Skocz do zawartości


Zdjęcie

NSK listopad 2006


  • Please log in to reply
192 replies to this topic

#141 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-12-02, godz. 18:10

(...)
Pytanie: czy CK zawsze bylo zgodne z faktyczna wola Jehowy??? moja odpowiedz brzmi . Nie nie bylo i to nie jest nic niezwyklego!!! Lud Bozy uczy sie prawa Jehowy czego przyklady mozna znalezc w wielu obszarach ; swieta, papierosy, krzyz, neutralnosc. Ja wierze glegoko ze bez szczerych wysilkow takich ludzi jak Russel, czy Rutheford a potem innych przy naturalnie oczywistym i koniecznym wsparciu ducha Jehowy nikt nie moglby dzis znac woli bozej. Dlaczego wiec mam pomijac w moich rozwazaniach, nad wola boza przedstawicieli Jego organizacji????Zmieniajace sie nauki, lub jak ja mowie podarzanie w kierunku Jehowy metoda falsowania sa dla mnie tylko oczywistym dowodem na: 1. organizacja sklada sie z ludzi wiec bledy sa naruralnym w niej faktem.. Jehowa to uznaje inaczej nigdy nie powolywalby zboru pod nadzorem niedoskonalych ludzi np. w pierwszym wieku. 2. szczere wysilki naszych braci by nie pozostawac w bledzie jesli ten blad zostal dostrzezony i to bez wzgledu na to ilu bedzie niezadowolonych. 3. Jehowa daje nam poznac swa wole stopniowo. Jezus tez powiedzial zejego uczniowie nie byliby w stanie zniesc wszystkiego.
(...)


Hubercie
Twoja wypowiedź, szczególnie ta przytoczona część, wywołała u mnie pytanie:
Komu ty tak naprawdę wierzysz Jahwe czy WTS-owi?
Według tego, co pisze w Biblii trzech pierwszych prezesów (a możnaby i czwartego dołączyć, bo to jego książka wywołała checę 1975 roku) WTS-u należałoby nazywać fałszywymi prorokami, a słuchając Boga raczej należałoby ich jeśli nie ukamieniować, to co najmniej nie słuchać ich nauk.
Ty natomiast ich nauki postawiłeś na równi, jeśli nie wyżej od Biblii, mówiąc, że bez nich dzisiaj nikt by nie znał woli Boga.
Metoda halsowania jest użyteczna w żeglarstwie, ale bezużyteczna w poznaniu woli Boga i życia bez grzechu. Dlaczego. Głównymi słowani tak w hebrajskim jak i w grece na określenie grzechu są słowa, które powinno się przede wszystkim tłumaczyć jako "chybienie celu". czyli odejście od wytyczonego przez Boga kierunku o ułamek stopnia w prawo lub w lewo powoduje, że nigdy nie osiągnie się celu. A ty twierdzisz, że pomocne jest w poznaniu woli boga odchodzenie od nauki zawartej w Biblii nie o ułamek stopnia, ale nawet o kilkadziesiąt stopni (niektóre "nowe świarła to jest zwrot o 180 stopni).
A znasz taką zachętę jaką skierował Bóg do Jozuego:

Tylko bądź mocny i bardzo mężny, aby ściśle czynić wszystko według zakonu, jak ci Mojżesz, mój sługa, nakazał. Nie odstępuj od niego ani w prawo, ani w lewo, aby ci się wiodło wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz.
(Joz. 1:7 BW)

Aby się powodziło Jozuemu, to nie miał odchodzić od Bożego Zakony jaki został przekazany za pośrednictwem Mojżesza ani na prawo, ani na lewo. Więc od kogo może pochodzić zachęta do halsowania, czyli płynięcia na prawo lub na lewo od wyznaczonego kursu? kto może dawać takie zachęty i do tego wmawiać ludziom, że Bóg nie chce, aby ludzie od razu poznali Jego wolę, ale uczyli jej się poprzez odstępowanie od Bożego kursu na prawo lub lewo?
Więc jeszcze raz zastanów się Hubercie, komu tak naprawdę zaufałeś: Bogu, czy ludziom którzy zasłaniają się jedynie autorytetem Boga?
Czesiek

#142 Janusz S.

Janusz S.

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów

Napisano 2006-12-02, godz. 19:34

Witam!

Wczytuję się w polemikę jaka się toczy wokół tego co napisał Hubert684 i chciałbym się włączyć w tą dyskusję, tym bardziej, że przez kilka lat , kilkanaście lat temu byłem łącznikiem pomiędzy KŁS /krakowskim/ a zborami miasta, w którym mieszkam do dzisiaj /teraz funkcja ta nazywa się: członek Grupy Odwiedzania Chorych/.
Chciałbym się odnieść merytorycznie do toczącej się dyskusji w tematyce transfuzji krwi.
Temat o tyle jest mi znany, gdyż w dwóch listach do Ciała Kierowniczego /2004 r./, pisałem w tej sprawie.

Proponuję Hubercie, abyś w badaniach tej kwestii rozpoczął od początku.
- Bóg Jahwe powiedział do Noego: - „Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko. Lecz nie będziecie jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego.” (Rdz 9:3,4 B.W.)
Można by przyjąć pogląd, że ten nakaz dotyczy wszystkich potomków Noego, skoro nie został odwołany.

- Prawo Boga Jahwe nadane poprzez Mojżesza utrzymuje zakaz spożywania krwi, rozszerzając go następująco: - „A ktokolwiek z domu izraelskiego albo z obcych przybyszów, którzy mieszkają pośród nich, będzie spożywał jakąkolwiek krew, zwrócę swoje oblicze przeciwko spożywającemu krew i wytracę go spośród jego ludu, gdyż życie ciała jest we krwi, a Ja dałem wam ją do użytku na ołtarzu, abyście dokonywali nią przebłagania za dusze wasze, gdyż to krew dokonuje przebłagania za życie. Dlatego powiedziałem do synów izraelskich: Nikt z was nie będzie spożywał krwi, także obcy przybysz, który mieszka pośród was, nie będzie spożywał krwi. Każdy, kto z synów izraelskich i z obcych przybyszów mieszkających pośród nich, upoluje zwierzę albo ptaka, które wolno jeść, niech wypuści jego krew i przykryje ją ziemią. Gdyż życie wszelkiego ciała jest w jego krwi, w niej ono tkwi; dlatego powiedziałem do synów izraelskich: Nie będziecie spożywać krwi z żadnego ciała, gdyż życie wszelkiego ciała jest w jego krwi, więc każdy, kto ją spożywa, będzie wytracony.”

Nadal występuje tu ta sama sytuacja - NIE WOLNO SPOŻYWAĆ KRWI ŻADNEGO CIAŁA.

W zapisach biblijnych nie udokumentowano żadnego takiego zdarzenia, aby ktoś za przekroczenie tego prawa poniósł śmierć, tak jak w przypadku naruszenia prawa sabatu (Lb. 15:32-35). Jest natomiast podany przypadek opisany w 1 Sam. 14:32-34 - „Rzucił się tedy lud na łup i nałapali owiec i krów, i cieląt, i zarzynali je wprost na ziemi, i lud jadł z krwią. Gdy doniesiono o tym Saulowi, że lud grzeszy przeciwko Panu, jedząc z krwią, Saul rzekł: Odstąpiliście od Pana! Przytoczcie tutaj do mnie wielki kamień. I rzekł Saul: Rozejdźcie się
między ludem, a powiedzcie do nich: Niech każdy przyprowadzi do mnie swego wołu czy swoją owcę i zarzynajcie na nim, a potem dopiero jedzcie, a nie grzeszcie przeciwko Panu, jedząc z krwią. I przyprowadził wszystek lud swoje woły jeszcze tej nocy, i zarzynali je tam.

Czy za ewidentne przekroczenie prawa Bożego, żołnierze Sula ponieśli śmierć? A może zostali wykluczeni ze społeczności Izraelskiej?

A teraz przejdźmy do I wieku n.e.: c.d.n.

Pozdrawiam
Janusz S

#143 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-12-02, godz. 19:48

czyli generalnie starotestamentowy zakaz, tyczył sie jednie użycia krwi w celach konsumpcyjnych ! ?

Użytkownik sebol edytował ten post 2006-12-02, godz. 19:48

"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#144 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-12-02, godz. 19:57

czyli generalnie starotestamentowy zakaz, tyczył sie jednie użycia krwi w celach konsumpcyjnych ! ?


Łomatko! A jakie inne zastosowanie krwi mogli widzieć ludzie 3000 lat temu? Pewnie smarowali nią koła w wozach i robili sobie farbę do włosów.

#145 cara

cara

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1049 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2006-12-02, godz. 19:58

Trudno, żeby tyczył transfuzji ;)
Nie zgadzam się z polityką cichego banowania użytkowników forum.

#146 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-12-02, godz. 20:05

no własnie to skąd SJ wytrzasneli zakaz użycia krwi w celu ratowania życia? ;-) przecież jej się nie je ;-)

Użytkownik sebol edytował ten post 2006-12-02, godz. 20:05

"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#147 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-12-02, godz. 20:26

Mam pytanie do Janusza:

Jak to jest, że Bóg Jahwe zapowiada że będzie wytracał tych, co spożywają krew, a potem traktuje spożywanie krwi dość łagodnie?
A co do sabatu, nie ma takiej zapowiedzi, a jednak wyroki śmierci są wykonywane?

#148 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-12-02, godz. 20:40

Słowo, które u Janusza brzmi "wytracać" równie dobrze możne znaczyć "odłączyć".

#149 Janusz S.

Janusz S.

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów

Napisano 2006-12-02, godz. 20:48

Witam! - c.d.

Dz.ap.15

Żeby zrozumieć istotę rzeczy, trzeba nakreślić pokrótce tło wydarzeń.
W I wieku naszej ery, kiedy to z narodów pogańskich wyłaniąją się uczniowie Pana Jezusa Chrystusa, powstaje kwestia co do obrzezania i przestrzegania prawa.
Dzieje Apostolskie rozdział 15 wyjaśnia jaką decyzję, pod kierownictwem ducha Bożego podejmują apostolowie i starsi.
Wymienione tam rzeczy konieczne do przestrzegania to:
powstrzymywanie się od tego co ofiarowano bożkom; od krwi; od tego co uduszone i od rozpusty.
Kończący się zwrot wersetu 29 brzmi: ”Jeśli będziecie się tego starannie wystrzegać, dobrze się wam powiedzie.”
Sedno sprawy, jaką się zajęli apostołowie wynikało z kwestii obrzezania i przestrzegania
Prawa Mojżesiowego (Dz.ap.15:1,5).
Chodziło o zażegnanie antagonizmów i sporów miedzy uczniami pochodzenia żydowskiego i pogańskiego. List z zaleceniem do przestrzegania został przekazany poszczególnym zborom. (Dzieje Ap:16:4;15:30,31)
Czego dotyczyły?: 1. wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom.
2. od krwi
3. od tego co zadławione
4. od nierządu (Biblia Warsza\yska)

Trzy pierwsze zalecenia dotyczą spożywania

W pierwszej kwestii wypowiada się Apostoł Paweł w I Koryntian 8 rozdziale — spożywanie pokarmów ofiarowanych bożkom, pozostawia sumieniu i nie gorszeniu innych.
1 Kor.8:7-13 „Lecz nie wszyscy mają właściwe poznanie; niektórzy bowiem, przyzwyczajeni dotąd do bałwochwalstwa, spożywają mięso jako składane w ofierze bałwanom i sumienie ich z natury słabe, kala się. Zapewne, pokarm nie zbliża nas do Boga, gdyż nic nie tracimy, jeśli nie jemy, i nic nie zyskujemy, jeśli jemy. Baczcie jednak, aby ta wolność wasza nie stała się zgorszeniem dla słabych. Albowiem jeśliby kto ujrzał ciebie, który masz właściwe poznanie, siedzącego za stołem w świątyni pogańskiej, to czyż to nie pobudzi sumienia jego, ponieważ jest słaby, do spożywania mięsa składanego w ofierze bałwanom? I tak przyczyni się twoje poznanie do zguby człowieka słabego, brata, za którego Chrystus umarł. A tak, grzesząc przeciwko braciom i obrażając ich słabe sumienie, grzeszycie przeciwko Chrystusowi. Przeto, jeśli pokarm gorszy brata mego, nie będę jadł mięsa na wieki, abym brata mego nie zgorszył.”

W drugiej kwestii nikt z apostołów i pisarzy chrześcijańskich pism greckich, tematu nie podejmuje; należy przyjąć, że spożywanie jakiejkolwiek krwi nie stanowi już problemu. natomiast transfuzja krwi nie wchodzi w grę w tym czasie.

W trzeciej kwestii podobnie - nie jest ona podnoszona.

W czwartej dotyczącej powstrzymywania się od nierządu — w Chrześcijańskich Pismach Greckich poświęcą się wiele miejsca wraz z konsekwencjami. (1 Kor. 5:9,19; 6:9.10; Obj.21:8).

„Czy z terminu „powstrzymywać się” można wyciągnąć wniosek o całkowitym zakazie wszelkiego użycia krwi? Użyty w tym miejscu grecki wyraz „apekhomai” oznacza dosłownie „trzymać się z dala od”. Jak to słowo używane jest w innych miejscach Biblii?
W 1 Tym. 4:3 apostoł Paweł ostrzegał przed pewnymi chrześcijanami „zabraniających zawierania związków małżeńskich, nakazujących powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby były spożywane z dziękczynieniem przez tych, którzy mają wiarę i dokładnie znają prawdę” (NS).
Użyte w tym miejscu słowo „powstrzymywać się” ma względne zastosowanie, Pawłowi nie chodziło o to, że ci judaizujący chrześcijanie nakazywali powstrzymywać się od wszystkich pokarmów, które stworzył Bóg.
Gdyby tak to odczytać, tym którzy literalnie trzymaliby się tych słów groziłaby śmierć głodowa, gdyż wszystkie pokarmy stworzył Bóg. Tym ludziom z pewnością chodziło o pewne określone pokarmy, niewątpliwie o te, które w Prawie Mojżeszowym uważane były za nieczyste i których Żydzi nie spożywali. Podobne użycie tego słowa znajdujemy w 1 Piotra 2:11, gdzie apostoł nakazuje chrześcijanom, aby „się powstrzymywali od cielesnych pragnień, które toczą bój przeciwko duszy”. I tutaj „powstrzymywać się” nie ma znaczenia absolutnego, bo oznaczałoby też konieczność powstrzymywania się od wszystkich cielesnych pragnień (jedzenie, picie, odpoczynek, kontakty seksualne w obrębie małżeństwa), a nie tylko od tych, które mogą być dla nas niebezpieczne (które toczą bój przeciwko duszy). Tak więc użycie tego słowa nie musi wcale mieć znaczenia bezwzględnego, wbrew temu co czytamy w książce „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi”: „A zatem również nakaz „powstrzymywania się od krwi” oznacza, że w ogóle nie wolno wprowadzać jej do organizmu” (str. 216)”. - cytat pochodzi z listu P.S. skierowanego do zboru B.


Pozostała jeszcze jedna kwestia, mianowicie „osmoza” zachodząca między matką a dzieckiem przez łożysko. Stosowny materiał podam w dalszej części.

Pozdrawiam.
Janusz S


Drogi Sebastianie

Uważam, że te pytania powinieneś skierować nie do mnie. To nie ja jestem autorem "PRAWA", zarówno tego, które dotyczyły krwi, czy też sabatu, oraz konsekwencji nieprzestrzegania go.

Pozdrawiam
Janusz S

#150 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-12-02, godz. 20:55

Januszu, poczyniłem wstępne założenie, że Bóg Jahwe postępuje rozsądnie i konsekwentnie.

Dlatego zastanawiam się na głos, czy mowa o zapowiedzi "wytracenia" spożywających krew, jest właściwym odczytaniem woli Bożej. Możliwe, że (jak sugeruje haael) chodzi o "odłaczenie", a więc niewielką sankcję, polegającą na obowiązku wyprania odzieży i wykąpaniu całego ciała, a nie o "wytracenie" = wyrok śmierci.

#151 Janusz S.

Janusz S.

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów

Napisano 2006-12-02, godz. 22:30

Witam - c.d.

„Osmoza”
Materiał pochodzi ze strony ajwrb „Stanowisko Strażnicy pęka w posadach”

Z poniższego cytatu, pochodzącego ze Strażnicy z 1 czerwca 1990 roku, na stronach
30 i 31, możesz dowiedzieć się, jak obecnie Towarzystwo występuje w obronie
stosowania frakcji krwi:
„Warto podkreślić, że układ krwionośny kobiety ciężarnej jest niezależny od krwiobiegu płodu w jej łonie; ich grupy krwi często się różnią. Matka nie przekazuje dziecku swojej krwi. Elementy komórkowe krwi matki, podobnie jak osocze pojęte całościowo, nie mogą pokonać bariery łożyskowej i nie dostąją się do krwi płodu. Jeżeli wskutek jakiegoś uszkodzenia dojdzie do zmieszania krwi matki z krwią płodu, mogą się później pojawić kłopoty ze zdrowiem (niezgodność w układzie Rh lub ABO). Niemniej pewne składniki osocza przenikają do krwi płodu. Czy należą do nich białka, takie jak immunoglobuliny i albuminy? Owszem. niektóre tak.
W organizmie kobiety brzemiennej funkcjonuje mechanizm. dzięki któremu pewne immunoglobuliny przedostają się z jej krwi do krwi dziecka. W okresie ciąży zawsze występuje NATURALNE PRZEMIESZCZANIE SIĘ przeciwciał matki do płodu, dzięki czemu dzieci przychodzą na świat z wrodzoną odpornością na niektóre zakażenia.
Podobnie rzecz się ma z albuminami, które lekarze mogą zalecić jako środek pomocny w razie wstrząsu lub w pewnych i innych sytuacjach. Naukowcy dowiedli, że albuminy z osocza matki także przenikąją przez łożysko do płodu, chociaż w mniejszym stopniu.
Przy podejmowaniu decyzji czy przyjąć zastrzyki zawierające immunoglobuliny, albuminy lub inne składniki osocza, chrześcijanin może wziąć dodatkowo pod uwagę okoliczność, że niektóre białka osocza PRZEMIESZCZAJĄ SIĘ W NATURALNY SPOSÓB do cudzego krwioobiegu.
Jedni z czystym sumieniem zgodzą się na takie zastrzyki, inni zaś mogą dojść do wniosku, że sumienie im na to nie pozwała. Każdy musi sam rozstrzygnąć tę kwestię przed Bogiem.” (podkreślenie nasze)

Zastosowane tutaj przez Towarzystwo uzasadnienie jest zupełnie przejrzyste.
NATURALNE PRZEMIESZCZANIE SIĘ” tych różnych dozwalanych składników przez barierę łożyskową traktowane jest jako podstawa dla chrześcijanina dla wyrażenia zgody na przyjęcie tych składników krwi.

Starsi i członkowie Komitetów Łączności ze Szpitalami coraz częściej dochodzą do wniosku, że”naturalne przemieszczanie się” tych składników krwi jest dowodem, że Bóg wyraża zgodę na używanie tych składników krwi, ponieważ jest niemożliwe, aby Bóg łamał własne prawa dotyczące krwi.
Członkowie Zjednoczenia Świadków Jehowy na rzecz Reform w Kwestii Krwi zgadzają się z tym. Nie do pomyślenia byłoby, żeby Bóg łamał swoje własne prawa. Jeżeli różne składniki krwi rzeczywiście przenikają przez barierę łożyskową (czy to z matki do płodu, czy odwrotnie), byłoby zatem całkowicie uzasadnione mniemanie, że Bóg nie ma nic przeciwko posługiwaniu się tymi składnikami w taki sposób.

Warto przy tym zauważyć, że literatura medyczna zawiera cale mnóstwo informacji na ten temat. Część z nich jest dostępna w Internecie, a część poza nim. W każdym bądź razie jesteśmy w stanie dostarczyć komplet odnośników, które pomogą ci przeanalizować ten materiał osobiście.
Rozpocznijmy od stwierdzenia,że obecność krwi płodu w układzie krwionośnym matki jest niepodważalnym faktem, udokumentowanym licznymi doświadczeniami medycznymi. Czyżby było to nowe odkrycie, o którym Towarzystwo nic nie wiedziało? To raczej nieprawdopodobne.
Krwinki płodu zostały odkryte we krwi matki bardzo wcześnie, co zostało opisanie przez zespół Walknowska i wsp. w 1969 roku. Poza tym, już w roku 1961 Towarzystwo znało te fakty:
Chociaż między matką a płodem nie ma bezpośredniego przepływu krwi to jednak na skutek osmozy zachodzi między matką a dzieckiem pewne przenikanie krwi przez łożysko. — Krew, Medycyna a Prawo Boże, 1961, s. 2.

Technologia USG ułatwia dodatkowe badania na tym polu, zwłaszcza przy prześwietleniach mających na celu umożliwienie wykrycia komplikacji porodowych lub postawienie diagnozy prenatalnej. Technologia ta pozwała nam wejrzeć w to, co dzieje się w obszarze wymiany krwi pomiędzy matką a płodem. Technologia ta i wynikające z niej znajomość tematu dostępne były wcześniej, niż w czasie kiedy opisywano tę sprawę w cytowanym powyżej artykule ze Strażnicy z 1 czerwca 1990 roku.

W artykule z 1993 roku w „Journal of the American Medical Association” odniesiono się do dwóch badań dotyczących technologii USG, których dokonano w latach 1989 i 1990, i powiedziano, co następuje:
„Zatem zapis kodu DNA płodu w istocie znajduje się we krwi matki. Wśród różnych rozpatrywanych krwinek, nąjwiększe powodzenie wydają się mieć zalążki krwinek czerwonych płodu. Wyizolowaliśmy zalążki krwinek z krążącej mieszaniny prowadzonymi chwytakiem i wspomagając glycoforyną-A.

Znajdujemy tu dowód, że krwinki czerwone w istocie przechodzą z płodu do matki. Trudno przecenić znaczenie tego odkrycia dla doktryny Strażnicy. Posługując się sposobem rozumowania i logiką używaną przez samo WTS, to czy te dodatkowe dowody nie doprowadzają kogoś w potrzebie do wniosku, że Bóg nie ma nic przeciwko transfuzji krwinek czerwonych?

Kolejne doświadczenie pochodzi z Baylor Collego of Medicine. Zwróćmy uwagę:
Krwinki płodu niedwuznacznie znajdują się w krwi matki i można je z niej wyizolować. ERYTROBLASTY, tropoblasty, granulocyty i LIMFOCYTY - wszystkie je można wyodrębnić poprzez różne stopnie rozrzedzania i dzięki technice sortowania przepływowego.
Erytoblasty to niedojrzałe czerwone płytki, a limfocyty to krwinki białe. Jedne i drugie należą do zakazanych przez Towarzystwo Strażnica składników krwi, mimo tego, że są one bez wątpienia tymi składnikami, które NATURALNIE PRZEMIESZCZAJĄ SIĘ poprzez barierę łożyskową.
Co ciekawe, doświadczenia te ujawniły, że krwinki płodu mogą krążyć w krwiobiegu matki przez dłuższy okres czasu. W jednym przypadku krwinki płodu odnaleziono aż 27 lat po urodzeniu dziecka. Słuszne jest zatem nasze rozumowanie, że transfuzja krwi jest komórkowym przeszczepem organu, który staje się częścią ciała.
Jak udokumentowano w „Early Human Deyelopment”, obecne w krwi matki bezjądrzaste krwinki płodu zostały zaobserwowane przez wiele zespołów badawczych. Krwinki płodu można wykryć w systemie krwionośnym matki już po czterech tygodniach i pięciu dniach od zapłodnienia i są one obecne przez wszystkie trzy trymestry ciąży, stopniowo zwiększając swoją liczbę w miarę upływu okresu ciąży. Faktem o niezwykłym znaczeniu jest również to, że W WIĘKSZOŚCI PRÓBEK KRWI PĘPOWINOWEJ UJAWNIONO IŻ TAKIE KRWINKI MATKI SĄ OBECNE W KRWIOBIEGU PŁODU. Zatem mamy tu do czynienia z dwustronną wymianą składników krwi w ponad 50% jednocześnie.

Podsumowanie

Jak WTS może w dalszym ciągu ignorować fakty i obstawać przy propagowaniu polityki, której naturalną konsekwencją są niepotrzebne zgony? Przekonaliśmy się, że dowody medyczne, które jednoznoznacznie obalają podstawy, na jakich Towarzystwo dopuszcza niektóre frakcje krwi, a inne nie.

Oto niektóre pytania, jakie w związku z tym wymagają odpowiedzi:

1.Czy WTS znało wszystkie fakty wcześniej i świadomie zdecydowało się na zafałszowanie prawdy?
2.Czy WTS nie dopisało w starannym zbadaniu sprawy, gdy wprowadziło politykę postępowania, której muszą podporządkować się miliony osób, jeśli chodzi o wybor metod leczenia?
3. Czy WTS wykaże moralną odwagę aby uczciwie wyjaśnić kwestię?
4. Jak wiele istnień odejdzie jeszcze w międzyczasie?

Uwaga końcowa
W świetle tych wiadomości wydaje się, że WTS podejmuje się sporego ryzyka podtrzymując swoje stanowisko w podawaniu nieścisłych informacji, na których członkowie opierają swoje decyzje co do opieki medycznej w krytycznych sytuacjach.....

Przypisy
1-Walknowska,J., Conte, F.A., Grumback, M.M. (1969). Practical and theoretical
iinplications of fetal/maternal lymphocyte transfer, Lancet, 1, 119-1122.
2- Simpson JL; Elias S., JAMA 1993 Noy. 17;270(19):2357-61
3- Isolating Fetal Cells in Maternal Circulation For Prenatal Diagnosis by Joe Leigh
Simpson and Sherman Elias; Prenatal Diagnosis, Vol. 14: 1229-1242 (1994)
4- Early Human Deyelopment 47 Suppl. (1996) S73-S77

Pozdrawiam
Janusz S

#152 Janusz S.

Janusz S.

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów

Napisano 2006-12-02, godz. 22:36

Sebastianie!

W tej chwili nie mogę Ci udzielić wyczerpującej odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie, ponieważ nie chcę 'kombinować', jeśli tylko w tej sprawie będę miał wiarogodne informację - to Ci je przekażę.

Pozdrawiam
Janusz S.

#153 Maciej

Maciej

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1089 Postów

Napisano 2006-12-03, godz. 09:19

Macieju
Mt 23 to piękny opis ludzi, którzy przejęli urząd nauczycielski w Izraelu i jak to Pan Jezus o nich powiedział:

Czesiu. wszystko fajnie i gra. jak wiemy "całe pismo jest natchnione..."
zatem mogę jeszcze raz powtórzyć stwierdzenie, że ten opis doskonale pasuje do pewnej "organizacji", która działa w dobie obecnej i ma się całkiem dobrze

#154 panter

panter

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 111 Postów
  • Gadu-Gadu:6115856
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2006-12-03, godz. 17:17

Witaj Hubercie!

Z wielkim zainteresowaniem, smutkiem i zadumą przeczytałem twoja opowieść, wierzę i chcę wierzyć, że to, co napisałeś jest prawdą, gorzką i bolesną jak bolesna jest śmierć i utrata tego, co mamy najcenniejsze na tym świecie: życie - zarówno nasze własne, jaki i naszych najbliższych – a życia ludzkiego w ogólności. Wprawdzie wiemy i mamy nadzieję, że Nasz Niebiański Ojciec i Jego umiłowany Syn mogą odmienić stan zmarłych i z całą pewnością to uczynią, niemniej zanim to nastąpi zmagamy się z tym ciężarem i goryczą straty.

Chciałbym i ja wtrącić kilka uwag do toczącej się dyskusji i wnieść nieco przemyśleń, jakie chyba będą tu ważne, bo wszak dotyczą Świadków Jehowy, naszego podejścia i zapatrywania się na skomplikowana i delikatną kwestię krwi.

Wprawdzie nie doświadczyłem takich sytuacji jak TY czy wielu innych, gdzie musieli dokonać wyboru - między ratowaniem zdrowia lub bezpośrednio życia - przy pomocy metod, jakie opierały się o leczenie krwią zarówno własną jak i obcą, a jakie nie dopuszcza w swej polityce WTS.

Podobnie jak ty i może też i wielu uczestników dyskusji jestem nadal Ś J (praktycznie „od urodzenia”) i doskonale rozumiem i czuję, jakie motywy i skrupuły rządzą myśleniem większości z naszych braci i sióstr.
Przez wiele lat mego życia jako Ś J bezkrytycznie podchodziłem do wytłumaczenia, jakie serwowała Organizacja, wręcz z dziecinnym zaufaniem wierzyłem i chciałem wierzyć, że takie wytłumaczenie kwestii oraz dostosowanie się do zaleceń niewolnika jest tym, czego oczekuje od nas Jehowa i jest to sprawą niepodlegającą żadnej dyskusji. Wręcz nie wypadało nawet sugerować, że coś może być nie tak, że można mieć własne spojrzenie na to i przy nim obstawać.
Ale tak naprawdę to nie było moje osobiste stanowisko, nie wynikało z dokładnego przemyślenia kwestii, po prostu zaufałem i dostosowałem swój sposób myślenia do podanych mi na tacy wytłumaczeń. I tak naprawdę większość braci robi tak samo. Idzie na skróty i korzysta z gotowych wzorców i rozwiązań, jakie inni im podają. Czy jest to naganne i złe? Wszak dotyczy to wielu spraw i zagadnień w naszym życiu, od domu, szkoły zaczynając a na sprawach religijnych kończąc. Zawsze w większym lub mniejszym stopniu opieramy się na opinii innych, lub bezrefleksyjnie przyjmujemy je jako własne.

Czy jak byłeś katolikiem (o ile dobrze doczytałem się w twoich postach) twój sposób patrzenia na kwestie krwi był taki sam jak teraz? Jakimi opiniami i decyzjami się wtedy kierowałeś? Czy były one wykształcone tym, co wyczytałeś w Biblii, usłyszałeś w Kościele czy wyczytałeś gdziekolwiek indziej?

Ja od samego początku nasiąkłem tym jednym i jedynym wytłumaczeniem, jakie dawała Organizacja i nie miałem żadnej alternatywy. Stopiło się z moim własnym sposobem myślenia i byłem przekonany ze to JA, SAM osobiście doszedłem do takich wniosków.

Czy poznając „prawdę” jako zainteresowany przechodziłeś podobny mechanizm, tak łatwo porzuciłeś dotychczasowe stanowisko (o ile miałeś je mocno ukształtowane)?

Nie dziwi mnie, że ty jak i wielu braci broni tego wytłumaczenia, jakie podsuwa nam WTS, są święcie przekonani, iż jest to najprawdziwsza prawda, i nikt i nic nie jest teraz wstanie zmącić ich wiary i spokoju sumienia.
Ja jednak zmąciłem swój spokój i szukając odpowiedzi na te pytania zacząłem zadawać sobie trudne pytania. Nie powiem skorzystałem też z opinii i przemyśleń innych, nie jest to tylko mój osobisty i oryginalny efekt przemyśleń, ale dopuściłem do serca i umysłu także inne alternatywne sposoby wytłumaczenia kwestii krwi.

Powiedziano już wiele w tej sprawie nie będę, zatem powtarzał tego jeszcze raz tymi samymi słowami czy sloganami.
Nie uważam także, iż postawa CK (lub poszczególnych jej członków) jest tym jedynym i najważniejszym zawinionym błędem i jest to tylko ICH wina. Wszak ich dyrektywy i nakazy z wielką pieczołowitością są wprowadzane i utrzymywane przez wielu, bardzo wielu, na różnych szczeblach organizacyjnej administracji.
Wg mnie winny jest „system”, jaki rządzi naszą społecznością, (choć Świadków Jehowy nie są tylko ewenementem na skalę światową), niemniej na ten system składają się konkretne osoby…
Ale efektem jest to, iż nasze osobiste sumienia są zdominowane i podporządkowane temu, czego wymaga lub wręcz narzuca na nas właśnie ten system. A skoro jest przedstawiane jako Boże wypowiedzi, kto będzie polemizował z Bogiem?

Hubercie napisałeś między innymi: tu

To prawda ze biblia nie wypowiada sie na temat fracki i dlatego wlasnie jest to obecnie sprawa sumienia. Biblia tez nie stwierdza ze wolno lub nie wolno pic alkohol. Stwierdza jedynie ze nie olno sie upijac. ale to jest po za sporem. A wiec picie lub nie picie alkojholu w umierkowanych ilosciach
tez jest kwesria sumienia. Moje sumienia mowi mi w kwestii alkoholu ze moge sobie od czasu do czasu piwko chlapnac a jak mam ochote lub okazje to i fajnego drinka przygotowac. W kwestii frakcji tez jest to sprawa sumienia... a tu( prosilas o szczerosc wiec ja masz) ...musze to przemyslec. Nie wiem jaki bedzie rezultat. Bycmoze zostane przy dawnym pogladzie, byc moze zajme inne stanowisko. Jesli chodzi o sumienie to nie mozna, tak ja mysle ; po jakims artykule w NSK nagle ot tak sobie przebudowac glosu sumienia. mozna nabrac przekonania, przyjac logiczne wyjasnienia i argumenty ale glos sumienia nie zmienia sie tak szybko. No nie wiem ja tak mam moze inni maja latwiej. Tym bardziej , jak sama mowisz chodzi o zycie wiec przygotowuje sie na ciezkie glowkowanie , nie wiem co postanowie w sercu. to wamaga na pewno wielu modlitw, prosby o ducha swietego by moc zachowac trzezwa ocene i wiele innych czynnikow. musze takrze wziacpod uwage to co dla mnie jest wazne a mianowicie moja wiare w poslugiwanie sie Jehowy Ck-czym. SZCZERZE... nie jest to czynnik decydujacy i w zasadzie nigdy nie byl. Ale bedac uczciwym wobec siebie i faktu ze Jezus jednak jakiegos niewolnika nam tu zostawil, musze i jego zdanie przeanalizowac.


We wzmiankowanej NSK możemy przeczytać to:

Czy nakaz powstrzymywania się od krwi dotyczy też tej jej frakcji? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, Biblia bowiem nie wypowiada się bezpośrednio o frakcjach krwi. Rzecz jasna wiele z nich otrzymuje się z krwi oddanej przez dawców w celach medycznych. Każdy chrześcijanin musi starannie przemyśleć, czy wyrazi zgodę na leczenie tymi substancjami.


Zapewne jest to prawda i trudno się z nią nie zgodzić. Tylko, aby te założenia były prawdziwe uczciwie trzeba było napisać, iż „Biblia bowiem nie wypowiada się bezpośrednio o głównych składnikach krwi, czy w ogóle o ludzkiej krwi pełnej, w takim aspekcie medycznym jak nas teraz interesuje.”

Dziś dla mnie nie ulega wątpliwości, iż leczenia krwią własna czy obcą zgoda lub niezgoda na transfuzję powinna być od początku do końca kwestią sumienia, podejmowana przez każdego chrześcijanina w zgodzie ze swą wiedzą, wiarą i ufnością, jaką pokłada w Bogu i Jezusie.
Cały czas dyskutujemy o kwestiach, jakie Biblia nie omawia i nie definiuje w sposób, aby móc się wypowiadać w sposób autorytatywny i tak zdecydowany jak robiła i robi to nadal WTS.
Również i medycyna dokonując ogromnego postępu wkroczyła obecnie w sferę, która wg mnie była i jest zarezerwowana dla Boga. Nie twierdzę, że robi źle, ale wiąże się to z tak wieloma dylematami natury moralnej i religijnej, że nie czuję się na siłach oceniać ich i wskazać, co jest już pogwałceniem Bożego prawa a co nim jeszcze nie jest.

Tak samo chcę zapatrywać się na decyzje braci i sióstr, którzy powodowani różnymi skrupułami swego sumienia decydują się na takie czy inne decyzje w kwestii krwi. Gdy jest to ich i wyłącznie ich decyzja, wiążąca się z jakąkolwiek odmową transfuzji czy innych metod leczenia „nie do przyjęcia” – ponieważ święcie w to wierzą (nawet jeśli tak naprawdę powielają kalkę myślową WTS-u jako własną) nie mam prawa ich potępiać czy wyśmiewać ich ograniczenia, zaślepienia czy jakkolwiek byśmy to chcieli nazwać. Swe życie i swą nadzieję zawierzają Bogu, i to on będzie sprawiedliwie i miłosiernie rozsądzał, (nawet, jeśli ON takiego poświecenia nie oczekuje od chrześcijan). I smuci mnie, że tak łatwo i lekko niektórym przychodzi kpić z takich decyzji nawet, jeśli ich nie podzielają lub najzwyczajniej nie rozumieją.

Ale jeszcze bardziej smuci mnie upór i zacietrzewienie tych Świadków Jehowy, którzy odmawiają mnie czy komukolwiek ze swych współbraci na swobodne podejmowanie decyzji, nie pod dyktando i na warunkach organizacji, ale w zgodzie ze swym sumieniem, pozwalając im „osobiście ponieść swój własny ciężar odpowiedzialności” i nie odwracać się od nich, kiedy to ich sposób patrzenia na te kwestie (a właściwie organizacji) zmusza ich do odwrócenia się do nich plecami, uznania za słabych duchowo czy wręcz uznania za martwych duchowo, ponieważ zrobili czy powiedzieli coś, na co NIEPOZWALA ORGANIZACJA !!!


Zapewne większość z nas pragnie doznać błogiego uspokojenia i tej pewności, że jesteśmy wobec Niego “w porządku” i mimo naszej grzeszności znajdujemy w jego oczach upodobanie.
Jeszcze raz dziękuj ci za to, co tak szczerze napisałeś o sobie, uświadamiając tak oczywisty i często przeoczany fakt (także przeze mnie), że najważniejszym darem, jaki otrzymujemy od Naszego Niebiańskiego Ojca jest MIŁOŚĆ! Często skupiając się na wielkich rzeczach, przeoczamy ten najważniejszy, tak oczywisty jak powietrze i słońce. Co z nim zrobimy i jak wykorzystamy go w swoim życiu, jak damy mu w nas obfitować, to stanowić będzie o tym jak wyraził to Jan w swoim liście - 1 Jana 4:16-19; a czego Tobie i nam wszystkim z gorącego serca życzę.

A my poznaliśmy miłość, którą Bóg żywi do nas, i w nią uwierzyliśmy. Bóg jest miłością, a kto pozostaje w miłości, ten pozostaje w miłości z Bogiem, Bóg zaś pozostaje w jedności z nim. W ten sposób miłość została w nas wydoskonalona, żebyśmy mieli swobodę mowy w dniu sądu, ponieważ jak jest ten, tak i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń jest hamulcem [sprawia udrękę – Kowalski]. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości. My zaś miłujemy, ponieważ on pierwszy nas umiłował.

Pozdrawaim
"Człowiek broni błędów, które kocha." Seneka Starszy

Panter

#155 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-12-03, godz. 17:30

Witaj Hubercie!

Z wielkim zainteresowaniem, smutkiem i zadumą przeczytałem twoja opowieść, wierzę i chcę wierzyć, że to, co napisałeś jest prawdą, gorzką i bolesną jak bolesna jest śmierć i utrata tego, co mamy najcenniejsze na tym świecie: życie - zarówno nasze własne, jaki i naszych najbliższych – a życia ludzkiego w ogólności. Wprawdzie wiemy i mamy nadzieję, że Nasz Niebiański Ojciec i Jego umiłowany Syn mogą odmienić stan zmarłych i z całą pewnością to uczynią, niemniej zanim to nastąpi zmagamy się z tym ciężarem i goryczą straty.

Chciałbym i ja wtrącić kilka uwag do toczącej się dyskusji i wnieść nieco przemyśleń, jakie chyba będą tu ważne, bo wszak dotyczą Świadków Jehowy, naszego podejścia i zapatrywania się na skomplikowana i delikatną kwestię krwi.

Wprawdzie nie doświadczyłem takich sytuacji jak TY czy wielu innych, gdzie musieli dokonać wyboru - między ratowaniem zdrowia lub bezpośrednio życia - przy pomocy metod, jakie opierały się o leczenie krwią zarówno własną jak i obcą, a jakie nie dopuszcza w swej polityce WTS.

Podobnie jak ty i może też i wielu uczestników dyskusji jestem nadal Ś J (praktycznie „od urodzenia”) i doskonale rozumiem i czuję, jakie motywy i skrupuły rządzą myśleniem większości z naszych braci i sióstr.
Przez wiele lat mego życia jako Ś J bezkrytycznie podchodziłem do wytłumaczenia, jakie serwowała Organizacja, wręcz z dziecinnym zaufaniem wierzyłem i chciałem wierzyć, że takie wytłumaczenie kwestii oraz dostosowanie się do zaleceń niewolnika jest tym, czego oczekuje od nas Jehowa i jest to sprawą niepodlegającą żadnej dyskusji. Wręcz nie wypadało nawet sugerować, że coś może być nie tak, że można mieć własne spojrzenie na to i przy nim obstawać.
Ale tak naprawdę to nie było moje osobiste stanowisko, nie wynikało z dokładnego przemyślenia kwestii, po prostu zaufałem i dostosowałem swój sposób myślenia do podanych mi na tacy wytłumaczeń. I tak naprawdę większość braci robi tak samo. Idzie na skróty i korzysta z gotowych wzorców i rozwiązań, jakie inni im podają. Czy jest to naganne i złe? Wszak dotyczy to wielu spraw i zagadnień w naszym życiu, od domu, szkoły zaczynając a na sprawach religijnych kończąc. Zawsze w większym lub mniejszym stopniu opieramy się na opinii innych, lub bezrefleksyjnie przyjmujemy je jako własne.

Czy jak byłeś katolikiem (o ile dobrze doczytałem się w twoich postach) twój sposób patrzenia na kwestie krwi był taki sam jak teraz? Jakimi opiniami i decyzjami się wtedy kierowałeś? Czy były one wykształcone tym, co wyczytałeś w Biblii, usłyszałeś w Kościele czy wyczytałeś gdziekolwiek indziej?

Ja od samego początku nasiąkłem tym jednym i jedynym wytłumaczeniem, jakie dawała Organizacja i nie miałem żadnej alternatywy. Stopiło się z moim własnym sposobem myślenia i byłem przekonany ze to JA, SAM osobiście doszedłem do takich wniosków.

Czy poznając „prawdę” jako zainteresowany przechodziłeś podobny mechanizm, tak łatwo porzuciłeś dotychczasowe stanowisko (o ile miałeś je mocno ukształtowane)?

Nie dziwi mnie, że ty jak i wielu braci broni tego wytłumaczenia, jakie podsuwa nam WTS, są święcie przekonani, iż jest to najprawdziwsza prawda, i nikt i nic nie jest teraz wstanie zmącić ich wiary i spokoju sumienia.
Ja jednak zmąciłem swój spokój i szukając odpowiedzi na te pytania zacząłem zadawać sobie trudne pytania. Nie powiem skorzystałem też z opinii i przemyśleń innych, nie jest to tylko mój osobisty i oryginalny efekt przemyśleń, ale dopuściłem do serca i umysłu także inne alternatywne sposoby wytłumaczenia kwestii krwi.

Powiedziano już wiele w tej sprawie nie będę, zatem powtarzał tego jeszcze raz tymi samymi słowami czy sloganami.
Nie uważam także, iż postawa CK (lub poszczególnych jej członków) jest tym jedynym i najważniejszym zawinionym błędem i jest to tylko ICH wina. Wszak ich dyrektywy i nakazy z wielką pieczołowitością są wprowadzane i utrzymywane przez wielu, bardzo wielu, na różnych szczeblach organizacyjnej administracji.
Wg mnie winny jest „system”, jaki rządzi naszą społecznością, (choć Świadków Jehowy nie są tylko ewenementem na skalę światową), niemniej na ten system składają się konkretne osoby…
Ale efektem jest to, iż nasze osobiste sumienia są zdominowane i podporządkowane temu, czego wymaga lub wręcz narzuca na nas właśnie ten system. A skoro jest przedstawiane jako Boże wypowiedzi, kto będzie polemizował z Bogiem?

Hubercie napisałeś między innymi: tu
We wzmiankowanej NSK możemy przeczytać to:
Zapewne jest to prawda i trudno się z nią nie zgodzić. Tylko, aby te założenia były prawdziwe uczciwie trzeba było napisać, iż „Biblia bowiem nie wypowiada się bezpośrednio o głównych składnikach krwi, czy w ogóle o ludzkiej krwi pełnej, w takim aspekcie medycznym jak nas teraz interesuje.”

Dziś dla mnie nie ulega wątpliwości, iż leczenia krwią własna czy obcą zgoda lub niezgoda na transfuzję powinna być od początku do końca kwestią sumienia, podejmowana przez każdego chrześcijanina w zgodzie ze swą wiedzą, wiarą i ufnością, jaką pokłada w Bogu i Jezusie.
Cały czas dyskutujemy o kwestiach, jakie Biblia nie omawia i nie definiuje w sposób, aby móc się wypowiadać w sposób autorytatywny i tak zdecydowany jak robiła i robi to nadal WTS.
Również i medycyna dokonując ogromnego postępu wkroczyła obecnie w sferę, która wg mnie była i jest zarezerwowana dla Boga. Nie twierdzę, że robi źle, ale wiąże się to z tak wieloma dylematami natury moralnej i religijnej, że nie czuję się na siłach oceniać ich i wskazać, co jest już pogwałceniem Bożego prawa a co nim jeszcze nie jest.

Tak samo chcę zapatrywać się na decyzje braci i sióstr, którzy powodowani różnymi skrupułami swego sumienia decydują się na takie czy inne decyzje w kwestii krwi. Gdy jest to ich i wyłącznie ich decyzja, wiążąca się z jakąkolwiek odmową transfuzji czy innych metod leczenia „nie do przyjęcia” – ponieważ święcie w to wierzą (nawet jeśli tak naprawdę powielają kalkę myślową WTS-u jako własną) nie mam prawa ich potępiać czy wyśmiewać ich ograniczenia, zaślepienia czy jakkolwiek byśmy to chcieli nazwać. Swe życie i swą nadzieję zawierzają Bogu, i to on będzie sprawiedliwie i miłosiernie rozsądzał, (nawet, jeśli ON takiego poświecenia nie oczekuje od chrześcijan). I smuci mnie, że tak łatwo i lekko niektórym przychodzi kpić z takich decyzji nawet, jeśli ich nie podzielają lub najzwyczajniej nie rozumieją.

Ale jeszcze bardziej smuci mnie upór i zacietrzewienie tych Świadków Jehowy, którzy odmawiają mnie czy komukolwiek ze swych współbraci na swobodne podejmowanie decyzji, nie pod dyktando i na warunkach organizacji, ale w zgodzie ze swym sumieniem, pozwalając im „osobiście ponieść swój własny ciężar odpowiedzialności” i nie odwracać się od nich, kiedy to ich sposób patrzenia na te kwestie (a właściwie organizacji) zmusza ich do odwrócenia się do nich plecami, uznania za słabych duchowo czy wręcz uznania za martwych duchowo, ponieważ zrobili czy powiedzieli coś, na co NIEPOZWALA ORGANIZACJA !!!


Zapewne większość z nas pragnie doznać błogiego uspokojenia i tej pewności, że jesteśmy wobec Niego “w porządku” i mimo naszej grzeszności znajdujemy w jego oczach upodobanie.
Jeszcze raz dziękuj ci za to, co tak szczerze napisałeś o sobie, uświadamiając tak oczywisty i często przeoczany fakt (także przeze mnie), że najważniejszym darem, jaki otrzymujemy od Naszego Niebiańskiego Ojca jest MIŁOŚĆ! Często skupiając się na wielkich rzeczach, przeoczamy ten najważniejszy, tak oczywisty jak powietrze i słońce. Co z nim zrobimy i jak wykorzystamy go w swoim życiu, jak damy mu w nas obfitować, to stanowić będzie o tym jak wyraził to Jan w swoim liście - 1 Jana 4:16-19; a czego Tobie i nam wszystkim z gorącego serca życzę.

A my poznaliśmy miłość, którą Bóg żywi do nas, i w nią uwierzyliśmy. Bóg jest miłością, a kto pozostaje w miłości, ten pozostaje w miłości z Bogiem, Bóg zaś pozostaje w jedności z nim. W ten sposób miłość została w nas wydoskonalona, żebyśmy mieli swobodę mowy w dniu sądu, ponieważ jak jest ten, tak i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń jest hamulcem [sprawia udrękę – Kowalski]. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości. My zaś miłujemy, ponieważ on pierwszy nas umiłował.

Pozdrawaim



dzieki za list
nareszcie cos sensownego... nie pomijajac slow wspolczucia u innych .
podzielem twoje zdanie w tak wielu podanych tu kwestiach ze az sie usmiechalem jak czytalem twoj list.
Nie nie jestem wychowany jakos SJ. zostalem nim majac 16 lat a nastepne lata utwierdzaly mnie w tym ze podiolem sluszna decyzje. naturalnie jako katolik nie wiedzialem nic o kwestii krwii wiec nie mialem na ten temat wlasnego zdania. tak przeszedlem podobna droge jak ty... slepa wiara w postanowienia organizacyjne (wylanczam tu nauki ta wiara byla i jest mocno ugruntowana) do dojzalej, mniej bezkrytycznej i mniej slepej oraz bezwolnej. dzis czuje sie wyzwolony, jestem SJ, mam wlasne zdanie w wielu kwestiach.... madre wydaje mi sie w wielu przypadkach zatrzymywanie go dla siebie. nie chce rujnowac wiary innych , nie chce byc ponownie po za zborem. nie zyje w klamstwie bo SJ to moja religiai ja uznaje wszystko to co dotyczy nauk majacych zwiazek z wielbieniem i sluzba.....
jestem tak zaskoczony twoim listem ze musze to jeszcze przemyslec.... chetnie porozmawialbym w prywatnej rozmowie. jesli nie masz nic przeciwko napisz mi w prywatnym meil skad mniej wiecej jestes, nic dokladnie... nic nie zastapi rozmowy w oczy.... potrzebuje takiej rozmowy jak oczyszczenia
pozdr...... niestety nie mieszkam w polsce wiec to musialoby i tak byc odlozone na kiedys tam o ile to jest tu wogole przyjete, bo nie wiem
[font=Tahoma]

#156 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2006-12-03, godz. 19:02

Trochę w podobnym temacie.
Miałem nieprzyjemną okazję widzieć szkody jakie w psychice ludzkiej niesie przyjęcie transfuzji wbrew nabytym przekonaniom. Któregoś roku, przed taką próbą stanęła moja rodzona siostra i w końcu, po kilku dramatycznych dniach walki sumienia i chęci życia - transfuzję przyjęła.
Jako że byliśmy ze sobą blisko związani teokratycznymi nićmi bezpośrednio z jej twarzy mogłem czytać jak wielki ból jej to przyniosło.
Nikomu nie życzę takich doświadczeń. W sumie można powiedzieć że się skończyło szczęśliwie - mój siostrzeniec żyje i jest zdrowym, zdolnym 12 letnim chłopcem ( akcja dotyczyła dni okołoporodowych ), a zbór ograniczył się do zawieszenia siostry w prawach głosiciela na pół roku.
Ale jaki kryzys przeżyła ta kobieta!
Efekty kilkuletniego wpajania doktryny "żadnej krwi" dały o sobie znać.
Konflikt sumienia, troski o życie swoje i dziecka i wierności religijnym dogmatom.
Bardzo to było przykre.
Siostra stopniowo odsunęła się od organizacji i już od pewnego czasu nie jest śJ.
W sumie nie dziwię się jej. Przez kilka lat nie mogła dojść do siebie.
Ku sprawiedliwości dodam że żaden członek zboru nie powiedział jej ani jednego przykrego słowa. Być może zastanawiali się co by sami zrobili w takiej sytuacji.

Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#157 Janusz S.

Janusz S.

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów

Napisano 2006-12-03, godz. 20:02

Witam!

Podam dwa przypadki, w których uczestniczyłem /choć było ich więcej/ i jak je to po wielu latach oceniam.

- 17-letni syn naszej siostry po kilkudniowym krwawieniu pękniętego wrzoda żołądka i znacznym spadku hemoglobiny, kwalifikował się na transfuzję krwi i na operację. Młody człowiek odmówił transfuzji krwi, podobnie wezwana matka, babcia z pozostałymi członkami rodziny poparli decyzję syna i wnuka. Pominę szczegóły rozmów z ordynatorem, nocną podróż do ‘Ligoty’.
Dzięki Bogu odnieśliśmy ‘zwycięstwo’, po kilku dniach młodzieniec został wypisany ze szpitala.
Zadaję sobie pytanie – jak bym się dzisiaj czuł, gdyby ten młodzieniec zmarł?
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – nie wiem jak mógłbym żyć, obciążony faktem, że uczestniczyłem w tym procederze. Bo niby to nie ja podejmowałem decyzję, ale już sama moja obecność sugerowała, jakie należy podjąć kroki.

- U kilkunastoletniej dziewczynki w wyniku odwodnienia nastąpił radykalny spadek płytek krwi. Lekarze w Jaworznie byli na stanowisku, że nie będą dokonywali transfuzji krwi, tyko podadzą w uzupełnieniu same płytki krwi i zaczęło się… Ponieważ matka odmówiła podania płytek wkroczyliśmy w ‘akcję’; z dzieckiem w nocy udaliśmy się do Zabrza do kliniki dziecięcej i nie zapomnę pytania jakie matce dziecka /naszej siostry/ zadał dyżurujący lekarz: a jeśli dziecko do rana nie przeżyje, to kto będzie ponosił odpowiedzialność?
Dzięki Bogu, że wszystko skończyło się dobrze; ale ja zadaję sobie pytanie: a gdyby doszło do śmierci – jakbym się czuł z tym dzisiaj? Dobrze, że dobry Bóg Jahwe oszczędził mi tym niepomyślnych wydarzeń, bo nie wiem jak bym sobie z nimi dzisiaj poradził

Wspomnę także o udziale /jako obserwator/ w procesie małżeństwa /M./, którym odebrano prawa rodzicielskie na czas pobytu w szpitalu i dokonywanej transfuzji krwi i procesie odwoławczym w sądzie w Katowicach, który podtrzymał decyzję sądu I instancji.

W kuluarach spotkań i sympozji /jako łącznik między KŁS a zborami w mieście/ nieśmiało dyskutowano kwestię: hemodylucji /przerwany krwiobieg, krew powinna wrócić do ziemi a nie do zbiorników i być trzymana w pogotowiu przez wiele godzin – czym się to różni od autotransfuzji?/; frakcji krwi /skoro jej nie oddajemy do banku krwi, to czy mamy moralne prawo po 'obróbce' pobierać jej frakcje/.
Kończyło się na tym, że wszystko wracało do 'normy'; tłumaczyliśmy sobie, że bracia chyba wiedzą co robią, są przygotowani medycznie i jak coś się zmieni to nam powiedzą albo napiszą.

Całkiem inna sprawa to prawo Boże w kwestii krwi, dopiero po przeanalizowaniu trzech zagadnień: księga Rodzaju 9 a Wiecznotrwałe Przymierze, krew a Prawo Mojżeszowe, Dzieje ap. 15 a dekret apostolski - uzmysłowiło mi, że tak na dobrą sprawę, to nie ma biblijnych podstaw takiego stanowiska, jakiego byłem uczony przez dziesiątki lat.

Pozdrawiam.
Janusz S.

#158 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2006-12-03, godz. 20:30

Ale poza tragiczną pomyłką w kwestii krwi, paru niecelnych dat, to bardzo życzliwa ludziom wiara bracie Januszu.

Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#159 Janusz S.

Janusz S.

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów

Napisano 2006-12-03, godz. 20:39

Witaj Sebastianie!

To co zdołałem ustalić w sprawie Twojego pytania.

W sprawie ‘sabatu’ – Wyj. 31:14,15 /B.W./ - „Przestrzegajcie więc sabatu, bo jest dla was święty. Kto go znieważy, poniesie śmierć, gdyż każdy, kto wykonuje weń jakąkolwiek pracę, będzie wytracony spośród swego ludu. Sześć dni będzie się pracować, ale w dniu siódmym będzie sabat, dzień całkowitego odpoczynku, poświęcony Panu. Każdy, kto w dniu sabatu wykona jakąkolwiek pracę, poniesie śmierć.”

W sprawie krwi – Kpł. 17:10,14
B.G. – „…i wygładzę go z pośrodku ludu jego…wytracony będzie.
B.W-P. – „…wyłączę go z jego ludu…będzie wyłączony ze swojej społeczności.
B.T. – „…wyłączę go spośród jego ludu…zostanie wyłączony.
B.W. – „…wytracę go spośród jego ludu…będzie wytracony.
N.W. – „…zgładzę go spośród jego ludu…zostanie zgładzony.
B.J.-W. – „…wygubię go z ludu jego…zginie.
B.J. – „…wyłączę go pośród jego ludu…zostanie wyłączony.
Pozostałoby sprawdzić, jak ten tekst jest oddany w przekładzie hebrajsko-polskim.

Pozdrawiam.
Janusz S.

#160 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2006-12-03, godz. 20:40

Januszu dwa pytania:

1. Co ostatecznie zrobiono w tym wypadkach przez Ciebie opisanych, jakie lecznie zastosowano itd, co oznacza Ligota, co rozumiesz pod słowem zwycięstwo? Bo tu sa osoby, które nie do końca rozumiejąco się działo a twój post mogą odczytac jak gdyby jednak WTS miał racje (te osoby przeżyły mimo braku transfuzji)

2. Czy znasz przypadki kiedy ktoś umarł z powodu nie odstarczenia komórkom tlenu, spowodowanej niedokrwistoscia, względnie na skutek niedotlenienia mózgu z tej samej przyczyny? (Poniewązz braku krwi sie nie umiera gdyby ktoś nie wiedział)
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych