Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika kjt

Odnotowano 487 pozycji dodanych przez kjt (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-15 )



Sort by                Order  

#67905 Imię Boże Jahwe. Czy na pewno nie było go w NT?

Napisano przez kjt on 2007-07-05, godz. 09:37 w Imię Boże


Rebe Tarfon, człowiek prawie współczesny Chrystusowi, opowiada, że w czasach swojej mlodości, zanim osiągnął wiek wymagany do służby w Świątyni, "podszedł pewnego dnia za swoim wujem do podium i wytężył słuch, aby usłyszeć słowa arcykapłana. Posłyszał tylko, że Imię wymówiono tak, że zagłuszył je śpiew pozostałych kapłanów". Talmud rzecze: "Arcykapłan miał pierwej zwyczaj głośno wypowiadać Imię, lecz gdy zwiększyła sie liczba ludi rozwiazłych, wymawiał je ściszonym głosem" (Joma 40 d). Podczas nabożeństw synagogalnych zamiast JHWH czytano Adonaj, czyli Panie mój. Wg żydowskiej tradycji wymowę Imienia mędrcy okresowo przekazywali uczniom raz lub dwa razy na siedem lat (Kid. 71a). Później jednak tego zaprzestano i sposób wymawiania tetragramu nie jest obecnie znany. Dlatego Żydzi o Imieniu mówią, że jest szem ha-meforasz, tzn. szczególne. Tak więc powyższe zadaje kłam twierdzeniu ŚJ, że JHWH to jest "kauzatywna niedokonana forma czasownika tłumaczonego jako stawać się". Gdyby tak było w rzeczywistości nie istniałby problem z wymową. natomiast wg dostępnych mi źródeł JHWH jest nowoutworzonym wyrazem, którego brak było w hebrajszczyźnie starotestamentowej. Zresztą sami ŚJ przyznają, że nikt nie wie, jak wymawiano to imię (vide: Imię Boże, które pozostanie na zawsze, str. 7 akapit 1). Tak więc upieranie się przy wymowie Jehowa wynika z chęci i potrzeby wykazania swojej poprawności ideologicznej, natomiast nie jest wcale poprawniejsze od uzywania formy Jahwe, Jahweh,Jehowah itp. ŚJ zresztą dość osobliwie podchodzą do sprawy imienia: kiedy zwróciłem im uwagę, że Imię oznacza Boga Jedynego Prawdziwego, zgodzili sie ze mna, jednoczesnie twierdzą jednak, ze nalezy uzywać właściwego "imienia adresata", co z kolei logicznie prowadzi do wniosku, że Bogów jest kilku:-)). Pomijam kwestie oczywistą, że imię dla ludzi Wschodu nie jest etykietką, jak dla nas, ale wskazuje na naturę osoby. Zresztą tak samo do kwestii imienia podchodzą ŚJ w wydawnictwach anglojęzycznych, co cały spór "dokołaimienny" dokładnie kończy. Kwestia Imienia to kwestia natury Boga, a więc jeśli katolik, mormon, prezbiterianin czy tez ŚJ twierdzi, że jest On miłością itd., to znaczy, że wszyscy to Imię znają. W przeszłosci jednak wiele sekt powstało dla jednego słowa, bądź jego wymowy. Najśmieszniejsza sekta postała w XIX wieku nad Wołga, kiedy jej załozyciel w cerkwi usłyszał wołanie: napołni mienia issopom (napełnij mnie hyzopem), uznał, że do Boga mozna zblizyć się jedynie głosno sapiąc. I porwał za sobą kilka tysięcy ludzi:-)))
PS. Przypominam, że w wielu polskich kościołach pochodzących z XII, XIII wieku widnieje tetragram. natomiast powoływanie sie na widniejący np. w kosciele w Gdansku napis Jehowa, co ŚJ czynią nader często, stanowi naduzycie, albowiem ŚJ przemilczają, że napis ten stanowi dzieło luteran z końca XVI wieku.



#67877 Doktryny "prawnicze" WTS

Napisano przez kjt on 2007-07-05, godz. 06:55 w Tematyka ogólna

Kiepski z ciebie student kjt. W tej książce jest poruszana nauka o kwestii spornej.

W rzeczy samej:-))) Na stronie 109. Na swoje usprawiedliwienie podaję, że na razie jesstem na 18, a preglądałem tylko spis treści. Natomiast co do studiowania udało mi się już wykazać, że imię Boga podawane jako obowiązujące przez ŚJ jest tylko spekulacją:-))))



#67872 Doktryny "prawnicze" WTS

Napisano przez kjt on 2007-07-05, godz. 06:43 w Tematyka ogólna

W innym wątku poddałem krytyce nauczanie ŚJ o kwestii spornej.



Tutaj chcę zapytać forumowiczów na temat ich poglądu, w kwestii innych "prawniczych" nauk WTS, takich jak doktryna o przymierzu Boga z Noem, z Abrahamem czy z Dawidem. Czy Waszym zdaniem te nauki są logiczne i poprawne?

]
Mój problem, a myślę, że jest takich więcej, polega na tym, że nie jestem ŚJ, nie byłem nim i dlatego nie znam doktryny w zakresie podniesionym przez Ciebe. A może dobrze byłoby ja przyblizyć, bo widzę, że w aktualnym "nauczaniu" domowym brak jest wzmianki o kwestii spornej (por. Czego naprawdę uczy Biblia? - aktualny podręcznik), nie mówiąc o pozostałych. Może się więc zdarzyć, że ktoś przekonany "żółtą ksiązeczką" zostanie ŚJ, a wtedy z całą pewnością "zrozumie", że inne doktryny prawne organizacji są "prawdziwe". Jak przyjmie już częśc "prawdy", to nie będzie kłopotu z resztą. Mówię nie bez przyczyny - wczoraj miałem dyskusję ze ŚJ i nie miałem wyjścia - musiałem się zgodzić z ich tezami dot. Boga - przecież nie mogłem zaprzeczyć, że jest miłością. W ten sposób urabiają mnie, jak mniemam, aby stopniując swoje nauki dojść do celu, jakim byłoby przekonanie mnie do nauk starców z Brooklynu. Dlatego - wiecej światła!



#67693 Czy Jehowa wpływa na rozstrzygnięcie "kwestii spornej"?

Napisano przez kjt on 2007-07-03, godz. 06:16 w Tematyka ogólna

A na dodatek oskarżony wykańcza świadków oskarżenia - vide: potop i kurorty śródzemnomorskie:-))) Czyli jest to tzw. farsa sądowa.



#67692 Jak skłonić ŚJ do samodzielnego myślenia?

Napisano przez kjt on 2007-07-03, godz. 06:10 w Tematyka ogólna

zgadzam się z bratem Jaraczem i mam pytanie szczegółowe...

Jak reagować na "argumenty" typu:

niezależne myślenie pochodzi od Diabła, a pierwszym, który zmuszał Adama i Ewę do niezależnego myślenia był wąż w Edenie...

niezależnie myślącego Koracha, Datana i Abiriama pochłonęła ziemia.

itd. itp.

W tym miejscu daje się zauważyć pewien algorytm występujący niezależnie w każdym totalitaryzmie, czy to politycznym, czy też religijnym (aczkolwiek uważam, że sensu largo religia jest polityką): załozyciel danego ruchu myśli niezaleznie. W tym miejscu ŚJ mają rację, twierdząc, że takie niezależne myslenie pochodzi od Diabła:-). Poczet "niezależnych myslicieli" XX wieku otwiera Lenin a kończy (?) Pol-Pot. Jednak, gdy taki "myśliciel" znajduje grupę wyznawców, następuje krystalizacja doktryny, zaś "odstępców" traktuje się w sposób powszechnie znany z kart historii. Jakakolwiek zmiana doktryny następuje tylko wtedy, gdy ośrodek decyzyjny tak postanowi. Przypominam, że w latach 1970-tych normą w Polsce było cytowanie Gierka albo Breżniewa. ŚJ są naprawdę łagodni, bo przecież to forum świadczy dobitnie, że "odstępcy" żyją:-) Tak więc powtarzam jeszcze raz: ŚJ mają rację, twierdząc, że niezależne myślenie pochodzi od Diabła, ale nie mają racji opatrując tę tezę kwantyfikatorem ogólnym. Jesli natomiast któryś ze ŚJ upierałby się podczas dyskusji, że jest inaczej, to wówczas jego twierdzenie prowadzi do wniosku, że organizacja jest tworem diabelskim, bo jej załozyciel Russell i następcy wykazywali "niezależne myślenie".



#67609 Jak skłonić ŚJ do samodzielnego myślenia?

Napisano przez kjt on 2007-07-02, godz. 10:13 w Tematyka ogólna

Egon Erwin Kisch, przed wojną doskonały dziennikarz pochodzenia żydowskiego, w 1947 roku bodajże odpowiedział zapytany, co myśli o sytuacji międzynarodowej: - Ja nie myślę. Za mnie myśli towarzysz Stalin.
W Chinach Mao-Ze-donga była "czerwona ksiązeczka", która masom zastepowała mózg.
Tzw. studia biblijne w wykonaniu "gósicieli" z Brooklynu polegają na głośnym odczytywaniu "żołtej książeczki". WTS "robi za" protezę mózgu" dla swoich. Wiosną 1968 roku we Francji było popularne hasło: Ludzie, myślcie! To nie boli! Jak skłonić ŚJ do samodzielnego myślenia?



#67599 Czy Jehowa wpływa na rozstrzygnięcie "kwestii spornej"?

Napisano przez kjt on 2007-07-02, godz. 08:58 w Tematyka ogólna

Kiedy okazało się, że Diabeł-szatan wykazał, że cała społeczność za wyjątkiem Noego i jego najblizszych wyrzekła się jego prawa, czyli diabeł odniósł triumf, wymazał prawie całą ludzkość z powierzchni Ziemi. Kiedy mieszkańcy kurortów śródziemnomorskich Sodoma i Gomora również wyrzekli się Boga, pokropił ich siarką i wymazał j.w. W nauce takie postępowanie oznaczałoby wpływanie na wynik doświadczenia, co z kolei prowadzi do zafałszowania wyników. Tak więc z nauki ŚJ wynika bezspornie, że Jehowa jest nieuczciwy, bo gra z diabłem "znaczonymi kartami." A więc stawanie po stronie Boga w "kwestii spornej" jest wymuszone strachem po prostu. Zamiast szeregu ksiąg można by przeciez napisać: Rób, co chcesz, ja i tak jestem silniejszy!



#67596 Skutki podważenia daty 607 pne dla prawdziwości nauczania WTS

Napisano przez kjt on 2007-07-02, godz. 08:43 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

Kiedyś Hubert wyraził pogląd, ze jeśli nawet ktoś podważy rok 607 pne nie podważy to jego "wiary w Jehowę"...
Hubert pisał, że "nie modli się" słowami "Jehowo, który w 607 pne zburzyłeś Jerozolimę"...

Zauważcie jednak, że:

Jeśli nie 607, to naliczenie 2520 lat da nam inny rok niż 1914

Jeśli czasy pogan nie skończyły się w 1914, wtedy trzeba zanegować "inspekcję Jezusa w świątyni" datowaną 1914 lub 1918

Do tej pory WTS twierdzi że Jezus po swoim niewidzialnym powrocie wybrał sobie grupkę badaczy i uznał ich za swoich sług, dlatego mają prawo nazywać się "niewolnikiem wiernym i roztropnym"

A jeśli Chrystus nie wrócił ani w 1914 ani w 1918? To "niewolnik" nie jest żadnym niewolnikiem...

A jeśli tzw. "niewolnik" nie jest "niewolnikiem" opisanym w Biblii, to jakie ma prawo do pouczania owiec i całego świata?...

Podsumowanie: z zanegowania roku 607 pne wynika że tzw. "niewolnik" NIE REPREZENTUJE JEHOWY BOGA...

Czy powyższe rozumowanie zawiera jakikolwiek błąd? A jeśli nie, to czy można zignorować taki wniosek?
A może ja jestem w błedzie i pominąłem jakąs istotną okoliczność?
Może da się jakoś obronić autorytet niewolnika nawet po zanegowaniu wszelkich dat?
Czekam na Wasze przemyślenia...

A mnie zastanawia sama "technika obliczeniowa": ŚJ przyjmują, że "czas" oznacza 360 dni (7*360=2520). Logiczne raczej byłoby w takim przypadku, że 2520 oznacza liczbę okresów 360-dniowych, tj. otrzymujemy prawie 2484 lata, a to nas prowadzi do roku 1878. Z kolei, gdyby "czas" oznaczał rok astronomiczny (a Bóg zna jego długość, jak sądzę) daje nam to 2556,6975 dni, wiec wg "przelicznika" wędrujemy do roku 1951. Tak by wynikało z moich obliczeń, ale moze Diabeł-szatan popsuł mi kalkulator? pzdr


Tak, są dobrymi ludźmi i błędność daty 607 pne nie ma znaczenia, przy podejmowaniu decyzji, czy napić się herbaty w towarzystwie Twojej Żony albo czy powierzyć jej pracę wymagającą uczciwości (np. kasjera w banku).

Ale data 607 ma znaczenie przy podejmowaniu decyzji o podporządkowaniu całego życia treściom serwowanym przez samozwańczego niewolnika.

I szkoda że tego ostatniego ŚJ nie dostrzegają.

Moja dyskusja ze ŚJ sprzed trzech tygodni: gdy poruszyłem kwestię roku 607 pne usłyszałem: Komu pan wierzy? Ludziom, czy Bogu? Okazuje się zatem, że WTS zatrudnia pana B. jako redaktora:-)))



#66667 Ile razy po raz drugi powróci Pan Jezus?

Napisano przez kjt on 2007-06-22, godz. 07:47 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

Do Cześka!
Dlaczego klamiesz,mowiąc,że Russell "najpierw glosił,że Jezus przyjdzie w 1874 roku a potem zmienil na rok 1878" gdzie to wyczytałeś? Russell odpoczatku glosil,że Jezus jako duchowa istota przyjdzie w 1874 roku i tego stanowiska nie zmienił. W swoim dlugim poscie piszesz,że najpierw musialo nastapic odstępstwo i ma sie obiawic "CZŁOWIEK GRZECHU".I z tym sie zgadzam, odstepstwo od nauk apostolskich zaczęlo sie zaraz po smierci apostołów, powoli rozwijalo sie, aż doszlo do ustanowienia Rzymskiego koscioła. Tym człowiekiem grzechu jest papiestwo które wprowadzalo doktryny nic nie mające wspólnego z Biblia np: nauka o niesmiertelności duszy --Biblia podaje Dusza która grzeszy ta umiera"
nauka o wiecznych mękach,życiu pozagrobowym,piekle, czyśćcu, świadomości umarłych, sprzedaż odpustów i wiele innych.Najwieksza hańba była św. inkwizycja tu najbardziej obiawil sie człowiek grzechu.Niemoralność papieży, ich zbrodnie kupowanie urzędów, itd. TO JEST CZŁOWIEK GRZECHU który sie obiawił przed powtórnym przyjściem Jezusa na ziemię. tola. <_<

Jeśli zabierasz głos na temat historii prawa, to cośkolwiek na ten temat przeczytaj, a nie powtarzaj bajeczek szerzonych kiedyś przez anglikanów, a potem przez komunistów. Nikt, kto choćby trochę liznął historie prawa, nie nazwie Inkwizycji "hańbą". Takie normalne dzisiaj instytucje w procesie karnym, jak prawo do obrony, mozliwość zapoznania się z aktami, kontradyktoryjność rozprawy, to zasługa "hańby". Natomiast co do liczby osób skazanych na karę smierci, która wykonano, to jest ona mniejsza od liczby świadków Jehowy, którzy zmarli, bo odmówili transfuzji czy tez szczepień ochronnych. Tyle, że inkwizycja istniała jakieś 800 lat a organizacja "załątwiła to" w 50! . Co do moralności natomiast odsyłam na strone SILENTSLAMBS. "Organizacja" ma o wiele większe problemy z pedofilią, niz jakiekolwiek inne wyznanie czy sekta. Pomyśl też, komu zalezy na drwinach z Boga a potem popatrz na nauki WTS na przestrzeni ostatnich 20 lat chociażby. Pytanie: kto jest ojcem kłamstwa i pychy, bo przecież śj są nią przepełnieni, prawda? pzdr
PS. Co do moralności wystarczy tylko wspomnieć o pałacu Rutherforda i jego słynnych Cadillakach. Oczywiście było to zapewne "na chwałę Jehowy"?

--
Proszę wszystkich o powrót do głównego tematu dyskusji i zaprzestanie rozwijania wątków pobocznych. | Moderator



#66666 Strażnica z 1 kwietnia

Napisano przez kjt on 2007-06-22, godz. 07:28 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Moim zdaniem ten artykuł to bezczelna kpina z Jezusa Chrystusa.
Jezus "wnikliwie" ocenił działania WTS-u i mistrzów świata w mataczeniu ustanowił swoimi przedstawicielami na ziemi...
Czy autorzy strażnic naprawdę w to wierzą, czy bezczelnie sobie kpią i z Jezusa i z nas, czytelników?


Co do mataczenia: Wczoraj wypomniałem jednemu świadkowi, że tyle już razy przepowiadali "koniec tego systemu rzeczy" i nic. W odpowiedzi usłyszałem, że przeciez nikt kategorycznie nie stwierdził, że na pewno tak się stanie, ale że "należy przypuszczać". W ten sposób mozna mówić cokolwiek, np. nalezy przypuszczać, że dzisiaj, około godziny 16, a dokładnie o 16.23 nastąpi koniec czegoś-tam. Jeśli nie nastapi, to przeciez nie było to twierdzenie, ale przypuszczenie:-) Tak więc wynika z tego, że "wiesci" ze Strażnicy są po prostu prawdopodobne - nalezy przypuszczać, że "prawo boże" zakazuje transfuzji, szczepień, jedzenia zielonego groszku i plucia pod wiatr na przykład. Za dwa lata, po "wnikliwych" studiach, prawdopodobne jest, że nie chodziło o groch, ale o wędzonkę i tatara. Ten tok myślenia u "świadka" powoduje, że organizacji nie można zarzucić ani mataczenia, ani kłamstwa, ani nawet kpiny. Oni po prostu są prawdopodobni:-))))



#66432 Czyżby nowe światło ŚJ w opisie stworzenia Świata ?.

Napisano przez kjt on 2007-06-20, godz. 08:40 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

Kochani, oto na co natchnąłem się w Strażnicy nr 4 z 15 lutego 20007 r.

" Księga Rodzaju 1:14-19 opisuje pojawienie się Słońca, Księżyca i gwiazd w czwartym okresie stwarzania. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać sprzeczne z omówioną powyżej relacją biblijną. Ale trzeba pamiętać, że Mojżesz spisał sprawozdanie o stworzaniu z ponktu widzenia hipotetycznego ziemskiego obserwatora. Najwyraźniej więc aż od czwartego okresu stwarzania atmosfera Ziemi nie pozwalała dostrzec Słońca, Księzyca i gwiazd."

Tak więc widzimy, jak to możliwe żeby rośliny mogły wegetować bez Słońca !. Tak więc jak widać wszystko jest względne, dzień nazywają "okresem stwarzania" .

"Następnie Biblia wspomina o tym, że Bóg zmienił "bezkształtną" powierznię Ziemi - ukazał się suchy ląd (Rodzaju 1:9,10). W tym celu prawdopodobnie wywołał ruchy skorupy ziemskiej. Rezultataem było powstanie głębokich rowów i wypchnięcie kontynentów ponad powierzchnię oceanu (Psalm 104:6-8)

W niesprecyzowanym bliżej momencie Bóg stworzył w oceanach mikroskopijne glony. zdolne do rozmnażania się. "

Tak więc jednak jakaś EWOLUCJA według ŚJ istniała, lecz dalej nie wyjaśniają jak to jest z tą "światłością" z pierwszego dnia stworzenia?. :blink: No ciekawe jak bez Słońca owe glony miały by wegetować?.

I co Wy na to?. Kończy im się argumentacja, czy może troszeczkę kłaniają się nauce by nie wypaść na gamoni?.

Kiedy czytam wypowiedzi różnych krytyków teorii ewolucji (czy to ŚJ, czy też innych) mam nieodparte wrażenie, że ich znajomość tematu skończyła się jakieś 90-150 lat temu, bo najczęściej dotyczy XIX wieku i fundamentalnego dzieła Darwina O pochodzeniu gatunków. Tymczasem ewolucja odbywa się na naszych oczach i nikt jej nie kwestionuje, np. zdobywanie odporności na leki, czym bez przerwy zaskakują nas bakterie, to właśnie jest ewolucja! Darwin to już historia dla genetyki i nikt w tej chwili na żadnej uczelni tego nie traktuje inaczej, jako ciekawostkę historyczną. Ale zaprzeczać ewolucji w tej chwili jest po prostu bredzeniem i ignorowaniem obserwacji zjawisk zachodzących realnie w przyrodzie. A przeciez Stwórca w DNA umieścił mechanizmy umożliwiające ewolucję organizmów. na razie znamy je co prawda tylko u roślin, ale to kwestia czasu. Poznając całą złożoność DNA nie możemy uznać powstania życia za przypadek - konstrukcja i działanie helisy jest zbyt wyrafinowana.



#66123 Strażnica z 1 kwietnia

Napisano przez kjt on 2007-06-15, godz. 07:46 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Czy w świetle powyższego przed 1919 Jezus nie posługiwał się WTS-em?
Czyżby to była próba wymigania się od odpowiedzialności za brak końca świata w 1874, 1878, 1914, 1915 i 1918 roku?

Nie bardzo rozumiem... Akuratnie przechodzę przez kurs biblijny i na nim uczą mnie, że Chrystus przybył w 1914 roku. Prosze o oświecenie w tej materii