Skocz do zawartości


Nimril

Rejestracja: 2005-06-21
Poza forum Ostatnio: 2007-06-11, 13:34

Moje tematy

Watpliwosci i co dalej..

2005-06-22, godz. 13:42

Ostatnio zaczalem sie zastanawiac nad jedna kwestia. Mianowicie jesli w naszych kontaktach z SJ uda nam sie jakos 'wskaza' ktoremus z nich ze cos jest nie tak, to teraz pytanie - co dalej? Zalozmy, ze pokazemy pewne sytuacje wobec ktorych TS czesto zmienialo poglady i sobie zaprzeczalo. Niech teraz dana osoba z ktora o tym rozmawiamy zacznie sie zastanawiac czy to jest prawda. Oczywiscie w takiej sytuacji jestesmy po jednej stronie, a TS po drugiej. Logicznym nastepstwem bedzie chec owej osoby do wyjasnienia tego 'u zrodla' (=SJ). Jesli cos sie jednak nie zgadza z ich naukami jest z gory zle i nie ma hmmm swobody w mysleniu - wiec najprawdopodobniej owa osoba zostanie od razu 'naprostowana'. Sensowne takze bedzie to, ze starsi/opiekunowie beda chcieli uniknac ponownie 'niezrecznych' pytan co spowoduje zerwanie kontaktow z nami/mna.
Jesli sie nie pomylilem to tak pewnie potoczylyby sie wydarzenia. No ale naszym celem nie jest wprowadzanie zamentu (starczy ze TS to robi), tylko pokazanie bledow w tym, czym owa osoba jest karmiona. Nasuwa mi sie wiec pytanie o to jak owa 'pomoc' przeprowadzic tak, aby pod wplywem otoczenia dana osoba nie zostala odizolowana od 'nie SJ'. Czy rozmowy takie przeprowadzac na osobnosci, nie w towarzystwie innych SJ - to wydaje sie raczej sensowne, ale teraz czy nie wymagac/prosic aby to zostalo jedynie w 'tym' malym gronie?
Rozmowy z SJ (przynajmniej u mnie) zwykle sprowadzaja sie do rzucania roznymi watkami, a na rzeczy ktorymi jestesmy w stanie 'zaskoczyc' padaja sensowne chociaz wymyslone historie (tutaj przykladem u mnie moze byc rozmowa pierw o choince jako symbolu poganskim, a gdy wspomnialem o meksykanskich swietach, przy czym wogole musialem wyjasnic o co tam chodzilo, uslyszalem, ze dana osoba zna pewna starsza pania stamtad i ta starcza pani -SJ- nigdy o czyms takim tam nie slyszala wsrod 'braci' - wiec od kilkudziesieciu conajmniej lat wcale tak tam nie jest - prawda jest inna i mozna o tym poczytac nawet w 'Straznicy'). Tak wiec wymyslilem ze jesli juz chcemy rozmawiac czesciej niz 1 raz to sensowne wydaje sie takie hmmm uzgodnienie tego jak bedziemy rozmawiac. Mam na mysli tutaj poprostu uzgadnianie wspolnie tematow i trzymania sie ich, bo inaczej zanim sie spostrzezemy to nasz rozmowca bedzie chcial przeskoczyc z niewygodnego tematu na cos, w czym bedzie staral sie udowodnic jak to my sie bardzo mylimy. Wtedy tez jestesmy w stanie zgromadzic pewne fotokopie materialow i pokazac je owej osobie. Rzucanie wersetami z Pisma chyba z gory na nic sie nie zda wiec tego nie biore raczej pod uwage. Skupic nalezy sie chyba glownie na ich wlasnych wydaniach - bo ich podwazyc nie mozna.
Coz, przedemna jeszcze pare innych spraw z tym po czesci zwiazanych nim do takich rozmow dojdzie. Jesli natomiast uda sie, to po lekturze wielu artykulow taka droga wydaje sie jedyna sensowna. Na koniec, bo troche chyba odbieglem od tematu, chcialbym sie dowiedziec jak inni zapatruja sie na takie 'rozmowy' i jak prowadzic je, aby ta druga osoba nie miala z tego powodu nieprzyjemnosci, co tez pewnie spowodowaloby zakonczenie takich dyskusji. Nie tylko dobor tematow mnie ciekawi ale takze gdzie, kiedy najlepiej sie 'spotkac' w takich celach i jaki charakter nadac tym spotkaniom.