Rebe Tarfon, człowiek prawie współczesny Chrystusowi, opowiada, że w czasach swojej mlodości, zanim osiągnął wiek wymagany do służby w Świątyni, "podszedł pewnego dnia za swoim wujem do podium i wytężył słuch, aby usłyszeć słowa arcykapłana. Posłyszał tylko, że Imię wymówiono tak, że zagłuszył je śpiew pozostałych kapłanów". Talmud rzecze: "Arcykapłan miał pierwej zwyczaj głośno wypowiadać Imię, lecz gdy zwiększyła sie liczba ludi rozwiazłych, wymawiał je ściszonym głosem" (Joma 40 d). Podczas nabożeństw synagogalnych zamiast JHWH czytano Adonaj, czyli Panie mój. Wg żydowskiej tradycji wymowę Imienia mędrcy okresowo przekazywali uczniom raz lub dwa razy na siedem lat (Kid. 71a). Później jednak tego zaprzestano i sposób wymawiania tetragramu nie jest obecnie znany. Dlatego Żydzi o Imieniu mówią, że jest szem ha-meforasz, tzn. szczególne. Tak więc powyższe zadaje kłam twierdzeniu ŚJ, że JHWH to jest "kauzatywna niedokonana forma czasownika tłumaczonego jako stawać się". Gdyby tak było w rzeczywistości nie istniałby problem z wymową. natomiast wg dostępnych mi źródeł JHWH jest nowoutworzonym wyrazem, którego brak było w hebrajszczyźnie starotestamentowej. Zresztą sami ŚJ przyznają, że nikt nie wie, jak wymawiano to imię (vide: Imię Boże, które pozostanie na zawsze, str. 7 akapit 1). Tak więc upieranie się przy wymowie Jehowa wynika z chęci i potrzeby wykazania swojej poprawności ideologicznej, natomiast nie jest wcale poprawniejsze od uzywania formy Jahwe, Jahweh,Jehowah itp. ŚJ zresztą dość osobliwie podchodzą do sprawy imienia: kiedy zwróciłem im uwagę, że Imię oznacza Boga Jedynego Prawdziwego, zgodzili sie ze mna, jednoczesnie twierdzą jednak, ze nalezy uzywać właściwego "imienia adresata", co z kolei logicznie prowadzi do wniosku, że Bogów jest kilku:-)). Pomijam kwestie oczywistą, że imię dla ludzi Wschodu nie jest etykietką, jak dla nas, ale wskazuje na naturę osoby. Zresztą tak samo do kwestii imienia podchodzą ŚJ w wydawnictwach anglojęzycznych, co cały spór "dokołaimienny" dokładnie kończy. Kwestia Imienia to kwestia natury Boga, a więc jeśli katolik, mormon, prezbiterianin czy tez ŚJ twierdzi, że jest On miłością itd., to znaczy, że wszyscy to Imię znają. W przeszłosci jednak wiele sekt powstało dla jednego słowa, bądź jego wymowy. Najśmieszniejsza sekta postała w XIX wieku nad Wołga, kiedy jej załozyciel w cerkwi usłyszał wołanie: napołni mienia issopom (napełnij mnie hyzopem), uznał, że do Boga mozna zblizyć się jedynie głosno sapiąc. I porwał za sobą kilka tysięcy ludzi:-)))
PS. Przypominam, że w wielu polskich kościołach pochodzących z XII, XIII wieku widnieje tetragram. natomiast powoływanie sie na widniejący np. w kosciele w Gdansku napis Jehowa, co ŚJ czynią nader często, stanowi naduzycie, albowiem ŚJ przemilczają, że napis ten stanowi dzieło luteran z końca XVI wieku.