Skocz do zawartości


MB

Rejestracja: 2004-04-13
Poza forum Ostatnio: 2004-07-19, 09:55

Moje tematy

Suplement do artykułu o stanowisku wobec krwi

2004-07-19, godz. 09:43

Szukając materiału do zupełnie innego zagadnienia natknąłem się na kilka ciekawych myśli, które - jak sądzę - będą ciekawym suplementem do artykułu "W kwestii krwi pozwól, by kierował tobą zywy Bóg, a nie Strażnica) [ http://warsaw.com.pl...iestraznica.htm ]. Nie chcąc robiś Iszbinowi zamieszania na witrynie postanowiłem wstawić ten krótki dodatek tutaj:

_______________________________

Obecne poglądy na frakcje krwi zostały zilustrowane w Strażnicy z 15 czerwca 2004 roku w ramce na stronie 22:

STANOWISKO SPRAWIE KRWI

NIE DO PRZYJĘCIA:
- Pełna krew
- Krwinki czerwone
- Krwinki białe
- Krwinki płytkowe
- Osocze

OSOBISTA DECYZJA:
- Frakcje uzyskane z krwinek czerwonych
- Frakcje uzyskane z krwinek białych
- Frakcje uzyskane z krwinek płytkowych
- Frakcje uzyskane z osocza


Jak widać, Strażnica próbuje wmówić swoim współbraciom, że poglądy Boga [bo przecież wyłącznie Jego zdanie Strażnica oznajmia „prawdziwym chrześcijanom”] ulegały stopniowym przeobrażeniom – od zupełnego zakazu do dopuszczenia wszystkich frakcji wyizolowanych z krwi. Przyglądając się powyższej ramce nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Ciało Kierownicze tak dalece upiera się przy zakazie krwi, iż nie dostrzega ewidentnych śmieszności swoich obecnych zaleceń.

Posłużmy się przykładem: Lekarz ze względu na chorobę serca zaleca swojemu pacjentowi wstrzymywanie się od szkodliwej diety, np. do hamburgerów. Mówi: „Hamburgera jeść pan nie będzie, bo źle się panu powiedzie”. Ale pacjent myśli sobie: „Każdy składnik hamburgera mimo wszystko niesie ze sobą jakieś korzyści dla mojego organizmu. Więc będę jadł poszczególne składniki osobno. Najpierw samą bułkę, potem kotleta, pomidorka, ser, cebulę, sos…” Czy zastosował się do zaleceń lekarza? Oczywiście. Hamburgera nie zjadł. Ale czy takie było przesłanie lekarskiego zalecenia? A gdyby lekarz powiedział, że hamburger jako całość (bez rozgraniczania na poszczególne składniki) jest zabroniony, to sprawa staje się poważniejsza. A przecież tak się ma sprawa z krwią. Bóg mówi o niej jako o całości, a nie o składnikach.

Wykorzystajmy tu podobny przykład oparty na Prawie Mojżeszowym.

Kapłańska 11:7,8
Również świnia, ponieważ ma rozdzielone kopyto i rozwidloną racicę, ale nie przeżuwa pokarmu. Jest dla was nieczysta. Nie wolno wam jeść niczego z ich mięsa i nie wolno wam dotykać ich padliny. Są dla was nieczyste.


Bóg zabronił w Prawie jedzenia pewnych rodzajów mięsa, np. wieprzowiny, uznając je za nieczyste. Co ciekawe, w Prawie Noahickim wyraził się zupełnie inaczej: „Wszelkie poruszające się zwierzę, które żyje, może służyć wam za pokarm. Tak jak zieloną roślinność daję wam to wszystko” (Rdz 9:4). Ale pomijając tą pozorną sprzeczność pomyślmy co by się stało, gdyby Izraelita rozumował podobnie jak obecnie Ciało Kierownicze? Czy mógłby sobie pomyśleć, że wolno mu obejść ten zakaz gotując sobie np. zupę ogonową? Przecież to był tylko „drobny składnik” świni. A może mógł sobie pozwolić na salceson z głowizny? To tylko odpadki, nie będące samą zabronioną świnią. Co powiedzieć o galarecie z nóżek wieprzowych? Tutaj nawet można samo mięso wyjąć i delektować się efektem końcowym, czyli wspomnianą galaretą. Czy nie dostrzegamy tu podobieństwa do obecnego stanowiska wobec krwi prezentowanego przez Strażnicę?

Jehowa Bóg powiedział wyraźnie: „Nie wolno jeść NICZEGO ze świni”, tak jak powiedział: „Jeśli jakiś człowiek z domu Izraela lub jakiś osiadły przybysz, który przebywa pośród was jako przybysz, spożywa jakąkolwiek krew, to zwrócę swe oblicze przeciw duszy, która spożywa krew; i niechybnie zgładzę go spośród jego ludu” (Kpł 17:10). Tak samo jak obłudne byłoby w przypadku Izraelity szukanie „kruczków” w nakazie wstrzymywania się od wieprzowiny, tak obłudne jest aktualne stanowisko Towarzystwa w sprawie krwi i jej frakcji, przy jednoczesnym powoływaniu się na zasady z Prawa Mojżeszowego, dopuszczającego przecież jednak możliwość spożywania zarówno padliny i krwi, kiedy zachodziły wyjątkowe okoliczności (Kpł 17:15).

Jednak najbardziej samobójcza wypowiedź WTS przeciwko swojej aktualnej polityce wobec krwi znajduje się w książce Prawda oraz w wydanym przez Towarzystwo Piśmie Świętym w Przekładzie Nowego Świata:

Prawda, która prowadzi do życia wiecznego, 1968,1970, s.167
Niektórzy mogą twierdzić, że transfuzja krwi to nie to samo co "jedzenie" krwi. Czy jednak nie zdarza się, że pacjenta, który nie może przyjmować pożywienia doustnie, lekarze często odżywiają w taki sam sposób, jak się przetacza krew? Zbadaj dokładnie odnośne wersety biblijne i zwróć uwagę na to, że każą one ‘wstrzymywać się od krwi’ i ‘wystrzegać się krwi’ (Dzieje Apostolskie 15:20,29, NP). Co to znaczy? Przypuśćmy, że na polecenie lekarza miałbyś się wystrzegać alkoholu; czy to by oznaczało, że nie wolno ci jedynie pić alkoholu, natomiast możesz przetaczać go sobie prosto do żył? Taki pogląd byłby nierozsądny. Tak samo ‘wystrzeganie się krwi’ oznacza nieprzyjmowanie jej w ogóle do organizmu.


Zgodnie z tą sugestią zbadajmy inne niż proponowane w literaturze Strażnicy wersety odnoszące się do "wstrzymywania się" lub "wystrzegania się" czegoś. Według Wielkiego słownika grecko-polskiego Nowego Testamentu użyty w Dziejach Apostolskich zwrot a•pe´che•stai; (łac.: ab•sti´ne•ant) - "wstrzymywać się" - wywodzi się ze słowa a•pe´cho, które zasadniczo oznacza "trzymać się z dala od kogoś, czegoś; unikać kogoś, czegoś". Wyraz ten w takim właśnie kontekście znaczeniowym znajdujemy w Dziejach 15:20,29; 1 Tesaloniczan 4:3; 5:22; 1 Tymoteusza 4:3 oraz w 1 Piotra 2:11.

Dzieje 15:20,29
Trzeba im napisać, by się powstrzymywali
(a•pe´che•stai) od rzeczy splugawionych przez bożki i od rozpusty, i od tego, co uduszone, i od krwi. (...) macie powstrzymywać się (a•pe´che•stai) od tego, co ofiarowano bożkom, i od krwi, i od tego, co uduszone, i od rozpusty. Jeśli będziecie się tego starannie wystrzegać, dobrze się wam powiedzie. Bądźcie zdrowi!

1 Tesaloniczan 4:3
Albowiem to jest wolą Bożą: wasze uświęcenie, abyście się powstrzymywali
(a•pe´che•stai) od rozpusty.

1 Tesaloniczan 5:22
Powstrzymujcie się
(a•pe´che•ste) od wszelkiej formy niegodziwości.

1 Tymoteusza 4:3
Zabraniających zawierania związków małżeńskich, nakazujących powstrzymywać się
(a•pe´che•stai) od pokarmów, które Bóg stworzył, aby były spożywane z dziękczynieniem przez tych, którzy mają wiarę i dokładnie znają prawdę.

1 Piotra 2:11
Umiłowani, usilnie zachęcam was jako przybyszy i tymczasowych osiedleńców, abyście się powstrzymywali
(a•pe´che•stai) od cielesnych pragnień, które toczą bój przeciwko duszy.

Dostrzegamy więc, że pisarze chrześcijańscy konsekwentnie używają słowa a•pe´che•stai w sensie zupełnego, całkowitego wstrzymywania się od jakichś czynności czy zachowań. Nie można przecież rozdzielić "rozpusty", "niegodziwości" czy "cielesnych pragnień" na mniejsze lub większe części składowe. Chrześcijanie mają się ich wystrzegać w sensie absolutnym. I takie samo zrozumienie odnosi się do "wystrzegania się krwi" (jeśli chcemy być konsekwentni w tym rozumowaniu).

W Piśmie Świętym znajduje się jeszcze jeden bliskoznaczny "wstrzymywaniu się" wyraz, który tłumacze już od wieków traktują wymiennie z a•pe´che•stai. Najstarszy grecki przekład Pism Hebrajskich, Septuaginta, oddaje go zwrotem a•gnis'te•setai, który kryje w sobie myśl o "czynieniu kogoś lub coś nieskalanym, oczyszczonym, wolnym od czegoś". Niemniej w określonym kontekście słowo to tłumaczone jest na "wstrzymywać się", "powstrzymać się", "odseparować się", "trzymać się z dala". Najlepszym chyba z punktu widzenia naszych rozważań jest fragment z Księgi Liczb:

Liczb 6:2-4
Przemów do synów Izraela i powiedz im: 'Jeżeli jakiś mężczyzna lub jakaś kobieta złoży szczególny ślub, że będzie żyć dla Jehowy jako nazirejczyk, to ma się powstrzymywać
(a•gnis'te•setai) od wina i odurzającego napoju. Nie ma pić octu z wina ani octu z odurzającego napoju, ani nie ma pić żadnego płynu uzyskanego z winogron; nie ma też jeść winogron — ani świeżych, ani suszonych. Przez wszystkie dni swego nazireatu nie ma jeść niczego zrobionego z latorośli winnej, od niedojrzałych winogron aż do łupin'.

Łacińska Wulgata wstawia tu słowo abstinebunt, bardzo zbieżne ze słowem abstineatis, jakie znajdujemy w Dziejach 15:29. Pewien współczesny przekład grecki podaje w tym miejscu "być wstrzemięźliwym, zachować wstrzemięźliwość" (Modern Greek Bible). Podobnie wyrażono się w ważnych przekładach żydowskich, takich jak JPS Tanakh (1985) , czy w dokonanym przez Jewish Publication Society OT (1917): "he shall abstain from wine" ("będzie powstrzymywał się od wina"). Ten sam sens zawierają takie przekłady Biblii z "najwyższej półki", jak: The Douay-Rheims American Edition (1899), French Version Darby (1885), Unrevidierte Elberfelder (1905), English Stanard Version (2001), King James Version (1611/1769) , Luther Bibel (1912) , Young's Literal Translation (1862/1898), American Standard Version (1901) , The Bible In Basic English (1949/1964) , The New Jerusalem Bible , New International Version i wiele innych oraz większość przekładów polskojęzycznych.

Księga Liczb 6:2-4 jest o tyle dla nas istotna, że pokazuje w całej rozciągłości co oznacza "powstrzymywanie się" od czegoś z biblijnego punktu widzenia. Chodzi o unikanie wszystkiego, czego w danym wypadku zabrania Bóg. Dla nazirejczyka "powstrzymywanie się" od wina rozciągało się na wszystko co z winem miało jakikolwiek związek, a więc na same winogrona, soki, ocet winny, napoje alkoholowe czy rodzynki. Nie było mniejszych czy większych "produktów wino-pochodnych", tak samo jak "powstrzymywanie się" od krwi w całym biblijnym kontekście słów a•pe´che•stai oraz a•gnis'te•setai z Lb 6:3 zasadniczo nie dopuszcza do spożywania mniejszych czy większych "produktów krwiopochodnych".

Moglibyśmy także powołać się na trzeci wyjątek z Prawa Mojżeszowego obalający zasadność wybiorczego stosowania się przez WTS do korzystania z krwi, mianowicie zakazu spożywania "żadnego tłuszczu" który umieszczony jest w tej samej linijce (lub zaraz obok), co zakaz jedzenia "żadnej krwi" (Kpł 3:17; 7:22-27), ale ograniczymy się do tego, co już napisano.

A zatem albo uznajemy, że zakaz dotyczy bezwzględnie „jakiejkolwiek krwi” i powstrzymujemy się od niej całkowicie, albo uznajemy, iż sytuacje zagrażające zdrowiu lub życiu człowieka pozwalają dopuścić do użytku inne niż „tradycyjne” wykorzystanie krwi, gdyż w przeciwnym wypadku dochodzi do kolosalnych niekonsekwencji i wzajemnie wykluczających się wypowiedzi. Bóg w Prawie Mojżeszowym upiera się przy opcji drugiej. Strażnica jednak wie lepiej.

Black Red White - sukces ŚJ

2004-07-19, godz. 09:16

Puls Biznesu, piątek 18/6/2004

ZAGADKA SKROMNEGO TADKA
Wojciech Surmacz


WIELOBARWNY INTERES
Holding BRW skupia wokół siebie ponad 20 spółek o przeróżnych nazwach i nieco skomplikowanej strukturze - zależnych, outsourcingowych, współpracujących. Na pierwszy rzut oka łączą je tylko barwy zawarte w logo: czarny, czerwony i biały. Trzy kolory co roku notują wspólnie ponad 15-procentowy wzrost zatrudnienia - obecnie pracuje tam ponad 5 tyS. osób (w samym BRW SA - tylko 800). Grupa BRW jest właściwie samowystarczalna. W jej strukturach, prócz 10 fabryk, znajdują się m.in.: drukarnia, agencja reklamowa i firma spedycyjna: w zasadzie podmioty z wszystkich obszarów biznesowych, których usługi są potrzebne spółce matce.
- Niczego w ten sposób nie ukrywamy. Nasza struktura wynika z racjonalnego podejścia. Łatwiej przecież zarządzać grupkami kilkuset czy klikudziesięciu osób niż kilkoma tysiącami naraz - tłumaczy Marek Pokarowski, wiceprezes zarządu BRW.


Najbogatszy na Lubelszczyźnie, ma w dyspozycji ponad 800 min zł! Jak to zrobił i dlaczego się ukrywa?

Temat: "Sukcesy świadków Jehowy w życiu zawodowym" - grupa dyskusyjna: pl.soc.religia, data: 2002-08-21 05.54.06 PST.
"Czy możliwe są jakieś bardziej znaczące sukcesy, np. zawodowe, wśród wyznawców religii, która przez wielu wytykana jest jako SEKTA i to w dodatku destrukcyjna, a ludzi przystępujących do SJ niektórzy oceniają niezbyt pochlebnie... Każdy wie w jaki sposób... Pomyślałem, że jeśli można się czymś poszczycić, to dlaczego tego nie zrobić. Każdy kto wie o takich przykładach może napisać.
Na przykład znana w całej (chyba) Polsce firma meblowa z Biłgoraja o nazwie Black Red White produkująca i sprzedająca całkiem fajne meble należy właśnie do świadka Jehowy. Kilka miesięcy temu można było nawet o jej obrotach poczytać na Liście najbogatszych firm w Polsce publikowanej przez »Gazetę Wyborczą«. Chyba nie skłamię jeśli też dodam, że jakieś 50 proc. pracowników (produkcja i sprzedaż w sklepach firmowych BRW) należy właśnie do świadków Jehowy (...)
Pozdrawiam,
Wnikliwy do bólu Jan Raft".

Wywołany do tablicy: Tadeusz Chmiel, 58 lat. Właściciel meblowej potęgi Black Red White z Biłgoraja. Najbogatszy człowiek na Lubelszczyźnie. 12 na liście stu najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Od roku 1999 awansował o 14 oczek. Jego majątek szacuje się dzisiaj na 810 min zł!

Elegancko zrugany
Znajomi i mieszkańcy rodzinnego Chmielka mówią o nim Tadek. W Gminnym Domu Kultury w Łukowej podobno do dziś stoją meble, które wykonał w swej stodole. Rok temu jeden z jego kontrahentów opowiadał w reportażu "Kroniki Tygodnia" (zamojski tygodnik): "Pierwsze meble robił ręcznie. Potem konstruował maszyny. Sam wszystko wymyślał. Ostatnio przywieźli z Niemiec jakąś nowoczesną, bardzo drogą obrabiarkę. Inżynierowie głowili się, jak ją poskładać. Przyszedł Tadek, zakasał rękawy i ją poskładał. Powiedział, że to nie z instrukcją, ale na logikę trzeba było."

Chmiel jest w swoim regionie darzony dużym szacunkiem. Nazwa firmy lub nazwisko milionera zwykle wywołuje na twarzy rozmówców (tych, którzy mieli - nawet pośrednio - kiedyś z nim do czynienia) jakiś błogostan. I zazwyczaj milczącą refleksję.

- Black Red White? Tadek Chmiel! Pisze pan o nim? O! To ciekawe... Noo... Taaak... Bardzo porządny człowiek. Skromny, rozsądny i dobry. Będzie panu ciężko. "Tam" wszyscy strasznie są "za nim".
- Gdzie?
- No w Chmielku, Biłgoraju, w regionie. Kiedyś się nawet zapowiadało, że będę "z nimi" blisko, ale w końcu zrezygnowałem... Ale na własne życzenie. "Oni" byli w porządku - opowiada człowiek, który swego czasu planował współpracę z Black Red White.
- Jaki jest Tadeusz Chmiel? Zna go pan?
- Ja nie, ale znajomy... Pracuje tam. Mówi, że to niespotykanie skromny człowiek. Nic więcej nie wiem - niedoszły współpracownik BRW wpada w zadumę.

Ciężko znaleźć kogoś spoza BRW, kto miał kiedyś - choćby wzrokowy - kontakt z Tadeuszem Chmielem. On sam jak ognia unika publicznych wystąpień i - przede wszystkim - mediów. Dwa lata temu miesięcznik "Profit" (nr 08/02) napisał o nim: "Fotografować się nie pozwala, wywiadów nie udziela". Obecność biznesmena z Chmielka w polskich środkach masowego przekazu ogranicza się do odredakcyjnych opisów bez autorskich wypowiedzi milionera. Nawet w rankingu "Wprost" nie ma jego zdjęcia.

Chmiel tak pieczołowicie chroni prywatności, że o jego głębokim kamuflażu krążą opowiastki. Jedna z nich głosi, że razu pewnego zrugali go jego pracownicy, bo się pałętał po hali produkcyjnej w Biłgoraju. I gdyby nie wścibski charakter Małgorzaty Bzówki, reporterki "Kroniki Tygodnia", być może nie znalibyśmy nawet prostej charakterystyki postaci bogacza anonima spod Biłgoraja. Z jej relacji wynika, że to człowiek o szczupłej, wysportowanej sylwetce. Skromnie, ale elegancko ubrany. No i te skarpetki - doskonale dopasowane do koloru spodni, nawet w czasach, gdy biznesmeni chodzili w tych z białego frotte... Przyjemny, niski głos. Tak zapamiętała go przed laty, gdy - jak pisze - "fartem" wraz z redakcyjną koleżanką udało jej się wejść do zakładów Black Red White i przez chwilę z nim pogadać. Rok temu, kiedy pisała reportaż o "Blacku" (tak potocznie nazywa się firmę Chmiela), już nie było tak łatwo. Z dużym trudem zdobyła numer jego komórki. Ale Chmiel na zadane pytania nie odpowiedział. Podobny PR najczęściej stosowali jego dyrektorzy i najbliższa rodzina. "Nie będę nic mówić na temat syna. Pytajcie ludzi, oni wiedzą najlepiej" -nie chciała z nią również rozmawiać matka Tadeusza Chmiela.

Żadnych skojarzeń
Piątek. Południe. Główna siedziba Black Red White przy ulicy Krzeszowskiej 63 w Biłgoraju. Budynek prostokąt - nic szczególnego. Wewnątrz sterylnie, skromnie, świeżo. Robert Sołowij, zastępca dyrektora ds. marketingu i reklamy Black Red White, spokojnie prowadzi na spotkanie z przedstawicielami zarządu spółki. W gabinecie czekają: Robert Skwarek, wiceprezes (młody, milczący, lekko spięty), i Marek Pokarowski, też wiceprezes (starszy, wygadany) - ten od razu przejął inicjatywę:
- Skąd pan wynalazł te pytania?
- Każda firma ma coś w sobie. W waszym wypadku okazało się, że to wyznanie...
- A zgodzi się pan ze mną, że kluczem do sukcesu każdej firmy są przede wszystkim ludzie!? - Zgodzę się.
- I ma pan rację! Przyczyną naszego sukcesu są ludzie! Schodząc na temat wyznania, trzeba by go krótko uciąć. Nie ma sensu się rozwodzić! Ech! To sprawy natury prywatnej. Oczywiście, jeżeli ktoś jest na świeczniku, czyli polityk, artysta, biznesmen, no to się i pisze... Ale wszystkie informacje, które pan zdobył, musimy zdementować! To mity! Oprócz tego, że główny akcjonariusz jest takiego wyznania, a nie innego... I tu nie ma sensu zaciemniać rzec zywistości... Nigdy jednak w historii naszej firmy kryteria wyznaniowe nie miały znaczenia!
- I nie mają - bąknął Robert Skwarek.
- Wręcz odwrotnie! Istnieje niepisany zakaz kierowania się tego typu kluczem! Z prostej przyczyny: by nikomu nie dać asumptu do jakichś domniemywań! Zdajemy sobie sprawę, że różne mity krążą... Dlatego je dementujemy: w działalności gospodarczej nie kierujemy się względami ani wyznaniowymi, ani ideologicznymi, ani politycznymi! Unikamy jakichkolwiek
skojarzeń! - mruga okiem prezes Pokarowski (taki tik nerwowy).
- Czy to z powodu wyznania pan Chmiel unika mediów, nie pokazuje się publicznie, nie obnosi się ze swoim bogactwem?
- Myślę, że nie. To znaczy... Po części, na pewno tak. Ale nie jest to istotą sprawy. Jest, jaki jest. Wie pan, ja na przykład pochodzę z tej samej wsi co pan Chmiel - 20 km stąd. Stamtąd się wywodzimy i... Nie znamy wielkiego świata! Nie brylujemy na salonach! I nas to wcale nie pociąga!
- I mimo to dobrze wam idzie...
- Nie mimo to! Właśnie dlatego! Bo gdybyśmy chcieli robić biznesy dzięki układom, przypodobaniu się politykom, to co wtedy musielibyśmy zrobić? Właśnie brylować gdzieś tam w Warszawie. A my robimy wszystko dzięki ciężkiej pracy. Wyłącznie! A pan Chmiel? Powtarzam: jaki jest, taki jest... Nie jest człowiekiem światowym, bo nie urodził się na salonach - tak? Od dzieciństwa na nich nie bywał i prawdopodobnie nie jest mu to dzisiaj potrzebne.
- I to wszystko?
- I to wszystko.

Wielce niechętni
Od 5 maja 2004 r. staraliśmy się umówić na spotkanie z właścicielem i władzami spółki Black Red White. Po kilku tygodniach przepychanek z szeregowymi pracownikami, nawiązaliśmy kontakt z Robertem Sołowijem, zastępcą dyrektora ds. marketingu i reklamy Black Red White. Zapewnił, że o wszystkim poinformuje "górę" i oddzwoni. Nazajutrz okazało się, że niestety, Tadeusza Chmielą nie ma obecnie w kraju, za to chęć spotkania się wyraził Stanisław Bosak, prezes zarządu spółki. Pozostała kwestia daty - bo "prezes jest bardzo zajęty, proszę czekać na telefon". I tym razem Robert Sołowij dotrzymał słowa - zadzwonił... Z wiadomością, że prezes Bosak - jednak - niechętnie rozmawia z mediami. Chodzi o ochronę prywatności.

- To nici ze spotkania?
- Nie. Proszę przyjechać do Biłgoraja! Odpowiem - w miarę możliwości - na wszystkie pytania. Tylko muszę się przygotować... Proszę je przysłać - uprzejmie poprosił wicedyrektor Sołowij.

28 maja trafił do niego list:
"Dzień dobry,
Polski kapitał, efektywny styl zarządzania, świetne wyniki finansowe i to »coś« wyjątkowego, co decyduje o sukcesie firmy. (...) W przypadku Black Red White tym »czymś« wyjątkowym jest - nazwijmy to - charakter wyznaniowy firmy. Pan Tadeusz Chmiel - właściciel firmy - jest świadkiem Jehowy, a i większość osób zatrudnionych w BRW to członkowie tej grupy wyznaniowej. W branży meblarskiej panuje przekonanie, że to duchowa dyscyplina, czystość i uczciwość (...) - cechy charakterystyczne i eksponowane przez Świadków Jehowy - decydują o sukcesie firmy. (...) szefowie BRW nie wynoszą się nad innych - ze względu na ochronę prywatności, a szczególnie wartości wyznawanej wiary. A szkoda, bo jak stwierdził jeden ze świadków Jehowy, jest się czym chwalić!
Pytania:
1. Jak powstawała firma (skąd pomysł na produkcję mebli)?
2. Czy od początku budowano ją na bazie świadków Jehowy?
2. Zmiany w strukturze własnościowej firmy na przestrzeni lat - od powstania do dzisiaj.
3. Obroty spółki - jw.
4. Struktura zatrudnienia w BRW - w poszczególnych latach, udział procentowy świadków Jehowy.
5. Rozwój infrastrukturalny firmy - liczba zakupionych zakładów produkcji, powierzchni magazynów,wielkość produkcji w latach.
6. Jak BRW funkcjonuje w obecnych warunkach - jak wypada konfrontacja podstawowych zasad
życia w zgodzie z wyznaniem Świadków Jehowy z brutalnym obrazem polskiej rzeczywistości gospodarczej?
8. Charakterystyka eksportu BRW w latach (kierunki ekspansji).
9. Plany rozwoju i strategii Black Red White w realiach unijnych.
10. Czym jest sukces biznesowy w życiu świadka Jehowy (na przykładzie Tadeusza Chmiela)?
11. Jak reagują partnerzy biznesowi BRW na wiadomość o "wyznaniowym" charakterze firmy (w Polsce i za granicą)?
12. Czy wyznanie ma znaczenie w doborze kontrahentów?
13. Czy w Polsce istnieją firmy prowadzone przez Świadków Jehowy, które władze spółki BRW mogłyby zarekomendować?
14. Czy BRW wspiera działalność misyjną?
14. Czy zarząd Black Red White - w formach zarządzania i w ogóle prowadzenia biznesu - czerpał wzorce z przedsięwzięć gospodarczych Świadków Jehowy w USA - jeżeli tak, to z jakich?
16. Czy pracownicy, zarząd i właściciele BRW spotykali się w Polsce z dyskryminacja wyznaniową - również na polu biznesowym?"

Dwa dni po otrzymaniu korespondencji Robert Sołowij umówił spotkanie: Biłgoraj, 4 czerwca (godz. 12.00), główna siedziba Black Red White ("będą obecni przedstawiciele zarządu spółki").

Same superlatywy
Black Red White to jedna z najdynamiczniej rozwijających się firm w Polsce. Wartość rynkowa jej kapitałów własnych wyceniana jest teraz na 925 min zł! Przychody ze sprzedaży - 975 min zł! Od kilku lat lider rodzimej branży meblowej - na I miejscu w rankingu branżowego miesięcznika "Meble Plus". 7 pozycja pośród 100 najcenniejszych firm prywatnych w Polsce - zestawienie "Businessman Magazine" z maja 2003 r. 77 miejsce wśród najcenniejszych polskich firm (klasyfikacja "Newsweeka" z kwietnia 2004 r.). Właściwie nie ma w polskich mediach biznesowego rankingu, w którym trzy kolory z Roztocza nie prezentowałyby się imponująco.

Dumny jest z tego Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraja. Przyznaje: to szczęście mieć u siebie taką potęgę. BRW w samym Biłgoraju zatrudnia ponad 700 osób. A każda hala produkcyjna czy magazyn "Blacka" to podatek od nieruchomości, a zatem - dochody urzędu. Ostatnio firma chyba miała bardzo dobry rok, bo przyznała miastu darowiznę (450 tys. zł) - na remont mieszkań komunalnych, w których mieszkają najubożsi. Dzięki temu w 18 lokalach trwają prace.
- O tej firmie złego słowa powiedzieć się nie da! Nie było żadnych afer, kapitał początkowy powstawał uczciwie. A o panu Chmielu? No cóż... Ma dużą wrażliwość społeczną. Nie miałem jeszcze okazji z nim porozmawiać. Ale - z tego, co wiem - jest człowiekiem bardzo skromnym. Dorobił się wszystkiego własnymi rękami - mówił burmistrz z przekonaniem.
- BRW to firma świadków Jehowy... Uważamy, że warto o tym napisać. Co pan o tym myśli?
Janusz Rosłan zaciągnął się papierosem:
- Jestem człowiekiem tolerancyjnym, katolikiem: wyznanie jest nieistotne. Dla mnie świadek Jehowy jest takim samym partnerem, jak i każda inna osoba. Prywatnie mogę powiedzieć, że - porównując świadków Jehowy i katolików - zauważam, że świadkowie trzymają się razem. Widać u nich tę wspólnotę. Cały czas. My zapominamy, że jesteśmy wspólnotą także wychodząc z kościoła... Być może to odpowiedź na pytanie, dlaczego akurat firma świadków Jehowy odnosi sukcesy. Jeden drugiemu rzeczywiście pomaga. I jeszcze jedno: nie sądzę, by pan Chmiel kierował się kluczem wyznaniowym! W "Blacku" dominuje profesjonalizm - podkreślił zmieszany.

A co w branży? Też różowo!
Andrzej Piątkowski, szef ogólnopolskiej sieci salonów meblowych Domo Faber, uważa, że BRW to firma świetnie zarządzana. Choć nie jest bezpośrednio powiązany z "biłgorajskim tygrysem" (sprzedaje głównie produkty firmy matki - Adriana, jednego z największych w Polsce producentów mebli), kadzi "bez opamiętania".
- Na szczęście nie musimy z nimi konkurować, tylko współpracujemy. Świetny marketing! Same superlatywy! Najbardziej ich cenię za perfekcyjną ocenę potrzeb klienta! - nie szczędzi komplementów Piątkowski.
- Zna pan tajemnicę Tadeusza Chmiela?
- Nie. Z BRW mam kontakt raczej poprzez średni menedżment. Ale, na pewno nie jest to ktoś przeciętny, skoro wymyślił Black Red White. Trzeba uszanować jego prywatność...

Z szacunkiem do sukcesu trójkolorowej firmy podchodzi też Mirosław Tomczak, kierownik marketingu HM Helvetia Meble z Wieru-szowa - bezpośredniego konkurenta BRW.
- Ciągle się zastanawiamy: jak oni to robią! Ja nie wiem! Może trochę niższa jakość? I taniej sprzedają? - docieka.
Zapytany o charakter wyznaniowy "Blacka" odpowiada, że rzeczywiście dochodzą go takie słuchy - również o tym, że to amerykański kapitał. Słyszał to jednak od osób trzecich, więc nie może potwierdzić...
- Ale coś w tym jest! - dodaje.

Ramy wolności
- To teraz zacznijmy od Adama i Ewy. Co było na początku?
- W roku 1991 pojawiła się ustawa o działalności gospodarczej, można było rejestrować firmy. Wtedy powstała firma pod nazwą Black Red White. Ale sam pomysł produkcji mebli powstał dużo wcześniej. Pan Chmiel ma taką duszę troszeczkę... Jakby to nazwać? Artystyczną!
- Był z zawodu stolarzem?
- Nie. Ale takie predyspozycje miał - i ma do tej pory. W projektowaniu mebli, konstruowaniu, wymyślaniu nowych wzorów. Jeszcze za komuny zaczął prowadzić mały zakładzik. Potem czasy się zmieniły i można było rozpocząć działalność. Od 1991 roku firma działa jako Black Red White. Skąd nazwa? Z niczym się nie kojarzy. To było na zasadzie gry słów. Wtedy nasze wyroby łączyły kolory: czarny, czerwony i biały. I ktoś powiedział: jeżeli robimy meble z trzech kolorów, to nazwijmy je po angielsku. Nikt nie będzie wiedział, czy to firma krajowa, czy kapitał może zagraniczny? I tak zostało. Wtedy to było przecież na zasadzie wpisu do ewidencji gospodarczej - mówi Marek Pokarowski - już spokojny, Robert Skwarek - wciąż milczy.
- I co dalej? Dlaczego spółka zaczyna się rozrastać?
- Dwa kluczowe czynniki miały na to wpływ i wciąż mają: popyt (na rynkach wschodnich i w kraju) i ludzie! Proszę pamiętać, że te regiony są typowo rolnicze. Tutaj ludzie uprawiali dość intensywnie tytoń, który wymaga ogromnego nakładu pracy. Czyli byli przyzwyczajeni do ciężkiej roboty! A zatem jest rynek zbytu - wszyscy czekają na towar, no i ludzie są bardzo wydajni, szybko potrafią się przestawić z produkcji rolnej na produkcję mebli. To wszystko można dograć, by się rozwijać!
- Jak?
- Akumulacja zysku! Nieprzejadanie go! Inwestowanie w dobra kapitałowe!
- To ile rocznie wydajecie na inwestycje?
- Około 30 min USD.
- A rynki europejskie - planujecie ekspansję?
- Byliśmy tam i jesteśmy... - rzuca lakonicznie Skwarek.
- A konkretniej?
- Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Chorwacja, Austria, Francja... Po wejściu do Unii uproszczono procedury celne. Dzięki temu zmniejszają się koszty transportu, nasz towar będzie jeszcze tańszy.
- Macie w ogóle jakieś problemy?
- Co będę panu opowiadał? O branży? Że jak był popyt 2 miesiące temu, to wszystkim na rynku płyty wiórowej brakowało? Bez sensu! A w kraju? Wiadomo, jak jest... - śmieje się już rozluźniony Pokarowski.
- Nie lubicie narzekać?
- W naszej sytuacji narzekanie byłoby grzechem. Najważniejsze, by były zapewnione pewne ramy wolności osobistej i działalności gospodarczej. Rynek wszystko zweryfikuje! Bo jak sobie nie radzisz w biznesie, to zajmij się malowaniem obrazów. Może tam jest twoje miejsce? Nic na siłę! A swoją drogą... Wie pan, dlaczegośmy zarezerwowali dla was czas? Żeby udowodnić, że nie mamy nic do ukrycia! - rozkłada ręce Marek Pokarowski.
- A ja w dalszym ciągu żałuję, że pana Chmiela nie ma.
- Już mówiliśmy: jest skromnym człowiekiem!
- Miejmy nadzieję, że naprawdę istnieje.
- A ja mam przygotowaną taką formalną odpowiedź dla pana. Wie pan co? W spółce akcyjnej od prowadzenia rozmów biznesowych i reprezentowania interesów jest zarząd. Akcjonariusz? On wręcz nie ma nic do powiedzenia, prawda?

Poszukujący
Prezesi BRW poszli pracować: szukać nowych rozwiązań, strategii, budować sukces. Po fabryce - tuż obok niewielkiego biurowca - oprowadzał Robert Sołowij. Wszędzie porządek. Wszystko na swoim miejscu. Robotnicy w czerwonych uniformach, od czasu do czasu zerkali podejrzliwie sponad maszyn - pewnie mieli ochotę nas zrugać... Ciekawe? Może wtedy, gdzieś wśród nich stał zagadkowy Tadek i śmiał się w duchu z naszej bezsilności? A może kurtuazji?

Osoba duchowna z parafii rzymskokatolickiej, do której należy Chmielek, powiedziała, że czasami nie warto przekraczać granicy prywatności ludzi - nawet milionerów.
- Tadek? Ma własny świat. Wrażliwa dusza. Lepiej dać mu spokój...
- Znacie się?
(dziwny uśmiech)
- Przecież to świadek Jehowy.
- Ja bym się nie zgodził...
- Jak to?
- Jego rodzina to rzeczywiście świadkowie. Ale o nim powiedziałbym raczej: człowiek poszukujący...
- A Black Red White?
- Tam się nie liczy wyznanie! - oburzenie księdza wzbudziło proste skojarzenie.
- Jak prezesi...
- W biznesie nie ma sentymentów! Tam po prostu pracują profesjonaliści. Wielu dyrektorów "Blacka" widziałem w kościele - wzorowi katolicy! A dlaczego ta firma odnosi takie sukcesy?
- No właśnie!
- Bo tam się nie kradnie, wszyscy ciężko pracują i wiedzą, że zawsze mogą liczyć na Tadka. A że się nigdzie nie pokazuje? Że o firmie się mało mówi? A po co?! Żeby konkurencja miała co czytać? - zaskoczył - marketingowym podejściem do sprawy - duszpasterz.

DANE O FIRMIE:
BLACK RED WHITE SPÓŁKA AKCYJNA
Prezes Zarządu:
Stanisław Bosak

Wiceprezesi Zarządu:
Halina Pokarowska
Robert Skwarek
Sławomir Kierepka
Marek Pokarowski

Rada Nadzorcza:
Wojciech Wolski
Krzysztof Żurowicz
Marzena Chmiel
Tadeusz Chmiel
Mirosław Piestrzeniewicz

Kapitał:
obecny - 183,8 mln zł
poprzedni (do 31.12.2003) - 0,5 mln zł

Struktura własności:
Tadeusz Chmiel - 90%
Marzena Chmiel - 5%
Stanisław Bosak - 5%

Obroty:
2001 - 816,5 mln zł
2002 - 888,8 mln zł
2003 - 974,8 mln zł
2004 - 79,2 mln zł (stan na luty 2004)