Skocz do zawartości


Fakirek

Rejestracja: 2008-10-24
Poza forum Ostatnio: 2021-02-13, 09:42

Moje posty

W temacie: Epizody z życia Russella

2011-10-09, godz. 11:15

Ch. T. Russell był tak zwanym niespokojnym duchem i poszukującym. Śmiało można powiedzieć, że był neurotykiem, a jego nerwica mogła być eklezjogenna. Ciągle rozbiegany, ciągle coś piszący, odkrywający coś ważnego, istotnego. Dopatrujący się bożego powołania, ingerencji sił boskich. Czuł się wybrany i to go pewnie nakręcało jeszcze silniej wpędzając w jeszcze większą pracowitość, Chyba odpuścił sobie trochę tuż przed śmiercią, gdy zdał sobie sprawę, że nie zdąży wydać VII tomu i poniekąd uznał, że to będzie już należało do kogoś innego. "Wierzący" mogą nazywać to nawet "natchnieniem" i mówić o nim jako o bożym szaleńcu. Faktem jest, że dzięki takiej a nie innej konstrukcji stworzył to, co stworzył - trudno odmówić mu osiągnięcia sukcesu. Neuroza potrafi być twórcza. Neurotycy mają bowiem ogromną potrzebę zostania "kimś" i jest to dla nich siła napędowa. Neurotyków leczy się m.in. w ten sposób, by nauczyli się odpuszczać samym sobie i dawać na luz. Na szczęście Russell się nie leczył ;) bo w przeciwnym wypadku nie byłoby tego forum, a my nie mielibyśmy o czym sobie popisać ;-).

W temacie: Epizody z życia Russella

2011-10-08, godz. 13:02

Trudno historię własną ŚJ traktować jako ścisłe dzieło historyczne, przecież ma walor propagandowy. Ciekaw jestem jakie materiały posiada w swoich archiwach WTS, ale wątpię, żeby były jakieś bezpośrednie materiały o tym, jakie to akty strzeliste mogła wypowiedzieć pani Birney po narodzeniu syna. Mamy wspomnienia samego Russella, więc takie, które zostały już przetworzone przez jego osobowość. A osobowość ciekawa. Ukształtowana w kalwińskiej doktrynie predestynacji. Gdy miał dziewięć lat zmarła jego matka Anna Eliza Birney. Przed śmiercią wychowywała go w karności i szacunku do Biblii. Sam później wspominał, że przed karą fizyczną odczytywała mu jej fragment: "Karolku, ja nie chcę, byś miał się znaleźć w jeziorze gorejącym ogniem i siarka, więc jest moim obowiązkiem jako matki, żeby cię ukarać. Nie chcę cię wybić, lecz muszę to uczynić dla twojego dobra. To jest nauka Pisma świętego i to właśnie co mogłoby się stać, gdybyś wyrósł na kłamcę i stał się złym człowiekiem"[1]. Bagiński zauważa, że śmierć matki była początkiem kryzysu wiary Russella, który pogłębiał się z upływem lat. „Jego podłożem była głównie nauka Kalwina o predestynacji, którą wyznawali prezbiterianie. Kalwin uczył, że Bóg z góry przeznaczył niektórych ludzi na potępienie. Charles nie mógł się pogodzić z myślą, że ten los mógłby spotkać jego matkę”[2]. Pomimo tego, że to krytyk Świadków Jehowy trudno odmówić mu racji.
Mamy zatem dziecko, któremu mówiono, że ludzie są z góry do czegoś przeznaczeni, któremu umiera mama i ono się boi, czy czasem nie trafiła na wieczne męki. Jako młody chłopak spotyka się z adwentystami, którzy dają mu otuchę w postaci kondycjonalizmu (warunkowa nieśmiertelność duszy) i anihilacjonizmu (unicestwienie potępionych i brak piekła). Słowem - ziarno tych doktryn pada na bardzo podatny grunt lęków, a to nakłada się na własne przekonanie o swoim przeznaczeniu (echo predestyacji?) i pewnie wiele innych czynników (sytuacja społeczna, gospodarcza, nastroje przebudzenia eschatologicznego) i powstaje nam konglomerat wpływów tworzących osobowość założyciela nowego ruchu.

Uzgodnić to można po pierwsze w ten sposób, że przecież nie było jeszcze "prawdy", a jej zalążki gdzieś tam kiełkowały, a po drugie sam w ten sposób odczytywał Russell swoje powołanie, kierując uwagę na takie zdarzenia jak to, że matka go widziała na służbie Bogu.

Żadna religia nie powstaje w próżni, a podobnie jak w łóżku spotykają się rodzice partnerów ;-) tak też w religii spotykają się rodzice ich założycieli...

No, taka refleksja na szybkiego ;-)
__________________________________
[1] Russell Ch. T., Co kaznodzieja Russell odpowiadał nazadawane jemu liczne pytania, Chicago 1947, s. 133.

[2] Bagiński E., Siewcy kąkolu. Historia i wierzeniaŚwiadków Jehowy, Kraków 2002, s. 22.




W temacie: Poznaj swoją datę śmierci

2011-09-30, godz. 15:08

I to, że człowiek istnieje tylko chwilę, że całą nieskończoność przed nim i całą nieskończoność za nim dla niego osobiście istnieje tylko niebyt, a on sam istnieje tych kilkadziesiąt lat niczym na szpicu szpilki istnienia, jest ogromnym dramatem człowieka, który trzeba jakoś złagodzić, oswoić. Taka świadomość bywa nieznośna, zmusza do wzięcia czegoś przeciwbólowego - jakiejś religii, jakiejś ideologii - jak człowiek terminalnie chory potrzebuje morfiny czy dolarganu. Bo inne metody złagodzenia bólu są dużo bardziej pracochłonne niż wzięcie tabletki lub zastrzyku. Długotrwały ból potrafi człowieka skołować tak samo jak docierająca świadomość śmierci. I na tym skołowaceniu żerują takie serwisy - moim skromnym zdaniem

W temacie: Poznaj swoją datę śmierci

2011-09-30, godz. 14:57

Te strony przecież nie są częścią żadnego regularnego serwisu ale powstały właśnie jako reklama, która ma być podlinkowywana w różnych miejscach internetu. Stwarzają klimat, że to niby ma jakiś sens, że niby dzieje się wokół tego jakaś burza i to na poziomie poważnych badań naukowych ;-). Czytelnika popędza się w podejmowaniu decyzji o przeprowadzeniu testu, bo serwis ma się stać niemieckojęzyczny więc nie ma czasu na zwlekanie. Ten rodzaj marketingu w sieci jakoś się nazywa nawet ale ja nie znam się na marketingu i reklamie.
Śmierć jest niezwykle wrażliwą struną - nic nie ryzykuję stwierdzając nawet, że najwrażliwszą i determinuje w człowieku niemal wszystko - konstytuuje postrzegania świata, czasu, ludzi, siebie, swojego ciała, powoduje potrzebę szukania sensu istnienia. Zdania naukowców są nieco podzielone, ale gdyby nie świadomość śmierci pewnie nie byłoby religii, żadnej religii (niektórzy mówią jeszcze o przyczynach związanych z budową i funkcjonowaniem mózgu). Śmierć jest taką rysą na naszej egzystencji, że jest pośrednio lub bezpośrednio podstawowym przedmiotem zainteresowania każdej religii, filozofii. Wszystko związane jest albo z oswajaniem lęku przed śmiercią, albo próbą jej przezwyciężenia. Nawet chrześcijanie ginący za wiarę byli w gruncie rzeczy skoncentrowani na śmierci, a konkretnie na jej pokonaniu, przezwyciężeniu, zmartwychwstaniu, obietnicy innego życia.
Jak świetnie to puentuje Terry Pratchett w czwartej części Świata Dysku pt.: Mort: "Nie ma sprawiedliwości, jestem tylko ja" - mówi mój ulubiony bohater czyli Śmierć :).

W temacie: Poznaj swoją datę śmierci

2011-09-30, godz. 14:38

Witajcie,
powiedzmy sobie raz na zawsze, że daty śmierci nie da się "przepowiedzieć" - przynajmniej na gruncie racjonalnego, naukowego procesu. O innych sposobach się nie wypowiem, poza tym, że w nie nie wierzę.
Koszt SMS na reklamowanej przez Was stronie to ponad 30 zł - warto o tym wiedzieć.
Pytania są ciekawe - np. kształt palca wskazującego.
Jednak całość to nieuczciwe wyciąganie pieniędzy od ludzi, którzy mają krótszą lub dłuższą chwilę słabości.
Jestem bardzo ciekawy czy wykonanie próby dwu- lub więcej krotnie razy na tych samych odpowiedziach da ten sam wynik, lub czy zmiana wyłącznie daty urodzenia o 1 dzień w każdą stronę da dokładnie o tyle wcześniejszą lub późniejszą prognozę. Do tego jeszcze na różnych IP bo system może je notować. Ale nie jest to dla mnie aż tak interesujące żeby wydać kilkaset złotych :-).
Wydaje mi się, że nawet jeśli data śmierci jest ukryta w jakimś algorytmie (wątpię) to zmiennych jest tak wiele, że nie da się naukowymi metodami tego zbadać ze względu na brak aparatury umożliwiającej przeprowadzenie takie badania i to jeszcze kilkakrotnie, żeby dawało się sfalsyfikować.
Słowem - Bzdura!!! Do tego niebezpieczna, bo konsekwencje ewentualnego lęku, który można nieszczęśnikowi zaindukować trudne są do przewidzenia.

Zresztą ten temat jest do usunięcia moim z daniem. Nie związany z tematyką forum, Niby dwie osoby, dzisiaj zarejestrowane, ich pierwsze posty - wiadomo, że to reklama tych stron, których autorzy na tyle są nieuczciwi, że nawet nie podają kosztu SMSa.
Ciekawe czy to forum zostało wybrane ze względu na specyficzny target osób, którym przepowiadanie nie jest obce ;-)