Mój mąz jest człowiekiem podłym do granic, przy tym egoista to dobre słowo. Juz jest tak, że boję sie niemal odezwać bo nie wiem, jak on odbierze moje słowa w danej chwili... a o reakcjach nie chce już nawet pisać. Sa krzyki w nocy, groźby, wyzywanie od wariatek, wulgaryzmy, wypominanie wszelkich słabości w sposób który ma mnie zniszczyć. I przy tym wszystkim żadania uległości - bo mam przecież tak wspaniale. Mam, owszem- prezenty, kwiaty - jak jest przez chwile ok... a potem byle co (np cos co jest zwykłym stwierdzeniem faktu -typu "nie zadzwoniles dzis nawet-tyle miales pracy.." niestety-wypowiedzianym w momencie gdy cos go wkurzyło i odebranym jako zrzędzenie i wyrzut ze nie zadzwonil...moge tłumaczyc bez konca-on wie lepiej, -to byl zarzut i koniec, a ja jestem maruda, on traci czas w tym związku, zepsułam cały dzień, jak zwykle etc...wrzeaski, grozby itd) furia i wypowiadanie tylu raniących słów. Po 2 tygodniach zgody. Nigdy nie wiem, jak na co zareaguje....
On zyje gorzej niz tylu ludzi "ze świata"

Mam pozycje w pracy, poradze sobie znakomicie i bez niego - w tym nie ma problemu. Tak samo jak z tym, gdzie isc w razie co..... kolezanki, rodzina....
nie jestem zalezna wiec on wie, ze łatwo mnie zastraszyc nie jest i to chyba niebyt wygodne. jedyne co moze- poniszczc nieco w domu-na moich oczach... naopowiadac nieprawde (kłamie na kazdym kroku) wokól...... w sposob który ma mnie oczernić. pewnie łatwiej byłoby móc sie pastwic jak bym nie miała np dochodow własnych moze? nie wiem....
Ten człowiek, który nas próbował godzic, jest męzem i uważam, ze bardzo mądrym człowiekiem. W zasadzie pokusiłabym sie o stwierdzenie ze najmadrzejszym świadkiem, jakiego poznałam. ma wlasne problemy, jak kazdy ale wspaniale z nimi sobie radzi, zasady sa świete i daje dobry przykład. Więc tylko dlatego sie zgodziłam na te rozmowe-aby ratowac jeszcze......
Tez jestem zdania, ze radzic innym moze tylko specjalista i to taki, co sam jest autorytetem.
Pieniadze, ktore bym miała jako swoje a odkładaismy na wspolne cele (zarabiam podobnie jak on), przepadna w razie rozstania pewnie i jeszcze pozabiera mi meble etc w razie rozstania... ale to chyba nieisttotne.. tylko mam zal, ze ciekza praca przez 1,5 roku mogla miec lepsze efekty.... Boje sie jeszcze, jak bede zyc teraz, po teoriach wpajanych przez Śj???
jak by nie bylo, kilka rzeczy jest cennych i chcialabym i swoim dzieciom wpoic, a w otoczeniu ciezko o kogos kto ma poglądy chocby zblizone do moich teraz... to wszystko mnie bardzo zmieniło...
pozostaja mi członkowie tegoż forum
