Skocz do zawartości


Gonzalo

Rejestracja: 2005-03-07
Poza forum Ostatnio: 2011-02-16, 19:32

Moje posty

W temacie: Zasady egzegezy wg ŚJ

2011-02-16, godz. 19:31

...egzegeza ŚJ polega na zwalczaniu danego wersetu innym wersetem bez zdawania sobie sprawy, że w tym wypadku jest podważana wiarygodność jednych tekstów innymi tekstami. Ale do tego problemu oni już nigdy nie dochodzą w swych przemyśleniach...

Ten sposób postępowania często zauważałem u szeregowych ŚJ, ale czy oficjalna literatura z Brooklynu też stosuje taką strategię?

W temacie: Zasady egzegezy wg ŚJ

2011-02-12, godz. 19:30

Gambicie,
Jeżeli dobrze Cię rozumiem, twierdzisz, że w sytuacji, gdy mamy do czynienia z parą sprzecznych wersetów, egzegeta udowadnia prawdziwość jednego z nich.
Zwróć jednak uwagę, że oznaczałoby to wykazanie fałszywości drugiego, czyli de facto podważenie wiarygodności Biblii.
Dla wierzącego taka metodologia jest nie do przyjęcia.

Moim zdaniem, w sytuacji takiej „sprzeczności”, albo metaforyzujemy jeden z wersetów, albo też, i ta droga wydaje mi się właściwsza, rozróżniamy aspekty, w jakich każdy z nich jest prawdziwy. W ten właśnie sposób postąpił Belszaccar7, uzgadniając sprawstwo wszelkich czynów Ojca i Syna (Ojciec to przyczyna sprawcza główna, a Syn przyczyna sprawcza nadrzędna).
Dodałbym, że oprócz rozróżnienia stylów literackich (metafora : dosłowność) oraz aspektów, inną zasadą egzegezy jest odczytywanie ST w świetle NT (rzadziej odwrotnie). I tu kolejny fundamentalny element egzegezy a la ŚJ: sądzę, że w odróżnieniu chyba od całej reszty chrześcijaństwa ŚJ stawiają ST przed NT. I dlatego tak bardzo różnią się w konkluzjach.

A teraz co do Twojego przykładu ‘2Sam vs 1Krn’.
Najpierw zastosowałbym zasadę odczytywania ST w świetle NT: Jahwe jest miłością (1J 14,6)– miłość nie płonie gniewem (1Kor 13,5) – a zatem „Jahwe zapłonął gniewem” to skrót myślowy. Co oznaczający? To mianowicie, że nie stawia tamy skutkom zła, które człowiek czyni.
Myślę, że Dawida zainspirowały obydwie wymieniane osoby. Każda jednak z odmiennych powodów: Jahwe – wychowawczych (nauka poprzez nabijanie guza), a szatan dla czystej destrukcji. Ten drugi nie zdawał sobie sprawy, że działa w ramach szerszego planu Opatrzności.

Czy możesz tego dokonać -jak piszesz- ‘kontekstem całej Biblii’?

Odwołałem się przede wszystkim do doktrynalnego prymatu NT nad ST.
Mityczny ‘kontekst całej Biblii’ to – moim zdaniem bardzo często - sposób na dekretowanie prywatnej dogmatyki.

W temacie: Czy należy się modlić do Jezusa?

2011-02-01, godz. 20:32

Belszaccar’ze,

Poświęcasz tutaj wiele miejsca na udowodnienie, jak bardzo Jezus jest ubezwłasnowolniony.
To znaczy, że co prawda może i może, ale zawsze potrzebuje co najmniej kontrasygnaty Ojca.

Jest to jednak wątek o obowiązkowości lub ortodoksyjności modlitw do Jezusa i Twoje twierdzenie niczego w tym temacie nie rozstrzyga.
Wynika z niego co najwyżej, że modlitwa błagalna to strata czasu.
Jednak nawet ona nie wydaje mi się pozbawiona sensu, zważywszy na słabość Ojca do Syna. Jeśli Ten ostatni chce nam pomagać i ma u Ojca wyjątkowe fory, to dlaczego z tego nie korzystać?
A inne rodzaje modlitwy?
Np. uwielbienia. Bierze się ona z potrzeby serca, czyli bardzo gorących uczuć do Jezusa.
Żeby więc skończyć z jej praktykowaniem, trzeba by zakazać Jego kochania.

A teraz przykład ułomności Twojego dowodzenia:

By to jeszcze lepiej można ogarnąć i jakoś potwierdzić warto wziąć pod uwagę jeszcze inne teksty traktujące o tym samym, celem zrównoważenia tych spraw. I tak zobaczmy same janowe tylko:
...'żeby wszystko, o cokolwiek poprosicie Ojca w imię moje, on wam dał(...)” (Jn 15:16)
„(...)Nie wyście mnie wybrali, lecz ja was wybrałem i ustanowiłem, abyście szli i wydawali owoc i aby wasz owoc pozostał; żeby wszystko, o cokolwiek poprosicie Ojca w imię moje, on wam dał.” (Jn 15:16)
„(...)Piszę do was, dziateczki, ponieważ przez wzgląd na jego imię zostały wam przebaczone grzechy.” (1Jn 2:12)
Co z tego wynika?
Otóż tutaj już jednoznacznie wynika, że to Ojciec Jehowa jest tym który jedynie wysłuchuje modlitwy i 'daje' cokolwiek …

Kluczowe dla wniosku jest ‘jedynie’, które nie pojawia się w przesłankach. Szkolne non sequitur.
Jest ono chyba zresztą pochodną wielokrotnie powtarzanej tezy, że skoro Jezus poprosi Ojca, to znaczy, że musi to zrobić i to musi w każdym przypadku. A może po prostu chce działać z Nim „wspólnie i w porozumieniu”?

I pewna konfuzja:

Identycznie jest z modlitwą gdy 'spełni ją sam' to tylko na mocy danej mu przez Ojca, dzięki swemu imieniu 'poprzez które' je za nas zanosi.

Jezus zanosi modlitwy za nas? To pewnie jakaś metafora?

Stąd w ostateczności modlitwy należy kierować tylko do Ojca i w imię Jezusa, które On [Ojciec] spełni przez jego ręce…

Hmm. Teraz zupełnie inaczej. To my zanosimy nasze modlitwy, ale z powołaniem się na Jezusa? Trochę się pogubiłem.

Krótko mówiąc, nie rozumiem, skąd Ci się bierze konkluzja, że „modlitwy należy kierować tylko do Ojca”.

W temacie: "Gdy w całej przyrodzie zapanuje harmonia"

2010-10-18, godz. 08:02

Ws2005,

Jeśli przyjmiemy, że grzech dotknął zwierząt […] to czy zmiany mogły zajść w tak szybkim tempie? Parę tysięcy lat, żeby z potulnych, zajętych pasieniem się zwierząt powstali wyspecjalizowani zabójcy?

Myślę, że zmiany mogły być natychmiastowe (tzn. w jednym pokoleniu), a uprzedzając Twoje dalsze pytanie, dodam, że ich autorstwo przypisałbym samemu Bogu.
Muszę też jednak przyznać, że to czyste spekulacje. Być może ogród został założony w odrębnym miejscu, ponieważ przyroda planety już wcześniej była „zdziczała”, a człowiekowi, który w zamyśle miał ją zhumanizować, też niestety powinęła się noga. To szerokie pole do popisu dla teologów z wyobraźnią.

… unikanie bólu,cierpienia oraz poszanowanie dla każdej żywej istoty być może stanie się kiedyś realne i to za sprawą nas samych, o ile ludzkość dojrzeje do tej roli.

Z trochę innej beczki, ale dlaczego należy szanować każdą istotę żywą? Głupią i chorą też? Czyż te ostatnie nie zapaskudzą materiału genetycznego zdrowych i genialnych ibermenszów, a tym samym obniżą szanse gatunku w walce o byt?

Nie jestem deistą, wykazałem tylko konsekwencje do jakich prowadzi założenie, że wszystko zostało przez Kogoś stworzone. Jeśli zakładamy, że stworzenie jest Jego dziełem to na tej podstawie wnioskujemy jaki jest.

Wspomniałem już, że widzę to inaczej. Racje wyższego rzędu mogą wymagać tego typu zachowań.

może bunt przeciw prawom natury, podobnie jak altruizm międzygatunkowy, zniesienie niewolnictwa, równouprawnienie, litość i współczucie

Z naturą nic nie wygra. Więc albo Twoje ideały są nietrwałą mutacją „zdrowej aksjologii”, albo natura wcale nie jest tak lodowato egoistyczna jak ją malują. Zauważam zresztą, że to stały motyw Twojego sposobu myślenia: głosisz ideały, których pojawienie się jest w świetle potocznie (żeby nie powiedzieć: wulgarnie) rozumianego ewolucjonizmu nie tylko niewytłumaczalne, ale wręcz niebezpieczne (to logiczne pokręcenie zauważył już Nietzsche, postulując likwidację chrześcijaństwa).

G: Jeszcze raz: inteligencja ponad-jednostkowa z moich rozważań to nie bóg!
Ws: napisałem tak, ponieważ nie znam Twoich poglądów, ale tym mnie zaciekawiłeś!

Rozmawialiśmy w kontekście intrygujących danych z obserwacji naukowych, które pokazują, że osobniki kierują się nie tylko swoim indywidualnym interesem. Teza, że tym, co ich do tego skłania, jest Bóg, byłaby dla mnie zbyt dużym skrótem myślowym.

W temacie: Zamknięty cykl życia i śmierci

2010-10-16, godz. 19:13

rhundz'ie,

wierzacy bedzie szukał odpowiedzi na pytanie 'dlaczego' i 'jak' z przeswiadczeniem, ze natura byla zaprogramowana przez tego stworce i bedzie go szukal tam
niewierzacy bedzie po prostu szukał odpowiedzi na pytanie 'dlaczego' i 'jak', az dojdzie do sedna.

Hmmm…. Nawet jeżeli teista stawia tak samo brzmiące pytania, jak naukowiec (dlaczego?, jak? itd.), to robi to w innym aspekcie i nie wchodzi mu w drogę. Nie sądzę również, aby nauki szczegółowe mogły dojść do jakiegoś sedna. Chociaż to pewnie kwestia tego, jakie pytania ktoś sobie stawia.

przykładasz wiec reke do pogladu, ze stworzenie to akt w ktorym wzystko zostało pomyslane, przemyslane i wprowadzone w ruch dopiero po pełnym, przedwczesnym "zaprogramowaniu" (nazwijmy to zaprojektowaniem) oraz puszczone w ruch i dalej nie ingerowane zbytnio weń?

Dla mnie to pytanie jest non-sensowne. Dla Stwórcy nie ma "wcześniej" czy "potem". Ingerencje dopuszczam - są dla mnie elementem owego ciągłego stwarzania.