliwi, w modlitwie wytrwali" Rz. 12:12

#1049 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 11:57

Myślę,że moim rodzicom byłoby bardzo przykro, gdybym zmieniła wiarę, ale przecież nie mogą mi wybierać drogi do szczęścia, to moje życie i świadome decyzje.

Podejrzewam, że podobnie mógłby powiedzieć chłopak o swoich rodzicach. Obecnie, mając 19 lat, pozostaje w silnym uzależnieniu nie tylko mentalnym od rodziców i Organizacji, ale przede wszystkim jego dalsze kształcenie i sponsorowanie studiów w duzej mierze zależy od jego posłuszeństwa. Jego rodzice uważają, że religia śJ jest najlepszym wyborem życiowym i zrobią wiele, aby odwieść go od "błędnych" decyzji, m.in. najprawdopodobnie postawią go przed trudnymi wyborami: świecka dziewczyna i żadnej pomocy materialnej, a w wersji radykalnej patologicznej ucięcie kontaktów z synem, albo zrezygnowanie z kontaktów pozazborowych, pomoc finansowa i wspieranie emocjonalne oraz pewna granica wolności. Jakby nie było, w tym momencie, znacznie więcej chłopak może zyskać wychodząc naprzeciwko oczekiwaniom rodziców. Na radykalne posunięcia przyjdzie jeszcze czas.
Sytuacja wygladałaby na znacznie odmienną, gdyby świecka wybranka serca wykazywała zainteresowanie prawdą...komfortowa dla chłopaka, tylko dla chłopaka.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#1050 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 12:14

A może spróbuj choć na chwilkę spojrzeć na to z jego strony?
Jeśli nie możesz, bo np za mało go znasz to może warto szczerze i otwarcie porozmawiać. Wiem że czasem łatwiej i lepiej nie poruszać drażliwych tematów. Większość ludzi myśli.... jakoś się może ułoży... albo się rozpadnie, ale nie z mojej winy. Ale życie często jest inne. Warto więc rozmawiać. I warto poznawać także samego siebie.
Dam Ci przykład. Napisałaś powyżej - "ja nie odejdę od Kościoła". A zastanawiałaś się dlaczego? A powiedziałaś o tym chłopakowi?
Z Twoich postów wynika że jesteś osobą dość dojrzałą jak na swój wiek. Wiesz czego chcesz. Idz wiec dalej ta droga. Dołączona grafika

woks


Ja wiem,że w jego sytuacji nie zdecydowałabym się na naszą znajomość i on dobrze o tym wie, nigdy tego nie ukrywałam. On najchętniej w ogóle nie rozmawiałby o tym, co będzie. To on chce wierzyć,że wszystko będzie dobrze, że samo się ułoży (?) . Ja jestem w ciągłym stresie, szukam bez rezultatu jakiegoś wyjścia.

Kościół jest dla mnie ważny, jestem wierząca, praktykuję. Nie wyobrażam sobie w przyszłości nie ochrzcić moich dzieci, nie doprowadzić ich do Komunii. Chłopak ze wszystkim jest na bieżąco, nigdy przed nim nie ukrywałam,że chodzę do kościoła, że jest to dla mnie ważne.

#1051 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 12:33

Kościół jest dla mnie ważny, jestem wierząca, praktykuję. Nie wyobrażam sobie w przyszłości nie ochrzcić moich dzieci, nie doprowadzić ich do Komunii. Chłopak ze wszystkim jest na bieżąco, nigdy przed nim nie ukrywałam,że chodzę do kościoła, że jest to dla mnie ważne.

To, co napisałaś o stosunku do swojego kościoła jest bardzo istotne i bardzo znaczące w świetle kontynuowania znajomości z chłopakiem od śJ. Nawet jeśli ON ostatecnie postawiłby na miłość i związek z katoliczką nie obyłoby się bez poważnych, druzgoczących związek konfliktów. Źle widzę Waszą wspólną przyszłość. Zwiazek z drugim człowiekiem to sztuka kompromisów, a nie rygorystyczne obstawanie przy własnym zdaniu.

Znam związek małżeński byłego, dojrzałego śJ z praktykujacą katoliczką. Bez ostrych spięć i szczerej bolesnej wymiany zdań się nie obyło. Małżeństwo jest udane, ale ktoś musiał ustąpić, a kto inny musiał złagodnieć i zacząć tolerować odnienność współmałżonka. To bardzo trudne zadanie przed osobami różniącymi się znacząco w poglądach religijnych.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#1052 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 12:48

To, co napisałaś o stosunku do swojego kościoła jest bardzo istotne i bardzo znaczące w świetle kontynuowania znajomości z chłopakiem od śJ. Nawet jeśli ON ostatecnie postawiłby na miłość i związek z katoliczką nie obyłoby się bez poważnych, druzgoczących związek konfliktów. Źle widzę Waszą wspólną przyszłość. Zwiazek z drugim człowiekiem to sztuka kompromisów, a nie rygorystyczne obstawanie przy własnym zdaniu.

Znam związek małżeński byłego, dojrzałego śJ z praktykujacą katoliczką. Bez ostrych spięć i szczerej bolesnej wymiany zdań się nie obyło. Małżeństwo jest udane, ale ktoś musiał ustąpić, a kto inny musiał złagodnieć i zacząć tolerować odnienność współmałżonka. To bardzo trudne zadanie przed osobami różniącymi się znacząco w poglądach religijnych.



Ja nie uważam,że mój przyszły mąż musi być gorliwym katolikiem, że musi mieć do wiary taki sam stosunek, jak ja.
Chodzi o to,że zależy mi jednak na ślubie kościelnym...
Nie zależy mi zupełnie na tym,żeby w przyszłości 'ciągnąć' swojego męża na siłę w niedzielę do kościoła, tę kwestię zostawiam jemu i nigdy nie zamierzam w to ingerować.

Ja szanuję to,że chłopak może nie zgadzać się z niektórymi kwestiami Kościelnymi, tak samo, jak ja nie zgadzam się z niektórymi kwestiami, które on wyznaje, jako śJ.

Czy to małżeństwo ma dzieci? Jeżeli tak, w jakiej wierze je wychowują?

Użytkownik Unpredictable edytował ten post 2010-01-27, godz. 12:50


#1053 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 12:58

Czy to małżeństwo ma dzieci? Jeżeli tak, w jakiej wierze je wychowują?

Mają jedno dziecko. Wychowaniem religinym zjęła się głównie matka- katoliczka, ojciec-agnostyk wycofał się zupełnie z kształtowania światopoglądu religijnego. Przystał na chrzest dziecka wg obrządku w KK i edukację katolicką. Żona stała się znacznie letniejszą katoliczką, rzadko chodzi do kościoła. A dziecko patrzy na rodziców i idzie ich śladami, czyli z dystansem do kościoła. Mogę tylko powiedzieć, ze obecny, wypracowany, zadawalający dla małżonków stan nie był pozycją wyjsciową w małżeństwie. Dużą rolę odegrałą życiowa mądrość i dojrzałość małżonków. To nie był związek nastolatków.

Użytkownik Ida edytował ten post 2010-01-27, godz. 12:59

"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#1054 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 13:00

Więc Twój problem,to problem ślubu kościelnego.Istnieje możliwość takiego ślubu bez fizycznego udziału partnera.Spytaj o to Twojego proboszcza.Pozdrawiam.

#1055 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 13:13

Mają jedno dziecko. Wychowaniem religinym zjęła się głównie matka- katoliczka, ojciec-agnostyk wycofał się zupełnie z kształtowania światopoglądu religijnego. Przystał na chrzest dziecka wg obrządku w KK i edukację katolicką. Żona stała się znacznie letniejszą katoliczką, rzadko chodzi do kościoła. A dziecko patrzy na rodziców i idzie ich śladami, czyli z dystansem do kościoła. Mogę tylko powiedzieć, ze obecny, wypracowany, zadawalający dla małżonków stan nie był pozycją wyjsciową w małżeństwie. Dużą rolę odegrałą życiowa mądrość i dojrzałość małżonków. To nie był związek nastolatków.


To, w czym znaleźlibyśmy się za kilka ewentualnych lat - też nie byłoby już związkiem nastolatków.

Zanim wzięli ślub, mąż przystał na taki stan rzeczy? Na katolickie wychowanie dziecka przez matkę?
Czy nie ustalali tego, zanim zdecydowali się na wspólne życie?

Więc Twój problem,to problem ślubu kościelnego.Istnieje możliwość takiego ślubu bez fizycznego udziału partnera.Spytaj o to Twojego proboszcza.Pozdrawiam.



Ślubu, po którym partner nadal jest świadkiem Jehowy?
Taki ślub prawdopodobnie nie wchodzi w grę, bo to żadne wyjście. Nadal pozostanie wiele religijnych - nierozwiązanych spraw, jak ewentualne święta, czy przyszłe dzieci.

Czy ślub jednostronny, na który człowiek przebywający w Organizacji raczej się nie zgodzi, bo przecież jest on równoznaczny z przyznaniem wyższości wiary katolickiej?

#1056 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 13:20

Czegoś tu nie rozumiem:piszesz,że chcesz ślubu,ale tylko kościelnego,że nie zamierzasz "ciągnąć" przyszłego męża do swojej religii,ale jednak ślub musi być kościelny,który i tak nie spełni Twoich oczekiwań,no i te kwestie pozostałe typu świeta itp,które niby pozostawisz swojemu partnerowi.Chyba musisz trochę doświadczenia zdobyć-jak wspomniała Ida o małżeństwie z opisanego przykładu.

#1057 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 13:30

Zanim wzięli ślub, mąż przystał na taki stan rzeczy? Na katolickie wychowanie dziecka przez matkę?
Czy nie ustalali tego, zanim zdecydowali się na wspólne życie?

Myślę, że mąż był gotowy na przejęcie inicjatywy w wychowaniu religijnym dziecka przez partnerkę. Sam był po kilkuletnim, świadomym i formalnym opuszczeniu Organizacji. W grę nie wchodziło kształtowanie latorośli wg innego światopoglądu religijnego, co nie znaczy, że wszystko poszło bezboleśnie. Wychowanie w religii śJ pozostawia trwały ślad na stosunku do wielu rzeczy i nie tylko chodzi o typowo religijne aspekty życia. Przypuszczam też, że małżonek nie o wszystkich, bolesnych sprawach związanych z jego świadkowską przeszłością był w stanie z przyszłą wybranką rozmawiać. Pewne rzeczy go zwyczajnie przerosły i potrzebował czasu na oswojenie się z nową sytuacją.
Czy były wspólne ustalenia przed zawarciem związku małżeńskiego? Tego nie wiem. Dosyć szybko (po roku znajomości) zdecydowali się na wspólną przyszłość. Czynnikiem rozstrzygającym było chyba dziecko.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#1058 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 13:32

Czegoś tu nie rozumiem:piszesz,że chcesz ślubu,ale tylko kościelnego,że nie zamierzasz "ciągnąć" przyszłego męża do swojej religii,ale jednak ślub musi być kościelny,który i tak nie spełni Twoich oczekiwań,no i te kwestie pozostałe typu świeta itp,które niby pozostawisz swojemu partnerowi.Chyba musisz trochę doświadczenia zdobyć-jak wspomniała Ida o małżeństwie z opisanego przykładu.


Kwestię chodzenia do kościoła zostawiam partnerowi z nadzieją, że sam dojdzie do tego, że warto, ale może ślub to ułatwi? Może zacznie inaczej patrzeć na Kościół?
Może z czasem zacznie dostrzegać w Kościele to, co ja?

Nie pozostawiam kwestii świąt partnerowi, po prostu chciałabym znać jego podejście do tych spraw.

Użytkownik Unpredictable edytował ten post 2010-01-27, godz. 13:35


#1059 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 13:35

To, w czym znaleźlibyśmy się za kilka ewentualnych lat - też nie byłoby już związkiem nastolatków.


Ślubu, po którym partner nadal jest świadkiem Jehowy?
Taki ślub prawdopodobnie nie wchodzi w grę, bo to żadne wyjście. Nadal pozostanie wiele religijnych - nierozwiązanych spraw, jak ewentualne święta, czy przyszłe dzieci.

Czy ślub jednostronny, na który człowiek przebywający w Organizacji raczej się nie zgodzi, bo przecież jest on równoznaczny z przyznaniem wyższości wiary katolickiej?



jakby istnieli marsjanie i popatrzyli na to z boku, nigdy by tego nie zrozumieli. nie zrozumieliby jak ludzie mogli wymyslic cos tak skomplikowanego i niepotrzebnego, co przynosi jak widac tylko rozsterkę, nerwicę i łzy.

powiem otwarcie, zreszta ktos juz to posrednio napisał.
obydwoje powinniescie naczytac sie krytycznych ksiazek o waszych religiach, poszukac w internecie, odpowiednio sie nastroic i odprogramowac religijnie, az byscie nie mogli uwierzyc z jaką lekkoscia i miloscia podchodzilibyscie do zycia i siebie.
zniknelyby wszystkie wyrzutu, zarzuty, ciemne i jasne strony waszych denominacji, a pojawilby sie wewnetrznie zdrowy czlowiek. taki nagii, dziewiczy, jeszce bez religii i glupich rozsterek, ale zeby do tego dojsc trzeba miec juz po 40 lat.
ups, zapozno, nie?

przepraszam za ironie, ale patrze na twoj problem z punktu widzenia czlowieka dla ktorego juz nie liczy sie nic, oprocz milosci niedoprawianej jakakolwiek ideologią. na razie stwierdzam ze to najlepsza recepta na spokój duszy :)
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#1060 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 13:46

jakby istnieli marsjanie i popatrzyli na to z boku, nigdy by tego nie zrozumieli. nie zrozumieliby jak ludzie mogli wymyslic cos tak skomplikowanego i niepotrzebnego, co przynosi jak widac tylko rozsterkę, nerwicę i łzy.

powiem otwarcie, zreszta ktos juz to posrednio napisał.
obydwoje powinniescie naczytac sie krytycznych ksiazek o waszych religiach, poszukac w internecie, odpowiednio sie nastroic i odprogramowac religijnie, az byscie nie mogli uwierzyc z jaką lekkoscia i miloscia podchodzilibyscie do zycia i siebie.
zniknelyby wszystkie wyrzutu, zarzuty, ciemne i jasne strony waszych denominacji, a pojawilby sie wewnetrznie zdrowy czlowiek. taki nagii, dziewiczy, jeszce bez religii i glupich rozsterek, ale zeby do tego dojsc trzeba miec juz po 40 lat.
ups, zapozno, nie?

przepraszam za ironie, ale patrze na twoj problem z punktu widzenia czlowieka dla ktorego juz nie liczy sie nic, oprocz milosci niedoprawianej jakakolwiek ideologią. na razie stwierdzam ze to najlepsza recepta na spokój duszy Dołączona grafika


Szczerze? Czasami zazdroszczę takiego podejścia, jednak ja nie jestem w stanie tak na to spojrzeć. Wiara jest dla mnie ważna i będzie ważna, mniej lub bardziej, ale będzie.

Czasami jednak to naprawdę frustrujące,jak bardzo takie kwestie potrafią poróżnić ludzi i zmusić do rezygnacji z marzeń.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych