Olo,
Ciekawy post popełniłeś o aniołach.
Trochę go skomentuję i może po drodze odpowiem na Twoje pytania.
Mal 3:1: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Jahwe Zastępów. (BT wyd II)
[...] Wg Mt 11,10 oraz Łk 7,27 "aniołem" (wysłannikiem) jest św. Jan Chrzciciel; "Anioł Przymierza" - jest to Mesjasz przychodzący na sąd Boży (por. Iz 4,4; Ez 34,20; Am5,18)
I w rzeczywistości, w tekście hebrajskim występuje tam słowa "MALAKHI" i "UMALAKH", a w greckiej Septuagincie słowa "AGGELON" i "AGGELOS" oznaczające często w Biblii, ontologicznie, niebiańskie stworzenia duchowe, czyli aniołów.
0.Używanie BT do dyskusji teologicznych to błąd, matka-karmicielka wszelkich błędów. Zapomnij na tym forum o istnieniu tego wydawnictwa!
1.Wieloznaczne są słowa, a nie pojęcia. (‘Pojęcie’ to znaczenie, czasami jedno z wielu, danego ‘słowa’.) Polskie słowo ‘anioł’ jest jednoznaczne, tzn. ma tylko jedno ‘pojęcie’: niebiańskie stworzenie duchowe.
Zupełnie inaczej ma się jednak sprawa z hebrajskim ‘malak’ i greckim ‘angelos’.
Malak:
Saduceusze, którzy uznawali Pięcioksiąg, nie uznawali istnienia aniołów. Jak to możliwe, skoro ‘malak’ pada tam bardzo często? Otóż pierwotnie ‘malak’ nie oznaczał ‘anioła’, lecz ‘manifestację JHWH’. ‘Anielskiego’ znaczenia nabrał dopiero, kiedy Żydzi zaczęli w takie byty wierzyć. Tak więc ‘malak’ to: 1)manifestacja, uosobienie, konkretyzacja; 2)anioł 3)posłaniec (niestety nie wiem, kiedy nabrał takiego znaczenia).
Angelos:
Ma dwa znaczenia: 1)posłaniec; 2)anioł (ale już nie 3)manifestacja – i dlatego w świetle greckiego lub polskiego przekładu ST saduceusze to wyznawcy jakiejś cudacznej bredni).
Stąd, w Mal 3,1 pierwszego ‘anioła’ oddałbym słowem ‘posłaniec’ (z NT wiadomo, że chodzi tu o człowieka, więc nie nazywajmy go aniołem), zaś drugiego słowem ‘zwiastun’, a najlepiej ‘uosobienie’ Przymierza (to jest określenie ścisłe, ale niestety brzmi nieco sztucznie).
Mógłbyś mi w tym momencie zarzucić, że staję głowie, byle tylko uniknąć nazwania Jezusa ‘aniołem’. Jednak sądzę, że w języku polskim ‘anioł’ ma znaczenie
wyłącznie gatunkowe, natomiast w wyrażeniu ‘angelos przymierza’ ów angelos ma znaczenie funkcyjne. A takowego po polsku już ‘aniołem’ nie oddamy. (To tak, jak w polskim wyrażeniu ‘człowiek mafii’ ‘człowiek’ nie występuje w znaczeniu gatunkowym, lecz funkcyjnym, i dlatego zastąpienie go gatunkowym synonimem ‘homo sapiens’ zabrzmiałoby kuriozalnie.)
Jednak tym razem strona trynitarna nie postrzega ani Jana Chrzciciela, ani Jezusa jako byty anielskie, lecz traktuje te określenia jako tylko i wyłącznie tytularne.....
Moim zdaniem, ‘anioł’ w języku polskim nie jest tytułem (nie sądzę zresztą, żeby w którymkolwiek języku takim był). To oryginał jest wieloznaczny i trzeba precyzyjnie dobierać polskie odpowiedniki. (Jeszcze raz: zapomnij o BT!)
Dlaczego więc nie stara się zastosować tej samej reguły w momencie kiedy Biblia nazywa Jezusa "Bogiem"?
‘Bóg’ faktycznie występuje jako pojęcie funkcyjne przy okazji ‘bogowatości’ Mojżesza wobec faraona. I oznacza tam tyle co ‘pełnomocnik’. Nie pasuje to jednak do interpretacji J 1,1; 1,18 czy 20,28. No i nie pasuje do 2P 1,4, o którym za chwilę.
Skoro w mentalności hebrajskiej, określenie "Bóg", odnosiło się często do ludzi, jak na przykład w Ps 45:7, czy Ps 82:2,6, oraz w kilku innych miejscach.
Pisałem o tym wielokrotnie, ale akurat nie do Ciebie. Moim zdaniem, w mentalności hebrajskiej słowo ‘bóg’, z powodu Szemy i obowiązkowego seppuku dla bluźniercy, odnosiło się (w dosłownym, pozytywnym sensie)
wyłącznie do JHWH. Owszem, sam JHWH (bo to On, a nie człowiek, dyktował tekst psalmów!) używał wyrazu ‘bóg’ w nieco inny, dziwny sposób i Żydzi oczywiście przyjmowali go do wiadomości, ale ani go nie rozumieli, ani też nie naśladowali.
Faktem jest, że Qumrańczycy tłumaczyli hebrajskie ‘elohim’ jako ‘aniołowie’ (czego ślady znajdziemy i w LXX). Jednak Żydzi nie pozwoliliby sobie na nazywanie ‘bogami’ jakichkolwiek ludzi. Mnie przynajmniej nic o takich praktykach nie wiadomo.
A jaką Boską naturę mają odziedziczyć ludzie? A jesli tak, to czy nie tym bardziej jego niebiański, jednorodzony Syn?
Oczywiście naturę JHWH. Więc w równie oczywisty sposób Syn jest równy co do natury Ojcu. I dlatego przypisywanie Synowi ‘boskości’ wyłącznie tytularnej, na wzór Mojżesza, to zdecydowanie za mało.
Mam nadzieję, że napisałem to przystępnym językiem.