Skocz do zawartości


Zdjęcie

moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ


  • Please log in to reply
1302 replies to this topic

#1061 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 13:51

Kwestię chodzenia do kościoła zostawiam partnerowi z nadzieją, że sam dojdzie do tego, że warto, ale może ślub to ułatwi? Może zacznie inaczej patrzeć na Kościół?
Może z czasem zacznie dostrzegać w Kościele to, co ja?


Unpre...Ty po prostu chcesz przekabacić chłopaka na swoją stronę! Trwały związek buduje się na szacunku dla partnera, jego odmienności w różnych poglądach, nie tylko religijnych. Masz ustaloną wizję, jak powinien wyglądać idealny związek z wybrankiem serca. Wg mnie, nie ma w tej wizji miejsca dla chłopaka od śJ. Pewnie potrzeba czasu do zrozumienia istoty przyszłego związku i nauczenia się sztuki kompromisu. To raczej domena ludzi dojrzałych.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#1062 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 13:54

Szczerze? Czasami zazdroszczę takiego podejścia, jednak ja nie jestem w stanie tak na to spojrzeć. Wiara jest dla mnie ważna i będzie ważna, mniej lub bardziej, ale będzie.

Czasami jednak to naprawdę frustrujące,jak bardzo takie kwestie potrafią poróżnić ludzi i zmusić do rezygnacji z marzeń.


Dlatego powinno Cie to zastanowic. Ja zrezygnowalem ze swoich marzen, na szczescie stosunkowo wczesniej otrzasnalem sie z iluzji, bo w niej jak widzisz trudno odnalezc logikę. Moja osoba i wypowiedzi na tym forum są tylko opcją, a dróg oczywiście jest wiele...

Powodzenia! :)

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-01-27, godz. 13:56

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#1063 woks

woks

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 127 Postów
  • Lokalizacja:West Yorkshire

Napisano 2010-01-27, godz. 13:59

Unpredictable napisała:

Kościół jest dla mnie ważny, jestem wierząca, praktykuję. Nie wyobrażam sobie w przyszłości nie ochrzcić moich dzieci, nie doprowadzić ich do Komunii. Chłopak ze wszystkim jest na bieżąco, nigdy przed nim nie ukrywałam,że chodzę do kościoła, że jest to dla mnie ważne.

Z Twoich słów wynika, że na tradycyjne katolickie wychowanie nałożyły się Twoje osobiste refleksje i decyzje. Stało się to pewną całością. Piszesz potem, iż masz nadzieję że kościelny ślub zmieni podejście Twojego chłopaka. Gdzieś tam głęboko, nawet jeśli głośno o tym nie mówisz, masz nadzieję że katolicyzm stanie się dla niego tym czym jest dla Ciebie.
Nie zapominaj jednak że wychowanie - tak jak w Twoim przypadku, odgrywa bardzo istotną rolę. Ktoś kto był wychowany w rodzinie ŚJ i sam utożsamił się z tymi poglądami, naprawdę ma trudno w przyjęciu wszystkiego co oferuje KRK. Oczywiście są wyjątki. Ale najprawdopodobniej w najlepszym razie będzie to rodzina katolicko-agnostyczna. Zapytaj się więc siebie.... czy lepiej wierzący ŚJ czy niewierzący.
Dla praktyki - wychowanie dzieci, święta itp. druga opcja pewnie byłaby lepsza.
Ale - przynajmniej dla mnie - związek dwojga ludzi to przede wszystkim duchowość. Wnioski - wyciągnij sama....
Pozdrawiam

woks
"W nadziei radośni, w ucisku cierpliwi, w modlitwie wytrwali" Rz. 12:12

#1064 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 15:44

Unpre...Ty po prostu chcesz przekabacić chłopaka na swoją stronę! Trwały związek buduje się na szacunku dla partnera, jego odmienności w różnych poglądach, nie tylko religijnych. Masz ustaloną wizję, jak powinien wyglądać idealny związek z wybrankiem serca. Wg mnie, nie ma w tej wizji miejsca dla chłopaka od śJ. Pewnie potrzeba czasu do zrozumienia istoty przyszłego związku i nauczenia się sztuki kompromisu. To raczej domena ludzi dojrzałych.


'przekabacić'?!
Po prostu gdzieś w środku uważam, że gdyby był katolikiem, byłoby łatwiej - i mi, i jemu.
Nie ukrywam,że uważam moją wiarę za lepszą, że daje więcej możliwości, że nie komplikuje nadmiernie życia, ale szanuję innowierców.
Nie mam zamiaru stawiać mu żadnych warunków, odnośnie wiary, wcale tego nie chcę! Wiara jest kwestią indywidualną i każdy ma prawo do własnych poglądów, w pełni to rozumiem.


Chyba nie ma w tym nic dziwnego, że po prostu wyobrażałam sobie swoją przyszłość u boku mężczyzny, z którym wezmę ślub kościelny. Teraz sporo się zmienia przez to,że w moim życiu ważny stał się chłopak innej wiary, ciężko się odnaleźć w takiej sytuacji od razu.

Użytkownik Unpredictable edytował ten post 2010-01-27, godz. 16:07


#1065 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 16:00

Unpredictable napisała:

Kościół jest dla mnie ważny, jestem wierząca, praktykuję. Nie wyobrażam sobie w przyszłości nie ochrzcić moich dzieci, nie doprowadzić ich do Komunii. Chłopak ze wszystkim jest na bieżąco, nigdy przed nim nie ukrywałam,że chodzę do kościoła, że jest to dla mnie ważne.

Z Twoich słów wynika, że na tradycyjne katolickie wychowanie nałożyły się Twoje osobiste refleksje i decyzje. Stało się to pewną całością. Piszesz potem, iż masz nadzieję że kościelny ślub zmieni podejście Twojego chłopaka. Gdzieś tam głęboko, nawet jeśli głośno o tym nie mówisz, masz nadzieję że katolicyzm stanie się dla niego tym czym jest dla Ciebie.
Nie zapominaj jednak że wychowanie - tak jak w Twoim przypadku, odgrywa bardzo istotną rolę. Ktoś kto był wychowany w rodzinie ŚJ i sam utożsamił się z tymi poglądami, naprawdę ma trudno w przyjęciu wszystkiego co oferuje KRK. Oczywiście są wyjątki. Ale najprawdopodobniej w najlepszym razie będzie to rodzina katolicko-agnostyczna. Zapytaj się więc siebie.... czy lepiej wierzący ŚJ czy niewierzący.
Dla praktyki - wychowanie dzieci, święta itp. druga opcja pewnie byłaby lepsza.
Ale - przynajmniej dla mnie - związek dwojga ludzi to przede wszystkim duchowość. Wnioski - wyciągnij sama....
Pozdrawiam

woks


Rozum mówi,żeby rzucić to wszystko, a serce mówi,żeby jeszcze próbować.
Chyba potrzebuję trochę czasu na to,żeby przemyśleć to wszystko- najpierw sama, a później z nim o tym porozmawiać i podjąć decyzję.

W każdym razie, dziękuję. : )

#1066 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-27, godz. 16:41

Właśnie, jaka jest granica 'bliskości' według Organizacji?
Na co się zezwala? Gdzie jest ta granica, za którą znajduje się to, co Bogu się już nie podoba?


Zależy o co dokładnie ci chodzi.

On doskonale wie,że mógłby wziąć ślub z katoliczką, sam mi o tym mówi, ale z drugiej strony, to wiąże się z niezadowoleniem rodziców i pewnie starszych, więc czy nie narażałby się na własne życzenie na wielkie wykłady i kazania, że czego to on nie robi przeciwko Bogu?


Jeśli jego rodzice się dowiedzą o waszej znajomości to w zależności od stopnia fanatyczności (przepraszam za nieco dosadne wyrażenie ale nie potrafiłem tego inaczej wyrazić) i charakteru rodziców będą się do tego wprost proporcjonalnie ustosunkowywać. Jeśli są bardzo fanatyczni i impulsywni to może być ostro: awantury, wyzwiska od Szatanów, babilonów, donosy do starszych, w najgorszym wypadku bicie i wyrzucanie z domu, ale są to już skrajne przypadki. Jeśli jednak są letni "duchowo" i spokojni to może się po prostu skończyć na kilkurazowym ględzeniu mantr ze Strażnicy, przeczytaniu jakiegoś błędnie zinterpretowanego przez Organizację fragmentu z Biblii, ew. strasznie Armagedonem itp. Wszystko zależy od tego jakimi są ludźmi.

Jeśli starsi się o tym dowiedzą, to raczej po pewnym czasie zostanie wezwany na rozmowę po zebraniu, zaproszony na herbatę do jednego ze starszych lub złożona mu będzie wizyta pasterska w trakcie obsługi. Nie będą to jednak spotkania mające charakter komitetu sądowniczego. Po prostu pogadają, pogadają i koniec. Grozi mu wtedy również zdjęcie z przywilejów służby jeśli takie posiada, np. lektorowanie na zebraniach, służba w charakterze porządkowego, służba pionierska itp. Może być również naznaczony przez starszych co będzie skutkowało przedstawionym po niedługim czasie od wizytacji wykładu publicznego w jego zborze mówiącego o tym jak złe jest wiązanie się z osobami nie będącymi ŚJ. Za samo spotykanie się z tobą wykluczyć go nie mogą, o ile nie uprawiacie czynów rozpustnych, nie chodzicie razem do kościoła i nie obchodzicie świąt zakazanych przez Organizację, i o ile starsi się o takich uczynkach nie dowiedzą.

Dodatkowo pozostaje kwestia, co zrobią ŚJ w jego mieście którzy go znają a dowiedzą się o waszej znajomości. A dowiedzą się na 99% ponieważ plotkarstwo jest w Organizacji bardzo nagminne. Wtedy niektórzy (ci bardziej gorliwi) ŚJ z pewnością będą się na niego krzywo patrzeć.

Wg mnie największe "zagrożenie" ma ze strony rodziców. Resztę można olać, byleby trzymać się zasad o których napisałem wyżej.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-27, godz. 16:51


#1067 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 17:01

Wg mnie największe "zagrożenie" ma ze strony rodziców. Resztę można olać, byleby trzymać się zasad o których napisałem wyżej.


Coś czuję w środku,że na tyle czuje się związany z rodzicami, że gdyby cała sprawa wyszła na jaw, zerwałby nasz kontakt zupełnie... To jest dość niszczące, że pomimo tego,że jestem dla niego 'najważniejsza', to byłby w stanie tak po prostu przestać się widywać.
(Rodzice mu nie ufają, jak 'dłużej' nie wraca do domu, dzwonią z pytaniami 'dlaczego Cię jeszcze nia ma w domu? Z KIM JESTEŚ?! Dla mnie, jest to trochę chorę, chłopak nie jest już małym dzieckiem, powinien mieć już coś do powiedzenia.)
Mama jest zdecydowanie GORLIWYM świadkiem Jehowy, niestety.

Użytkownik Unpredictable edytował ten post 2010-01-27, godz. 17:02


#1068 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-27, godz. 17:33

Coś czuję w środku,że na tyle czuje się związany z rodzicami, że gdyby cała sprawa wyszła na jaw, zerwałby nasz kontakt zupełnie...


Nie wkręcaj sobie nic zawczasu. Proponowałbym aby powiedział rodzicom o waszej znajomości. Nie ma sensu tego ukrywać, bo i tak wcześniej czy później to wyjdzie na jaw. Przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz.

Polecam tobie obejrzenie filmu "Odrębne światy / To Verdener". Można wyciągnąć ciekawe dla siebie wnioski.

Ciekawe co by było gdybyś np. porozmawiała o swoim problemie z moją narzeczoną. Ciekawa rozmowa by była, bo ona też przecież była w bardzo podobnej sytuacji.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-27, godz. 17:43


#1069 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 17:57

Mam pytanie do Ciebie Unpredictable:czy zwracałaś się ze swoim problemem do Twojego religijnego pasterza?Jeśli nie to może warto?

#1070 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 18:29

Nie wkręcaj sobie nic zawczasu. Proponowałbym aby powiedział rodzicom o waszej znajomości. Nie ma sensu tego ukrywać, bo i tak wcześniej czy później to wyjdzie na jaw. Przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz.

Polecam tobie obejrzenie filmu "Odrębne światy / To Verdener". Można wyciągnąć ciekawe dla siebie wnioski.

Ciekawe co by było gdybyś np. porozmawiała o swoim problemie z moją narzeczoną. Ciekawa rozmowa by była, bo ona też przecież była w bardzo podobnej sytuacji.


I właśnie ze wzgląd na takie sytuacje,jak Twoja i Twojej narzeczonej, ciężko mi ze wszystkiego zrezygnować,bo przecież niektórym się udaje. Dlaczego nie nam?

Wiem,że on nie jest w stanie sam rodzicom powiedzieć, boi się, czuję to.
To oni są w pewnym stopniu odpowiedzialni za rozpad jego poprzedniego 'związku'. Złożyli kiedyś wizytę rodziom byłej dziewczyny i powiedzieli, że nie zgadzają się, by ich dzieci się spotykały. (Dziewczyna jest katoliczką, a jej rodzice nie mieli nic przeciwko spotkaniom ich dzieci). Chłopak na to przystał, chociaż fakt faktem- 'związek' się juź rozsypywał.
Myślę,że on obawia się tego,że tym razem będzie musiał postąpić tak samo, chociaż tym razem wcale tego nie chce.

Mam pytanie do Ciebie Unpredictable:czy zwracałaś się ze swoim problemem do Twojego religijnego pasterza?Jeśli nie to może warto?


Rozmawiałam na ten temat z jednym katechetą.
Powiedział mi, że właściwie powinniśmy zrezygnować, że właściwie nie ma wyjścia, dzięki któremu oboje będziemy w pełni zadowoleni,jeżeli on (bo ja od razu zaznaczyłam, że u mnie jest to raczej niemożliwe) nie zmieni wiary. Więcej spotkań, to większe zaangażowanie, a co się z tym wiąże - więcej cierpienia przy ewentualnym rozstaniu, gdy dojdzie do rozmowy na temat wspólnej przyszłości.

Nie chcę go stawiać przed wyborem między katolicyzmem i mną ,a Organizacją.
Nie mogę mu przecież narzucić wiary i doskonale o tym wiem...


Jednym słowem, katecheta powiedział, że nie ma możliwości na związek, ot co.

#1071 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 18:32

Ach te religie-tyle mi na myśl przychodzi.

#1072 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-27, godz. 18:35

To oni są w pewnym stopniu odpowiedzialni za rozpad jego poprzedniego 'związku'. Złożyli kiedyś wizytę rodziom byłej dziewczyny i powiedzieli, że nie zgadzają się, by ich dzieci się spotykały. (Dziewczyna jest katoliczką, a jej rodzice nie mieli nic przeciwko spotkaniom ich dzieci). Chłopak na to przystał, chociaż fakt faktem- 'związek' się juź rozsypywał.
Myślę,że on obawia się tego,że tym razem będzie musiał postąpić tak samo, chociaż tym razem wcale tego nie chce.


Twój chłopak jest pełnoletni. Rodzice nie mogą rozporządzać jego życiem. Rozumiem gdyby się awanturował, sprowadzał kolesi, upijał, narkotyzował, bądź nie pomagał rodzicom. Ale rodzice nie mogą decydować z kim się będzie spotykał, tym bardziej że jesteś porządną osobą. Nie mogą mu zabraniać układania sobie życia z tym z kim chce. Nie mogą z niego robić niewolnicy Izaury. Dla mnie to jest po prostu śmieszne i chore gdy rodzice za przeproszeniem dorosłego starego konia łażą do rodziców jego sympatii i sypią w uszy jakieś głupoty typu że się nie zgadzają na ten związek. To jest po prostu śmiech na sali. Twój chłopak musi postawić sprawę jasno. Albo chce sobie układać życie albo będzie nadal posłusznym murzynem swoich rodziców. Przecież to nie ze swoimi rodzicami będzie sobie życie układał. Nie może być mamisynkiem, ma być mężczyzną z jajami, ma mieć psychikę niczym wojownik MMA. Rodzice kiedyś niestety umrą a wtedy nikt mu straconych młodych lat nie zwróci. Chyba że liczy na ciągłe życie za darmo na garnku rodziców albo darmowy dach nad głową, ale to wtedy jest jego wina. Zresztą rodzice nie mają prawa go wyrzucić z domu, jeśli jest tam zameldowany.

Zadaj mu pytanie, co wtedy jeśli będzie odrzucał wszystkie fajne katoliczki, zwiąże się z osobą ze swojej religii a potem okaże się że ta osoba jest pusta i nieciekawa? Dalej będzie się słuchał rodziców? Przecież to on powinien sobie układać życie a nie rodzice jemu.

Kiedyś, będąc jeszcze katolikiem zacząłem się spotykać z dziewczyną która nie była ochrzczona w żadnej religii. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że jej matka jest Świadkiem Jehowy a ona na razie nie może się zdecydować na zostanie Świadkiem. Oczywiście nasza znajomość po pewnym czasie wyszła na jaw. Jej nadgorliwa matka była na tyle niepoważna, że przyszła do mojego domu ze znajomą, gdy byłem sam. Zaczęła mi suszyć przez godzinę uszy tekstami w stylu że się obawia, żeby między nami nie doszło do stosunków seksualnych, że jej córka może być lekkomyślna, że wolałaby abyśmy się nie spotykali itp. Uśmiałem się trochę, przynajmniej w środku. Odparłem, żeby się niczym nie martwiła bo ja nie jestem dzieciakiem tylko dorosłym facetem i wszystko będzie dobrze. A ona znowu swoje. Więc ja odparłem jej znowu to samo. Oczywiście zainteresowałem się religią Świadków Jehowy, ale nie z powodu dziewczyny tylko z powodu tego że mnie zaciekawiła ta religia. Od tej pory mogłem normalnie przychodzić do niej do domu i w ten sposób wzbudziłem jej zaufanie. Mogłem nawet siedzieć u niej w domu do późnego wieczora i oczywiście spotykać się z jej córką. Matka miała tak duże zaufanie do mnie, że nawet pewne problemy z córką zaczęła załatwiać poprzez mnie. Rozpocząłem studium. Jednak utknęło ono w martwym punkcie gdyż po pewnym czasie stało się niemal tradycją, że gdy przychodziłem na umówione miejsce studium oprócz pocałowania klamki w drzwiach nie zauważałem żadnej żywej duszy. Po pewnym czasie ona zerwała ze mną a co za tym idzie kontakt ze Świadkami się urwał. Po kilku latach dowiedziałem się, że matka sobie nieźle poczynała. Znalazła sobie gdzieś kochanka a wtedy jej mąż (nie będący ŚJ) się o tym dowiedział i doniósł o tym starszym. Została wykluczona i doszło do rozwodu. Dzisiaj jej mąż i dzieci poszły każde w swoją stronę a ona mieszka sobie ze swoim nowym partnerem i jest przyłączona do Organizacji.

Rozmawiałam na ten temat z jednym katechetą.
Powiedział mi, że właściwie powinniśmy zrezygnować, że właściwie nie ma wyjścia, dzięki któremu oboje będziemy w pełni zadowoleni,jeżeli on (bo ja od razu zaznaczyłam, że u mnie jest to raczej niemożliwe) nie zmieni wiary. Więcej spotkań, to większe zaangażowanie, a co się z tym wiąże - więcej cierpienia przy ewentualnym rozstaniu, gdy dojdzie do rozmowy na temat wspólnej przyszłości.

Nie chcę go stawiać przed wyborem między katolicyzmem i mną ,a Organizacją.
Nie mogę mu przecież narzucić wiary i doskonale o tym wiem...


Jednym słowem, katecheta powiedział, że nie ma możliwości na związek, ot co.


Miał trochę racji ale nie do końca. Przede wszystkim dwoje ludzi z różnej wiary może się dogadać. Jedno nie musi przeszkadzać drugiemu i jedno nie musi praktykować tego co drugie. Zobacz, ile na świecie jest związków w których jeden współmałżonek jest ŚJ a drugi nie. Rzecz jasna pewien odsetek tych małżeństw stanowią małżeństwa w których dopiero po jakimś czasie od ślubu jedno z małżonków stało się ŚJ. Jednak tak czy inaczej, wiele z tych związków jest udanych. Oczywiście najlepiej jest gdy któraś ze stron ustępuje i przyjmuje przynajmniej część wierzeń drugiej strony. W moim związku to ja ustąpiłem, choć nie czułem wcale aż takich hamulców, skrępowania czy winy z powodu tego, że znowu zaczynam obchodzić święta, urodziny czy Sylwestra. Może dlatego, że pochodzę z rodziny katolickiej a moje stopniowe odpływanie od Organizacji zaczęło się już wcześniej, zanim poznałem moją obecną narzeczoną.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-27, godz. 19:06


#1073 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 19:42

Chyba że liczy na ciągłe życie za darmo na garnku rodziców albo darmowy dach nad głową, ale to wtedy jest jego wina. Zresztą rodzice nie mają prawa go wyrzucić z domu, jeśli jest tam zameldowany.

Zadaj mu pytanie, co wtedy jeśli będzie odrzucał wszystkie fajne katoliczki, zwiąże się z osobą ze swojej religii a potem okaże się że ta osoba jest pusta i nieciekawa? Dalej będzie się słuchał rodziców? Przecież to on powinien sobie układać życie a nie rodzice jemu.


Myślę,że dość ważne jest to,że chłopak jeszcze nie pracuje,że nie jest w stanie się sam utrzymać.
Od października ma w planach zaoczne studia i rozpoczęcie pracy.
Może to zmieni trochę podejście, punkt widzenia i przesadne podporządkowywanie się rodzicom? Szczerze mówiąc, to mam właśnie taką cichą nadzieję.


Wiem,że jeżeli jest miłość, to można żyć razem nawet wtedy, gdy dwoje ludzi ma różne religie. Pomimo tego,że wcześniej w ogóle nie brałam tego pod uwagę, nie wyobrażałam sobie życia z innowiercą, teraz zaczynam o tym myśleć.
Ślub kościelny byłby spełnieniem marzeń, ale pewnie i bez niego można być szczęśliwą...
Kwestią sporną są ewentualne dzieci w przyłości, więc najlepszym wyjściem byłoby po prostu małżeństwo bezdzietne, co chyba niewielu się uśmiecha.

Jeszcze nie wiem, czy jestem w stanie zdecydować się na to wszystko?

#1074 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-27, godz. 19:56

Ślub kościelny byłby spełnieniem marzeń, ale pewnie i bez niego można być szczęśliwą...
Kwestią sporną są ewentualne dzieci w przyłości, więc najlepszym wyjściem byłoby po prostu małżeństwo bezdzietne, co chyba niewielu się uśmiecha.

Jeszcze nie wiem, czy jestem w stanie zdecydować się na to wszystko?


O ile się nie mylę, na tym forum jest osoba o nicku Dementor, który nie będąc katolikiem wziął ślub kościelny z katoliczką i jakoś chyba nie miał z tego powodu kłopotów ani nie musiał specjalnie wypowiadać elementów które są nieakceptowane przez Organizację. Szczegóły tutaj: http://watchtower.or...882 oraz tutaj: http://watchtower.or...374

O konkretniejsze szczegóły możesz się spytać Dementora.

Nie jestem pewien, czy zezwolenie na ochrzczenie dziecka w kościele katolickim przez żonę katoliczkę jest czymś złym w oczach Organizacji. Chyba były kiedyś omawiane podobne kwestie w publikacjach.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-27, godz. 20:14


#1075 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 20:42

O ile się nie mylę, na tym forum jest osoba o nicku Dementor, który nie będąc katolikiem wziął ślub kościelny z katoliczką i jakoś chyba nie miał z tego powodu kłopotów ani nie musiał specjalnie wypowiadać elementów które są nieakceptowane przez Organizację. Szczegóły tutaj: http://watchtower.or...882 oraz tutaj: http://watchtower.or...374

O konkretniejsze szczegóły możesz się spytać Dementora.

Nie jestem pewien, czy zezwolenie na ochrzczenie dziecka w kościele katolickim przez żonę katoliczkę jest czymś złym w oczach Organizacji. Chyba były kiedyś omawiane podobne kwestie w publikacjach.



Tylko właśnie chodzi o to,że Dementor na to przystał, a mój chłopak póki co, raczej nie jest w stanie.
On uważa,że taki ślub jest przyznaniem wyższości mojej wiary, nad jego, że to byłoby dowodem na to,że zgadza się w zupełności z zasadami panującymi w Katolicyzmie, a tak, niestety, nie jest.
Chłopak od około 9 lat jest świadkiem, ma już ma wyrobione ('Organizacyjne') zdanie na temat Kościoła.
Może z czasem uda się jednak dojść do jakiegoś kompromisu...

#1076 babilon

babilon

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 53 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 20:51

Mam pytanko. Dlaczego tak ważne są dla ciebie rytuały religijne kościoła katolickiego ?
Świadomość uczy odróżniania tego, co rzeczywiście jest, od tego co na ten temat myślimy i w konsekwencji do prawdziwej wewnętrznej wolności. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych. Tylko świadomość i obserwacja pozwalają dostrzec ich iluzję ...
Nie ma prawdy absolutnej, religii prawdziwej - wszystkie religie to syf - BABILON WIELKI
"W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz"
"Pokolenie odchodzi i pokolenie przychodzi ale ziemia trwa na wieki"
"To, co było, znowu będzie a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem"

#1077 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-27, godz. 20:58

Tylko właśnie chodzi o to,że Dementor na to przystał, a mój chłopak póki co, raczej nie jest w stanie.
On uważa,że taki ślub jest przyznaniem wyższości mojej wiary, nad jego, że to byłoby dowodem na to,że zgadza się w zupełności z zasadami panującymi w Katolicyzmie, a tak, niestety, nie jest.
Chłopak od około 9 lat jest świadkiem, ma już ma wyrobione ('Organizacyjne') zdanie na temat Kościoła.
Może z czasem uda się jednak dojść do jakiegoś kompromisu...


Ja też byłem ŚJ mniej więcej tyle czasu i co z tego. Zapytaj się swego chłopaka co Organizacja tak naprawdę mu takiego dobrego dała, że aż tak to wszystko "łyka". U mnie było tak, że w Organizacji nikt praktycznie mi nie pomógł, ciągle tylko słyszałem, że robię coś nie tak. Czy on słyszy to samo? Pewnie słyszy, a to o czymś świadczy. Organizacja to ciągła kontrola i marudzenie, tego nie wolno, tamtego nie wolno, to nie dla ciebie, ta dziewczyna nie dla ciebie, te rzeczy nie dla ciebie. Tylko co tak naprawdę te zakazy dobrego (namacalnego) mu dają?

Kompromis to dobra rzecz. Ale wtedy musiałabyś zrezygnować ze ślubu kościelnego i zdecydować się na cywilny. Jednak najpierw niech on uporządkuje swoje sprawy z rodzicami. Bez tego wasz związek utknie w martwym punkcie. Szkoda wtedy marnować waszego cennego czasu i zawracać głowy. Chyba że chcecie bez sensu to ciągnąć pomimo, że po pewnym czasie wyjdzie wszystko na jaw.

Ja nawet nie wiem, czy ślub kościelny jest uznawany przez Organizację za prawnie ważny. Ciekaw jestem czy gdzieś w publikacjach była o tym mowa.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-27, godz. 21:12


#1078 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-01-27, godz. 21:06

Ja nie odejdę od kościoła, chłopak doskonale o tym wie, zaznaczyłam to na samym początku znajomości.
Myślę,że moim rodzicom byłoby bardzo przykro, gdybym zmieniła wiarę, ale przecież nie mogą mi wybierać drogi do szczęścia, to moje życie i świadome decyzje.

Tak samo jak TWOIM RODZICOM byłoby przykro, tak samo i JEGO RODZICOM BĘDZIE przykro.
nie potrafiłam uwierzyć.......

#1079 Unpredictable

Unpredictable

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 49 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-01-27, godz. 21:12

Mam pytanko. Dlaczego tak ważne są dla ciebie rytuały religijne kościoła katolickiego ?



Jestem katoliczką od urodzenia, religia jest częścią mojego życia, a ślub katolicki jest dla mnie w pewien sposób tego uwieńczeniem.
Jest podziękowaniem za to,że Bóg postawił tę osobę na mojej drodze. Jest dowodem na to,że kocham tego człowieka,że chcę z tym człowiekiem żyć w zdrowiu, w chorobie, wtedy, kiedy jest dobrze i wtedy, kiedy jest źle,ale z Bożym błogosławieństwem. Ukazuje,że Bóg jest dla mnie ważny i chcę żyć zgodnie z Jego przykazaniami.

#1080 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-01-27, godz. 21:18

Rzecz w tym, że ani jedna ani druga strona nie musi odchodzić od swej religii. Ja nie odszedłem od swej religii i nie zamierzałem tego robić. To moja religia odeszła ode mnie.

Jestem katoliczką od urodzenia, religia jest częścią mojego życia, a ślub katolicki jest dla mnie w pewien sposób tego uwieńczeniem.
Jest podziękowaniem za to,że Bóg postawił tę osobę na mojej drodze. Jest dowodem na to,że kocham tego człowieka,że chcę z tym człowiekiem żyć w zdrowiu, w chorobie, wtedy, kiedy jest dobrze i wtedy, kiedy jest źle,ale z Bożym błogosławieństwem. Ukazuje,że Bóg jest dla mnie ważny i chcę żyć zgodnie z Jego przykazaniami.


Czyli uważasz, że bez ślubu kościelnego nie możesz podziękować Bogu w inny sposób za to że masz fajnego męża i że chcesz z nim żyć oraz pokazać, że Bóg jest dla ciebie ważny? Uważasz, że bez tego nie będziesz miała błogosławieństwa Bożego?

Nie obraź się, ale czasami odnoszę wrażenie, że ŚJ i gorliwi katolicy mają jedną wspólną cechę. Chcą za wszelką cenę szczegółowo przestrzegać nakazów swych religii w obawie, że nie będą spełnieni albo że Bogu się coś nie spodoba. Bóg to Bóg, a dana religia jest tylko interpretacją Jego osoby, niekoniecznie w pełni słuszną. Np. czy człowiek bezreligijny ale wierzący w Boga może się cieszyć jego uznaniem i błogosławieństwem? Czy Bóg chce aby koniecznie zaczął przestrzegać wierzeń jakiejś religii?

Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-27, godz. 21:28





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych