Skocz do zawartości


Dudu

Rejestracja: 2007-08-07
Poza forum Ostatnio: 2010-03-05, 19:06

Moje tematy

Historia przyjaciela

2007-08-09, godz. 07:26

Cześć Wszystkim i każdemu z osobna :)

Z Waszym Forum zetknąłem się przez przypadek. Jednak tak mnie zaciekawiło, że postanowiłem się zarejestrować.
Na wstępie może powiem, że jestem Katolikiem, z ŚJ miałem styczność nie raz i nie dwa. Z prostego powodu. Mieszkałem z kilkoma rodzinami w jednej klatce (w bloku :) ) jak i też mam ich w rodzinie. Wujek, ciocia, kuzyn i kuzynka są ŚJ. Z rodziną, (która mieszka dość daleko w Polsce i spotykaliśmy się do tej pory bardzo rzadko by nie rzec prawie wcale) na tematy a mam na myśli religię nie rozmawialiśmy. Co innego z tymi z sąsiedztwa. Ale to inna historia...

Chciałem się z Wami podzielić jednym przypadkiem, a konkretnie przypadkiem przyjaciela, który mógłby wpaść czy raczej wpadał w matnię i nie boję się tego głośno powiedzieć - matnię sekty Świadków Jehowy.
Pochodzi on z rodziny głęboko wierzącej. Rodzina z nieposzlakowaną opinią co niedziela była w kościele na mszy a jego mama uczyła katechezy w szkole. Jeśli chodzi o sytuację finansową też nie mieli powodów do narzekań. Chłopak był i jest z całą pewnością ponadprzeciętnie inteligentny do tego mogę dodać, że jest mądry bo te cechy umysłu akurat nie są tożsame. A przede wszystkim według mnie nie można by określić go jako kogoś , kto byłby podatny na wpływy innych. Miał i ma silną osobowość, na marginesie mogę powiedzieć koleżankom (bo w takich superlatywach o nim mówię :):) ), że ma 31 lat i niestety jest już żonaty ;) .
No i jak się domyślacie pojawili się siewcy „dobrej nowiny”- ŚJ. Odbył z nimi jakieś cztery spotkania. Matka (katechetka!) i ojciec byli załamani... No i wtedy się spotkaliśmy na podwórku (mieszkaliśmy w sąsiednich blokach). Dostrzegłem w nim coś co mnie bardzo zaniepokoiło. Sposób mówienia wyraz błyszczących oczu był podekscytowany i niespokojny. Chciałem się z nim wdać w rozmowę powiedzieć , że nie ma racji i że ŚJ to sekta podać jakieś argumenty ale on nie chciał... Chodziliśmy w tedy do średniej szkoły i na temat ŚJ a konkretnie głoszonej przez nich nauki wiedziałem niezbyt dużo. No ale w przebłysku oświecenia postanowiłem pobiec do domu i przynieść mu książkę „W stronę Światła” Moodego rozpatrującą zjawisko śmierci klinicznej i doznań z pogranicza śmierci w aspekcie jego występowania statystycznego w różnych kulturach świata z szczególnym uwzględnieniem wieku.
Cóż tyle mogłem zrobić. Efekt jaki na niego wywarła ta książka a szczególnie szybkość z jaką zerwał z ŚJ po dzień dzisiejszy jak sobie przypomnę, wywołuje na mojej twarzy serdeczny uśmiech :) . W tej książce było bardzo dużo osobistych relacji z doznań jakie mieli ludzie podczas umierania, i gdy z punkty medycznego już umarli. Najbardziej wartościowe i przekonywujące są relację dzieci.
ŚJ oczywiście w taką Duszę a co za tym idzie w takie relacje (a jest ich jak świat szeroki bardzo, bardzo dużo!) nie wierzą!
Są one w jednoznaczny i oczywisty sposób sprzeczne z ich doktryną. Ja w swojej rodzinie wiem o 3 takich przypadkach. Z tego powodu myślę, że mojemu przyjacielowi w tak błyskawiczny i kategoryczny sposób udało się zakończyć krótki, choć jednocześnie przykry epizod w jego życiu.

Co do Forum uważam , że jest bardzo wartościowe i jak najbardziej potrzebne. Szczególnie uwzględniając aktywność i szkody jakie wyrządzają „siewcy dobrej nowiny”.




Pozdrawiam Wszystkich
Dudu ze Szczecina.