Arku,
w którym miejscu jest pojęcie "klasy bytów będących absolutem"
Pojęcie ‘hierarchii bytów’ (a ściślej ‘hierarchii klas bytów’) jest elementarną kategorią metafizycznego opisu rzeczywistości. Ponieważ świat przedstawiony w Biblii jest tym samym światem, w którym żyjemy, więc i do niego ta kategoria się stosuje. Nie ma jej tam explicite (jako terminu), jest jednak implicite (jako pojęcie właśnie).
Natomiast na pojęcie ‘absolutu’ składają się następujące elementy: osoba, wszechmocny, wszechwiedzący, jedyny, prawdziwy, stwórca (jedyny dawca życia), nieskończony w czasie i przestrzeni.
No tak, ja Ciebie proszę:
“... o dowód, że w Biblii występuje takie pojęcie jak klasa bytów będąca absolutem.”
... a Ty mi odpowiadasz, że istnieje pojęcie “hierarchii bytów” i piszesz co wchodzi w skład pojęcia absolut. Tyle, że ja nie o to pytałem, co zapewne widać. Oto Twoja klasyfikacja pojęć:
1.absolut jako klasa bytów, możliwy tylko 1 desygnat;
2.reprezentant JHWH (Abraham był bogiem dla faraona);
3.aniołowie;
4.władza, którą ktoś uznaje (brzuch, władca tego świata);
5.tajemniczy sens z J 10,33.
Poprosiłbym o dowód na to, że w skład absolutu wchodzi kilka bytów.
Powymieniałeś pojęcia do których stosuje się nazwa elohim/theos, zadałeś pytanie: do którego z tych pojęć można zaliczyć Logosa i postawiłeś tezę, że do takiego a takiego. Ja do tych pojęć dodałem jeszcze jedno.
Gonzalo:
Co do unitarianizmu, to sądzę, że może interpretować ‘boskość’ Jezusa w 2., 4., 5., lub 6. z wymienionym przeze mnie znaczeń. Można je zresztą ze sobą powiązać. A tezę postawiłem jedną: nie może to być znaczenie 1..
Napisałeś:
Jan opisuje tylko relację Logosu do Boga (był u niego) oraz to, czym był on sam w sobie (bogiem właśnie). Znaczenia 2.-4. wydają mi się w tym kontekście chybione. Możliwe jest jednak znaczenie 5.: Jezus został nazwany bogiem w tym samym sensie, co ludzie w J 10,33 (trzeba jednak tę hipotezę ładnie opracować, ale na razie unitarianie nie dostrzegają antytrynitariańskiego wydźwięku tego wersetu).
Ciekawa jest jeszcze 6. interpretacja w świetle Hbr 1,3: Logos jest de facto bogiem, ponieważ jest Doskonałą Kopią Boga. Powstaje jednak problem, dlaczego nie rodzi to politeizmu i jakim cudem nie przeczy Izajaszowej deklaracji, że nikogo podobnego do JHWH być nie może.
Jak więc widać, wykluczyłeś nie tylko możliwość 1, ale także możliwość 2-4. Ja zaś dodałem do wymienianych przez Ciebie pojęć jeszcze jedno: monogenes theos, theosa jedynego w swoim rodzaju, odroznionego zarowno od tego, ktory jest w punkcie 1. jak i od pozostalych. Mozna go w jakis sposob powiazac z punktem 2, choc niekoniecznie. Natomiast mój błąd, że nie zwróciłem uwagi na punkt 6-ty.
Jeśli napiszę, że jeden makaron postawiłem przy drugim makaronie, to wnioski są takie same. Ale pytający nie lubi logiki.
Gonzalo:
No, właśnie zobaczyłem, z jaką wprawą czytasz notację logiczną w wątku o Colwellu. Daruję sobie złośliwości, bo jesteś zbyt łatwym celem.
Jednak sobie nie darowałeś
. Sądzę, że przebrnąłem przez to co pisał Mirek. Może po prostu chciałem uprościć rozmowę, Gonzalo? Uczynić ją też bardziej czytelną nie tylko dla siebie ale również dla innych?
Rzecz nie w tym, czy się znasz na semiotyce i logice, lecz w tym, że walisz w innych z armaty nie zadawszy sobie trudu zrozumienia ich stanowiska.
Gonzalo, to właśnie ja dwukrotnie (chyba) prosiłem Ciebie o podanie Twego stanowiska, jeszcze na początku Twej bytności na tym forum. Prosiłem byś określił jakie jest Twoje pojmowanie Najwyższego. Zgadnij czy mi odpowiedziałeś? Mam wrażenie, że wszystko czego się dowiaduję o Twoich poglądach jest wyszarpywane od Ciebie na siłę. Tu coś napiszesz, tam coś napiszesz i człowiek musi to składać, o ile oczywiście zada sobie trud by czytać wszystkie Twe posty. Staram się rozumieć Twe stanowisko, ale Ty mi sprawy nie ułatwiałeś i nie ułatwiasz.
Gonzalo: Kolejna erupcja trynitofobii.
Arek: Kurczę, jaka merytoryka... Trynitarianom gratulujemy Gonzala. Dla wyjaśnienia zacytuję tekst, do którego znamienity Gonzalo dał swój komentarz:
"Jeśli ktoś jest "doskonałą kopią" kogoś, to nie jest tym samym tym kimś. Gonzalo, kto tutaj "wkręca" teologię do tego tekstu? Tekst jest prosty jak cep. Jest ktoś kto jest z kimś. Zatem ten ktoś nie może być tym kimś. Może mieć naturę taką jak ten ktoś, może się nazywać tak samo jak ten ktoś, ale nie jest tym kimś."
Gonzalo:
Dla wyjaśnienia zacytuję tekst, do którego znamienity Arek Wiśniewski dał swój komentarz:
„Ciekawa jest jeszcze 6. interpretacja w świetle Hbr 1,3: Logos jest de facto bogiem, ponieważ jest Doskonałą Kopią Boga.”
Gdzie tu jest jakakolwiek teza trynitarna?? Gdzie tu mowa, że wynika z tego Boskość Jezusa przez duże B? Jest to tylko kolejna hipoteza wyjaśniająca zastosowanie wobec Jezusa słowa ‘bóg’. Twoja odpowiedź miała się nijak do mojego zdania. I tak ją potraktowałem.
Zgoda, źle zrozumiałem, ale gdzie tu trynitofobia?
Znowu odwołujesz się do innego mojego postu, co tylko prowadzi do nieporozumień.
Spisywana na przestrzeni stuleci Biblia daje świadectwo różnorakiego użycia terminu ‘bóg’ w sensie pozytywnym. Natomiast w czasach NT termin ten, znowu: w sensie pozytywnym, rozumiany już był wyłącznie metafizycznie. Żydzi zarzucali Jezusowi, że czyni się bogiem, choć jest tylko człowiekiem; nie nazywano tak ani proroków, ani Sanhedrynu, nie był to tytuł honorowy.
Przytaczałem Ci przykłady z pierwszego wieku, które zaprzeczają takiemu rozumieniu. Pierwszy z nich to:
Hebr. 2:7
7. Uczyniłeś go na krótko nieco mniejszym od aniołów (aggelous), Chwałą i dostojeństwem ukoronowałeś go,
(BW)
Cytat z:
Ps 8:6
6. Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich (elohim), chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
(BT)
Ponownie powołam się także na przykład Filona - najwyższy anioł, drugi Bóg, theos (w odróznieniu od ho theos), pośrednik w stworzeniu. Powtórzę także świadectwa rękopisów Qumran: aniołowie jako bogowie, żyjący bogowie. Nazywanie innych istot bogami pozytywnie, nie było częste, ale funkcjonowało także w czasach apostołów.
Gonzalo: Nie zliczę ilości miejsc na tym forum, gdzie byłeś proszony o definicję boskości Jezusa.
Arek: Kurczę, zlicz. Zlicz chłopie i pokaż mi je. A ja Ci z chęcią pokażę na tym forum miejsce gdzie napisałem jak rozumiałem i jak rozumiem bóstwo Jezusa.
Gonzalo:
Znalazłem. Jezus jest wg Ciebie bogiem, bo ma niektóre atrybuty Ojca. Podciągnąłbym to pod mój punkt 6. lub 1.. To temat na wątek w dziale o Trójcy.
Podciągam pod punkt 6, dookreślając Go jako monogenes: zrodzony jako jedyny w swoim rodzaju. Natomiast skoro już znalazłeś, to ja proszę Ciebie o jakąś deklarację dotyczącą Twojego zrozumienia Boga.
A potem pokażę Ci na tym forum, jak na początku prosiłem Ciebie byś się określił w swej wierze w Boga i jedyne czego się doczekałem, to było echo. Bo wolałeś dyskutować z pozycji recenzenta.
Gonzalo:
Jesteś weteranem dyskusji światopoglądowych, a nie przyswoiłeś sobie elementarnej zasady dyskursu naukowego: „nieważne KTO mówi, ważne CO mówi”. I co jest złego w pozycji recenzenta?
Nic, tylko nie zarzucaj mi wtedy, że nie rozumiem Twojego podejścia. Gdy pytam, nie odpowiadasz, w krórymś z postów piszesz o “zwycięstwie trynitaryzmu”, co mogę pojmować jako pewne utożsamianie się z nim, piszesz o dwójjedni itd. Zupełnie nie wiem jak traktować Twoje poglądy, a pytania niewiele dają.
Gonzalo: A kto decyduje kiedy może? Jasne, ty i grono twoich namaszczonych duchem przyjaciół.
Arek: Spłycasz to straszliwie, przez co pokazujesz jedynie płyciznę myślenia. Gdy nie ma sztywnej reguły to zawsze istnieje pewna dowolność, to naturalne.
Czego my szukamy? Obiektywnej zasady przekładu orzecznikowego theosa na angielski, czy uzasadnienia czyjegoś widzimisię w J 1,1?
Obiektywnej zasady. Ale ta obiektywna zasada to gramatyka plus kontekst, a nie jedynie sama gramatyka. Sama gramatyka jest nierozstrzygająca. Brak rodzajnika jest o tyle istotny, iż gdyby ów rodzajnik występował, mielibyśmy sprawę rozstrzygniętą: logos jest tym samym theos, u którego był (tak przynajmniej sądzę). Brak rodzajnika powoduje rezygnację z takiej interpretacji, a kontekst nakazuje dostrzeżenie w tekście dwóch theosów. Natomiast to, czy dzielą oni tą samą naturę, czy też pewien zespół cech/atrybutów, w samym tekście pozostaje nierozstrzygnięte.
Uważam, że WTS wprowadza czytelnika w błąd oddając rzeczonego theosa raz jako ‘a god’ a raz jako ‘God’. Sugeruje to różnicę, której w oryginale nie ma.
W oryginale ta różnica jest. Jeden theos to ho theos, a drugi to theos. Możemy dyskutować czy ta różnica wpływa na rozumienie owych dwóch theos, ale nie o tym, czy MOŻE wpływać. Możemy dyskutować o tym, czy była ona zamierzona czy też nie, a jeśli tak, to czy WTS ją dobrze wychwyciło czy też nie. Ale fakt jest taki, że w tekście greckim ta różnica występuje. Powtórzę jeszcze raz, różnica jest i zauważył to także Orygenes, na którego się powołałem, a dla którego greka była żywym językiem codziennym. Według moich informacji także Filon odróżniał Boga od Logosa w swej terminologii właśnie za pomocą stosowania rodzajników przy theosach. Jeśli się weźmie pod uwagę podobieństwo Logosa Janowego i Logosa Filonowego, to ta różnica w rodzajnikach może mieć kolosalne znaczenie.
To kwestia uczciwej (niesugerującej) translacji.
Dlatego ja jestem zwolennikiem oddania tego (w angielszczyznie) “and the word was a divine being”. Sądzę, że taki przekład jest dosc neutralny.
Grecyści, których przywołujesz, mówią, że orzecznikowy ‘bóg’ może być kwalifikacją gatunkową.
Nie wiem czy dobrze rozumiem używane przez Ciebie słowa “kwalifikacja gatunkowa”. Określiłbym to tak: grecyści twierdzą, że ten rzeczownik może być jakościowy, przybierając znaczenie:
a) posiadania przez Logosa tej samej natury co Bóg (oddalibyśmy to wówczas: divine, God)
posiadania przez Logosa atrybutów takich jak Bóg (oddalibyśmy to wtedy: a god)
Ciekaw jestem, ilu z nich twierdzi, że Oz 11,9 taką kwalifikacją nie jest.
Tu nie chodzi o to, czy w J 1,1 można napisać ‘a god’, chodzi o to, dlaczego WTS dopuszcza taką formę tylko w J 1,1.
Nie tylko. Dopuszcza też taką formę w Jana 10:34.
Chodzi o to, dlaczego WTS nie przestrzega zasady: „kwalifikację gatunkową piszemy z przedimkiem nieokreślonym”.
Nie jestem pewien czy to samo rozumiemy przez słowa “kwalifikacja gatunkowa”. Dla WTS oddanie “a god” nie tyle świadczy o naturze logosa, ile o pewnych cechach, atrybutach (tak jak w przypadku Jana 6:70 “jeden z was jest diabłem (diabolos estin)”.
Ani nie męczę się tematem, ani mi Ciebie nie szkoda. Ot, pasjonat pewnej dyscypliny bez profesjonalnego przygotowania warsztatowego do prowadzenia działalności intelektualnej. Co widać nie tylko w sposobie formułowania własnej myśli czy analizowania cudzej, ale bardzo wyraźnie w podejściu do rozmówcy.
Gonzalo, przez grzeczność nie odwzajemnię się przypomnieniem Twych określeń w stosunku do mojej osoby, które można znaleźć w Twym poprzednim poście. Nie chce mi się też szukać Twej pogardliwej wypowiedzi o tym, jak to szukałeś jednego mądrego u ŚJ i nie znalazłeś, a szukałeś aż w Nadarzynie. Nie będę też podawał w wątpliwość Twego profesjonalnego przygotowania warsztatowego w takiej banalnej dziedzinie jak przetłumaczenie prostego zdania w czasie present perfect czy też twierdzenia, że present perfect oddajemy w polszczyźnie czasem przeszłym, a present perfect continuous - czasem teraźniejszym! Chcesz szukać ludzi, którzy naprawdę flekują innych? Na tym forum masz ich pełno, wykorzystują każdą okazję by dowalić Świadkom, bez różnicy czy ta “okazja” ma coś wspólnego z rzetelnością czy też nie. Prawdziwego wyśmiewania, chamskich docinek, obrażania, poniżania jest tu mnóstwo. Jakoś nie widzę byś oburzał się na metody prowadzenia dyskusji, formułowanie myśli czy też podejście do rozmówcy.
Kpisz na przykład z koncepcji, której niebiblijności nie potrafisz wykazać.
Moja kpina była reakcją na Twoją. Ale nie powinna, i za to przepraszam. Zaś co do wykazywania niebiblijności czyichś nauk... Niewielu osobom wierzącym udaje się wykazać niebiblijność ich koncepcji, nawet jeśli takowa występuje. Luter i Zwingli byli jednymi z najwybiteniejszych postaci swego czasu, a w niektórych naukach dogadać się nie potrafili. Z prostej przyczyny: ludzie są do swych nauk przywiązani, często są z nimi związani bardzo emocjonalnie. Poza tym, ja musiałbym przede wszystkim wiedzieć w co Ty wierzysz, bo na razie docierały do mnie jedynie skrawki informacji.
Nie boisz się, że może okazać się prawdziwa?
Nie, nie boję się. Nie boję się, bo o ile nie jestem pewien swej mocy intelektualnej, o tyle jestem pewien swej uczciwości intelektualnej. Zdaję sobie sprawę, że jestem na ziemi świętej, więc muszę zdjąć sandały. Nie chcę się z Tobą licytować na ilość modlitw zaniesionych do Boga, by przekonał mnie choćby do Trójcy jeśli jest to nauka prawdziwa. Więc nawet jeśli Twoja koncepcja okaże się prawdziwa, i któregoś pięknego dnia Bóg powie: “Arek, Gonzalo miał rację”, to wtedy przyjdę i Cię serdecznie wyściskam.
Pewnie, że się nie boisz, bo to nie ta koncepcja Cię interesuje.
Interesuje, tylko nie do końca ją znam. Gdybyś zechciał ją przedstawić to chętnie się nad nią zastanowię. Póki co, znam ją jedynie z wypowiedzi, które bardzo różnie można rozumieć.
Próbujesz jedynie dopiec jej autorowi.
Pewnie przesadziłem, ale czy Ty jesteś lepszy? Moja działalność na tym forum, drogi Gonzalo, to często pisanie wzburzonego umysłu. W takim stanie czasami nerwy człowiekowi puszczają. Bronię często nawet nie swoich poglądów, lecz poglądów ŚJ wyłącznie dlatego, że szczerze i po ludzku mnie boli ten kubeł pomyj jaki się na nich wylewa, niezależnie od tego czy słusznie czy też niesłusznie. I czasami pewnie ten cały stres i nerwy przelewają się na ekran monitora. Więc jeśli Cię uraziłem, to szczerze i serdecznie przepraszam. Jutro postaram się być lepszy
.