Skocz do zawartości


odeszłam

Rejestracja: 2008-08-13
Poza forum Ostatnio: 2010-01-17, 04:33

Moje posty

W temacie: Rozwód a Biblia

2009-02-10, godz. 05:35


Dwa posty wyżej potępiłaś.

EOT


Nie potępiłam rozowdów . Potępiłam lekceważące podejście do instytucji małżeństwa. DB daj już spokój z czepianiem się, bo nic ono nie wnosi do dyskusji. Czytając Twoje posty mam wrażenie, że jesteś tutaj tylko po to, by poprawiać polszczyznę innych lub wstawiać złośliwości, które nie mają z tematem nic wspólnego. Zarzucasz innym brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, a niestety też masz z tym kłopot.
Skoro odpowiadasz na mój post, że ludzie pozostający w związku, który się psuje mogą tylko zatruwac sobie życie, to mam prawo twierdzić, że dla Ciebie rozwód to proste wyjście. Przekręcanie cudzych wypowiedz w celu pokazania własnej " błyskotliwości" jest żenujące. Nie doczytuj się ukrytych treści tam, gdzie ich nie ma. Może powtórzę raz jeszcze, dla pewności : NIE POTĘPIAM ROZWODÓW. Dotarło, czy nadal będziesz mi wmawiał, że wiesz lepiej?

Nie zamierzam wdawać się z Tobą w dyskusje, wolę porozmawiać z kimś, kto słucha. Ty zdajesz się miec nieco upośledzoną tę umiejętność.

W temacie: Rozwód a Biblia

2009-02-09, godz. 09:27

Tylko zatruwał jej życie (zapewne z wzajemnością) do us***ej śmierci?



To Twój problem jesli widzisz tylko takie wyjście. Jak się nie układa, to rozwód, bo po co sobie życie zatruwać. A może tak popracować nad ratowaniem związku? Ale to tyle zachodu, lepiej się rozejść i próbować do skutku.
Nie potepiam rozwodów, bo ludzie czasami źle wybierają. I nie mam na myśli tego cudnego zwrotu jak " niedopasowanie charakterów". Są sytuacje kiedy mąż lub żona są niereformowalni i życie z taką osobą to koszmar ( alkoholicy, hazardziści, damscy bokserzy etc.). Natomiast potępiam podejście " jak nie z tą/tym to z inną/innym.

W temacie: Rozwód a Biblia

2009-02-09, godz. 02:44

To co wyróżnia prawdziwych chrześcijan to to ,że chcą by Bóg i Jezus byli z nimi zawsze i chcą też by byli obecni w chwili gdy postanowią zawrzeć związke małzeński. I co ciekawe wszystkie ugrupowania chrzescijanskiego ba nawet SJ to rozumieją organizując dodatkowe uroczystosci religijne czy to w postaci slubów konkordatowych czy błogosławieństw związków małżeńskich. Jesli ktoś zadowla sie tylko USC to uwązam ,że nie jest prawdziwym chrzescijaninem, bo daje w tym dniu swiadectwo: Wiesz co Boże, sorry, ale dzsiaj to moje swięto i nic Ci do tego, wpadne do Ciebie w najbliższą niedzielę/sobotę itd.


A kto to jest prawdziwy chrześcijanin???? Świadkowie uważają, że ich religia jest prawdziwa, co za tym idzie, są prawdziwymi chrześcijanami. Katolicy, protestanci, ewangelicy uważają podobnie.
Dla mnie definicja chrześcijaństwa to coś więcej niż zgoda na ślub w kościele, cerkwi, sali królestwa.
Nie wycieraj sobie ust takimi okragłymi zdaniami, bo one poza tym, że niby nieźle brzmią, to nie mają żadnej treści.
Prawdziwy chrzescijanin nie rozwiódłby się z żoną, i to jest dla mnie ważniejsze, niż fakt, że ślubowało się przed duchownym.
Kilku z obecnych w tym wątku, na siłe doszukuje się potwierdzenia tezy, że ślub kościelny świadczy o sile uczuć i intencjach. To totalna bzdura.

W temacie: Rozwód a Biblia

2009-02-06, godz. 12:56

O ważności ślubu decyduje treść przysięgi, która musi zawierać podstawowe cechy konstytuujące małżeństwo, tzn. milość, wierność, uczciwość, dozgonność, otwarcie na poczęcie dziecka.

ślub cywilny mimo mylącej nazwy nie jest małżeństwem ale jakimś bezsensownym bredzeniem o "budowaniu komórek": przecież w "przysiędze" nie ma mowy ani o miłości ani o wierności, jest tylko "wspóldzialanie" -- bardziej mi to przypomina umowę spółki cywilnej niż małżeństwo: współdzialamy ze wspólniczką, a jak nam sie znudzi, to każde zabiera swoje zabawki i rozwiązujemy spółkę.



Pierwsze słyszę, że o ważności ślubu decyduje treść przysięgi. O ważnośći małżeństwa decydują dokumenty potwierdzające zaistniały fakt. Kościół ma jedną formułkę, która jest tłumaczona na wiele języków, i jeśli nie padną tam słowa o miłości, wierności, uczciwości etc. to ślub jest nieważny???? Sebastian co Ty bredzisz???

Dla Ciebie ślub cywilny może nie mieć znaczenia, ale nie unikniesz faktu, że jest to związek tak samo ważny jak ślub kościelny. To nie jest umowa o " współdziałaniu".

Oto treść przysięgi składanej w USC:

"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe"

Choć nie padają tutaj wielkie słowa, to ja za cholerę nie mogę się doczytać w treści przysięgi, lekceważącego podejścia do instytucji małżeństwa.
Nie jestem już świadkiem, wierzę nadal w Boga. Uważasz, że mój związek będzie "małżeńswtopodobny" bo nie wyobrażam sobie wejść do kościoła, nie mówiąc już o przysięganiu przed księdzem???

Oczywiście szanuję i rozumiem, że Ty masz potrzebę składania kwiecistych przysięg, w których padają wielkie słowa. Ale ja zamiast wielkich słów wolę wspólne szczęśliwe życie, które nijak się ma do tego, gdzie wsunięto mi na palec obrączkę.

W temacie: Co z urodzinami?

2009-02-03, godz. 09:31

A ja nie jestem pewna czy świadkowie nie obchodzą urodzin i imienin tylko ze względu na pogańskie korzenie. Dick zasłaniasz usta jak ziewasz? Tak?? A wiesz, że ten zwyczaj jest niezgodny z naukami biblijnymi? Kiedyś ludzie ziewając zasłaniali usta, bojąc się, że podczas owego procesu ucieknie z nich dusza.
Oczywiście zaraz zaczniesz tłumaczyć, że teraz wymaga tego kultura, ale tak to możemy dyskutować do us....anej śmierci. Nic nie zmieni faktu, że świadkowie wybierają co wolno, a czego nie. Nie stosują jasnych zasad np: " odrzucamy wszystko co ma pogańskie korzenie". Okazałoby się, że żyć nie mogą.
Lepiej wmówić owieczkom, że urodziny są be. A pewnie chodzi tylko o kolejny, perfidny krok w manipulowaniu. Przecież jest rzeczą nie do pomyślenia, żeby któryś świadek poczuł się wyjątkowo, więc zabrać urodziny, zabrać imieniny, w ogóle pozabierać wszystko, co mogłoby dać przyjemność z bycia człowiekiem i prowadzić jak wytresowanego psa na krótkiej smyczy wts-u.