Skocz do zawartości


Zdjęcie

Prześladowania tych którzy musieli odejść.....


  • Please log in to reply
47 replies to this topic

#41 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-09-26, godz. 16:42

podaj jakas konkretna sytuacje bo nie lapie co masz na mysli
[font=Tahoma]

#42 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-09-26, godz. 19:18

dzieki, że mnie rozumiesz, to dla mnie wiele znaczy :) niełatwo jest znaleźć kogoś kto cię zrozumie :) pozdro
nie potrafiłam uwierzyć.......

#43 palo

palo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 264 Postów
  • Lokalizacja:Łódź, Polska

Napisano 2007-09-26, godz. 22:56

@hubert - jesli mialbym przyjacielska umowe, w ramach ktorej mielibysmy sie nawzajem nie namawiac do zmiany pogladow a ten przyjaciel, SJ, mialby jakis wypadek lub w innej sytuacji musial skorzystac z opieki medycznej, z ktora wiazalaby sie mozliwosc zastosowania krwi to nasza umowe bym zlamal i probowal go naklonic do zabiegu, ktory moglby mu pomoc a ktoremu on bylby na religijnym gruncie przeciwny - taki przyklad.

a wczesniej chodzilo mi o to, ze religia jest czesto dosc ognistym tematem i nawet zwykle przyjacielskie rozmowy na ten temat ludzi, ktorzy sa dobrymi kolegami lub przyjaciolmi, lecz reprezentuja dwa odmienne poglady moga sie przerodzic w cos bardziej ostrego, jesli sie nie uwaza na rozwoj sytuacji. Chodzi o poczucie frustracji, ze druga osoba nie rozumie co mowisz i odrzuca cos, co Tobie sie wydaje logiczne i w 100% prawdziwe i pewne - chyba znamy to uczucie chociaz z tego forum? :)

#44 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-09-27, godz. 05:58

@hubert - jesli mialbym przyjacielska umowe, w ramach ktorej mielibysmy sie nawzajem nie namawiac do zmiany pogladow a ten przyjaciel, SJ, mialby jakis wypadek lub w innej sytuacji musial skorzystac z opieki medycznej, z ktora wiazalaby sie mozliwosc zastosowania krwi to nasza umowe bym zlamal i probowal go naklonic do zabiegu, ktory moglby mu pomoc a ktoremu on bylby na religijnym gruncie przeciwny - taki przyklad.

a wczesniej chodzilo mi o to, ze religia jest czesto dosc ognistym tematem i nawet zwykle przyjacielskie rozmowy na ten temat ludzi, ktorzy sa dobrymi kolegami lub przyjaciolmi, lecz reprezentuja dwa odmienne poglady moga sie przerodzic w cos bardziej ostrego, jesli sie nie uwaza na rozwoj sytuacji. Chodzi o poczucie frustracji, ze druga osoba nie rozumie co mowisz i odrzuca cos, co Tobie sie wydaje logiczne i w 100% prawdziwe i pewne - chyba znamy to uczucie chociaz z tego forum? :)

ok. dobry przyklad... kiedys juz bylem w takiej sytuacji aczkolwieki ja mialem podobne zdnie na temat krwi. Jednak pierwsze pytanie, ktore zadalem tej osobie bylo czy bedzie leczycsie z krwia czy bez krwi. jako byly czlonek KLS bylem czesto w podobnej sytuacji ale nigdy nie pytalem braci co maja zamiar robic . wychodzilem zzalozenia ze jesli zostalem ezwany to oni beda stac na takim a nie innym stanowisku. Ale w tej jednej sytuacji, ktora dotyczyla mnie tak blisko zadalem to pytanie. uznalbym kazda decyzje i bylbym calym soba i do kazdej pomocy. I bylem az do smierci tej osoby choc decyzja bylo nieprzyjecie krwii.
tematmam wiec ze tak trywialnie powiem ..przerobiony. gdyby moj przyjaciel nie SJ byl w sytuacji i on decyduje sie na przyjecie krwi to ja bez wzgledu na toco sm o tym mysle wspieralbym go z calych sil i odwrotnie gdybym to ja byl w tej sytuacji i podiolbym decyzje krwi nie przyjac liczylbym na to ze on bedzie mnie wspieral .
rzecz polega na tym ze musimy sie traktowac powaznie i jak dorosli ludzie. a wiec musimy pamietac ze inni tezpodejmuja przemyslane decyzje , ktore my musimy akceptowc nawet jesli mymyinne zdanie.
nie probujemy wplywac na rzady by nie wydawly tylu pieniedzy na zbrojenia..dlaczego??? bo wiemy ze to nic nie da, proste i mowimy : to nie nasze sumienia chocnasze podatki!!!.
to dlaczego probujemy wplywac na sumienia naszych bliskich czy przyjaciol???to tez proste ... bo tunasze szanse na wplyw sa realnie wieksze... ale to nie jest uczciwe.
ja mam z moim przyajcielem umowe , ze nie poruszamy tego tematu.... ale zdarzalo sie zesie pytal i to pytal powaznie.... kiedys zpytal. powiez mi co ci to daje,to chodzeniena zebrania, czytanietych waszych gazetek i spiewanie z innymi ( to bylo po tym jak mielismy tlumaczony wyklad z niemieckiego wiec zaproponowalem mu by poszedl z nami)????
kilka minutpotem powiedzial mi koniec rozmowy , co chial wiedziecto juz wie.
czsami jest tak ze dwoje ludzi dyskutuje, to prawda ze moze sie zdarzyc ze emocje wzrosna.... ale to juz nie jest kwestia roznicy pogladow , to jestkwestia kultury rozmowy.
jesli uwazamy ze mamy w 100% racje a nsz przyjacile po prostu nie chce zozumiec logicznychprawd topowinnismy zadacsobie pytanieczy to z nim jest cos nie tak czy ze mna??? i to niechodzi o to zebycmoze nie mam w 100% racji tylko o to jaki mam do tej sprawy i do niego stosunek.
prawda czy jej znajomosc nie moze nas czynic lepszymi wnaszych oczac, ona ma nas czynic lepszymi ludzimi . a to oznacza ze musimy byc bardziej tolerancyjni dla innych niz oni sa dla nas.
tak nauczylem sie tu na forum ze czasami wypowiedzi tchna nienawiscia, wlasnie niedawno na innym forum sie o tym przekonalem..... ale przekonalem sie tez o czyms innym a mianowicie ze jesli poznasz te osobe w normalnym swiecie to okazuje sie calkiem normalnym czlowiekiem, z ktorym chetnie mozna wyjsc na piwo.
tak wiec to co czasami piszemy tu lub jk odbieramyto co pisza inni nie jest adekwatne do normalnych kontaktow miedzyludzkich, i dla mnie sie nie liczy dopuki nie zetkne sie ztym kims osobiscie
[font=Tahoma]

#45 Epoka

Epoka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 263 Postów

Napisano 2007-12-01, godz. 19:00

quote name='qwerty' date='2006-05-28 13:52' post='29740'
>> Moja rodzina tez mnie szantazuje i molestuje slowami:"Jeszcze mozesz wrocic i wszystko bedzie jak dawniej". Czyli znow bedziemy cie kochac! Co to za milosc? Bo chyba nie ta o ktorej pisze Pismo Swiete...

Czy to nie jest szantaz emocjonalny zaprogramowany dalekow Brooklynie a urzeczywistniany w naszych wlasnych domach??
Qwerty nie jestes wyjatkiem..

Użytkownik Epoka edytował ten post 2007-12-01, godz. 19:02


#46 edd

edd

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2081 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:localhost

Napisano 2007-12-03, godz. 08:23

quote name='qwerty' date='2006-05-28 13:52' post='29740'
>> Moja rodzina tez mnie szantazuje i molestuje slowami:"Jeszcze mozesz wrocic i wszystko bedzie jak dawniej". Czyli znow bedziemy cie kochac! Co to za milosc? Bo chyba nie ta o ktorej pisze Pismo Swiete...

Czy to nie jest szantaz emocjonalny zaprogramowany dalekow Brooklynie a urzeczywistniany w naszych wlasnych domach??
Qwerty nie jestes wyjatkiem..

To tylko swiadczy o ludziach i ich podatnosci na glupie zakazu i braku rozsadnego rozwarzenia samemu co bedzie dobre w danej sytuacji - czyt. robocik. A ludki z Brooklynu ba! nawet starsi skrzetnie to poddanstwo wykorzystuja.
Fryderyk Nietzsche
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"

#47 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-03-06, godz. 17:41

"JESZCZE MOŻESZ WRÓCIĆ, I WSZYSTKO BĘDZIE JAK DAWNIEJ". cZYLI ZNÓW BĘDZIEMY cIĘ kOCHAĆ!
cO TO ZA MIŁOŚĆ? bO CHYBA NIE TA O KTÓREJ PISZE pISMO sWIĘTE...........

Tragiczne jest też obarczanie wykluczonego winą za to, jak traktuje go społeczność zboru. Natknęłam się właśnie na informacje o książce pewnego starszego, w której wyjaśnia on wykluczonym, jak szybko odzyskać łączność z Organizacją i zostać przywróconym do zboru. Autorem jest Anthony Crispin, nadzorca przewodniczący, którego syn został wykluczony i potem popełnił samobójstwo. Zdarzyło się to siedemnaście miesięcy po jego wykluczeniu. Nie mógł sobie poradzić z konsekwencjami wykluczenia i utracił nadzieję. I to zdarzenie zainspirowało jego ojca do napisania takiego poradnika... Nie widzę tu refleksji, że praktyka odrzucenia przez społeczność jest złem. Wydaje się natomiast, że ponownie zaakcentowano przekonanie, że jeżeli wykluczony szybko postara się o powrót do zboru, to może nie zdąży się załamać (tu również można sobie dopowiedzieć: bo w takiej sytuacji może nie doświadczy tak wielu raniących zachowań byłych współbraci)...

(Informacje o książce: link)
.jb

#48 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-03-06, godz. 19:27

kady wie co zrobic aby wrocic na łono organizacji...... tylko jaka jest cena?
Jak długo można kłamać i udawać? chodzić na zebrania słuchać odpowiadać głosić przekonania z którymi się nie identyfikujesz........ w końcu przychodzi moment, że dostajesz "na głowę"....... mogę to porównac tylko do tego jak związujesz się z facetem, którego nie kochasz..... na początku jakoś idzie..... ale po jakimś czasie udawania że go kochasz, kładziesz się zagryzasz zęby i myślisz żeby jak najszybciej skończył......... i tak związek prędzej czy później się rozpada.... NIE DA SIĘ UDAWAĆ, KŁAMAĆ na dłuższą metę, trzeba żyć w zgodzie ze swoim wnętrzem, ze swoimi przekonaniami i ze SWOIM SUMIENIEM, i ze swoją PRAWDĄ! to jest najważniejsze!
nie potrafiłam uwierzyć.......




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych