Skocz do zawartości


Colargol

Rejestracja: 2007-03-01
Poza forum Ostatnio: 2011-01-15, 22:11

Moje posty

W temacie: Niech żyje Forum!

2011-01-13, godz. 20:20

Tylko priv do mnie od P.K.Dick sprowadził mnie tutaj na odwiedziny w to forum po latach mojej niebytności.
Ale się zdziwiłem jak zobaczyłem taką nieżywość forum.
Mnie stąd 3 lata temu wymiotło nękanie moderatorów za moje poszukiwawcze teorie.
Teorie swoje rozwinąłem gdzie indziej i niesamowicie do tego stopnia, że aż wchodziły w pięty komu trzeba. Ostatecznie doszedłem do rozeznania samodzielnie i odważnie bez poczucia, że popełniam błąd odłączyłem się od organizacji Ś.J.

Ale chcąc odpisać P.K.Dick'owi nie dało mi się tego zrobić, bo privy do niego nie można wysłać. Czyżby go moderzy zbanowali co do takich konwersacji? Sam by sobie takich blokad nie wytyczał skoro do mnie zaprivował.

Jeśli P.K.Dick możesz ten wpis przeczytać, to u mnie wszystko jest O.K. Przeczytaj sobie ostatnie moje posty w Przypuszczalnej budowie... Tam dowiesz się więcej w tej sprawie o którą pytasz.

Co do mnie forum spełniło tę pozytywną rolę, że dzięki niemu mogłem będąc Ś.J. równolegle się tu kształcić i rozwijać co do wiedzy. Co prawda występowałem w roli obrońcy tego ugrupowania, ale wtedy jeszcze z powodu przeświadczenia, że na świecie powinna być właściwa prawda Boża, reprezentowana jakąś organizacją. Ale to założenie było błędne.
Po prostu Bóg nie ma na dzisiaj w planach, czy we własnym interesie mieć organizację jawną po jego myśli. Albo tak robi z premedytacją, albo ma bardzo trudne i piekielne problemy u Siebie, aby zrealizować swoje plany strategiczne w miarę szybko.
Tak bym sobie to skrótowo i sarkastycznie ujął.

W temacie: Przypuszczalna budowa raju.

2008-09-28, godz. 05:41

Po pierwsze:

Coralgol zacznij to spisywać bo masz talent do tworzenie powieść z nowego rodzaju teological-fiction.

Tak Artur napisał w poście#35. Potem jeszcze w poście#49
Pisz, pisz, przyda się jako materiał dowodowy w sprawie o stwierdzenie twojej niepoczytalności.....
A w poście#125
Mam prośbę: Czy możesz spisać swoje przemyślenia hurtem i mi przesłać? To trzeba zachować dla potomnych....

Mogę Ci więc teraz Artur zakomunikować, że jest to już zrobione.

Dzięki zmaganiu i przekomarzaniu się z waszymi argumentami podczas moich tu występów, udało mi się sfinalizować i ostatecznie w zwarty i ścisły sposób przedstawić całą tę hipotezową teorię na temat życia wiecznego człowieka.
Dokonałem ją na niezależnym forum bez żadnych naleciałości ideologicznych, gdzie mogłem ją przedstawić z pełną swobodą ku zainteresowaniu paru czytajacych, podczas gdy to było osadzane. Nie powiem, aby na waszym forum miło mi się pisało, bo moderator bardzo mi utrudniał. Wynikało to z założeń waszego forum, aby było poprawne ideologiczne wg założonych tu prawideł.
Dokonałem zresztą tego dość już dawno temu.
Najwięcej sobie cenię tu u was zmagania argumentowe z Padrem, bo był on trudnym do zmagań dyskutantem, który przymuszał do znacznego wysiłku. Można powiedzieć, że to obecne moje dzieło na www.prawda2.info w działe autorskie, nie powstałoby, gdyby nie te moje występy u was, które jakby nie było kształtowały ostateczną postać tej mojej teorii na dzień dzisiejszy. Bywało, że niektóre pomysły powstawały dzięki dyskusjom tu na tym forum. Choćby zagadnienie z łącznością (umysł ludzki-boża centrala) Ostatecznie przyjąłem ją w założeniach jako system bieżącej nadążnej łączności, choć nie do końca, co do całości zasobów informatycznych w mózgu. Użyłem tam na forum oczywiście innej ksywki. Jednak poprzez tytuł samego wątku znajdziecie ten temat b.łatwo.
Tak niedawno całkiem niezależnie w luźnej rozmowie z osobą z swojego środowiska spotkałem się z podobnym myśleniem odnośnie rodowodowego porządku przywracania do życia, kształtowania ludzi na nowo z materii ziemskiej, jak i przywracaniem do życia od razu w młodzieńczym wyglądzie, a nie w dojrzałym wieku z procesem odmładzania. Osoba ta nie znała tych moich twórczości. Dla mnie staje się to zrozumiałe dlatego, że fundamenty wiedzy wybudowane w jednolity sposób, mogą doprowadzać do zbieżnych rozwiązań pochodnych.
Są tam już na wspomnianym forum bardzo dobrze ułożone zręby teoretyczne do napisania powieści. Ja osobiście już mam parę wersji na pomysły opowiadań na tej bazie teoretycznej.

W temacie: 1-sza, 2-ga, .... n-ta śmierć?

2008-06-23, godz. 08:07

Wychodzisz z założenia, że ktoś zaprogramował DNA i na tym budujesz swoją naukowo teistyczną teorię.
Pomieszanie z poplątaniem.

1. Wierzący w boga nie potrzebuje naukowego udowodniania.
2. Naukowe podejście do budowy DNA (a wcześniej RNA) wyklucza projekt.

ad 1)Nie jest to wprawdzie obowiązujące, ale potrzebuje swojego własnego logicznego udowodnienia poprzez obserwację przyrody i dzieł znajdujących się wokół. A to już jakieś minimum własnego naukowego podejścia. Jeśli tego się nie zrobi, to bedzie się głupim baranem podążającym za czyimś głosem. Niewątpliwie wierzący w boga potrzebują też i biblijnego udowodnienia, choćby takiego, dlaczego Bóg dopuszcza tak długo zło.

ad 2)Wcale nauka nic nie udowodniła, że DNA nie może być projektem. Jeśli fakt pojawienia się materiału budulcowego białek (Glicyna, Alanina) jako produkty doświadczenia Millera uważać będziemy za dowód wytworzenia helisy niosącą informację genetyczną, to niestety! Wielka pomyłka logicznego analizowania kolego Padre. Po pierwsze to nie te materiały budulcowe, Po drugiePotrzebna inteligencja, aby podsterować odpowiednią kolejność ułożenia elementów budulcowych na szkielecie helisy DNA. Rzut kostkami do gry z namalowanymi literami nie ułoży nam poezji. Człowiek to poezja budowlana. Do tego niezbędna jest inteligencja.

W temacie: Przypuszczalna budowa raju.

2008-06-15, godz. 09:36

Kantata! to o co zapytujesz co byłoby podstawą, że młodzian byłby dobrą kontynuacją bazowego osobnika, wynikałoby z obserwacji jego na codzień. Ja nie twierdzę, że tak by to było dobrze, jesli chodzi o idealność przejścia w drugi organizm. To tylko omówienie wersji niesynchronicznego montażu. Uważam, że ten pierwszy omówiony montaż synchroniczny jest najlepszy, gdzie obydwoje równoczesnie otrzymują "wgrywki" w swoich pamięciach i to tak, aby nie było spychania zasobów pamięciowych "antagonisty". Po prostu najlepiej byłoby powstawiać zasoby tak, aby nawet musieli sobie konfrontować w niektórych przypadkach co jest jego własną dawną sprawą, a co nie. Do pewnego stopnia mogliby nawet nie móc rozpoznać co było jego prawdziwą osobowością. Słusznie właśnie zauważasz Kantata, że w tak wstępnym analizowaniu możemy popełniać wiele potknięć, a cała góra lodowa jak powiadasz jest jeszcze do odkrycia. Ja właśnie próbuję podejść to złożone zagadnienie. Zmienić ciało, a tak aby nie było to ze szkodą dla osobników. Wszystkie dotychczasowe filmy porobione na ten temat mają przy tych zagadnieniach masę szkody, bólu i nieszczęścia w związku z takimi przekształceniami na uczestniczących w nich ludziach. Nikt nie analizuje dokładnie wszystkich możliwości. Nikt nie uwzględnia przy tym np tematu Boga. Każdy stara się z tego zrobić zawsze szkodliwą sensację.

Zmartwychwstanie jako zagadnienie relatywne.
...I tak analizując teoretycznie przy zastosowaniu coraz bardziej cofniętego naszego zapisu mózgowego możemy dojść do niemowlęctwa i otrzymać pełną relatywność. Mamy wtety funkcję ciągłą naszej osobowości osiąganą przy zmartwychwstaniu.
Dochodząc do sytuacji pamięci z naszego dzieciństwa pozostaje już bardzo niewiele z naszego "zdobytego" za życia "Ja" i nie jesteśmy już tym samym osobnikiem. Właściwie zanika zagadnienie zmartwychwstania. W przypadku wgrywania pamięci noworodka nie ma w ogóle pojęcia zmartwychwstania. I w takim rozumowaniu nie ma drugiego naszego powtórzonego życia.

Nakreśliłem tu właśnie jak cenny jest przy zmartwychwstaniu właśnie ten element zdobytej pamięci własnej. Wydaje się on bardziej cenniejszy niż dokładność naszego fizycznego wyglądu po przywrócenia do życia.

Wstęp:
Te zdobyte wiadomości i umiejętność ich trzymania są tak cenne, że jeśli je tracimy, to tak jakbyśmy podlegali już umieraniu za życia. Umieranie jest też właściwie w takim spostrzeżeniu relatywne. Gdy mamy beznadziejną własną zdolność do zapamiętywania, to tak jakbyśmy żyli resztkami życia. Skrajnym przykładem może tu być np stan chorobowy człowieka z głęboką amnezją + sklerozą + alzheimerem. Więc możnaby wprowadzić termin słowny na tego rodzaju śmierć. Np "śmierć pamięciowa" i jako taka też byłaby pojęciem relatywnym, bo każdy ma inną zdolność utrzymywania swojej wiedzy i umiejętności.

100%-we życie wieczne.

Po wyjaśnieniu o relatywności zmartwychwstania (post#156 str 8) i śmierci (powyżej na wstępie), gdzie w pewnym sensie możemy być już umarłym za życia , poczynię rozważania co do relatywności życia wiecznego.
Więc relatywne, jak już ustaliłem, mogą być już aż 3 pojęcia:
1. Zmartwychwstanie. (pamięć wstawiana w zależności od daty zarchiwizowania)
2. Śmierć. - ale rozpatrywana kompleksowo nie jako tylko śmierć organizmu biologicznego, ale śmierć pamięci zgromadzonej w człowieku.
3. Życie wieczne. - jeśli dołączymy do tego zagadnienia temat gromadzenia danych w własnej mózgowej pamięci długotrwałej.

Ogólną konkluzją na tym wątku jest to, że życie wieczne polegałoby na technologii umożliwiającej archiwizowanie poza człowiekiem całych zasobów jego pamięci długotrwałej w mózgu stanowiącej więc składnik jego dokładnej osobowości, oraz archiwizowanie planu biologicznego zbudowania organizmu, przez odpis sekwencji informacyjnych na wszystkich helisach w chromosomach. Dodatkowo technologia ta miałaby umożliwiać każdorazowo w razie potrzeby skorzystanie z możliwości wytworzenia organizmu na podstawie tych zasobów. System powinien jeszcze posiadać ewidencję kontrolującą wymiany, lub zastępowania trwale utraconych organizmów. To z kolei po to, aby nie dochodziło do niekontrolowanego namnażania identycznych jednostek biologicznych.

Poruszyłem teraz na wstępie problem relatywności śmierci. Pod tym pojęciem określiłem trwałe zapominanie własnych dawnych przeżyć i nabytej poprzednio wiedzy oraz umiejętności. Zdefinowałem to też jako śmierć. Wprowadzę tu wspomniany już termin słowny dla określenia tego rodzaju śmierci i nazwę go tu na potrzeby własnych rozważań jako "śmierć pamięciowa". Czyli wszyscy ludzie są również śmiertelni pamięciowo. Co ciekawe mają możliwość na częściowe pokonywanie tej śmierci pamięciowej poprzez np pisanie pamiętników, albo zbieranie znacznej ilości fotografi pamiątkowych, lub też ciągłe powtarzanie choćby części dawniej zdobytej wiedzy, lub umiejętności manualnych.

Chrześcijańskie życie wieczne rozważane kompleksowo, jeśli miałoby być pozbawione relatywności musiałoby polegać na dokładnym odtworzeniu ostatniej pamięci przed śmiercią i stworzenia takich warunków, aby nie podlegać już śmierci pamięciowej. Kolejnym nasuwającym się tu natychmiast skojarzeniem byłby problem ograniczonej pamięci mózgowej, która logicznie nie zapewni nieskończonego zbierania informacji na przestrzeni wiecznie trwającego życia. Trudno nam sobie wyobrazić siebie jako człowieka pozbawionego "zdolności" zapominania, która w niektórych sprawach bywa i przydatną cechą pozwalającą na lepsze modyfikowanie własnej osobowości.
Opierając się na poczynionym już założeniu biblijnym, wynikającym z tego, że Bóg śledzi myśli ludzkie i reaguje błyskawicznie na modlitwy ludzkie, można przyjąć w sposób pewny, że technologia boska posiada kompleksowy system umożliwiający śledzenie bieżących myśli i zasobów pamięciowych, co do wszystkich ludzi na świecie. W tym zajęciu najprawdopodobniej uczestniczy olbrzymia liczba aniołów wraz z stosownym sprzętem nadawczo odbiorczym w dziedzinie niebiańskiej. Ten system musiał napewno powstać już u zarania wraz z projektem człowieka i zamierzenia Boga co do osadzenia jego na Ziemi. Logiczne staje się to, że właśnie taka sieć odbiorcza oplotująca ziemię, może być wykorzystana do rozwiązania problemu śmierci pamięciowej. Wiadomo również wszystkim uznającym Boga, że ma on możliwości implikowania czystej informacji binarnej w ośrodek mózgowy pamięci długotrwałej człowieka, bo takie rzeczy już się działy, że ludzie osiągali wiedzę w mózg, poprzez boski interfejs łącznościowy.
Więc powróćmy do tematu śmierci pamięciowej, ograniczonej pojemności mózgu, problemu życia wiecznego i "przyjemnej" czasem ludzkiej właściwości zapominania. Temat śmierci pamięciowej może być łatwo rozwiązany, dzięki systemowi łączności ludzkich mózgów z boską centralą nadzorczą, posiadającą sprzęty obsługiwane przez aniołów, które już na dzisiaj funkcjonują, skoro modlitwy są przekazywane, a pamięci zaś archiwizowane.
Nasze mózgi musiałyby działać coś na podobieństwo operacyjnej pamięci sprzężonej z własnymi archiwami pamięciowymi z których to na nasze "zlecenie" byłyby nam przez służby anielskie dokładane podczas naturalnego snu. Po przebudzeniu przypominało by nam się wszystko to co utraciliśmy przez zapomnienie lub przez brak ćwiczeń, jeśliby chodziło np o utracone pewne umiejętności, które rzecz jasna dawniej wykonywaliśmy. Wszystkie te podprogramy mózgowe i nieodzowne zasoby pamięciowe do manualnych umiejętności byłyby na nowo odzyskiwane, w razie konieczności skorzystania z nich. Podobnie rzecz miałaby się z wiedzą wyuczoną dawniej.
To odwoływanie się do naszych dawniejszych osobistych stanów pamięci zgromadzonych przez służby anielskie, mogłoby się odbywać choćby na zasadzie określania daty archiwizacji pamięci. Ulegałaby ona tylko dodaniu do pamieci bieżąco posiadanej. Nie byłoby to więc proste zastąpienie bieżącego stanu mózgu na ten dawny stan z przeszłości, ale włożenie tamtych engramów w mniej piorytetowe pokłady pamięciowe, tak, aby nie zaburzały one już posiadanych umiejętności i wiedzy przez zajęcie ośrodków pamięciowych dokładnie tych jakie zajmowały dawniej w przeszłości. Takie uzupełnienia w inne rejestry wymagałby jeszcze krótkiego procesu przystosowawczego, aby one wsprzęgły się do bieżąco innego już stanu mózgowego.
Jest to tylko czysto teoretyczne rozważanie, jeśli zakładamy tzw 100% życie wieczne, gdzie nie istnieje śmierć pamięciowa. Jesteśmy wtedy jakby doskonali i nic z tego co się nauczyliśmy nie tracimy tak łatwo. Bo jeśli nawet zapomnimy, to mamy możliwości w miarę szybkiego przywołania tych dawnych naszych umiejetności. W takiej sytuacji odpadają problemy przechodzenia kolejnego mozolnego procesu przypominania, powtórnego nauczania itd. A wszystko to dzięki boskiemu systemowi zmodemowania naszych mózgów z kompleksowym systemem archiwizacyjnym, prowadzonym przez służby anielskie.

W temacie: Przypuszczalna budowa raju.

2008-06-14, godz. 14:56

* Proponuję rozważenie jakie zaistnieć mogłyby możliwości przebiegu wydarzeń, gdyby któryś z osobników miał przewagę w pierszeństwie takiego montażu na pamięci długotrwałej.

Należałoby przyjąć pewne ustalenia, że to co decyduje o osobowości i tym co głównie kieruje naszymi poczynaniami i decyzjami jet nagromadzone w pamięci długotrwałej. Czy nazwiemy to wprowadzonym przez Boga sumieniem, czy wyuczonymi zasadami, czy wykształconą przez nas samych osobowością, jest to w zasadzie jedno i to samo. Te składniki informacyjne określajace te sprawy są trwale osadzone w naszej pamięci. Nie pracujemy intensywnie w celu ich zachowywania w pamięci. Są one ulokowane w tych rejestrach pamięciowych, które dobrze to przetrzymują. Więc najprawdopodobniej są one lokowane w ich pierwszorzędowych rejestrach. Jak najbardziej są to rejestry pamięci długotrwałej w mózgu.
Jeśli więc sama pamięć długotrwała miałaby mieć jakiś podział priorytetowy to należałoby przy takim montażu osobowości poustalać w takim montażu, gdzie montowane są informacje dotyczące składników osobowości. Chodzi tu o takie główne dane pamięciowe jak główne zasady życiowe, cele do których postanawia się dążyć itd. Jeśliby się tych zasad nie zachowywało, to wiadomo, że pewne informacje domontowane z osobowości dodanej mogłyby być "spychane" w pamięci i nie dochodziłyby "do głosu".
Najlogiczniej wydaje mi się, że jeśliby taki montaż informacyjny miało się przeprowadzać, to z zachowaniem właśnie takiego samego ułożenia hierarchicznego na pamięci długotrwałej w mózgu, jakie było w osobniku z którego wyjęto te dane informacyjne.
Powstaje teraz kolejne zagadnienie, czy osobnik z tak zmontowaną pamięcią byłby w stanie rozpoznawać, które dane z tych osobistych zasad i celów życiowych są własne, a które dodane.
Otóż wiazało by się to też z zagadnieniem wielokrotności przechowywania swoich informacji w pamięci długotrwałej.
Weźmy np temat, że potrafimy wyszczególnić swoje zasady życiowe, lub np cele na przyszłość.
Jeśli w tym wyszczególnianiu nasz mózg pracuje na zasadzie wertowania po pamięci i wyszukiwania tego na zasadzie porównywania cech informacyjnych to jest to inaczej, gdyby np udał się wprost do takiej już spreparowanej informacji w pamięci i wprost skorzystał z tego bez potrzeby wertowania. Otóż jest to przykład na powielenie pewnych informacji w pamięci. Jeśliby takie powielenia występowały, człowiek byłby w stanie np odróżniać, które zasady osobistego postepowania, czy cele życiowe są własne, a które domontowane.
Więc taki montaż osobowości może więc być albo przez dokładne nałożenie się i zsumowanie, lub zepchnięcie już na początku dodanych elementów jako mniej priorytetowych.

Przechodząc do zagadnienia niesynchronicznego montażu, wezmę więc pod uwagę wersję, gdzie starszy bazowy osobnik otrzymuje wcześniej do swojej pamięci długotrwałej zasoby pamięciowe tego młodszego. W czym by się to objawiało? Otóż stawałby się on w posiadaniu najskrytszych marzeń swojego wychowanka. Miałby nad nim przewagę tego typu, że jeśliby rozpoznawał, które to posiadane w jego własnej głowie informacje są informacjami dodanymi przez anielski montaż, a cokolwiek z tego nie odpowiadało jego poglądom mógłby jeszcze dokonywać korekt wychowawczych u swojego przyszłego następcy. Trudno aby ta sprawa była do ukrycia w stosunku do wychowanka. Mianowicie wraz z objęciem w posiadanie wszystkiego co zalegało w pamięci długotrwałej u młodziana bazowy osobnik a zarazem jego wychowawca stawałby się w posiadaniu również wszystkiego tego czego wyuczył się z pojęć teoretycznych czy też manualnych młody osobnik. Trudno, aby pozostało to niezauważone. Nie oznacza to zarazem, że czegokolwiek teraz nauczy się młodzian, to automatycznie przez niebiańską centralę znajdzie się to też w zasobach mózgowych starszego. To nie musiałby być proces polegający na ciągłym sprzężeniu, lecz jedynie na powiedzmy okresowych zapisach takich informacji.
Z chwilą więc gdy starszy osobnik byłby w pełni usatysfakcjonowany z prawidłowego rozwoju świadomości swojego następcy byłaby to więc właściwa pora na to, aby dokonać już usunięcia ciała biologicznego starszego człowieka. W tym też to momencie byłoby już uzupełnienie na śnie w młodym osobniku zasobów pamięci długotrwałej bazowego starszego osobnika.
Więc nie następuje tu w zasadzie temat uśmiercania osobowości, bo młody wyprofilowany osobnik otrzymuje jedynie dodatkowe zasoby pamięciowe bazowego osobnika i staje jedynie przed problemem jak będzie teraz wykorzystywał te zasoby. Starszy natomiast odchodzący uznał, że jego następca jest zgodny z jego osobowością, więc będzie kontynuacją jego życia i jego osobowości.