Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika nauti

Odnotowano 36 pozycji dodanych przez nauti (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-22 )



Sort by                Order  

#124936 Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

Napisano przez nauti on 2009-09-06, godz. 19:53 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Więcej niezręczności w zachowaniu podczas spotkania oko w oko jest po stronie ŚJ niż po stronie wykluczonych czy oddalonych od zboru. Oni muszą zareagować zgodnie z literą narzuconego im prawa a wykluczony zachowuje się po prostu jak człowiek witając się zgodnie z przyjętymi powszechnie zwyczajami.



#124904 jaka rozrywka jest wlasciwa ????

Napisano przez nauti on 2009-09-05, godz. 14:10 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Za moich czasów w Ogranizacji (10-15 lat temu) w naszym zborze popularne były "imprezy" dla dzieci. Raz na miesiąc u kogoś w domu organizowało się taki spęd dzieciaków z całego zboru. W programie było picie oranżady i zajadanie się słodyczami, tańce do całkiem świeckiej muzyki (pamięta ktoś Fun Factory albo Backstreet Boys, że o Makarenie i Lambadzie nie wspomnę), karaoke do tych samych hitów... Oczywiście żeby nie było zbyt pogańsko, był też czas na studium "Strażnicy" i kalambury biblijne. Nie powiem, żeby mi się wtedy nie podobało :D


Też pamiętam takie imprezki. Wszystko było ok do czasu kiedy co gorliwsi zaczęli organizować takie spotkania na własną rękę. Wtedy to się działo jak starsi się dowiadywali po czasie. ;)



#124900 treść listu o odłączeniu się od społeczności ŚJ...

Napisano przez nauti on 2009-09-05, godz. 11:56 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Jeśli chcesz zachować kontakt z dziećmi, to proponowałbym nie dopuścić do wykluczenia ani nie odłączać się z organizacji. Jest wiele osób, które nieoficjalnie odeszły ze zboru i zapewne są traktowane gorzej niż reszta Świadków, ale nie jak powietrze. W niedawno oglądanym przeze mnie filmie nt. organizacji słyszałem stwierdzenie, które zapadło mi w pamięć: z organizacji nie można odejść z honorem. Moim zdaniem jedynym wyjściem jest cicha dezercja.


Bo coś takiego jak honor nie istnieją w organizacji. Jezus gdyby namawiał do bycia honorowym zachowałby się inaczej a nie kazał nadstawić drugi policzek...

Pomijając wszelkie biblijne tłumaczenia, uważam, że nikt i nic nie ma prawa odbierać człowiekowi godności bo jest to wartość którą posiadamy pomimo utraty zdrowia, sił, pracy, majątku, itd. Każdy powinien ją uszanować, tak jak powinien uszanować odmienność zdań. Trudno znaleźć prostą receptę na to jak odejść od organizacji z poczuciem własnej godności. Dla jednych będzie to napisanie listu a w nim słowa "odchodzę", dla innych referat do Nadarzyna, jeszcze inni staną przed komitetem.

Tak jak sądy (które są niezawisłe) są skorumpowane i często wydawane wyroki są krzywdzące dla oskarżonych tak samo grono starszych tworzących komitet sądowniczy wydaje decyzje mijające się z prawdą. I tak zawsze chodzi niejako o pokazania próby sił. Jako jednostka stajesz przed gremium ludzi, którzy cię osądzają. Jeśli nie mam sobie nic do zarzucenia, odchodzę bo mam taką wolę, co do której nikt prawa mi nie odbierze to dlaczego mam dawać się osądzać? Jeśli ktoś uważa, że spotkanie z komitetem będzie dla niego honorowym załatwieniem sprawy - jego decyzja.


--
Posty bez należytego związku z tematem (list o odłączeniu) zostały przeniesione tutaj: link | Moderator



#124899 moje życie jako ŚJ i po ....

Napisano przez nauti on 2009-09-05, godz. 11:33 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Czytając Twojego posta łzy się kręcą w oku. Przede wszystkim dlatego, że wiele przeżyć, które opisujesz jest zbliżona do przeżyć moich i z tego co czytam wielu innych osób. Poznałem prawdę bo wierzyłem głęboko w to czego się dowiadywałem. Każdy poszukuje czegoś w życiu i jak to znajduje to cieszy się nad wyraz głośno. Na początku tak było - jak to mówią pierwsza miłość minęła a ja w zborze czułem się samotny i ograniczony. Pozbawiony przyjaźni i zdrowych relacji międzyludzkich. Wszystko dlatego, że próbowałem zadowolić wszystkich a nie starczało sił i czasu żeby zadbać o siebie. Z perspektywy czasu oceniam, tak jak Ty - że to były zmarnowane lata życia, które można było lepiej zagospodarować.

Myślę, że warto podkreślić jak bardzo negatywną rolę odrywa "ta" organizacja w wychowywaniu młodych ludzi i przygotowywaniu ich do problemów w późniejszym życiu. Owszem wielu sobie daje radę i mają nawet uśmiech na twarzy. Daję głowę, że najczęściej jest to wymuszony uśmiech. Kiedyś, będąc młodym głosicielem "podziwiałem" pewnego brata, który był starszym zboru i miał często wykłady na zgromadzeniach okręgowych. Tryskał na nich energią i po takim wykładzie postanawiałem rzucić wszystko by spełnić jak mi się wydawało wymagania Jehowy. Oczywiście mając pewne ograniczenia nigdy nie udawało mi się osiągnąć celu co jak można się łatwo domyślić było frustrujące. Któregoś jednak dnia byłem świadkiem rozmowy pomiędzy dwoma starszymi, która dotyczyła tego brata - doznałem szoku i jednocześnie poczułem ulgę, że jestem zwolniony z ciężarów, które na siebie wziąłem. Brat sam nie spełniał większości wymagań, spalił się żarem własnej nadgorliwości.

Przede wszystkim nie załamuj się i nie trać chęci na zmiany. Organizacja nauczyła nas, że jakakolwiek niezależność to droga szatana, pamiętaj - dealer nigdy nie powie uzależnionemu żeby rzucił prochy bo nie ma w tym interesu, tu jest tak samo.



#124898 Ośrodki Pionierskie

Napisano przez nauti on 2009-09-05, godz. 10:42 w Obowiązki teokratyczne

Ja też nie byłem na żadnym ośrodku pionierskim, kiedyś chciałem pojechać ale nie dlatego że chciało mi się głosić (bo mi się nie chciało) ale dlatego że chciałem poznać jakąś fajną siostrzyczkę :) Jednak ostatecznie nie pojechałem. Tak naprawdę nie przepadałem za głoszeniem a jak sobie wyobraziłem że na ośrodku musiałbym codziennie chodzić do służby to mi się odechciało. Jedyne co mi się tak naprawdę podobało to towarzystwo i zabawy - kiedyś w internecie znalazłem kilkadziesiąt fotek z ośrodków pionierskich, m.in. z nieistniejącej już strony ośrodka pionierskiego w Sojczynie Grądowym. Udało mi się też tajnie skopiować od takiego jednego brata fotki i filmiki z lokalnego ośrodka. Całkiem sympatycznie się bracia bawili.

Moim marzeniem kiedyś było być na takim "luzackim" ośrodku pionierskim na którym nie ma starszych, no ew. jacyś słudzy pomocniczy "jedną nogą w świecie". Mogłoby być naprawdę super.


Wcale mnie to nie dziwi. Większość braci jeździła na ośrodki w wiadomym celu. Starsi mieli zazwyczaj problemy jak dopilnować rozhukane hormony. Nie ma co generalizować rzecz jasna ale zdecydowana większość uczestników ośrodków kierowała się przyziemnymi pobudkami. A jeśli nie to przynajmniej nie jechali tam by rozwijać dzieło głoszenia. To samo można powiedzieć o uczestnikach budów sal, kongresów i innych zbiorowych spotkań, gdzie była okazja wyrwać co nieco. Znane mi były przypadki, gdzie po ośrodku nagle ślub był a młodzi znali się 2 tygodnie - w czasie trwania ośrodka.



#124886 Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

Napisano przez nauti on 2009-09-04, godz. 21:20 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Chcesz powiedzieć, że nie wiesz czy zostałeś oficjalnie wykluczony! Wydaje mi się, że jeśli nikt Cię nie zawiadomił o ekskomunice to raczej nadal jesteś formalnie śJ. Zaocznie to się chyba nikogo nie wyklucza. Zatem odłączyłeś się od zboru, nie czujesz się z nim mentalnie związany...i jest Ci z tym faktem dobrze. Świetnie! Zawsze możesz wrócić do Organizacji lub z niej odejść.


Pewnie widnieję jako nieczynny lub coś takiego. Śmieszne jest to ,że jedni bracia mi mówią cześć a inni przechodzą na drugą stronę ulicy. Gdybym został wykluczony to pewnie wszyscy by odwracali głowę ;) ale i tego pewnym być nie można bo "w prawdzie" nie jest tak jak strasznice opisują, tak zero-jedynkowo. Znałem siostry, które potrafiły cie nie poznać na ulicy bo widziały jak rozmawiasz z kumplem ze świata. I bądź to mądry. Na szczęście mało mnie to teraz obchodzi, czuję się na prawdę wolnym czlowiekim. I to jest największa wartość z poznania "prawdy" - spojrzenie na pewne kwestie z innej perspektywy i nabranie do nich odpowiedniego dystansu.



#124765 Czy są ludzie których Wam brakuje?

Napisano przez nauti on 2009-08-30, godz. 12:06 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Brakuje to może za dużo powiedziane. Po prostu z czystej ludzkiej ciekawości z chęcią spotkałbym się z co niektórymi. Liczyłem się z tym, że moja nieobecność na zebraniach będzie się wiązała z utratą znajomych. Wiem, że to brzmi oschle ale to nie ja ich od siebie odciąłem, tylko oni odcinają się ode mnie chcąc stosować się do wytycznych.



#124763 Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

Napisano przez nauti on 2009-08-30, godz. 11:50 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Właściwie to nic nowego tutaj nie powiem, pisząc swoje uzasadnienie. Parę lat już formalnie nie jestem związany ze zborem ale jaki jest mój formalny status w organizacji tego nie wiem. Parę razy ktoś pewnie próbował się ze mną skontaktować (jakieś telefony, wizyty) ale nie miał szczęścia na kontakt ze mną. Celowo zresztą z mojej strony.

Tak jak ktoś wcześniej napisał, z tej organizacji nie da się odejść z honorem, tzn. nie da się uniknąć tego ostatniego upokorzenia podczas spotkania i rozmowy z komitetem. Zostaliśmy skazani na chłostę.

Ktoś też w jakimś wątku napisał, że nie załatwiając do końca spraw formalnych to "dziecinada". Jestem innego zdania ale rozumiem takie podejście. Uważam, że należy sprawy rozpoczęte skończyć. Tyle, że w tym wypadku nie czuję takiej wewnętrznej potrzeby. Lat temu kilka, kiedy wydawało mi się, że muszę formalnie się rozstać mój stan psychiczny był w rozsypce i wewnętrzny głos mówił "nie" dalszej jego degeneracji. Teraz nie ma to dla mnie znaczenia...



#123817 Czy czasami wspominacie/tęsknicie za czymś co ma związek z Organizacją?

Napisano przez nauti on 2009-08-09, godz. 22:41 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Kurcze, czytam co tutaj piszecie i widzę nostalgię w tych slowach. Fakt że człowiek wraca do miłych, wyjątkowych chwil a takimi są niewątpliwie ckliwie opowiadane bajki o życiu wiecznym w raju, gdzie nie będzie chorób i śmierci itd ale u mnie przytłumione to wszystko zostało już dawno goryczą doświadczeń zaznanych w tzw zborze, widokiem co cwańszych braci i naiwnością wobec dobrze zorganizowanej organizacji.

To prawda, że pierwsze osobiste kontakty z naszymi rodzicami w prawdzie są niezapomniane, Krzysiek, Marek czy Hania zawsze będę odbierani jako ci uduchowieni ale nie oglądajmy się za siebie jak żona Lota. Pewne etapy musiały zaistnieć aby przyjśc do Strażnicy, gdyby nie podatny grunt słuchacza i naiwność ta organizacja nigdy by nie była taką jaką jest teraz. Jednak jest coś co przeważyło i odeszliśmy z tego miejsca i nie ma czego z żałować.



#123816 koniec z obowiązkiem służby wojskowej

Napisano przez nauti on 2009-08-09, godz. 22:26 w Neutralność

Ok. Przegapilem te ustawe - zwracam honor.



Zbor nie wydaje kwitow szarakom. Trzeba bys sluga pomocniczym, starszym, lub pionierem. O czym juz pisalem np tu LINK.


No chyba, że jest się synem starszego... Tylko mi nie mów, że nie mam racji.



#123815 „Starsi” czyli „wyścig szczurów” do władzy w zborze...

Napisano przez nauti on 2009-08-09, godz. 22:20 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Miałem okazję być w kilku zborach i zaobserwowałem zgoła różne podejście poszczególnych osób do sprawowanej funkcji starszego. Nigdy nie garnąłem się do bycia 'na przywileju' bo nie lubię robić coś do czego nie mam wewnętrznego przekonania. Ale jak to w teokracji bywa - moje podejście było odbierane jako negatywne, a że przy okazji w grę wchodziło zwolnienie ze służby wojskowej wiadome były kroki jakie musiałem podjąć. Tak czy inaczej na męską część zboru wywierana jest bardzo silna presja aby być na przywileju. Jest to ciśnienie, które jest nie do zniesienia i coś z tym trzeba zrobić. tzn albo piąć się po szczeblach 'kariery' albo pozwolić aby przyklejono ci odpowiednią metkę typu 'upadający brat'.

Wniosek nasuwa mi się jeden - niejeden starszy to karierowicz, który nadrabia brak wykształcenia, polotu, 'świeckiej atrakcyjności' piastowaniem teokratycznej posadki.