CHRZEŚCIJAŃSKI OŚRODEK APOLOGETYCZNY

/ Destrukcyjne sekty / Świadkowie Jehowy / Artykuł

Czy Jezus znał datę swego powrotu na ziemie?

Wielu chrześcijan, szczerze wierzących w bóstwo naszego Pana, Jezusa Chrystusa, zostało postawionych wobec konieczności ustosunkowania się do fragmentu z Ewangelii wg Marka 13:32, gdzie czytamy:

"Ale o tym dniu [powtórnego przyjścia Jezusa] nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec." (Mk.13:32)

Według Świadków Jehowy fragment ten uczy bardzo wyraźnie o tym, że Jezus nie jest Bogiem Wszechmocnym.

"Wygłaszając proroctwo o końcu tego systemu rzeczy, Jezus oświadczył: "Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, Tylko Ojciec" (Marka 13:32, BT). Gdyby Jezus był równą, synowską częścią Pana Boga, musiałby wiedzieć to samo, co wie Ojciec. Tymczasem Jezus nie wiedział, bo nie był równy Bogu". (Czy wierzyć w Trójcę?, s.19, 1989 r.)

Skoro nie posiadanie przez Chrystusa wiedzy pełnej świadczy o tym, że nie jest On Bogiem, to jednocześnie Bóg Ojciec, aby pozostał Bogiem, powinien posiadać wiedzę pełną, doskonałą, albo, mówiąc prościej, powinien wiedzieć wszystko. Świadkowie Jehowy [dalej: ŚJ] uczą jednak, że Bóg Ojciec także wszystkiego nie wie (nie wiedział na przykład o tym, że Adam i Ewa zgrzeszą).

"Czy zachęcałbyś swoje dzieci, by się przygotowywały do wspaniałej przyszłości, wiedząc od samego początku, ze jest to skazane na niepowodzenie? Czy ostrzegałbyś ich, gdybyś wiedział, że wszystko tak zaplanowałeś, aby na pewno im się nie udało? Czy zatem byłoby rozsądne przypisywanie czegoś takiego [tzn. wszechwiedzy, dokładnej wiedzy o przyszłości] Bogu?" (Prowadzenie rozmów na podstawie Pism, s. 270, 1991 r.)

Nie łatwo zrozumieć logikę rozumowania Świadków Jehowy, uczą oni bowiem dwóch wykluczających się wzajemnie prawd:

(1) Bóg Ojciec wszystkiego nie wie, co jednak NIE PRZECZY temu, że jest On Bogiem.
(2) Jezus pewnych rzeczy nie wie, co WYRAŹNIE (!) świadczy o tym, że nie jest On Bogiem.

Z jednej strony Świadkowie Jehowy akcentują niewiedzę Jezusa odnośnie daty Jego powtórnego przyjścia, z drugiej strony podkreślają, że sami takową datę znają (1914 rok). W ten sposób stawiają siebie wyżej od Jezusa i aniołów i niejako na równi z Bogiem Ojcem.

Istnieje kilka poważnych powodów, dla których należy całkowicie odrzucić koncepcję kategorycznej interpretacji omawianego fragmentu na korzyść niewiedzy Jezusa dotyczącej daty końca świata. Po pierwsze - dla człowieka Starożytnego Wschodu negacja jakiejś prawdy nie zawsze miała charakter negacji absolutnej (Jezus zanegował swoją wiedzę na temat znajomości daty swego powrotu na ziemię przy końcu czasów, co wcale nie musiało znaczyć, że owej daty nie znał; postaramy się to wyjaśnić za chwilę na podstawie fragmentu: J.1:19-23). Po drugie - słowa z Ewangelii wg Marka 13:32 zostały wypowiedziane jeszcze przed zakończeniem bardzo ważnego etapu publicznej służby Jezusa, który to etap nazwać można "służbą słów Ojca". Po trzecie - wiele starożytnych manuskryptów nie posiada słów "ani Syn". Jest wiec dopuszczalne, aby słowa te opuszczać. Tą drogą poszli tłumacze Biblii Tysiąclecia w Mt 24:36. Po czwarte - tekst mówi, że "o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie W NIEBIE, ani Syn (domyślnie: na ziemi)". I po piąte - greckie słowo >kairos<, użyte w naszym fragmencie na oznaczenie czasu, nie oznaczało czasu mierzalnego zegarkami, lecz czas opatrznościowy, w kategoriach którego niemożliwe było określenie daty powtórnego przyjścia Jezusa, a, co najwyżej, wymienienie kolejnych zdarzeń, które mają nastąpić przed paruzją (co też Chrystus czyni, wskazując tym samym, że WIE (!), kiedy [w kategoriach czasu kairos] powróci na ziemię).

Negacja a zaprzeczenie

A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy, wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś? I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem. I zapytali go: Kim wiec? Eliaszem jesteś? A on odrzekł: Nie jestem. Prorokiem jesteś? I odpowiedział: Nie. Rzekli mu wiec: Kim jesteś? Musimy dać odpowiedz tym, którzy nas posłali. Cóż powiadasz sam o sobie? Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok." (J.1:19-23)

Choć może wydawać się nam to dziwne i zupełnie niezrozumiałe, dla człowieka Starożytnego Wschodu wypowiedź negująca jakąś prawdę niekoniecznie musiała oznaczać zaprzeczenie tejże prawdy. Jan Chrzciciel wyznał, że nie jest Chrystusem, jednocześnie jednak czytamy, że w ten sposób temu nie zaprzeczył ("wyznał, ale nie zaprzeczył"). Wyznał także, że nie jest ani prorokiem, ani Eliaszem, choć z innych fragmentów dowiadujemy się, że poniekąd był zarówno jednym, jak i drugim.

Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. (Mt.11:9,14)
"Wtedy zapytali Go uczniowie: Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz? On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu." (Mt.17:10-13)

Dla Żyda prawda przedstawiona na sposób negatywny wyrażała bądź to niewiedzę wypowiadającego się, bądź to jego niechęć do udzielenia odpowiedzi, bądź to chęć zwrócenia przez niego uwagi na sprawy w danej chwili o wiele ważniejsze (dla Żyda tylko prawdy przedstawiane pozytywnie posiadały wartość logicznie konstruktywną). W związku z tym omawiany fragment z ewangelii Marka, zgodnie z natchnioną podpowiedzią z ewangelii wg Jana, można odczytać następująco:

"Jezus wyznał, ale nie zaprzeczył: Ale o tym dniu nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec."

Służba słów Ojca

Wiele osób z omawianym problemem radzi sobie następująco: w pewnych sytuacjach Jezus wypowiadał się jako Bóg, w innych jako człowiek; jako człowiek nie znał daty końca świata, jako Bóg ją znał. Takie ujęcie problemu sprzeczne jest ze starochrześcijańskim i biblijnym dogmatem o unii hipostatycznej Chrystusa. W Jezusie dwie natury - boska i ludzka - z jednej strony nie zmieszały się ze sobą (natura Jezusa nie jest wypadkową tychże dwu natur), z drugiej strony pozostały one ze sobą w pełni sprzężone, tak że Jezus, od momentu wcielenia, zawsze pozostaje w pełni człowiekiem i zawsze pozostaje w pełni Bogiem. W związku z tym, cokolwiek od momentu swego wcielenia Syn Człowieczy mówi, czy robi, czyni to w pełni jako Bóg i w pełni jako człowiek. Nie do przyjęcia jest pogląd, że czasami Jezus wypowiada się wyłącznie jako Bóg, a czasami wyłącznie jako człowiek. Słowa Jezusa na ziemi zawsze były słowami człowieka i zawsze były słowami Boga. Bóg zechciał do nas przemówić na sposób przez nas zrozumiały, czyli na sposób ludzki, a najpełniej mogło się to dokonać przez wcielenie się Boga. Jezus inkarnował się, przyjmując ludzkie ciało, i odtąd na zawsze stał się Wcielonym Słowem Bożym, które wypowiedziane na sposób ludzi, pozostaje w każdym momencie Słowem Samego Boga.

Choć słowa Jezusa w każdym momencie były i są słowami samego Boga, w publicznej służbie Jezusa na Ziemi można wyróżnić dwa zasadnicze etapy. Pierwszy i najdłuższy etap trwa aż do dnia Paschy, którą Jezus spożywa wraz ze swoimi uczniami. Do tego dnia Jezus wyraźnie daje do zrozumienia, że czyni i mówi wyłącznie to, co usłyszał od Ojca i na co Ojciec dał Mu przyzwolenie. Oto wypowiedzi Jezusa pochodzące z tego pierwszego okresu:

"Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to DZIEŁA, KTÓRE OJCIEC DAŁ MI DO WYKONANIA; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. ... PRZYSZEDŁEM W IMIENIU OJCA MEGO, a nie przyjęliście Mnie."(J.5:36,43)

"Moim pokarmem jest WYPEŁNIĆ WOLĘ TEGO, KTÓRY MNIE POSŁAŁ, I WYKONAĆ JEGO DZIEŁO." (J.4:34)

"JA IM PRZEKAZAŁEM TWOJE SŁOWO, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata." (J.17:14)

Wyznanie z Ewangelii wg Marka 13:32 pochodzi z okresu kończącego pierwszy etap jego działalności. Drugi etap rozpoczyna się w chwili zebrania się Jezusa i uczniów na tak zwaną Ostatnią Wieczerzę. Odtąd Jezus przestaje nauczać tego, co przekazał mu Ojciec i zaczyna dzielić się swą własną, boską wiedzą. Do tej pory Jezus, choć znał datę końca świata, nie przyznawał się do tego, gdyż nauczał jedynie tego, co usłyszał od Ojca. Jako Bóg znał tę datę, znał ją jednak nie dlatego, że przekazał mu ją Ojciec, ale dlatego, że jako Wszechwiedzący posiadał doskonałą wiedzę o wszystkim. Jako sługa słów przekazanych Mu przez Ojca mógł jednak spokojnie powiedzieć (nie zaprzeczając), że nie zna daty końca świata. Dlaczego? Odpowiedz znajdujemy w Biblii - gdyż nie zakończył się jeszcze etap "służby słów Ojca".
W Ewangelii wg Jana Jezus oświadcza, że przekazał już uczniom wszystko, co usłyszał od Ojca:

"Bo wszystko, co usłyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam." (J.15:15)

Jednak kilka minut później powiada:

"Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia" (J.16:12)

Skończył się etap służby w imieniu Ojca. Jezus powiedział już wszystko, co nakazał Mu powiedzieć Ojciec. Jednak czytamy, że Jezus ma apostołom jeszcze wiele do powiedzenia - już nie jako sługa Ojca, ale jako ten, który działa sam od siebie i nie potrzebuje, aby go ktoś pouczał (nawet Ojciec). Słowa Jezusa, wypowiedziane przez Niego na początku drugiego etapu Jego ziemskiej misji, apostołowie replikują następującym stwierdzeniem:

Oto teraz wyraźnie mówisz i żadnej przypowieści nie powiadasz. Teraz wiemy, że Ty wszystko wiesz i nie potrzebujesz, aby Cię ktoś pytał(...) (J.16:29-30)

Ten drugi etap działalności Jezusa jest zasadniczo bardzo krótki, stanowi on jednak centrum wywyższenia Jezusa jako Boga Wszechmogącego - Jahwe. Osiemnasty rozdział Ewangelii wg Jana opisuje Jezusa jako "Tego, Który Jest". Tuż przed śmiercią Jezus odsłania swoją boską chwałę Jahwe przed wojskiem rzymskim, które przyszło Go pojmać. Oświadcza żołnierzom: "Ja Jestem" (por.: Wyj.3:14.15).

"A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu. Rzekł do nich Jezus: JA JESTEM. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: JA JESTEM, COFNĘLI SIĘ I UPADLI NA ZIEMIĘ." (J.18:4-6)

Uniżony Sługa

Tekst mówi: "o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie W NIEBIE, ani Syn (domyślnie: na ziemi)" Może więc chodzi tu tylko o tymczasową sytuację uniżonego Jezusa, który wg Fil.2:7-8 wyparł się samego siebie i przyjął postać sługi? (podobnie można wyjaśniać tekst: "Ojciec większy jest ode mnie" z J.14:28).

Czas opatrznościowy & różnica egzystencjalna pomiędzy Synem a Ojcem

W jez. greckim istnieją dwa słowa na określenie czasu: "chronos" i "kairos". Każde niesie inną ideę czasu. Chronos oznacza czas chronologiczny, mierzalny zegarami (większość ludzi tak rozumie czas). Kairos oznacza czas opatrznościowy, nie mierzalny zegarami, lecz kolejnością, następstwem poszczególnych wydarzeń. Np. zanim nadejdzie czas pójścia na studia, trzeba zdać maturę. Lecz jeśli ktoś będzie wiele razy powtarzał klasę, to ten czas będzie się przedłużał. Czas opatrznościowy nie jest obiektywnie do wyliczenia, gdyż nie jest mierzony zegarami, lecz tym, czy zaszły już pewne niezbędne okoliczności wstępne. Jeśli w ten sposób spojrzymy na proroctwa związane z końcem i przyjściem Pana, to się okazuje, że jest zupełnie niemożliwe z zasady wyliczyć dzień powtórnego przyjścia Chrystusa. Czy tak jest? Wydaje się, że tak. Np. Paweł w 2Tes.2:2-3nn mówi o tym, ze dzień Pański nie nastanie pierwej, DOPÓKI nie pojawi się antychryst. Czas przyjścia jest więc zależny w kategoriach kairosu: tu tym wydarzeniem poprzedzającym drugie przyjście ma być pojawienie się antychrysta. W podobnym tonie Chrystus mówi o czasie swego przyjścia w Mt.24:3-34. Wymienia nie coś, co można wyliczyć, lecz różne zjawiska, które muszą zajść pierwej, zanim nadejdzie ten dzień. Nie jest powiedziane, KIEDY każde z tych zjawisk ma się pojawić, lecz raczej, że PO NICH nastąpi koniec (w.29, 32-34).

Teraz wracając do tekstu. Zgodnie z koncepcją trynitarną, Ojciec nie jest Synem, więc istnieje jakiś potencjał w Ojcu, który rożni Go w jakimś aspekcie od Syna. Być może jest tak, że Ojciec jest osobą, która ma podjąć decyzję i powiedzieć: teraz. Zgodnie z koncepcja kairosu, ten dzień nie jest do wyliczenia, bo w sensie chronologicznym nie jest ustalony. To by wyjaśniało niewiedzę Syna oraz to, ze ten dzień Bóg może przeciągać (sic!) - 2P.3:9.

Jest to artykuł zmirrorowany ze strony http://pro.logonet.com.pl/~garbul/bibliot/data.htm

Tytuł "Czy Jezus znał datę swego powrotu na ziemie?"
URL: http://watchtower.org.pl/data_przyjscia.php
Autor: Marcin Garbulski,Jarosław Zabiełło
Wprowadzono: 2001-02-13 (id:30). Ostatnie zmiany: 2001-08-04

Chrześcijański Ośrodek Apologetyczny
Copyright © 1999-2024 Jarosław Zabiełło (http://apologetyka.co)